Tempo poniżej easy
- Deter
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1018
- Rejestracja: 25 wrz 2017, 17:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Odradzam maraton przy tak małej objętości. Oczywiście, że można - ale wtedy przyjemność prawdopodobnie zamieni się na walkę o przetrwanie.
W życie prywatne i dostępność czasu nie wnikam. To kwesta (wbrew pozorom) do poprawienia jeśli chodzi i czas wolny.
Jeśli chodzi o bieganie co drugi dzień, to zauważ proszę ukrytą niespójność w tym co piszesz. Albo biegasz za mocno/dużo, albo czujesz się dobrze zregenerowany. Przecież gdybyś dobrze się regenerował to mógłbyś biegać 5x a później i 6x w tygodniu - a skoro potrzebujesz tych wolnych dni tak dużo, to trenujesz za mocno.
Nie wiem co masz na myśli mówiąc o "dziwnych bólach".
Dalej piszesz o długich rozbieganiach ale mechanizm jest podobny. Masz bardzo dużo dni wolnych a wtedy trudniej o zmęczenie, zwłaszcza nakładające się zmęczenie.
Kolejna rzecz - wymagasz od forumowiczów aby ustalili czy masz biegać wolniej niż Ci się wydaje, że powinieneś... czy może szybciej?
Poczytaj o jednostkach treningowych.
Przejrzyj kilka planów i zauważ schematy tam występujące.
Poczytaj o kontroli jednostek za pomocą tempa i tętna.
PS
Kolejna jeszcze głębiej ukryta niespójność.
Ty nie biegasz na samopoczucie bo nie potrafisz trafnie diagnozować tego co czujesz i przełożyć tego na kolejne treningi. Jeśli nie wiesz czy biegniesz za szybko albo za wolno - to co to za "samopoczucie"?
Bieganie na samopoczucie jest wtedy, kiedy CZUJESZ, że to co robisz na treningu jest słuszne i wiesz jaki efekt wywoła.
tkobos
Ja pierwsze słyszę, że istnieje taki mit, że tylko wolne bieganie poprawia zdolności tlenowe. Czasami mam wrażenie, że niektórzy zwyczajnie wymyślają, że istnieje taki mit bo to ładnie brzmi
W życie prywatne i dostępność czasu nie wnikam. To kwesta (wbrew pozorom) do poprawienia jeśli chodzi i czas wolny.
Jeśli chodzi o bieganie co drugi dzień, to zauważ proszę ukrytą niespójność w tym co piszesz. Albo biegasz za mocno/dużo, albo czujesz się dobrze zregenerowany. Przecież gdybyś dobrze się regenerował to mógłbyś biegać 5x a później i 6x w tygodniu - a skoro potrzebujesz tych wolnych dni tak dużo, to trenujesz za mocno.
Nie wiem co masz na myśli mówiąc o "dziwnych bólach".
Dalej piszesz o długich rozbieganiach ale mechanizm jest podobny. Masz bardzo dużo dni wolnych a wtedy trudniej o zmęczenie, zwłaszcza nakładające się zmęczenie.
Kolejna rzecz - wymagasz od forumowiczów aby ustalili czy masz biegać wolniej niż Ci się wydaje, że powinieneś... czy może szybciej?
Poczytaj o jednostkach treningowych.
Przejrzyj kilka planów i zauważ schematy tam występujące.
Poczytaj o kontroli jednostek za pomocą tempa i tętna.
PS
Kolejna jeszcze głębiej ukryta niespójność.
Ty nie biegasz na samopoczucie bo nie potrafisz trafnie diagnozować tego co czujesz i przełożyć tego na kolejne treningi. Jeśli nie wiesz czy biegniesz za szybko albo za wolno - to co to za "samopoczucie"?
Bieganie na samopoczucie jest wtedy, kiedy CZUJESZ, że to co robisz na treningu jest słuszne i wiesz jaki efekt wywoła.
tkobos
Ja pierwsze słyszę, że istnieje taki mit, że tylko wolne bieganie poprawia zdolności tlenowe. Czasami mam wrażenie, że niektórzy zwyczajnie wymyślają, że istnieje taki mit bo to ładnie brzmi
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Istnieje, istnieje i cała masa innych ciekawostek. Bo świat to nie tylko to forum, a to co można usłyszeć wśród biegających, czy w internecie nawet na forach sportowych to mrozi krew w żyłach.Deter pisze: Ja pierwsze słyszę, że istnieje taki mit, że tylko wolne bieganie poprawia zdolności tlenowe. Czasami mam wrażenie, że niektórzy zwyczajnie wymyślają, że istnieje taki mit bo to ładnie brzmi
- marek301
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 719
- Rejestracja: 14 mar 2007, 22:55
E.... tam, "mrożenie krwi" to mały pikuś!pawo pisze:..Bo świat to nie tylko to forum, a to co można usłyszeć wśród biegających, czy w internecie nawet na forach sportowych to mrozi krew w żyłach...
Lepsiejsze to jest to, jak taki sportowiec Diego Maradona - "znafca",
wyciąga kopyta w wieku 60 lat!
(specjalista od małoistotnych szczególików)
W tym temacie migają opisy "przepony", ułożenia miednicy,
czy inne niezmiernie "istotne szczególiki",
są nawet sugestie "biegaj codziennie".
BTW
(biegaj, biegaj, codziennie, ale długo nie pobiegasz)
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
marek301 pisze:Lepsiejsze to jest to, jak taki sportowiec Diego Maradona - "znafca",
wyciąga kopyta w wieku 60 lat!
Myślę, że miał ciekawsze życie, niż Ty.
Nikt Tobie nie każe, więc jak nie masz ochoty, to nie biegaj, ale od innych się w końcu odczep.(biegaj, biegaj, codziennie, ale długo nie pobiegasz)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Zignorować... chociaż palce tez mnie niekiedy swędzą.beata pisze: Myślę,
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Podziwiam, że są jeszcze ludzie na tyle silni psychicznie, że są gotowi odpisywać markowi :D
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Na moje idiotyczne posty czasem odpisujecie, chociaż tyle Ale przynajmniej macie kogo prostować, bo poza mną to prawie sami weterani biegania na tym forum :DRolli pisze:Zignorować... chociaż palce tez mnie niekiedy swędzą.beata pisze: Myślę,
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Nie generalizuj. To zalezy.Deter pisze:Odradzam maraton przy tak małej objętości. Oczywiście, że można - ale wtedy przyjemność prawdopodobnie zamieni się na walkę o przetrwanie.
Miedzy 40km a 50km/tydzien jest 25% kilometrazu roznicy, a to duzo.
IMVHO 50km/tydzien wystarczy przecietnemu czlowiekowi, zeby sie sensownie przygotowac do przebiegniecia pierwszego maratonu.
Sam przed swoim pierwszym maratonem wiecej nie biegalem i w swoim debiucie nabiegalem bez zadnej umieralni 3:36h.
Przy czym z przyslowiowej "kanapy" wstalem 2 lata wczesniej.
A talentem biegowym to ja nie jestem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Tym razem zgadzam sie z Deter.Sikor pisze:Nie generalizuj. To zalezy.Deter pisze:Odradzam maraton przy tak małej objętości. Oczywiście, że można - ale wtedy przyjemność prawdopodobnie zamieni się na walkę o przetrwanie.
Miedzy 40km a 50km/tydzien jest 25% kilometrazu roznicy, a to duzo.
IMVHO 50km/tydzien wystarczy przecietnemu czlowiekowi, zeby sie sensownie przygotowac do przebiegniecia pierwszego maratonu.
Sam przed swoim pierwszym maratonem wiecej nie biegalem i w swoim debiucie nabiegalem bez zadnej umieralni 3:36h.
Przy czym z przyslowiowej "kanapy" wstalem 2 lata wczesniej.
A talentem biegowym to ja nie jestem.
50km w przygotowaniu do maratonu to mało. Tez nie rozumie, dlaczego od razu musi być maraton. Za taki dystans bym sie brał dopiero, jak przebiegniecie 42km by mi nie sprawił problemow w każdą niedziele ot tak w treningu.
Szarża na ten dystans dopiero w dniu zawodów to sa zawody na przetrwanie a nie na wynik.
- marek301
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 719
- Rejestracja: 14 mar 2007, 22:55
Oczywiście Sikor ma racje!Sikor pisze:...IMVHO 50km/tydzien wystarczy przecietnemu czlowiekowi, zeby sie sensownie przygotowac do przebiegniecia pierwszego maratonu...
Dlaczego za pierwszym razem ktoś ma "gonić za wynikami"?
Można to zrobić z przyjemnością i "na luziku".
Ciągle zapominamy, że jest spora grupa biegaczy, którzy biegają dla wyższych celów.
Niema się co czarować. Bieganie amatorskie dla "wyników/czasów" to jednak pospolita rozrywka.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Nie napisalem, ze duzo. Miedzy "duzo", a "za malo" jest cale spektrum.Rolli pisze:Tym razem zgadzam sie z Deter.
50km w przygotowaniu do maratonu to mało.
Nie zgadzam sie po prostu z ogolnym stwierdzeniem, ze "50km to za malo".
To Twoje podejscie. Nie jedyne mozliwe i nie jedyne sensowne, bo to sprawa mocno subiektywna.Tez nie rozumie, dlaczego od razu musi być maraton. Za taki dystans bym sie brał dopiero, jak przebiegniecie 42km by mi nie sprawił problemow w każdą niedziele ot tak w treningu.
Tez nie rozumiem osob, ktore walcza, zeby pokonac jakos ten dystans i walcza o zmieszczenie sie w limicie.
I potem wypisuja eseje, jako to przez tydzien nie mogly schodzic po schodach.
BTW ja nie mialem z tym probemow
Do obalenia takiego generalizowania wystarczy 1 kontrprzyklad. I opisalem go wyzej.Szarża na ten dystans dopiero w dniu zawodów to sa zawody na przetrwanie a nie na wynik.
A o ile dobrze pamietam z roznych dyskusji, jest tutaj wiecej osob, ktore z 50km/tydzien maraton przebiegly, a nie przetrwaly.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13602
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Oczywiście ze to moje podejscie do tego i nie mam zamiaru komukolwiek zabronić tej przygody. Co jednak nie znaczy, ze ja tego nigdy nie zrozumie i nie będę popierał. Moim zdaniem: 50km jest po prostu za mało.Sikor pisze:Nie napisalem, ze duzo. Miedzy "duzo", a "za malo" jest cale spektrum.Rolli pisze:Tym razem zgadzam sie z Deter.
50km w przygotowaniu do maratonu to mało.
Nie zgadzam sie po prostu z ogolnym stwierdzeniem, ze "50km to za malo".
To Twoje podejscie. Nie jedyne mozliwe i nie jedyne sensowne, bo to sprawa mocno subiektywna.Tez nie rozumie, dlaczego od razu musi być maraton. Za taki dystans bym sie brał dopiero, jak przebiegniecie 42km by mi nie sprawił problemow w każdą niedziele ot tak w treningu.
Tez nie rozumiem osob, ktore walcza, zeby pokonac jakos ten dystans i walcza o zmieszczenie sie w limicie.
I potem wypisuja eseje, jako to przez tydzien nie mogly schodzic po schodach.
BTW ja nie mialem z tym probemow
Do obalenia takiego generalizowania wystarczy 1 kontrprzyklad. I opisalem go wyzej.Szarża na ten dystans dopiero w dniu zawodów to sa zawody na przetrwanie a nie na wynik.
A o ile dobrze pamietam z roznych dyskusji, jest tutaj wiecej osob, ktore z 50km/tydzien maraton przebiegly, a nie przetrwaly.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 405
- Rejestracja: 20 lis 2016, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja powiem szczerze też nie rozumiem gadania że 50 km pod maraton to za mało...
Mam trochę znajomych który biegają.
Jeden tylko trzaska 6 dych/tydzień, a reszta nie więcej niż 50 km. I wszyscy oni brali udział już w kilku maratonach i żaden z nich nie leżał w łóżku przez 2 dni, żaden nie miał problemów z chodzeniem etc.
Owszem z 50 km/tydzień jak ktoś chce robić nie wiadomo jakie życiówki to jasne że się skaleczy, ale na bieg w czasie w okolicy 4h ? Serio do tego trzeba więcej trenować ?
Mam trochę znajomych który biegają.
Jeden tylko trzaska 6 dych/tydzień, a reszta nie więcej niż 50 km. I wszyscy oni brali udział już w kilku maratonach i żaden z nich nie leżał w łóżku przez 2 dni, żaden nie miał problemów z chodzeniem etc.
Owszem z 50 km/tydzień jak ktoś chce robić nie wiadomo jakie życiówki to jasne że się skaleczy, ale na bieg w czasie w okolicy 4h ? Serio do tego trzeba więcej trenować ?
5km - 18:41 (1.12.2018)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)