CEL? FUN! Przemo i jego droga.

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

2km + 3km po 4'00 + 2km

dzisiaj ciężkawo.

Obrazek

jednak chyba nie do końca się zregenerowałem po wczoraj. w nocy tętno spoczynkowe przez większość czasu ok 47-48, czyli moja norma. ale sama noc ciężka. ze trzy pobudki, dosyć płytki sen. zresztą po przebudzeniu od razu było czuć, że spanko było kiepskie.

na rozgrzewce tętno też podbite. nogi ciężkawe, ale warunki też nie pomagały. cały bieg deszcz. gdybym wiedział to wrzucił bym dres i cienkie legginsy, a tak wrzuciłem krótkie gajty i grubsze kalesonki, które raz dwa nasiąkły i przez to robiło się chłodnawo w kulosy.

sama robota dosyć topornie. ciężko było mi się wbić w tempo. a jak się udało, to jeszcze fajnie byłoby to utrzymać. dzisiaj wszystko na styk i bez zapasu. oddechowo też trzeba było popracować. biorę pod uwagę, że nogi mogą być zmęczone. tak samo pogoda nie sprzyja. czekamy co dalej.

rozbieganie bez większej historii.

Adidas Adizero Adios 5
no, chyba się nie polubimy.
jak przyszły i przymierzyłem, to miałem mały efekt wow. niby but twardy do szybkiego biegania, ale w trakcie chodu fajnie zamortyzowany.

dzisiaj po założeniu i kilku metrach biegu potwierdziło się to co mi w adidasie przeszkadza. mianowicie rozmiarówka. w nike wkładka 27,5 jest idealna, nic nie uciska i nie upija. tutaj też jest na styk, ale przez konstrukcję czubka mam ucisk na palec w lewym bucie. poźniej w trakcie samego biegu (pewnie przez skarpetki) stopa mi się przesunęła do przodu i w obu butach był ucisk na duży palec.
jeśli miałbym porównać z najkiem, to najk jest ciut dłuższy i węższy, a adidas ciut krótszy i szerszy przy wkładce 27,5cm.

co do samego biegu - też rozczarowanie. spodziewałem się, że but nie będzie tak oddawał jak zoom fly3. ale też oczekiwałem czegoś więcej niż odczucia podobne do tych, które mam z biegania z nb 890 v.7 o dropie 6mm. fakt, było czuć więcej amortyzacji niż w nb, ale musiałem wykonać o wiele większą robotę aby utrzymać tempo 4'00 aniżeli w zf3. bo do tej pory takie tempa biegałem w najkach więc do tego kapcia się będę odnosił.
staram się biegać ze śródstopia. konstrukcja cholewki w adiosach pomaga, to fakt. ale podeszwa boost w moim odczuciu aż tak bardzo nie oddaje.
zwracam uwagę, że prawie 2lata biegałem w zf3 więc to są moje subiektywne opinie. być może gdybym najpierw wziął adiosy a później najki to odczucia byłby inne.

kolejny minus, i to duży. odcisk o wielkości jednogroszówki. w żadnych, ale to w żadnych butach mi się nie zdarzyło mieć odcisków. a tu po 2 czy 3km już mnie pięta bolała. być może to też wina skarpetek i deszczu (trzeba przestać w końcu żydzić i kupić jakieś lepsze skiery niż trójpak z deca za 12 ziko).

reasumując nie oczekiwałem Bóg wie czego, ale mimo wszystko od buta który w domyśle kosztuje ponad 6 stów chciałbym więcej. oczywiście dam im szanse jeszcze w innych warunkach pogodowych i na świeżych nogach. ciekaw też jestem odczuć po interwałach w tych butach.
kończąc, adiosy 5 mnie ciut rozczarowały.

Edit : lewa pięta też obtarta tylko bez bąbla ale boli
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

2km + 4km po 4'00 + 2km

porównywać wczoraj do dzisiaj, to jak zestawić gówno i czekoladę.

Obrazek

wczorajszy dzień po bieganiu był bardzo przyjemny. w robocie dosyć luźno, dzięki czemu większość dnia mogłem sobie popracować na siedząco. w domu po robocie też luźniej, więc regen fajny wpadł.
dzisiaj wstałem bardzo wypoczęty. wypiłem kawkę i pojechałem z żoną na zakupki. co to za czasy, żebym kupował koszulkę w rozmiarze S. :hahaha:
wróciliśmy i z marszu ruszyłem.

warunki fajne. słoneczko, ok 12 stopni. ale jak wybiegłem z osiedla to zmieniłem zdanie. jak dmuchnęło, to tempo spadło o 10s/km minimum. dobrze, że założyłem wiatrówkę.
już w trakcie samej rozgrzewki było o wiele luźniej niż wczoraj. nogi luźniejsze, krok swobodniejszy, tętno niższe.

meritum dnia też bardzo luźno weszło. mimo mocnego wiatru, utrzymanie tempa przychodziło bez większego problemu. niech świadczy o tym kadencja 166 na pierwszym szybkim kilometrze, a każdy kolejny był z kadencją +1. średnia wyszła 167-168. czyli to wskazuje na duży luz.
pod względem tętna - to też na moim normalnym poziomie. tzn, gdyby nie ten wiatr, który tak bardzo hamował, to zapewne byłby ciut niższy.
ale nie ma co narzekać, powoli wracam do punktu sprzed covid.

rozbieganie w sumie bez historii, jedynie tętno spadało wolniej niż wczoraj.
_______________________________________________________________

dzisiejszy warun pogodowo - samopoczuciowy byłby idealny do sprawdzenia adiosów. wczoraj pół wieczora załamywałem zapiętek żeby nabrał trochę elastyczności. dzisiaj poobklejałem pięty plastrami, wsadziłem płatki kosmetyczne i założyłem grube skarpetki frotte.
przyodziałem adiki i wyszedłem. ale szybko się cofnąłem. bolało od samego chodzenia, więc nie było sensu sprawiać sobie ból. zmieniłem na zaciorane zoom fly3 i cały trening bez dyskomfortu.
nie chce ktoś kupić adiosów 5 za 250? przebieg 7km i lekko brudne, bo pogoda deszczowa była :hahaha:

tak samo przymierzałem dzisiaj nb z płytką karbonową. nie powiem, zrobiły na mnie wrażenie. tylko założyłem pół numeru mniejsze. lekki dyskomfort był, ale pod stopą doznania jak z zoom fly3. mięciutko. nie powiem, rozważam zakup bo zf3 praktycznie niedostępne są.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

13km po 5'00

!@#$% wiatr.

Obrazek

jeny, jakie to przyjemne by było bieganko, gdyby 9 z 13km nie było pod wiatr. nie jakiś super mocny, ale męczący.
pogoda fajna, wyszedłem na krótko.
całkiem spokojne prowadzenie biegu, nie chciało mi się jakoś bardzo piłować dlatego też dosyć w punkt pobiegane.
dodatkowo też gdyby wczoraj nie wyciął naskórka z odcisku to pewnie byłoby jeszcze lepiej :hahaha:
dopóki ta pięta mi się nie zagoi na zero to pewnie wszystko będę trzaskał w rozklepanych zf3, bo mają, a w sumie to nie mają zapiętka.
___________________________________________________________________________________________________________________

pierwszy tydzień od dawien dawna z sześcioma treningami, z czego pięć pod rząd. kilometraż nie jest jakiś duży, ale bardziej chodziło o reakcję organizmu na ciągły wysiłek. mniejszy lub większy.
jest dobrze. oprócz lekkiego kryzysu w piątek - gdzie był lekki zjazd energetyczny - reszta jednostek na dosyć dużej świeżości.
daje to nadzieję, że faktycznie kryzys związany z covidem i wejściem ponownie w trening jest już za mną. i powinno być już tylko lepiej, lecz trzeba cały czas uważać i obserwować.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

3x30m + 3x50m + 3x150m p. ~ 3'00

dzisiaj takie 30 stopni to akurat przydatne przy takim bieganiu.

150m w: 21.78, 21.70, 21.43

fajne bieganie. mocne bieganie. od samego początku postawiłem na moc.
trzydziestek nie lubię biegać, albo nie umiem. lub robię za krótki nabieg.
pięćdziesiątki mocno. w piku podczas drugiego powtórzenia stryd wyłapał tempo na poziomie 2:08/km. w życiu tak szybko nie biegłem :hahaha:
podczas trzeciej nogi już zmęczone, lekki kwasik się pojawił.
jeden pięćdziesiąt chciałem mocno pobiec. pierwsze 50-55m po łuku, reszta prosta. z czasów wychodzi, że każda kolejna mocniej. ale druga chyba weszła najlepiej.
każda jedna seria kończona na miękkich nogach, podlane mleczanem fest. ostatnie 20-30m poucinane nogi.

robota weszła fest, jestem zadowolony z wykonu. pośladki najbardziej dostały po... dupie. no i o dziwo łydki bardziej niż dwugłowe.

ALE! żeby nie było tak kolorowo:
brakowało mi luzu w nogach. tak żeby się same kręciły. zamiast pracować nad długością kroku bardziej szedłem w kadencję. zdaje sobie sprawę, że szybkie bieganie polega na szybkim przebieraniu nogami.
ale ja nie umiem połączyć szybkiego machania z długim krokiem.

generalnie siedziało też we mnie osłabienie. w sobotę młoda moja dostała gorączki, w niedzielę jelitówka pokazała swoje oblicze. a ja jako kochany ojciec postanowiłem pocierpieć z moim dzieciem i wczoraj cały dzień przeleżałem z temp pomiędzy 37,5 a 37,7. dopiero paracetamol na noc zbił temperaturę na tyle, że zasnąłem. dzisiaj co 2-3h kontrolowałem temp. i za każdym razem spadała coraz bardziej. od 36,6 do 36,2. teraz oprócz ogólnego zmęczenia jest okej.

tak samo wiem, że pewnych rzeczy już w tym wieku nie przeskoczę. sprinterem nie będę nigdy, nie ma się co oszukiwać. widać po tych sprintach. może i bym zrobił poniżej 21sek na normalnym stadionie przy normalnych łukach.
wiadomo, trzeba trenować wszystko. pracować nad każdym elementem. ale ja w wieku trzydziestu lat z zaległościami sięgającymi wieku dziecięcego niewiele już mogę zrobić w pewnych elementach :usmiech:

chyba, że zgubię jeszcze ze 2,5kg :hejhej:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

8km po 4'30

no. dzisiaj to mnie poniosło. ciężary straszne

Obrazek

przyznaje się bez bicia, że gdybym wiedział jak druga połowa będzie wyglądać to bym się pilnował od początku.
ale, że od początku wszedłem w fajny rytm, krok był luźny tempo wchodziło sympatycznie więc dałem nogom prowadzić.
i tak minęły 4km.

ale na piątym jak mnie jebło, to tylko powoli mi odcinało łydki. piąty z górki, dlatego poszło szybciej. ale szósty pod górkę to już trauma. siódmy i ósmy walka o przetrwanie, bo najchętniej bym sobie stanął. do tego stopnia, że był problem z utrzymaniem tempa.

ale cierp ciało coś chciało.

to wszystko przez te sprinty. fajnie podbijają odczuwanie tempa, ale dobrze zrobione katują nogi. ekstra uczucie, kiedy sobie dosyć luźnym krokiem lecisz po 4'25. do tego muszę dążyć.
kolejnym plusem jest kadencja. rozpocząłem na kadencji 162, kolejne 5km 163 a ostatnie dwa kilometry na mega zajechanych nogach 164. czyli niewielka utrata na długości kroku.

no, ogólnie mi się podoba. jest dobrze.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

2km + 3km po 4'00 + 2km

nie wiem co gorsze: bieganie na zmęczeniu popołudniu w trzydziestu stopniach czy na "świeżości" rano w dziewięciu.

Obrazek

jeny, zmarzłem. 9 stopni to już lodówa. dobrze, że długą termę na górę wrzuciłem. dół na krótko i było mi zimno, nie byłem wstanie się dogrzać.

rozgrzewka i rozbieganie bez większej historii.
na trójeczce różnie. pierwszy km dosyć ciężko, bo nie mogłem się wstrzelić w tempo. troszkę walki i takiego siłowego biegania, bez swobody.
na drugim lepiej, ale za to pod górkę. czyli znowu ciężary :hahaha:
trzeci relatywnie najlżej, bo ciut z górki i już w miarę rozgrzany byłem. o ile na pierwszych dwóch tętno dosyć niskie, tak tutaj już pod przysłowiowym progiem.

bardziej niż fizycznie, zmęczyłem się psychicznie walką z pogodą i własnym organizmem. zdecydowanie wolę umierać w cieple.
________________________________________________________________________________________________

dawno w sumie nie wrzucałem stanu wagi.

różne historie się działy. a to po kwarantannie było prawie 75kg. jak zszedłem w miarę do 73 to wjeżdżał gruby weekend. a jak jak piję to i lubię podjeść. i tak ta waga skakała od 72 do 74.
stan na dziś to:
Obrazek

na pewno przyczyniło się do tego bieganie popołudniu, bo wracałem i w sumie nic nie jadłem. pytanie też ile z tego to zgubienie nadbagażu a ile wypłukanie glikogenu i utrata wody.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

3x TWL 200m (36s) + 400m (84s) + 200m (36s) p. 5'

No, wszystko ogarnięte. Można coś tam naskrobać.

1. 35.41, 79.78, 37.34
2. 35.70, 80.29, 36.63
3. 36.88, 82.46, 36.58


Bardzo fajny trening. Szkoda tylko, że ostatnie powtórzenie wykonane jest w miarę dobrze :hejhej:

Od rana nic nie wróżyło sukcesu. Bardzo ciężkie nogi, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, ze jakby lekkie zakwasy.
Ogólnie słaba noc, krótki sen. Piłem wieczorem wino bezalkohowe i mi pewnie zaszkodziło :hahaha:

Rozgrzewka i abc zupełnie bez energii. Nawet przebieżki dosyć topornie wchodziły.
Dwa łyki wody na przepłukanie gardła i ruszamy.
Ułatwiam sobie ruszając startem lotnym, bo wieje :hej:

1. Pierwsze dwieście w punkt, bez strat oddechowo mięśniowych. Czterysta za szybko zdecydowanie. Mam problem ze zwalnianiem. Połowa czterysetki w 38sek.
Drugie dwieście nie bardzo wiedziałem jak się zebrać, więc ciut za luźno. Po biegu chwila na kolanach i dynamiczny marsz. Po 4' byłem gotowy.

2. Dwusetka też dosyć luźno i w punkt. Setka razy 4 też za szybko. Próbowałem zwalniać ale nie umiem. Drugie 200ml znaczy m już lepiej. Po łuku ciut szybciej i ostatnie sto mimo wiatru próbowałem docisnąć. I prawie siadło.
Tu też kolanka, głębokie oddechy i marsz.

3. Do ostatniego podchodziłem dosyć spokojnie. Aż za spokoknie, bo pierwsze 200 za wolno. Nogi co prawda swoje już czują. Podczas czterystu zwalniam już dosyć solidnie. Dzwine uczucie, kiedy biegniesz 200m w 40sek i masz wrażenie człapania. Do tego stopnia, że zacząłem biegać z pięty w kolcach. Ostatnie dwieście staram się przycisnąć ale dostaje podmuch. Mimo wszystko jakoś idzie. Czuję sie mentalnym zwycięzcą przez ten wiatr :bum:

Bardzo fajny trening. Szybkie bieganie. Czuć moc. Nie miałem tego legendarnego podlania mleczanem, no może lekkie po pierwszej dwusetce trzeciej serii. Każde czterysta ciężko oddechowo, ale tempowo pod kontrolą. Ostatnie dwieście już ciężko i tu już było zakwaszenie odczuwalne.
Tętno max 191, co też jestem pozytywnie zaskoczony.

Ogólnie garmin wykrył próg na tętnie 187 przy tempie 4'00. A pułap tlenowy podbił na 58. Z dystansem ale miło.

No coś idzie, nie ma co ukrywać.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

15km po 5'00

dzisiaj nawet wiatr pomagał.

Obrazek

udało mi się wstrzelić w okienko pogodowe. całą noc padało i od rana też.
ogólne samopoczucie dosyć średnie. dwa piwka na wieczór mnie ululały kompletnie a rano z pół godziny po przebudzeniu leżałem nieprzytomny.

nogi lekko ciężkawe. szczególnie łydki, ale to jest normalne następnego dnia po kolcach.
pierwsze kilka kilometrów dosyć topornie, ale później wszedłem sobie w rytm i leciałem.
raz ciut ciężej bo pod górkę, raz lżej bo z górki. ostatni km docisnąłem bo zaczęło padać.

a czemu wiatr pomagał? bo jak przestawał wiać, to się robiło duszno :hejhej:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

6x150m w 21sek, p. 4'

Pies jebał taką pogodę. Nie dość, że deszcz to i wiatr.

1. 21.69
2. 21.35
3. 21.85
4. 22.56 tu nie trafiłem w przycisk, więc obstawiam też poniżej 22
5. 22.50
6. 22.65


Chujnia. Wczoraj jak zaczęło padać tak pada cały czas. Do tego jeszcze wieje. I oczywiście wszystko biegane pod wiatr :hahaha: temperatura ok 10 stopni.
Na rozgrzewkę wrzucam ortalion, który po 10minutach jest już mokry. Abc bardzo dynamiczne, przerwy w truchcie żeby się dobrze rozgrzać.
3x60m już w kolcach. Zrzucam ortalion i wio.
Generalnie miałem długą termę i koszulkę a na dół długie getry (które i tak już były mokre) i krótkie gajty.

Odcinek odmierzyłem sobie kołem (bo po co @#$%^ na bieżni 333m jakieś oznaczenia robić). 50m po łuku, 95m prostej i ostatnie 5m początek drugiego łuku.

Każdego powtórzenia nie ma co opisywać.
Pierwsze trzy w miarę. I odczuciowo w trakcie biegu a po jednostce od razu marsz z głębokimi oddechami.
Czwarte już ciężej, bo zaczynam tracić ciepłotę organizmu. Tu już pod koniec zaczyna odcinać nogi.
Piąte i szóste to już zwyczajna słabizna. Przed ostatnim tak mnie wychlodzilo, że nie byłem w stanie zacisnąć pięści, bo nawet przedramie sztywne. Po tych dwóch już musiałem podpierać kolana przez chwilę.

Mniej więcej plan był taki, ze po łuku na spokojnie, nabrać prędkości. Wyjść na prostą i docisnąć a pod koniec spróbować przyspieszyć.
Ta gówno. Zaczynałem za mocno, prosta próba utrzymania a pod koniec przychodził podmuch w mordę.

Na rozbieganie ortalionu nie zakładałem, bo mozna było go wykręcać.

Luźny wniosek: kilka lat grania w piłkę robi swoje. Jak chce przyspieszyć to zamiast spróbować wydłużyć krok i spróbować zdeptać tartan to zaczynam drobić i zwiększać kadencje. I nie umiem wtedy luźno biec. Spinam się i usztywniam.

Dzisiaj jestem rozgoryczony. I pogodą i cyferkami. To tylko pokazuje moją szybkościową ułomność.
Z wyników nie jestem zadowolony. Czy w wykonu jestem? Teoretycznie powinienem, biorąc pod uwagę warunki pogodowe. Bylo uczciwie popracowane, łydki, dwójki i pośladki poczuły pracę.
Ale ja wymagam od siebie więcej. Może i za dużo, ale jeśli sam nie będę sobie podnosił poprzeczki to nie będę szedł do przodu.
Za dobrze wykonaną robotę nie ma nagród.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

3x (3x200m w 37-35-33) p. 1'/5'

Dzisiaj udało mi się wstrzelić w okno pogodowe. Ale za to było o wiele zimniej i mocniej wiało.

Kurde, dzisiaj normalnie mam zakwasy na dwugłowych po wczorajszych sto pięćdziesiątkach. Łydki o dziwo dosyć nieźle. Lecz w ogólnym rozrachunku nogi ciężkawe.

Na dzień dobry pomiar odcinka. Ok 40m prosta, 60 łuk i stówka prosta. Lecz niestety minuta przerwy powoduje, że drugie dwieście odwrotnie. Trzecia rundka jak pierwsza.

Rozgrzewka na początku sztywno, lecz później nogi się rozruszały. W trakcie abc czułem obolalosc i zakwasy. Tak jak wczoraj, dynamicznie bo było zimno. Trzy przebieżki po 60m i lecę.

1. 34.16, 35.55, 32.32

Tak, dobrze widzicie. Pierwsze szybciej niż drugie, a miało być odwrotnie. Pierwsze 200m na świeżości. Bez historii. Drugie 200m za luźno, trzecie w punkt tak jak być powinno. Minuty przerwy akurat na wyrównanie oddechu, pięć ciut za długo w tej pogodzie, bo po trzech się dogrzewalem. Po tej serii bardzo duży komfort.

2. 34.10, 33.94, 32.92

Tu historia taka sama. Pierwsze za szybko, drugie już lepiej, ale też ciut za mocno. Przerwa minutowa już zlatywala o wiele szybciej ale jeszcze wystarczała. Podczas trzeciego już czułem wykonywaną pracę. Tu się już troszkę zmachałem. Komfort mimo wszystko jeszcze spory.

3. 36.04, 31.85 (na 90-95%), 30.28 (max na dziś)

Tutaj już nie popełniłem błędu z wczoraj. Po drugiej serii się ubrałem. Założyłem sobie kurtkę, żeby nie tracić temperatury.
Pierwsze dwieście w końcu w punkt. 36/200 to było straszne. Miałem wrażenie, że biegnę wolno. Za wolno.
Drugie już mialo być na 90-95%, pierwsze sto prosta czyli można swobodnie polecieć, drugie sto po łuku czyli lekka strata prędkości. Linia i tu musiałem się chwilę podeprzeć na kolankach, ok 15sek. Prostuje się, wyrównuje oddech i ostatnie dwieście na max.
Sto po łuku a na zegarku chyba 16sek było. Ostatnia prosta, próbuje przyspieszyć. Na ok może 40m do końca zaczyna mi odcinać, ale miałem wrażenie, że przełamałem to uczucie. Tu już musiałem sobie chwilę kucnąć.
Zmiana butów i rozbieganie.

Bardzo fajna jednostka. Mimo, że na początku pobiegnieta za szybko. Takie tempo na krótkich przerwach było idealne. A i ostatnia seria (zgodnie z założeniami) poszła chyba nie najgorzej.
Może na stadionie bym zszedł poniżej 30sek, ale wiadomo jak to jest z lapowaniem samemu sobie.

Dzisiaj akurat jestem zawodolony z wykonu. Lecz jutro pewnie nie ruszę nogami :hej:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

6km po 4'50

nogi sztywne jak poranna sztyca.

Obrazek

zimno. para z pyska.
ogólnie odczuwam dwa dni szybkiego kręcenia nogami. rano niby się wyspałem ale niby byłem zmęczony. lecz tętno spoczynkowe na poziomie 45 od dwóch czy trzech dni. jest dobrze.
1-1,5km nogi dosyć sztywne, ale z czasem się rozbiegały. lecz ogólnie cały bieg były obolałe.
tętno wysiłkowe podwyższone i to nieźle, lecz tempo wchodziło pięknie. średnia kadencja 160.
po ostatnich treningach takie tempo 4'50 faktycznie było bardzo luźne. zaznaczam, tempo. noga bardzo fajnie podawała bez większego spinania. czasem nawet musiałem się hamować.
lubię takie rozbiegania po sprintach, czuję wtedy ile mi treningi szybkościowe dają korzyści.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

3x 200+400+200+400m w 36s+84+36+84 p. 5'

nawet nie wiem od czego zacząć. może od tego, że jak po ostatnich czterystu metrach leżę dwie minuty i kwiczę jakbym dostał !@$%^& - to znaczy, że mnie przetrąciło.
z drugiej strony pobudka o 4:20 na taki trening, to raczej nie jest optymalna pora. ale czasem trzeba się dostosować do okoliczności.

pobudka miała być o 4:40, bo żona na 8 do pracy. a na popołudnie plany rodzinno-zakupowe. ale wstałem o 4:20, bo ogólnie noc miałem ciężką. pewnie dlatego, że zjadłem kolację aby nie biegać takiej kobyły z pustym żołądkiem.
pewnie bym wstał normalnie o 5, ale potrzebowałem jeszcze 15minut żeby pomierzyć poszczególne odcinki na bieżni :hahaha: dramat, żeby bieżnia miała raptem dwa oznaczenia.

jak już wszystko zrobiłem, to wziąłem się za rozgrzewkę i abc. niby 13 stopni, ale dosyć chłodny wiatr. 2km biegu, ok 15min dynamicznego abc (bo zmarzłem chodząc w kółko z kołem pomiarowym i kredą), trzy przebieżki już w kolcach i nie ma na co czekać, bo się chmurzy. zrzucam kurtałke i wio.

1. 36.73 - 82.91 - 37.50 - 85.24

jeśli po pierwszych dwustu metrach zaczyna powoli odcinać łydki, to wiedz iż się szykuje dramat. mając na uwadze, że na koniec doszło dodatkowe 400m x3, to nawet się nie denerwowałem na czasy. uznałem, że lepiej ciut wolniej i się dogrzać oraz przepalić, niż się spalić na dzień dobry i później umierać. ta, wtedy jeszcze nie wiedziałem jak to się skończy. po skończonym powtórzeniu od razu marsz, bez większych strat czy zadyszki. wyglądało nieźle. wtedy.

2. 35.41 - 82.24 - 38.05 - 83.32

zimno, zakładam z powrotem kurtkę. nie ma się co wygłupiać i marznąć. i tu już się zaczynają ciężary. otwieram w zakładanym tempie i koniec. odcinka nóg. pierwsze dwieście z czterystu to próba dojścia do siebie pod względem kroku i oddechu. druga część dystansu już lepiej. ale drugie dwieście to dramat. to jak przetrącało morale i chęci do biegania jest nie do opisania. nie mam siły się zebrać. dzień dobry, jestem mleczan, komu przetrącić łydki? nie było szans się zebrać, żeby coś urwać. drugie czterysta to próba po prostu skończenia w określonym tempie.

3. 36.40 - 83.78 - 40.31 - 84.61

no cóż. jeśli w trakcie pierwszych czterystu metrów zaczynasz biec z pięty kolcach to jest dramat. dwusetka na styk, ale już nogi zostawiłem za sobą. w trakcie tych czterystu metrów miałem taką burzę mózgu. największym wyzwaniem było to, aby znowu biec ze śródstopia. bo @#$%^ mam kolce. KOLCE! no, jak już w miarę się udało to trzeba było zapierdalać 200. biegłem i płakałem. przebierałem nogami w miejscu. zresztą 40sek to najlepiej obrazuje. ostatnie 400m to już po prostu zamknąłem oczy i byle do przodu. otworzyłem na chwilę, żeby zobaczyć czas po dwustu, a tam 44sek. świetnie. ale nogi w miarę odzyskały czucie i prawie zamknąłem. po wszystkim kucnąłem, ale nie miałem siły utrzymać tej pozycji. więc chwilę się pomodliłem do allaha a następnie przekolibnąłem się na boczek i zacząłem kwiczeć. albo piszczeć jak mały szczeniaczek. w pozycji bocznej bezpiecznej. jakby mnie ktoś od cyca oderwał. 2 minuty. 2 jebane minuty kwilenia. udało się wstać, zmienić buty i zrobić rozbieganie.

wiecie co jest dla mnie największym sukcesem? że skończyłem trening. czasy niedomknięte? trudno. biorąc pod uwagę reakcję organizmu w trakcie biegu jak i po, sukcesem jest, że skończyłem. a w trakcie trzeciej serii mniej więcej od 400m co dwieście miałem kolejną wymówkę, żeby skończyć:
- jelitka się zbuntowały
- powiem, że się ponaciągałem
- och jaką dużą kolkę miałem.
- rzygać mi się zachciało.

mentalnie uciągnąłem. mentalnie wygrałem. dla mnie dzisiaj nie liczą się czasy. tylko to, że gdzieś tam mentalnie pokonałem kolejną barierę. patrząc na czasy to jak na mnie było szybkie bieganie.
a dzisiaj mnie bardzo przetrąciło. dawno tak nie bolało. nawet trzysetki tak nie bolały.

ale jeśli na treningu nie będę umiał cierpieć, to jak mam cierpieć na zawodach?
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

10km po 5'10-5'30 + 4x60m

typowa regeneracja. bardziej 5'10 niż '30. umęczyłem się.

Obrazek

mimo sześciu godzin snu samopoczucie bardzo dobre. generalnie wczorajsze popołudnie mnie tylko utwierdziło w tym, że ja mogę spacery czy ogólnie chodzenie traktować jak aktywną regenerację.
zmęczenie złapało mnie ok 22, to wypiłem piwo i o 23 poszedłem spać :hejhej:

rano dziś po prostu byłem niewyspany. nogi bardzo luźne, zero jakichś większych boleści (ciut lewa łydka po kolcach, trzeba bardziej na rolce popracować).
po wczorajsze orce Rolli zmienił plan i z 15km po 5'00 zarządził regeneracyjne 10 z przebieżkami na koniec.
mój Boże, nigdy bym nie pomyślał, że regen będę po 5'10 biegał. i to było męczące, bo musiałem się hamować. noga chciała szybciej, bo krok był jakiś taki nienaturalny i miałem wrażenie, że drobię. tupot małych stóp. całkowity luz i kontrola.
przebieżki miały być na sztywnych nogach. a były całkiem niby luźne ale chciałem ciut mocniej żeby zobaczyć jak się miewają. luzik. najszybsze tempo na sztukę to: 2:39, 2:28, 2:29 i 2:28. całkiem nieźle jak na pegasusy 37.

jest git.
________________________________________

moja wspaniała żona pozwoliła mi skorzystać z promocji -30% w nike. ale boli mnie serce jak pomyślę, że miałbym 830 ziko wyrzucić na buty, które mogą z rok w pudle leżeć jako startówki. biorąc pod uwagę, że nie startuje :hahaha:
z drugiej strony chociaż bym kolejne skarpetki zamówił :bum:
pewnie skończy się tak, że kupie te buty. biorąc pod uwagę, że będę odsyłał pas hrm pro, który złapałem za 4 stówki ale z tego co widzę, parę osób już go reklamowało.
nie stać mnie na oszczędzanie :hej:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

3x600m w 1:52, p. 7'

Pogoda nie rozpieszcza ostatnimi czasy. Znowu 10 stopni i deszcz, więc poraz kolejny biegane na długo.
Rano dosyć ciężkawy poranek, ale nie ma co się dziwić jak sie przyjmuje na dobranoc dwie perły i poprawia crazy mike'm :hahaha: człowiek stary a głupi. Cierp ciało coś chciało.
Dojeżdżam na bieżnie, odmierzam sobie ładnie odcinki co 200m. I zaczynamy.
Rozgrzewka i abc w sumie na dosyć sztywnych nogach. Ciekawe czy mnie zmęczenie od weekendu trzyma czy wczorajsze browary. Obstawiam opcję nr 2. Abc dynamicznie, bo znowu zimno. Zamykam temat w 15minut. Trzy przebieżki i hej ho lets go!

1. 1:50.84

W sumie runda zrobiona podręcznikowo. 200 w 37, 400 w 1:14. Ostatnie 100m mocniejsze, bo dosyć solidnie wiało na tej prostej. Sztuka typowo na przepalenie płuca. Myślałem, że pójdzie o wiele lżej. Nogi powoli wyłączało pod sam koniec. Od razu przejście w marsz.

2. 1:50.84

Tutaj się już zaczynały schody. 200m w 36sek, czyli ciut za szybko. Po około 300m zaczęło wycinać mi łydki. Masakra. 400m w 1:13 czyli lekkie wyhamowanie i ostatnie 100m znowu podmuch wiatru. Dobiegam, chwilę stoję i przechodzę do marszu. Łydki zmaltretowane, dwójki też się zaczynają odzywać. Ale odczuciowo o wiele lżej niż pierwsze. Oddechowo ciężko ale bez zajezdni, 600m też szybciej zlecialo.

3. 1:50.51

Po 200m, które pykło w 36sek łydki zaczynają się buntować. Dosyć szybko także skończył się tlen. Po 300m już jestem dosyć sztywny, ale staram się dalej prowadzić luźno krok. 400m w 1:14 czyli o wiele wolniej. Spokojnie mijam łuk, prosta w mordę wiatr a ja próbuje zaakcentować mocniej końcówkę. Przedewszystkim dłuższym krokiem. Nogi w sumie już wyłączone są. Czuję, że końcówka jest mocniejsza, ale tempo na zegarku ani drgnie. Ale jest szybciej. Po zakończeniu muszę chwilę kucnąć i ide zdejmować kolce.

Mam mieszane uczucia. Niby wszystko ładnie podomykane, w sumie na zmęczeniu. Ale spodziewałem się ciut lżejszego biegania w odczuciu.
7minut przerwy to jest niby dużo, żeby ogólnie odpocząć i wyrównać oddech. Ale 7minut dla procesów zachodzących w organizmie po takiej intensywności to nie jest dużo.
Być może gdyby nie te wczorajsze piwka i spokojnie przespana noc, to odczucie mogloby być lepsze.
Ale z drugiej strony wszedł fajny trening na zmęczeniu.

No nic, trzeba teraz zdecydowanie postawić na odpoczynek i na regenerację. Na chlanie przyjdzie pora.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3526
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

6km po 4'50

pół godzinki dla słoninki

Obrazek

poszedłem spać o suchym pysku, to organizm nie wiedział co się dzieje i za bardzo się zregenerował :hahaha: dziś w sumie jeszcze drugie tyle bym na spokojnie pobiegł bez większych strat.
nogi pełen luz, żadnego poczucia wczorajszych sześćsetek. od razu fajnie kręciły. kadencja 159 - bardzo fajnie. oddech spokojny, tętno jak na mnie też.
generalnie faktycznie dzisiaj było luźno, bez poczucia piłowania czy biegania na siłę.

PS. dobry outfit? :bum:

Obrazek

klasyczna czerń obuwia + świeża biel skarpety :hejhej:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
ODPOWIEDZ