
10,800 km
5:50/km
30 września 2010 (czwartek)

10,200 km
5:43/km
Wbrew pozorom - biegam nadal
 .
.Jakoś coraz ciężej mi się notuje treningi na blogu. Czas skurczył się niesamowicie, ale już prawie go okiełznałam. We wtorki i czwartki zaprowadzam Asię na karate i to będzie czas mojego biegania. Tylko godzinka, ale coś tak da się pobiegać. Potem rozciąganie w szkole i razem spacerkiem do domu. Fajnie jest
 . Chociaż strasznie śmiać mi się chce, jak wbiegam do szkoły. Zgrzana, spocona, głośno oddychająca dopadam schodów i na nich zaczynam rozciąganie. A znudzone mamy, tatusiowie i dziadkowie patrzą na mnie w zdumieniu. Muszą mieć niezły kabaret
. Chociaż strasznie śmiać mi się chce, jak wbiegam do szkoły. Zgrzana, spocona, głośno oddychająca dopadam schodów i na nich zaczynam rozciąganie. A znudzone mamy, tatusiowie i dziadkowie patrzą na mnie w zdumieniu. Muszą mieć niezły kabaret   . Przynajmniej jakaś rozrywka w tym nudnym patrzeniu się na ścianę
 . Przynajmniej jakaś rozrywka w tym nudnym patrzeniu się na ścianę  .
.Zaczęła się już jesień. Takie klimaty lubię najbardziej. Idealna temperatura, lekka mżawka i pustki na Błoniach. Ten wiatr wiejący w twarz na najdłuższej prostej też lubię. Oby jesień trwała aż do wiosny
 . Chociaż skrzypiący śnieżek pod butami też lubię - byle nie za długo.
. Chociaż skrzypiący śnieżek pod butami też lubię - byle nie za długo.KOMENTARZE

 




 . W ostatniej chwili okazało się, że nie mamy z kim zostawić dzieci i musiały zostać ze mną. Nawet myślałam o tym, żeby się przejść z nimi na metę, by kibicować, ale za bardzo przykro mi było. Mogliby organizatorzy myśleć czasem o biegających małżeństwach z dziećmi.
. W ostatniej chwili okazało się, że nie mamy z kim zostawić dzieci i musiały zostać ze mną. Nawet myślałam o tym, żeby się przejść z nimi na metę, by kibicować, ale za bardzo przykro mi było. Mogliby organizatorzy myśleć czasem o biegających małżeństwach z dziećmi.
 .
 . 
  .
 .