Życzę Irko jak nalepszego czasu w MW i nie tylko. Mam nadzieję, że będę mógł choć trochę poobserwować z tyłu na to co się będzie działo...
Pozwolę sobie wtrącić, że mam nieco inne podejście do robienia życiówek, obstawiania czasów itp. Dość nieźle odzwierciedla to maksyma naszego najlepszego sportowca: "myślę tylko o tym żeby dobrze skoczyć"... Przed biegiem staram się skoncentrować na tym żeby pobiec najlepiej jak to jest możliwe (albo ew. rozsądnie "zaliczyć" bieg). Barier czasowych sobie nie stawiam, a nimi się zajmuję (cieszę/smucę) na mecie.
Mi taka zasada daje więcej satysfakcji, bo mogę być zadowolony z biegu pomimo słabego czasu albo odwrotnie niezadowolony ze względu na błędy taktyczne, złe rozłożenie sił itd.
Na pewno wiele osób motywuje się pozytywnie do tego typu planów, ale u mnie działa to odwrotnie. Spotkałem się z jeszcze takim zjawiskiem: złamanie "trójki" w maratonie jest dowodem osiągnięcia średniego poziomu amatora biegów... Znam takich, którzy bardzo chcieli osiągnąć taki wynik, trenowali, marzyli, snuli plany itd. A co potem, gdy osiągnęli? Byli zdziwieni że to w sumie nic wielkiego, że brakuje im już motywacji, że maraton nie jest aż tak ciekawym biegiem... (oczywiście ci z nich, którzy skierowali się na biegi górskie czy terenowe dobrze zrobili

)
dobry wynik w maratonie to splot wielu różnych czynników... póki co boli mnie ścięgno i będę zadowolony jeśli stanę na linii startu...