Dzięki wszystkim za gratki - żonie też przekazuje (że jest kosmitką

)
Wigi - co do wagi, nic nie zbijam, nie stosuje diety ilościowej i nie liczę kalorii, jem sporo zawsze kiedy jestem głodny ale z zasady nie głodzę się, nawet czasem przed snem zdarza mi się robić wypad do lodówki. Stosuje jedynie dietę jakościową, unikam pewnych rzeczy inne minimalizuje, jem sporo słodyczy tyle, że większość to tzw slow food czyli produkcja mojej żony robiona z mąki orkiszowej, ksylitolu i innych takich zdrowotnych wynalazków. Czyli generalnie wyznaję zasadę, że funkcja tworzy formę i waga oraz skład ciała dopasowuje się do tego co robię. Rok temu maraton biegałem ważąc 76kg, z Fitzgeralda ("Waga startowa") wyszło mi, że w cyklu do maratonu facet w moim wieku i w mojej wadze i formie jest w stanie bezpiecznie zrzucić 3kg (utrata tkanki tłuszczowej) - poszło to jednak bardzo szybko bo już po miesiącu ważyłem 73 kg i dalej pomimo kwartału bardzo ciężkiego treningu nie zeszło samo nic - niemniej nieco schudłem bo choć waga stała to skład ciała nieco sie zmodyfikował na korzyść - no i na tym stanęło. Poczytałem ksiąg mądrych i wyszło, że facet po 40tce nie za bardzo powinien migrować w kierunku mniejszej zawartości tkanki tłusz. niż 10%, że to nieco niebezpieczne, spadki odporności, zaburzenia termiczne i inne pierdoły, do tego chudy już jestem i nie pragnę być chudszy, po prostu ten cyrograf wynikowy w tym aspekcie jest nie do podpisania. Przestałem sobie tym głowę zawracać i po prostu biegałem. Ale jednak funkcja ciągnie formę bo po ostatnich ciężkich 4 tygodniach zjechałem niespodziewanie 1kg do około 72 kg i do tej granicznej zawartości tłuszczu 10% - dobrze się z tym czuje i jakby na tym stanie nieco lepiej mi się biega - czyli ten minimalny spadek wiąże się z wzrostem formy a nie ze zbijaniem kg. Patrząc na mój niedzielny bieg - agresywną taktykę, wytrzymanie jej i perwersyjną końcówkę to ta waga może pokazywać, że forma jest ok i wystarczająca do realizacji celu. Trochę długa ta wypowiedź ale nie postrzegam tych rzeczy prosto bo proste nie są, pewnie masochistycznie mógłbym w 2 miesiące zjechać poniżej 70kg tylko osobiście nie wierzę, ze mi to coś da, może za to zaszkodzić - stąd ten prosty i banalny wniosek.
Sylwek - dzięki za propozycje, chętnie bym startnął ale mamy już na ten dzień inny bieg zabukowany - 11km na 11.11 - pobiegnę go na luzie i z rezerwą bo to 2 tygodnie przed M i nie chcę sobie nic zrobić czy ponaciągać - a na tej 11tce jest klasyfikacja małżeństw i chcemy tam pudło machnąć, może i najwyższe - to by było moje pierwsze w karierze
