Bieganie powięziowe
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Widzę że potrzebujesz kolejnych 5 minut. Zatem masz swój czas.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Kolejna część biegania powięziowego.
W tym odcinku porównywane są dwa modele tensegracyjne (jeden z nich nie spełnia wymogów tensegracji i można byłoby wykonać go inaczej, ale nie chodzi tu o jakieś super odwzorowanie zjawisk lecz symboliczne zasygnalizowanie ich), na podstawie których podjęta jest próba opisania różnic pomiędzy amatorami i wyczynowcami w aspekcie tkankowym.
W opisie pod filmem wrzuciłem fragmenty artykułu, w którym pada określenie hydraulic amplification, czyli wzmocnienie hydrauliczne. W kilku miejscach na forum (tu, tu i tu) podawałem określenie - pasywne zwarcie, które mogłoby z tym dobrze korespondować semantycznie.
W tym odcinku porównywane są dwa modele tensegracyjne (jeden z nich nie spełnia wymogów tensegracji i można byłoby wykonać go inaczej, ale nie chodzi tu o jakieś super odwzorowanie zjawisk lecz symboliczne zasygnalizowanie ich), na podstawie których podjęta jest próba opisania różnic pomiędzy amatorami i wyczynowcami w aspekcie tkankowym.
W opisie pod filmem wrzuciłem fragmenty artykułu, w którym pada określenie hydraulic amplification, czyli wzmocnienie hydrauliczne. W kilku miejscach na forum (tu, tu i tu) podawałem określenie - pasywne zwarcie, które mogłoby z tym dobrze korespondować semantycznie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Bardzo dobry odcinek, cała seria! Każdy odcinek coś wnosi, z resztą każdy materiał z treningów (Yacool) coś wnosi do biegania powięziowego. Więc śledzę regularnie i sprawdzam na sobie. Skoro działa, ma działać, więc każdy powinien to odczuć i u każdego (ok. w większym lub mniejszym stopniu) powinno zadziałać. A więc i u mnie. I u mnie działa. Czegoś mi w mojej układance jeszcze brakuje, by to całkowicie wdrożyć i mieć system kontrolowania/oceny na jakim etapie jestem, ale myślę, że jestem coraz bliżej tego czegoś.
Moje ostatnie doświadczenie to półmaraton (long run, na luzie) w terenie biegany nazwijmy to powięziowo i komfortowo (160spm/1,15 dł. kroku/ 10,5 cm odchylenie/260 czas kontaktu i tempo 5:25 w średniej strefie tętna garmina 2,8), po którym odczuwałem prawie równomierne zmęczenie całego organizmu. Owszem nogi najbardziej, ale niewiele mniej np. ramiona i szyję czułem. Co ciekawe te ramiona odczuwałem tak samo jak uda i czwórki, jakby uczestniczyły w biegu tak samo jak nogi. Czyli tak jakby biegał całym ciałem, całością.
Inne doświadczenie, które moim zdaniem też potwierdza, że biega całoś, cały organizm. Podczas ładowania (jakiś czas temu) zbiłem sobie prawą piętę. Może mocniej ładowałem, może nie tak ładowałem, coś robiłem nie tak skoro ból skupił się na pięcie, a nie rozlał równomiernie na cały organizm. Skoro już do tego doszło to teraz odwracam sytuację tak biegam (ląduję/ładuję/odbijam się) by odciążyć piętę. I co się okazuje znajduję takie ułożenie stopy, tych wszystkich skręceń, bioder itd, że pięty nie odczuwam, a biegnę praktycznie z tą samą prędkością, wysiłkiem (tętnem) i odbiciem, spręzyną. Uczę się nowego ruchu i niejako w biegu pięta się regeneruje (trochę to trwa jednak) a ja uczę się nowego ruchu, który na przyszłość nie spowoduje zbicia prawej pięty.
Tak na marginesie zauważyłem taki związek między pracą nogi prawej (jakoś tak u mnie dziwnie wypaczonej, a ułożeniem tej nogi w samochodzie na pedale gazu, co pogłębia to wypaczenie.
I na koniec ostatnie spostrzeżenie, potwierdzające doświadczenia innych. Chociaż mój półmaraton (jednak trening, long run) był bardzo przyjemny, na luzie, to jednak byłem bardzo szybko śpiący po nim. Garmin dał mi 22 godziny odpoczynku, ale ja jednak czułem, że powięziowo-mięśniowo to trochę za mało. Chociaż nie było żadnych zakwasów, czy tam nie wiem czego, była raczej taka sztywność całego układu.
Pozdrawiam
Moje ostatnie doświadczenie to półmaraton (long run, na luzie) w terenie biegany nazwijmy to powięziowo i komfortowo (160spm/1,15 dł. kroku/ 10,5 cm odchylenie/260 czas kontaktu i tempo 5:25 w średniej strefie tętna garmina 2,8), po którym odczuwałem prawie równomierne zmęczenie całego organizmu. Owszem nogi najbardziej, ale niewiele mniej np. ramiona i szyję czułem. Co ciekawe te ramiona odczuwałem tak samo jak uda i czwórki, jakby uczestniczyły w biegu tak samo jak nogi. Czyli tak jakby biegał całym ciałem, całością.
Inne doświadczenie, które moim zdaniem też potwierdza, że biega całoś, cały organizm. Podczas ładowania (jakiś czas temu) zbiłem sobie prawą piętę. Może mocniej ładowałem, może nie tak ładowałem, coś robiłem nie tak skoro ból skupił się na pięcie, a nie rozlał równomiernie na cały organizm. Skoro już do tego doszło to teraz odwracam sytuację tak biegam (ląduję/ładuję/odbijam się) by odciążyć piętę. I co się okazuje znajduję takie ułożenie stopy, tych wszystkich skręceń, bioder itd, że pięty nie odczuwam, a biegnę praktycznie z tą samą prędkością, wysiłkiem (tętnem) i odbiciem, spręzyną. Uczę się nowego ruchu i niejako w biegu pięta się regeneruje (trochę to trwa jednak) a ja uczę się nowego ruchu, który na przyszłość nie spowoduje zbicia prawej pięty.
Tak na marginesie zauważyłem taki związek między pracą nogi prawej (jakoś tak u mnie dziwnie wypaczonej, a ułożeniem tej nogi w samochodzie na pedale gazu, co pogłębia to wypaczenie.
I na koniec ostatnie spostrzeżenie, potwierdzające doświadczenia innych. Chociaż mój półmaraton (jednak trening, long run) był bardzo przyjemny, na luzie, to jednak byłem bardzo szybko śpiący po nim. Garmin dał mi 22 godziny odpoczynku, ale ja jednak czułem, że powięziowo-mięśniowo to trochę za mało. Chociaż nie było żadnych zakwasów, czy tam nie wiem czego, była raczej taka sztywność całego układu.
Pozdrawiam
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Mam nadzieję, że nie oczekujesz, żebym odniósł się do wymienionych rzeczy i parametrów, bo dużo tego wrzuciłeś i zwyczajnie wymiękam. Niemniej cieszę się, że podobają ci się treści na kanale.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Faktycznie rozpisałem się. Generalnie to taki kciuk do góry dla Twoich materiałów o technice biegania oraz potwierdzenie, że są przydatne i coś wnoszą.
Na podstawie tego co dotychczas opublikowałeś wyrobiłem sobie pewien obraz biegania powięziowego, który nie jest jeszcze ostateczne ukształtowany, kształtuje się cały czas, i który próbuję na sobie zrealizować.
Materiału jest tak dużo, że praktycznie na wszystko co mi jest potrzebne do rozwoju znajdę odpowiedź - inna sprawa ze zrozumieniem - na czym to ma polegać jak to prawidłowo zrealizować.
Np. w 4 części biegania powięziowego jest o łączeniach gumowych i ze szprych oraz jak to wpływa na cały układ. Bardzo cenna obserwacja, nie zdawałem sobie sprawy, że tak to wpływa na cały układ, (a była o tym mowa), a poza tym pozwala stworzyć też kryterium oceny na jakim etapie się jest.
Jak osiągnę odpowiedni poziom zadowolenia ze swojego biegania, to jadę do Ciebie na egzamin dojrzałości z techniki biegania, czyli na zderzenie z rzeczywistością. Wszystko co może pomóc w jego zdaniu jest cenne.
Zastanawiam co tak naprawdę najbardziej męczy w tym sposobie biegania
Na podstawie tego co dotychczas opublikowałeś wyrobiłem sobie pewien obraz biegania powięziowego, który nie jest jeszcze ostateczne ukształtowany, kształtuje się cały czas, i który próbuję na sobie zrealizować.
Materiału jest tak dużo, że praktycznie na wszystko co mi jest potrzebne do rozwoju znajdę odpowiedź - inna sprawa ze zrozumieniem - na czym to ma polegać jak to prawidłowo zrealizować.
Np. w 4 części biegania powięziowego jest o łączeniach gumowych i ze szprych oraz jak to wpływa na cały układ. Bardzo cenna obserwacja, nie zdawałem sobie sprawy, że tak to wpływa na cały układ, (a była o tym mowa), a poza tym pozwala stworzyć też kryterium oceny na jakim etapie się jest.
Jak osiągnę odpowiedni poziom zadowolenia ze swojego biegania, to jadę do Ciebie na egzamin dojrzałości z techniki biegania, czyli na zderzenie z rzeczywistością. Wszystko co może pomóc w jego zdaniu jest cenne.
Zastanawiam co tak naprawdę najbardziej męczy w tym sposobie biegania
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ten model na szprychach nie jest do końca dobrym przykładem, bo nie odkształca się sprężyście, dlatego odnoszenie go do biegu zawodnika wyczynowego jest niezadowalające. Natomiast przedstawia jakąś ideę i to wystarcza, bo nie jest tu celem wierne odwzorowanie tylko przybliżenie.
Bieganie powięziowe, czyli niemetaboliczne to duże uproszczenie. Bliższe rzeczywistości byłoby określenie - bieganie mniejmetaboliczne. Z całą pewnością nie odkryto tu perpetuum mobile i nawet Kipchoge w końcu się zmęczy i stanie.Zastanawiam co tak naprawdę najbardziej męczy w tym sposobie biegania
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Mów, mów dalej, bo zaczyna to mieć wreszcie sens, jak to mówią lepiej późno niż pod górę.yacool pisze: Bieganie powięziowe, czyli niemetaboliczne to duże uproszczenie. Bliższe rzeczywistości byłoby określenie - bieganie mniejmetaboliczne. Z całą pewnością nie odkryto tu perpetuum mobile i nawet Kipchoge w końcu się zmęczy i stanie.
ps. a Romanow twierdzi coś innego.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Z Romanovem się oczywiście nie dyskutuje, dlatego musi przeminąć.
Zmęczenie powięzi to jej odwodnienie. Wtedy traci swoje właściwości i choć są to wciąż przypuszczenia, to można sobie wyobrazić taki proces przyrównując powięź do nasączonej wodą gąbki. Każdy krok to wyciskanie z niej wody, która potem powraca, ale z czasem ten proces upośledza się, na co oprócz czynników mechanicznych mają wpływ również chemiczne. Wysychanie powięzi prowadzi do utraty ślizgu między jej warstwami i zatarcia, a konsekwencją jest wzrost oporów ruchu. Dobrze to obrazuje przypadek Cheptegeya z Kampali.
Zmęczenie powięzi to jej odwodnienie. Wtedy traci swoje właściwości i choć są to wciąż przypuszczenia, to można sobie wyobrazić taki proces przyrównując powięź do nasączonej wodą gąbki. Każdy krok to wyciskanie z niej wody, która potem powraca, ale z czasem ten proces upośledza się, na co oprócz czynników mechanicznych mają wpływ również chemiczne. Wysychanie powięzi prowadzi do utraty ślizgu między jej warstwami i zatarcia, a konsekwencją jest wzrost oporów ruchu. Dobrze to obrazuje przypadek Cheptegeya z Kampali.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Czyli co? Jak ktoś już jest stary, a w konsekwencji ma tę powięź pozrastaną i mało elastyczną w konsekwencji jednostajnego ruchu i kontuzji, to praktycznie bez sporej dawki fizjoterapii nie ma się co za ten sposób biegania zabierać? Wiadomo, że u ludzi z czasem ruchomość mięśni i powięzi względem siebie woła niekiedy o pomstę do nieba.
The faster you are, the slower life goes by.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Nie łącząc metryki i jednostajnego ruchu z kontuzjami, dochodzimy wprost do przypadku Kipchoge. Ten dziarski 50-latek wykonujący przez większość życia jednostajny ruch jest przykładem biegania powięziowego. Natomiast kontuzje, zrosty, brak elastyczności itp. to wskazania do leczenia, a nie biegania w ogóle. Bardzo trudno wówczas o jakikolwiek ruch balistyczny, który wymaga zdrowej i sprawnej powięzi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Z wiekiem fizycznie wszystko lekko siada. Dlaczego powięź miałaby siadać szybciej? Zakładam w związku z tym, że w każdym wieku bieganie powięziowe jest/powinno być najskuteczniejsze. A może jest tak, że powięź siada wolniej niż na przykład mięśnie?
Podobnie myślę o wkrętce (w którymś wpisie natknąłem się na sugestię, że może nie proponować jej ludziom z nadwagą np. z BMI 27). Jeżeli jest to coś naturalnego/przyjaznego dla organizmu, a tak zakładam, to również dla ludzi z nadwagą jest to najzdrowasza (jeżeli tak to można nazwać) opcja. Jeżeli już ktoś chce biegać z nadwagą... Sam mam BMI (wstyd, ale takie fakty) 26, i wkręcam, i to od paru lat, i to coraz skuteczniej. Co powinno mi siąść z powodu wkrętki i nadwagi? Gdzie tu jest słaby punkt? Oczywiście przegiąć można we wszystkim, ale tu trzeba być uważnym na sygnały, które daje organizm.
Podobnie myślę o wkrętce (w którymś wpisie natknąłem się na sugestię, że może nie proponować jej ludziom z nadwagą np. z BMI 27). Jeżeli jest to coś naturalnego/przyjaznego dla organizmu, a tak zakładam, to również dla ludzi z nadwagą jest to najzdrowasza (jeżeli tak to można nazwać) opcja. Jeżeli już ktoś chce biegać z nadwagą... Sam mam BMI (wstyd, ale takie fakty) 26, i wkręcam, i to od paru lat, i to coraz skuteczniej. Co powinno mi siąść z powodu wkrętki i nadwagi? Gdzie tu jest słaby punkt? Oczywiście przegiąć można we wszystkim, ale tu trzeba być uważnym na sygnały, które daje organizm.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Czy aby na pewno Cheptegey w tym biegu utracił ślig między warstwami powięzi? Ja raczej skłaniam się to tego, że szuka środka ciężkości, nie może utrzymać się na nogach bo jest bliski omdlenia z odwodnienia. W nogach ma ciągle dość dużo sprężystości, mimo to, że ledwo na nich się trzyma.yacool pisze: Wysychanie powięzi prowadzi do utraty ślizgu między jej warstwami i zatarcia, a konsekwencją jest wzrost oporów ruchu. Dobrze to obrazuje przypadek Cheptegeya z Kampali.
Czy jest jakiś inny materiał/przykład zachowania organizmu przy utracie ślizgu z odwodnienia powięzi? Czy to z reguły tak właśnie wygląda/ma wyglądać jak u Cheptegeya?
Moim zdaniem takim objawem, nie jest/nie powinna być utrata równowagi, ale raczej wyhamowanie sprężyny i to nie na całości (no chyba, że u kogoś kto perfekcyjnie to realizuje) ale raczej w jakimś jej fragmencie (np. przeciążona stopa=brak ślizgu w stopie, a albo czwórka=brak ślizgu w czwórce, albo coś innego najmniej wytrenowanego lub przeciążonego lub coś innego) co powoduje, że cały ruch staje się ciężki i wytłumiony.
Tak to widzę. I wydaje mi się, że tu się zgadzamy. Pozostaje interpretacja zachowania Cheptegeya.
Tu też rodzi się pytanie praktyczne: co w takiej sytuacji robić podczas wyścigu? Odpuścić? Odpada to wyścig i nie będę schodził z trasy bo powięź się zatarła w jakimś miejscu. Chyba że to wiążę się z jakimś niepokojącym bólem. To boli? Powinno boleć?
Czy mogą być inne powody wytłumienia sprężyny poza utratą ślizgu?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Nie da się tego rozpatrywać w oderwaniu od całości, w sensie ciała i umysłu. Zatrzeć może się łożysko, ale maszyna będzie dalej funkcjonować, aż do awarii unieruchamiającej cały mechanizm. Nastąpi to dlatego, że maszyna nie wie co ją czeka, gdy będzie kontynuować pracę z zatartym łożyskiem. W przypadku ludzi istnieje aspekt wolicjonalny, refleksja lub w ostateczności przejście w tryb ochrony życia.Drwal Biegacz pisze:Odpuścić? Odpada to wyścig i nie będę schodził z trasy bo powięź się zatarła w jakimś miejscu.
Utrata sztywności tkankowej, koordynacji wewnątrztkankowej, przewodnictwa nerwowo-mięśniowego, świadomości. Zapewne można dopisywać do tej wyliczanki i wyjaśniać każdą przyczynę z osobna, ale będzie to raczej rozprawa akademicka.Drwal Biegacz pisze:Czy mogą być inne powody wytłumienia sprężyny poza utratą ślizgu?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1297
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Artykuł przedstawiający badania idące w kierunku potwierdzenia koncepcji Yacoola - https://www.runnersworld.com/news/a3716 ... %20Openers
Mamy więc dłuższy lot wywołany sprężystością.
New research highlights a difference between the strides of elite runners and highly trained sub-elite runners—Elite runners stay in the air longer because they have more bounce in their stride
Większe oscylacje pionowe
They found that elite runners are in the air longer than non-elite runners, but it’s not because they’re pushing off from the ground at an angle. Instead, they bounce upward.
Usztywnienie całego organizmu
elite runners have conditioned their bodies to behave as “stiffer” mechanical systems.
“They were like pogo sticks that were slightly more upright with stiffer springs,” he said.
Krótki czas kontaktu z podłożem
“They had a quicker, more efficient relationship with the ground.” This is similar to how many types of animals run, he added, because it tends to require less energy.
No i na koniec to co najtrudniejsze. Uzyskanie takiego efektu wymaga specyficznej pracy całego ciała, a nie tylko jakichś jego części. Jak to osiągnąć? Pod koniec artykułu są rady, ale jakby nic nowego.
Moim zdaniem propozycje Yacoola są bardziej praktyczne i lepiej pozwalają odczuć to co opisali naukowcy. Bardziej świadomie pracować nad tą specyficzną pracą całego ciała podczas biegu, usztywnieniem i rozluźnieniem.
It’s not a matter of changing your stride to get more air; the whole body needs to work together in a specific way, rather than just a few parts of it. For example, suddenly bouncing more could create more tension in your lower body muscles, and that might lead to an overuse injury.
Mamy więc dłuższy lot wywołany sprężystością.
New research highlights a difference between the strides of elite runners and highly trained sub-elite runners—Elite runners stay in the air longer because they have more bounce in their stride
Większe oscylacje pionowe
They found that elite runners are in the air longer than non-elite runners, but it’s not because they’re pushing off from the ground at an angle. Instead, they bounce upward.
Usztywnienie całego organizmu
elite runners have conditioned their bodies to behave as “stiffer” mechanical systems.
“They were like pogo sticks that were slightly more upright with stiffer springs,” he said.
Krótki czas kontaktu z podłożem
“They had a quicker, more efficient relationship with the ground.” This is similar to how many types of animals run, he added, because it tends to require less energy.
No i na koniec to co najtrudniejsze. Uzyskanie takiego efektu wymaga specyficznej pracy całego ciała, a nie tylko jakichś jego części. Jak to osiągnąć? Pod koniec artykułu są rady, ale jakby nic nowego.
Moim zdaniem propozycje Yacoola są bardziej praktyczne i lepiej pozwalają odczuć to co opisali naukowcy. Bardziej świadomie pracować nad tą specyficzną pracą całego ciała podczas biegu, usztywnieniem i rozluźnieniem.
It’s not a matter of changing your stride to get more air; the whole body needs to work together in a specific way, rather than just a few parts of it. For example, suddenly bouncing more could create more tension in your lower body muscles, and that might lead to an overuse injury.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Napisali na kim robili badania i podali jakieś parametry?