
Mam nadzieję, że wracam
 .
.Udało mi się w końcu wyzdrowieć, ale zaraz potem wyjechałam z dziećmi i mężem do Gdańska, do dziadków, a tam nie miałam dostępu do internetu. Coś tam pobiegałam. Oba wyjścia z mężem
 .
.8 lutego 2011 (wtorek)
Ponad godzinę, około 10 km.
Pojechaliśmy na Górki Zachodnie. Tam zostawiliśmy młodszą latorośl pod opieką dziadka i ruszyliśmy przed siebie. Było cudownie znowu biegać! I to w takich okolicznościach przyrody! Biegliśmy wzdłuż morza, ale w lesie. Świeciło słoneczko, pachniało żywicą, a morze huczało (wiatr wiał z prędkością ponad 100 km/h). Pod nogami albo igliwie, albo piasek. Mięciutko. Jeszcze tam wrócimy
 .
. Oczywiście nie sposób zmierzyć trasy, bo bardzo po tym lesie się kręciliśmy i już nie pamiętam między którymi drzewami przebiegaliśmy
 .
. 11 lutego 2011 (piątek)
Około godziny, około 9,5 km.
Tym razem pobiegaliśmy koło domu. Moi rodzice mieszkają w takim miejscu, że niezależnie od tego w którą stronę się człowiek skieruje, to ma z górki. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że przecież czeka powrót. Tak więc staraliśmy się nie odbiegać zanadto od domu. I przez to cały czas biegaliśmy góra-dół, góra-dół. Przy okazji zwiedziliśmy okolice, które szalenie się zmieniły.
Trasy też się nie da dobrze wymierzyć, bo zbytnio kluczyliśmy.
15 lutego 2011 (wtorek)
Niecała godzinka
9,5 km
Już w Krakowie. Na Błoniach. I muszę przyznać, że o ile bardzo fajnie mi się biegało po Gdańsku, o tyle fajnie też wrócić na "swoje śmieci"
 .
.KOMENTARZE

 




 . Potem, już w towarzystwie Wojtka, dobiegłam do świateł na których włączyłam sobie stoper. Szybki rzut oka na tarcze zegarka i powrót pod drzwi szkoły. Chciałam wiedzieć ile mi to czasu zajmie, by to pomnożyć. Pod szkołą rzut okiem na zegarek, znaczne przyspieszenie i błyskawiczny powrót do domu (po córkę wysłałam męża). Byłam dumna z tego ekspresowego tempa i chciałam zobaczyć, jak ja to szybko biegłam. Ręce mi się trzęsły i zamiast raz, nacisnęłam dwukrotnie jeden guziczek. Wyzerowałam wszystko. Dobrze chociaż, że zapamiętałam czas koło szkoły. Ale w żaden sposób nie jest on reprezentatywny.
 . Potem, już w towarzystwie Wojtka, dobiegłam do świateł na których włączyłam sobie stoper. Szybki rzut oka na tarcze zegarka i powrót pod drzwi szkoły. Chciałam wiedzieć ile mi to czasu zajmie, by to pomnożyć. Pod szkołą rzut okiem na zegarek, znaczne przyspieszenie i błyskawiczny powrót do domu (po córkę wysłałam męża). Byłam dumna z tego ekspresowego tempa i chciałam zobaczyć, jak ja to szybko biegłam. Ręce mi się trzęsły i zamiast raz, nacisnęłam dwukrotnie jeden guziczek. Wyzerowałam wszystko. Dobrze chociaż, że zapamiętałam czas koło szkoły. Ale w żaden sposób nie jest on reprezentatywny.  .
 . ).
  ). .
 .  . Na dodatek myślę, że jestem w stanie przebiec Cracovia Maraton. Wolno, pewnie wolniej niż w Poznaniu, ale na pewno mam tyle siły i wytrzymałości
 . Na dodatek myślę, że jestem w stanie przebiec Cracovia Maraton. Wolno, pewnie wolniej niż w Poznaniu, ale na pewno mam tyle siły i wytrzymałości 