
Zgodnie z przykazaniami kilka słów o mnie:
rocznik: 88
wzrost: 178 cm
masa: 84-86 kg (budowa grubokostna, mało tłuszczu;p)
Typ biegacza: wytrzymałościowy (na 100m to mnie żona leje

życiówki:
1/2M - 1h 26'14" (Dąbrowa Górnicza 2012)
M - 3h 04'34" (Cracovia Maraton 2012)
HR MAX - ~215 (osiągnięte kilka razy na treningu przy masie ponad 90 kg)
Dieta - zero "śmieci"...no może od czasu do czasu

Cele biegowe 2014:
16.03 - Wrocław - 10 km<38'
22.03 - Sobótka - 1/2M - treningowo
6.04 - Dąbrowa Górnicza 1/2M<1h25'
18.05 - Kraków - M<2h55'
Wyniki biegowe nie są dla mnie celem samym w sobie. A w zwodach startuję bo...endorfiny uzależniają



Moja sportowa "kariera" wiodła mnie przez różne dyscypliny, z których w żadnej nie osiągnąłem spektakularnych sukcesów...właściwie takich niespektakularnych tez nie osiągałem;) Zaczynałem od akrobatyki sportowej (w okolicach 3-4 klasy podstawówki) po czym zacząłem trenować karate (ok. 6 lat). W liceum sportowym przerzuciłem się na sport, który z bieganiem maratonów ma tyle wspólnego co dinozaur z kurą...pchnięcie kulą - przynajmniej to już lekkoatletyka;) Wyniki były marne bo o ile dość łatwo przychodziło mi robienie siły i masy (ważyłem wtedy max ~ 100 kg) to na moc się to nieszczególnie przekładało (natura poskąpiła mi włókien szybko-kurczliwych). Na studiach zacząłem od...studiowania;) Dopiero na drugim roku zapałałem miłością do gór (właściwie to żona, a ówczesna dziewczyna, rzuciła mnie w objęcia tej "kochanki"


Coby nie zanudzać wstępem i tak już rozwleczonym jak sweter Kałamagi (Łowcy.B - dla niezorientowanych;), opis kolejnych dokonań zawężę do tematyki tego forum

Listopad 2011 - ogarnia mnie groza - masa znów niebezpiecznie zbliża się do 100 kg. Bieganie zaczynam dopiero po zrzuceniu paru kilogramów w okolicach lutego 2012 stosując zmodyfikowany plan Skarżyńskiego (M<3h) - ok 60-70 km/tydz + dwa dni mocnego treningu siłowego z żelastwem (coby ustrzec się fizjonomii maratończyka;). Nie myślałem wtedy, że będę w stanie przebiec 42km jednym ciągiem. Z planu skorzystałem bo lubię trzymać się jakiś wytycznych. Po zrzuceniu masy do ~82 kg. i nabraniu wyglądu okablowanego sprintera






Kolejna transformacja rozpoczęta w połowie października 2013. Tym razem bez szaleństw. Podstawa na początku to różnorodność ćwiczeń żeby nic nie przeciążyć i zejść do sensownej wagi, z którą można już coś pobiegać. Zacząłem więcej jeździć na rowerze, na siłowni eliptyki + machanie ciężarami dla podtrzymania mięcha;). Jak tylko pojawiła się "krata", a wskazówka wagi zaczęła fluktuacyjne wskakiwać w przedział poniżej 90 kg, zacząłem włączać więcej treningów biegowych, starając się pogodzić to wszystko jakoś z pracą i nie zapominać o odpowiedniej regeneracji (chociaż 6h snu niestety często jest nieuniknione).
Aktualnie biegam do 5x w tyg. Od stycznia zacząłem pracę nad poprawą szybkości bo z tym mam największe problemy. Biegam z tym planem (KLIK) i jak na razie jest ciągły progres. 1-2x/tydz korzystam z sauny IR + 2 razy tygodniu staram się znaleźć czas na trening siłowy. Myślę, że realne jest nieznaczne złamanie 38 minut w najbliższym starcie na 10 km. Później zmienię specyfikę treningów coby przygotować się pod docelowy start czyli maraton.