No osobiście mojej techniki spadania ze schodów raczej nikomu nie polecamszy pisze:W miarę bezboleśnie, jak się okazało tylko stłuczenie kości, więc za 2-3 dni powinienem truchtaćPATATAJEC pisze: Jak to spadłeś ze schodów? Coś się stało poważnego? Mam nadzieję, że nie zrobiłeś kopii Raulowego wyczynu!
PATATAJEC - komentarze
Moderator: infernal
- Raul7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3630
- Rejestracja: 30 wrz 2009, 10:48
- Życiówka na 10k: Trójka z przodu :P
- Życiówka w maratonie: Trójka z przodu...
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
jedni spadają na piętę, inni na stopę całą, jeszcze inni na śródstopie, a Raul spada na ucho!
Szy, no to lala, zaraz będziesz biegał .
Szy, no to lala, zaraz będziesz biegał .
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Gratulacje rycerzu...
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
x 2 Dzięki!!! - wydudnił z głębi zbroi, poprawiając pelerynę
- giz
- Wyga
- Posty: 111
- Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przyjmij gratulacje od giermka wszystkich biegających!
Och, to musi być cudne uczucie: nie tylko zrealizować plan, ale zrobić to ze sporą nawiązką! I że miałeś czas i sposobność poczynić te wszystkie obserwacje... Czapki z głów! Eeee, to jest hełmy
Och, to musi być cudne uczucie: nie tylko zrealizować plan, ale zrobić to ze sporą nawiązką! I że miałeś czas i sposobność poczynić te wszystkie obserwacje... Czapki z głów! Eeee, to jest hełmy
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
Dzięki giz. Tempo 4'30"/km jeszcze nie rozmazuje widoku, więc rejestrowałem ile mogłem . Pozdrawiam!
- Raul7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3630
- Rejestracja: 30 wrz 2009, 10:48
- Życiówka na 10k: Trójka z przodu :P
- Życiówka w maratonie: Trójka z przodu...
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Hehe Patatajec wiesz trzeba sie czymś wyróżniać wynikami nie imponuje to przynajmniej technike mam swoją :)niepodrabialną
- szy
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 452
- Rejestracja: 10 cze 2009, 08:40
- Życiówka na 10k: 39:01
- Życiówka w maratonie: 3:19:17
- Lokalizacja: Warszawa / Pruszków
patatajcu, cały czas problemy po natural running czy coś truchtasz?
Mój profil Strava: https://www.strava.com/athletes/43888753
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
zwiedza koncertowo fajne miejsca.. ciekawe czy coś mu się uda nabiegać, trasy w planach były fajne
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
Priviet druzja!
Tak naprędce zapodam info, bo na wpisy na blogu czasu nie ma za mocno. Przed 20 minutami wróciłem do domu po trasce po Rosji i Białorusi. Moje plany biegania w tamtejszych miastach nie miały najmniejszego sensu niestety. Odległości po 1200 km, bus, kolana cały czas w zgięciu, wóda, whiskey i browary strumieniami, spanie w busie podczas jazdy 20 x bardziej dziurawymi drogami niż w naszej Polszy... Ciuchy biegowe nawet nie rozpakowane z torby. Cała trasa przejechana szmatą, w brudzie i swądzie... Szatan się cieszy . A ciuchy koncertowe śmierdzą gorzej od niepranych przez tydzień biegowych . Nie było absolutnie czasu choćby na zwiedzanie, a co dopiero na bieganie. Zresztą sił też nie było, bo po nocy w busie, zapijanej solidnie, w doborowym towarzystwie myślało się tylko o tym, żeby coś zjeść, rozprostować nogi i jak najszybciej rozstawiać graty, żeby zdążyć choć dupę umyć przed koncertem... Eta nie nada!
Mam dziką nadzieję, że jak już wstawię pranie, wykąpię się, zjem, to wyjdę do lasu pobiegać. Forma będzie gorsza niż po powrocie do biegania w styczniu. Tego akurat jestem całkiem pewien. Codzienne pijaństwo i permanentne zmęczenie musi dać znać o sobie... No i co!? Jutro z powrotem w busa i paszli w dalszą część trasy :D
A w Rosji, a szczególnie na Białorusi dziewoczki priekrasnyje, oj priekrasnyje!
A i jeszcze... Widziałem tylko jednego biegającego kolesia tam. W jakiejś totalnej dziczy, gdzie nic nie było - tylko dziurawa droga, z przodu i z tyłu po sam horyzont, a dokoła las... Wot marafiończik!
Jak wyjdę na to bieganie, to zrobię wpisa
Tak naprędce zapodam info, bo na wpisy na blogu czasu nie ma za mocno. Przed 20 minutami wróciłem do domu po trasce po Rosji i Białorusi. Moje plany biegania w tamtejszych miastach nie miały najmniejszego sensu niestety. Odległości po 1200 km, bus, kolana cały czas w zgięciu, wóda, whiskey i browary strumieniami, spanie w busie podczas jazdy 20 x bardziej dziurawymi drogami niż w naszej Polszy... Ciuchy biegowe nawet nie rozpakowane z torby. Cała trasa przejechana szmatą, w brudzie i swądzie... Szatan się cieszy . A ciuchy koncertowe śmierdzą gorzej od niepranych przez tydzień biegowych . Nie było absolutnie czasu choćby na zwiedzanie, a co dopiero na bieganie. Zresztą sił też nie było, bo po nocy w busie, zapijanej solidnie, w doborowym towarzystwie myślało się tylko o tym, żeby coś zjeść, rozprostować nogi i jak najszybciej rozstawiać graty, żeby zdążyć choć dupę umyć przed koncertem... Eta nie nada!
Mam dziką nadzieję, że jak już wstawię pranie, wykąpię się, zjem, to wyjdę do lasu pobiegać. Forma będzie gorsza niż po powrocie do biegania w styczniu. Tego akurat jestem całkiem pewien. Codzienne pijaństwo i permanentne zmęczenie musi dać znać o sobie... No i co!? Jutro z powrotem w busa i paszli w dalszą część trasy :D
A w Rosji, a szczególnie na Białorusi dziewoczki priekrasnyje, oj priekrasnyje!
A i jeszcze... Widziałem tylko jednego biegającego kolesia tam. W jakiejś totalnej dziczy, gdzie nic nie było - tylko dziurawa droga, z przodu i z tyłu po sam horyzont, a dokoła las... Wot marafiończik!
Jak wyjdę na to bieganie, to zrobię wpisa
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Szkoda, że do Bydzi nie wpadniecie. Dobry gig się zapowiada.
Acha,
Czy mógłbyś naświetlić bo straciłem wątek, jak uporałeś się w końcu ze swoimi shin splintsami? Samo przeszło?
Acha,
Czy mógłbyś naświetlić bo straciłem wątek, jak uporałeś się w końcu ze swoimi shin splintsami? Samo przeszło?
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
@Brujeria: No właśnie chyba zabiegałem. Powiem Ci o jednej dziwnej rzeczy przy okazji - kumpel mi powiedział (chodzi na siłkę), że odczuł totalną poprawę w shin splints po zażyciu niewielkiej dawki kreatyny. Zapodał i mi parę tabletek, bym sprawdził. I faktycznie - już przy pierwszym zażyciu przestało... Nie wiem, w czym tkwi fenomen, ale przeszło. Zażyłem łącznie z 6 tabletek. 3 za pierwszym razem (codziennie jedna). Przestało boleć.. Tydzień później bolało, więc wziąłem 2 (codziennie jedną) i przeszło. Potem była jedna o w zasadzie nie czuję problemu. Tzn. teraz nie wiem jak jest, bo mam przerwę w treningach... Dawka jest niewielka, wręcz śmieszna jeśli chodzi o punkt widzenia pakera... Jeśli nie czujesz oporów, to spróbuj.
@chłopaki: Kaca nie mam, ino zmęczony jestem. Jest też tyle spraw, że nie dałem rady nic pobiegać, a deszcz łoi i mi się nie chce... Czyżbym paradoksalnie zmiękł przez tę traskę? :D
A - po tym siedzeniu w jednej pozycji przez kilka dni mam spuchnięte kostki... Po maratonie takie miałem. WTF ?!
@chłopaki: Kaca nie mam, ino zmęczony jestem. Jest też tyle spraw, że nie dałem rady nic pobiegać, a deszcz łoi i mi się nie chce... Czyżbym paradoksalnie zmiękł przez tę traskę? :D
A - po tym siedzeniu w jednej pozycji przez kilka dni mam spuchnięte kostki... Po maratonie takie miałem. WTF ?!