Komentarz do artykułu „Sport ratuje życie" - rozmowa z Edwardem Rydzewskim
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł „Sport ratuje życie" - rozmowa z Edwardem Rydzewskim
-
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bardzo fajny wywiad, świetne historie pokazujące, że mamy teraz biegowo lata świetlne różnicy w stosunku do tamtych czasów. Pozdrowienia dla trenera i dużo zdrowia 

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13173
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To zwierzenie pozwala odważniej myśleć o kwestii instytucjonalnego dopingu w tamtych latach. Salazar też potrafił dużo zrobić dla swoich zawodników przekraczając granice legalności. Oregon project już nie istnieje. Podobnie wunder team. Dlatego uważam, że nie ma co tęsknić za tym co było, tylko zastanowić się, z czym próbuje mierzyć się Coe, proponujący od nowa tabele z bardziej wiarygodnymi wynikami.On [Kiryk] potrafił dużo zrobić dla swoich zawodników. Poświęcał się dla chłopaków, dla biegania. Kiedyś była taka sytuacja, że jego zawodnicy musieli nabiegać klasę mistrzowską, żeby zdobyć pieniądze... To on potrafił nawet 20-30 metrów przed metą kazać sędziom zatrzymać stoper. Zrobili komunikat, wysyłali do ministerstwa... Inny przykład. U jego zawodnika, który był na 3 roku studiów, dopatrzyli się, że nie ma matury. Kiryk pojechał i maturę załatwił.
-
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@yacool serio w zwierzeniu o tym, że trener pomógł zawodnikowi zrobić maturę widzisz kwestie dopingu?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13173
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Mógłbym uznać moje dotychczasowe ponad 8 tys. postów za niepoważne, ale przy tym jednym obstawiam na serio.
-
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ok, tak tylko zapytałem. Nawet nie chcę myśleć o ciągu przyczynowo skutkowym takiego myślenia, ale z pewnością wysoki poziom abstrakcji 

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13173
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ciekawe czy na przykład taki biegacz jak Artur Kozłowski chciałby żyć i trenować w prlu, gdzie bez pleców nawet mięsa nie dostaniesz. Nie mówiąc już o kasie, która była tylko dla swoich. Fajnie być w układzie. Niefajnie w nim nie być. Jeżeli ktoś szuka źródeł polskiego piekiełka biegowego, zawiści, niechęci, braku współpracy i niejasnych reguł, to ten wywiad jest dobrą wskazówką. Przytoczony fragment mógłby też z powodzeniem służyć za kanwę do kolejnych odcinków Misia Barei.
-
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 07 mar 2019, 18:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
I dlatego właśnie napisałem, że dzisiejsze czasy i czasy wspomniane w wywiadzie to dwa różne światy. Nie mi oceniać, które były lepsze, bo zapewne każde mają swoje plusy i minusy. System szkolenia był zupełnie inny, scentralizowany - czy lepszy? Nie wiem, bo pewnie zniszczył wiele karier, ale również wielu zawodników wyciągnął na biegowy piedestał.
- krunner
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
- Życiówka na 10k: 42:53
- Lokalizacja: Warszawa
+1yacool pisze:Ciekawe czy na przykład taki biegacz jak Artur Kozłowski chciałby żyć i trenować w prlu, gdzie bez pleców nawet mięsa nie dostaniesz. Nie mówiąc już o kasie, która była tylko dla swoich. Fajnie być w układzie. Niefajnie w nim nie być. Jeżeli ktoś szuka źródeł polskiego piekiełka biegowego, zawiści, niechęci, braku współpracy i niejasnych reguł, to ten wywiad jest dobrą wskazówką. Przytoczony fragment mógłby też z powodzeniem służyć za kanwę do kolejnych odcinków Misia Barei.
Ten wywiad z zestawieniem np. wspomnień robotników, którzy w 1980 zaczęli strajki w PZL Świdnik (właśnie minęła 40 rocznica wybuchu), bo dostawali pensje, która zapewniała im mimimum egzystencji i nic ponadto brzmi jak kolejny scenariusz filmu Barei.
A Trener to się zastanawiał kiedyś skąd się brały te "trzy pensje" i szynka i baleron ?
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 11 paź 2015, 13:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ktoś z oszukaną byle klasą mistrzowską zarabiał trzy razy więcej niż przeciętny robotnik (i to jeszcze w czasach, gdy w maratonie nikt nie biegał i wszyscy liczący się zawodnicy mieli to w głębokim poważaniu)? Lata świetlne? I całe szczęście. To tak jakby teraz sportowiec w wojsku zarabiał więcej niż generał!artur_kozlowski pisze:Bardzo fajny wywiad, świetne historie pokazujące, że mamy teraz biegowo lata świetlne różnicy w stosunku do tamtych czasów. Pozdrowienia dla trenera i dużo zdrowia
A dodatkowo fragment
jest tylko potwierdzeniem, żeby większość tych wyników z tamtych lat traktować z przymrużeniem oka. Pewnie te wyniki z Dębna, którymi się tak chwalą też były oszukane. Szczególnie zabawnie to wygląda w zestawieniu z wynikiem z maratonu naszego rozmówcy 2:13.59. Jakoś nie przyszło mu do głowy, że nigdy tyle nie pobiegł, tylko tam też ktoś taki jak p. Kiryk mu ten wynik załatwił?Kiedyś była taka sytuacja, że jego zawodnicy musieli nabiegać klasę mistrzowską, żeby zdobyć pieniądze... To on potrafił nawet 20-30 metrów przed metą kazać sędziom zatrzymać stoper.
- jorge.martinez
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 09 lis 2016, 14:35
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: 2:57:27
- Lokalizacja: Warszawa
Słuszna uwaga. Te wszystkie rekordy kraju kręcone w Grudziądzu czy Raciborzu trzeba traktować przez palce.
1000m - 2:59.35 (VI'22) | 3000m - 9:49.75 (X'23) | 5km - 17:02 (V'23) | 10km - 35:17 (XI '23) | 15km - 55:57 (I '19) | HM - 1:18:21 (III '23) | M - 2:57:27 (IV '18)
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
- Życiówka na 10k: 38:07
- Życiówka w maratonie: brak
Gdzie nie przeczytam wywiadu z jakimś długasem z XX wieku, to zawsze przychodzi czas na fragment w stylu - "Kiedyś to było, kiedyś to się trenowało. Kiedyś to były metody. Nie to, co teraz." To ja się pytam co to pokolenie z kiedyś zrobiło ze swoimi doświadczeniami, że teraz jest jak jest i nie potrafi przekazać tego młodszym. Nawet w prostym wywiadzie nie widzę żadnej wskazówki poza tym, że po treningu należy "leżeć w pozycji horyzontalnej". Nie było biegów ciągłych, nie było zabaw biegowych i biegali stadami po 2:13 z hakiem.
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Mimo wszystko "kiedyś to było" ma w sobie trochę racji. Po prostu w pewnych kwestiach było inaczej.
Weźmy np. mojego dziadka. Teraz ma 93 lata. W wieku kilkunastu lat wziął go jakis niemiec na roboty, dziadek twierdzi, że juz nie bardzo pamięta co tam robił, ale był w różnych krajach, nie miał kontaktu z rodziną i pracował właściwie cały czas. Potem wojsko i w międzyczasie 9:50 na 3km (taki ma dyplom w domu). Ktoś powie, że to żaden genialny wynik. No okej, ja rozumiem, tylko, że z tego co wiem dziadek nigdy nie biegał. Nie wychodził na treningi biegowe sam z siebie. Ten wynik nabiegał po prostu na bazie tego co wypracował w latach młodzieńczych i w wojsku. W wojsku pewnie biegali, a teraz się do wojska nie chodzi obowiązkowo (co mi teściu wypomina: "Wam by się przydał z rok, dwa wojska").
Dzisiaj jak ktoś biega sub10 na 3km to jest w zdecydowanej mniejszości, a wtedy (lata 50) pewnie co trzeci chłopak tak biegał. No i może to jeszcze niczego nie udowadnia, ale na pewno był inny punkt startowy, przynajmniej patrząc globalnie. Myślę, że dzisiaj jakby losowo wziąć młodych mężczyzn to jak dobrze pójdzie to co trzeci zrobi sub15 na 3km.
Weźmy np. mojego dziadka. Teraz ma 93 lata. W wieku kilkunastu lat wziął go jakis niemiec na roboty, dziadek twierdzi, że juz nie bardzo pamięta co tam robił, ale był w różnych krajach, nie miał kontaktu z rodziną i pracował właściwie cały czas. Potem wojsko i w międzyczasie 9:50 na 3km (taki ma dyplom w domu). Ktoś powie, że to żaden genialny wynik. No okej, ja rozumiem, tylko, że z tego co wiem dziadek nigdy nie biegał. Nie wychodził na treningi biegowe sam z siebie. Ten wynik nabiegał po prostu na bazie tego co wypracował w latach młodzieńczych i w wojsku. W wojsku pewnie biegali, a teraz się do wojska nie chodzi obowiązkowo (co mi teściu wypomina: "Wam by się przydał z rok, dwa wojska").
Dzisiaj jak ktoś biega sub10 na 3km to jest w zdecydowanej mniejszości, a wtedy (lata 50) pewnie co trzeci chłopak tak biegał. No i może to jeszcze niczego nie udowadnia, ale na pewno był inny punkt startowy, przynajmniej patrząc globalnie. Myślę, że dzisiaj jakby losowo wziąć młodych mężczyzn to jak dobrze pójdzie to co trzeci zrobi sub15 na 3km.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- faraon828
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 389
- Rejestracja: 29 sty 2016, 08:39
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:48,30
- Lokalizacja: Olsztyn/Kędzierzyn-Koźle
- Kontakt:
Gdzie wyczytałeś, że nie było ciągłych itd.? Nie było takich bodźców na wczesnym etapie trenowania, za dzieciaka. Dzięki temu, jak stwierdził Rydzu "idąc do wojska nie byłem zarżnięty". Dopiero w późniejszym etapie zaczęło się mocniejsze bodźcowanie, ale organizm był na to przygotowany, obudowany, z fundamentem.qamil pisze: Nawet w prostym wywiadzie nie widzę żadnej wskazówki poza tym, że po treningu należy "leżeć w pozycji horyzontalnej". Nie było biegów ciągłych, nie było zabaw biegowych i biegali stadami po 2:13 z hakiem.
To jest jeden z wniosków, w którym można by wg. mnie, szukać jakiejś wskazówki dla potomnych. Dziś trenerzy lubią cisnąć młodych, bo mają z tego punkty dla klubów, co się przekłada na pieniądze, sławę i uznanie w lokalnej społeczności. Problem powstaje później, gdy się okazuje, że kluby nie wychowują seniorów, tylko większość zawodników kończy karierę w najlepszym wypadku na drugim roku juniora.