9 km
53 minuty
A dziś już prawdziwe bieganie. To znaczy na miarę moich możliwości. Oczywiście Asia na karate a ja na Błonia. Pierwsze kółko powolutku. Drugie nieco przyspieszyłam. Czułam, że biegnę pięknie
 . Nie jakoś bardzo szybko, ale dynamicznie i tak jak lubię. Czuję wtedy, że na prawdę jestem biegaczem a nie tylko truchtaczem. Pomimo, że żadnych oszałamiających prędkości nie osiągam. I podczas tego ładnego biegu zdarzyła mi się bardzo miła i motywująca rzecz. Wyprzedzałam właśnie jakąś biegnącą parę. Rozmawiali sobie o bieganiu. Usłyszałam taki fragment:
. Nie jakoś bardzo szybko, ale dynamicznie i tak jak lubię. Czuję wtedy, że na prawdę jestem biegaczem a nie tylko truchtaczem. Pomimo, że żadnych oszałamiających prędkości nie osiągam. I podczas tego ładnego biegu zdarzyła mi się bardzo miła i motywująca rzecz. Wyprzedzałam właśnie jakąś biegnącą parę. Rozmawiali sobie o bieganiu. Usłyszałam taki fragment:- ... bo każdy ma własny rytm, jeden biega wolno drugi szybko. Ta pani na przykład bardzo szybko biegnie...
Nie muszę chyba mówić, że byłam jedyną biegnącą panią w zasięgu wzroku (oprócz tej, która te słowa wypowiadała). I nie muszę też chyba dodawać jak wielkie skrzydła mi urosły?
 
 KOMENTARZE

 




 .
. .
 . .
 .  .
 .
