Anna NH - Cel - pierwsza w życiu połówka jesienią

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Trochę o mnie.
W szkole WF skutecznie zniechęcił mnie do biegania (tylko sprawdziany, zero nauki jak biegać – na pewno to znacie).
Za bieganie zabrałam się w 2009 roku – słabo wyszło, kilka wyjść w wakacje – ale chemii między mną a bieganiem nie było.

W tym roku coś się jednak zmieniło.
Zaczęłam bardzo nieśmiało koło marca, w maju jakaś kontuzja kostki, przerwa.
Marszobiegi jakieś, kondycja zero :tonieja: (praca za biurkiem i starość zrobiły swoje).

Miłość zrodziła się z pierwszym śniegiem – świadomość pokonania chęci zostania pod ciepłym kocykiem w zimowy wieczór – dodała mi tyle sił jak nic innego.

Pierwszy bieg wieczorem po ośnieżonych ulicach sprawił że włączyły się pozytywne myśli i wiara we własne siły.
TAK MOGĘ pokonać swojego lenia i JESTEM W STANIE WYJŚĆ i biegać w zimie!! :szok:
Hmm - coś nowego.

Zrodziła się myśl – Czy jestem w stanie „przebiegać” całą zimę?
No dobra – „przetruchtać”. :lalala:

Stawiam sobie więc pierwszy cel – przetruchtam zimę.
Jako że jest to moja pierwsza biegowa zima – biegowa dziewica zimowa postanowiła założyć bloga.

Jako że jestem stara i zachciało mi się zabierać za sport w wieku 31 lat – mile widziane będą Wasze wskazówki w komentarzach - może się nie zabiję :hej:
Ostatnio zmieniony 19 maja 2014, 13:42 przez Anna NH, łącznie zmieniany 4 razy.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

13.12.2012
Wczoraj nie biegałam za to porozciągałam się wreszcie tak - jak to powinno wyglądać zawsze.

Skąd to wiem?
Bo dzisiaj coś było inaczej.

Poprzednio towarzyszył mi wkurzający ból łydek i dialog w głowie:
- a może za chwilę przejdzie?
- dalej boli
- no może jednak się rozbiega?
- no dalej k* boli

A dzisiaj:
- Też boli ale o wiele później zaczyna!

Zanotować: Rozciaganie – dobra rzecz!

A tak poza rozmawianiem ze sobą, dzisiaj naszurałam 5,35km.

Pomiar czasu wykazał: 44:13
Czyli jest nad czym popracować. :lalala:

Aha, zapisałam siebie i koleżankę, która niedawno zaczęła biegać na Bieg Sylwestrowy w Krakowie.
Życiówki nie planuję – bo plan zakłada zarażanie koleżanki radością z biegania i bieg w jej tempie.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

16.12.2012

No i piękną zimową scenerię szlag trafił. Jest błoto i szarość.

Była siła. Wiadomo, jak to przed świętami – chodzenie po drabinie, firanki, czyszczenie szafek itp.
Zakwasy obecne. :hahaha:

Bieganie też było, a raczej marszobiegi w towarzystwie.
W ramach niedzielnego długiego „wybiegania” 6,6 km, całość koło 1h15.
Pamiętam o rozciąganiu.

A, i z naprzeciwka „rąsia” i „cześć”. Bardzo miło.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

18.12.2012

Testuję endomondo.
Dzisiaj było
1 – 7’23’’
2 – 7’11’’
3 – 7’12’’
4 – 7’54’’
5 – 7’19’’
W sumie 5,47km – wg Endo, wg google maps 5,35, czyli że jak? Komu wierzyć?
To jeśli było mniej kaemów wg google - to chyba było szybciej niż endo wskazuje, no nie?
Wiem - próbuję się pocieszać :lalala:

A! Do spiętych i bolących w biegu łydek dołączyły drętwiejące stopy, najpierw lewa, potem prawa. Starość, czy inny diabeł?
Na łydki w miarę pomaga przyspieszanie – nie wiem czemu, może inna postawa?

Na drętwiejące stopy pomaga jedynie zatrzymanie do zera na jakieś 40 sekund.
(buty mam związane słabo, zakładam i zdejmuję bez sznurowania)
Zmienić sposób sznurowania czy odwiedzić kardiologa?

Wszelkie rady mile widziane. :usmiech:
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

21.12.2012

Dzisiaj było:
1 - 8'03''
2 - 7'14''
3 - 7'02''
4 - 6'42''
5 - 7'31''
Całość 5,38km, 39'03''

Wczoraj zrobiłam dodatkowy dzień na odpoczynek.
W międzyczasie za radą Kanas smaruję nogi maścią końską (chłodzącą), dziś ubrałam inne buty,
do tego za radą Dobajki buty zawiązałam luźno w palcach, a mocniej u góry.
Nie wiem co pomogło, dodatkowy dzień wolnego, maść, inne buty czy sposób wiązania ale póki co o bólu łydek zapomniałam, a stopa odezwała się dopiero pod sam koniec.

Dzięki Wam za rady. Jak cudnie się biega gdy czuć tylko zmęczenie a nie ból.
Oby tak dalej.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Jako że był lekki wkurw - poszłam odreagować.
Do 4 km czułam łydy i drętwiała trochę stopa, a potem po prostu puściło.
No i tego się nie spodziewałam, biegło się już tak fajnie, że postanowiłam pociągnąć to dalej.

Nagrodą jest pierwsza dyszka w życiu :orany:

1 - 8:02
2 - 9:13
3 - 7:44
4 - 7:57
5 - 7:57
6 - 7:18
7 - 7:31
8 - 7:38
9 - 8:00
10 - 7:24
Całość 1h19

Mam nadzieję, że jutro będę mogła chodzić :usmiech:
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Życzę Wam wszystkim Świąt spokojnych i rodzinnych, pełnych radości i dużo, dużo zdrowia :usmiech:
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Dzisiaj marszobiegi w towarzystwie w Parku Lotników.
Razem 6,99km.
Głównie marsz ze względu na towarzystwo.
Bólów wszelakich brak. :hej:

Za sprawą mokrej skarpetki w domu odkryłam pękniętą podeszwę na śródstopiu :lalala: - będziemy kleić - bo buty nowe nie są a fajnie mi się w nich biega.

Przed biegiem sylwestrowym pewnie jakaś zorganizowana rozgrzewka będzię, jak myślicie ile wcześniej przed startem warto być na miejscu?
Pakiet planuję odebrać dzień wcześniej.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

W poniedziałek bieg sylwestrowy, ale póki co do poniedziałku nie biegam.
Coś mnie achilles pobolewa, albo inne ścięgno jakieś.
Boli jakby pięta po bokach, ale tylko przy ucisku, przy chodzeniu jest ok.

Więc chłodzę i odpoczywam - niech się regeneruje.
Myślę że to nie po wczorajszym bieganiu tylko po tej mojej dyszce, a wczorajsze tylko dodało do pieca.

To chyba takie uroki początkującego ciała - trzeba jednak trochę zwolnić ze zwiększaniem kaemów jak widać - ciało się broni.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

31.12.2012

Bieg Sylwestrowy

Tak jak pisałam wcześniej zachęciłam koleżankę do tego biegu i zapisałyśmy się na 5 km. Założenie – dobiec do mety. Na wcześniejszych marszobiegach 5 km byłyśmy w stanie zrobić w czasie ok 50 minut.
Tym razem wszystkie biegomierze zostały w domu – miał być bieg na samopoczucie.

Ustawiłyśmy się bliżej końca i podziwiałyśmy przebierańców.
Atmosfera jak na paradzie.
Odliczanie do startu, start, depczemy w miejscu, ruszyliśmy – no i oczywiście dałyśmy się porwać fali startowej, było dużo za szybko - zatem marsz za karę.

Kibice dawali świetny doping - dużo to dawało fajnej energii.
Koleżankę dopadała co chwilę kolka, często marsz na zmianę z biegiem.
Mnie trochę bolała noga.
Odliczanie kaemów na trasie, jeszcze połowa, jeszcze dwa do końca.
Ciągle ktoś wyprzedza nas, albo my wyprzedzamy, tempo szarpane, ostatni km – lecimy w całości.

Gdy zobaczyłyśmy metę przyspieszenie. Teraz już na pewno damy radę. :sss:
A jak zobaczyłyśmy tablicę z czasem - wyciskamy ile wlezie.
Meta 00:39:49 i wielka radość. (brutto)
Netto 00:39:07.

Kochani wolontariusze owinęli nas w folię nrc, dali picie.
Przesuwamy się w strefie – już widać koniec.
I chyba byłyśmy za szybkie bo nie dali nam medali. :hahaha:
Zatem wracamy. Ok. medale są - fajna pamiątka.

W ramach posiłku po – ponoć była pyszna grochówka ale nie chciało nam się jeść.
Banan na twarzy jeszcze długo.
Świetna impreza. Fantastyczna atmosfera.
Chętnie zapiszę się znowu za rok.

01.01.2013

A teraz ponarzekam sobie.
No i boli mnie noga, wczoraj w trakcie biegu coś tam bolało ale dało się biec no to czemu nie…

Dzisiaj już wiem czemu nie.

Ale pewnie szybko przejdzie bo Kanas w Sylwka po biegu piła zdrowie kontuzjowanych – czyli moje też.

Zatem w Nowym Roku życzę Wam wszystkim świetnych wyników biegowych i jak najmniej kontuzji.
Ostatnio zmieniony 02 sty 2013, 18:56 przez Anna NH, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Znalazłam się na zdjęciach:
Obrazek
Dzięki Jars że zechciałeś mnie uwiecznić - dzięki Tobie mam pierwsze biegowe zdjęcie.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Dzięki Wam za dobre słowo. Tylko chwilkę mnie tu nie było a w komentarzach tyle pozytywnych słów. Dziękuję Wam.

Teraz chwilę dam się nodze zregenerować i wrócę do treningów.
Póki co z każdym dniem widzę że jest lepiej, tzn. lepiej mi się chodzi więc za kilka dni spróbuję pobiec jakiś krótki trening. Muszę chyba uważniej zwiększać objętość.
Mądry polak po szkodzie, wiadomo.

Najbardziej zależy mi po prostu na bieganiu.
Już sama świadomość regularnego wychodzenia na bieganie gdy jest zimno, pokonywanie chęci zostania pod ciepłym kocykiem - daje mi ogromną satysfakcję.
Świadomość pokonywania własnych słabości i lenistwa.

Może brzmi to patetycznie ale wszelkie wyniki w obliczu kontuzji przestają mieć znaczenie.
Gdy mam świadomość że teraz na trening nie mogę iść pobiegać - mam ochotę zmienić motto biegowe na "biegam bo mogę" i to jest dla mnie wystarczający powód żeby biegać.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Jako że noga bolała dalej - postanowiłam dać jej czas - 2 tygodnie odpoczynku.
Niestety, samo nie przeszło i wyszło na to że bez specjalisty się nie obejdzie.
Specjalista zrobił usg i stwierdził jakieś zapalenie - coś z ostrogą piętową, mam leczyć i uważać żeby nie pogorszyć jej stanu.
Zalecił krio, laser i falę uderzeniową (ESWT).
Po pierwszej sesji było lepiej a teraz jakby gorzej.
Mam do tego jakieś tabsy przeciwzapalne.
No nic, kurujemy się.

Póki co o bieganiu bez bólu nie ma mowy.

Tak na prawdę nie jestem w stanie stwierdzić co zaszkodziło mi najbardziej.
Biegałam w jak mi się zdaje sprawdzonych butach (dla pronatorów).
Na biegu sylwestrowym bolało jakby bardziej - nie wiem czy to kwestia nawierzchni - dużo piachu na trasie (jakieś takie uślizgi, brak stabilności).
Czy to sztywny zapiętek mi podrażnił tą ostrogę (chodząc w miękkich butach nie boli tak bardzo).
Albo jakoś dziwnie biegam naprężając za bardzo nie to co trzeba.
Wszelkie sugestie mile widziane.

Strasznie mi już brakuje biegania.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Podejście drugie.
Po wykurowaniu nogi nie biegałam wcale, za to poodwiedzałam kilku speców.

Pooglądali moje nogi i zalecili Wielki zestaw ćwiczeń, z zaleceniem że lepiej od razu sprawić sobie wkładki bo ćwiczyć pewnie i tak nie będę.
Ja nie będę ćwiczyć???

Mieli rację. Ćwiczyć oczywiście mi się nie chciało.

Tak więc po Wielgachnej przerwie - poszłam do specjalistki od wkładek.
Gdy patrzyła jak biegam na bieżni - stwierdziła, że nie dość że coś tam koślawię to jeszcze biegam na palcach co dodatkowo powoduje ogromne przeciążenia dla moich stawów.

No to marszobiegam z wkładkami i nadzieją że może nie od razu coś sobie zepsuję.
Skupiam się aby biegać na całych stopach.

Pierwszy marszobieg ok. 4 km zakończony 1 km ciągłego truchtu, oraz porządnymi zakwasami w różnych dziwnych miejscach.
A - no i jeszcze z bólem szczęki pod koniec - chyba napinam jakieś mięsnie na twarzy :lalala:
Ale zauważyłam plusy w postaci braku bólu łydek w trakcie biegu, stopy już mi nie drętwieją.
Czy stawy skokowe wytrzymają bez kontuzji - czas pokarze.

Drugi marszobieg ok. 5 km (50 minut) zakończony 2 km ciągłego truchtu.

Kolejny "bieg" jutro.

Póki co jestem dobrej myśli.
W ramach ćwiczeń dodatkowych w planach jest rower a potem jeszcze basen.

Nogi na razie dają radę (płuca jeszcze nie).
Na razie skupiam się na tym żeby nie przegiąć z dystansem - niech się ciało oswoi.

Do zobaczenia w plenerze :hej:
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Nowe miejsce - rzut beretem od domu (łąki nowohuckie).
Ok. 5 km, 50 minut marszobieg.
Nogi ok, płuca nieco lepiej. Ciepło.


Po południu:
Rower 11 km - nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłam, ale żyję.
Zobaczymy co będzie jutro..
ODPOWIEDZ