
Kilka miesięcy temu założyłem w dziale "Trening" wątek, w którym zastanawiałem się nad swoim startem w maratonie Orlenu. Problem polegał na tym, że cierpię na alergię na plany treningowe, a przed rozpoczęciem treningu do Orlenu nigdy nie przebiegłem więcej niż 21,1km. Trenowałem według własnego widzimisię i dałem radę - Orlen Warsaw Marathon przebiegłem z czasem 4 godziny 19 minut.
Dziś jest 30 czerwca i do MW 2013 pozostały trzy miesiące. Chciałbym go przebiec w cztery godziny. Pomyślałem, że tym razem spróbuję trochę usystematyzować swój trening, ale w dość nietradycyjny sposób.
Powiedzmy to sobie jasno: bieganie jest nudne. Zwłaszcza bieganie według z góry narzuconego planu, po wytyczonych trasach i z gadżetami pilnującymi, żeby tempo i tętno zgadzały się z tym, co jakiś mądry człowiek napisał w jakiejś książce. Tak, tak, wiem co to interwały, słyszałem o skipach, widziałem na youtube różne ćwiczenia biegackie, ale mimo wszystko z mojego punktu widzenia bieganie to nadal stawianie nogi za nogą, kilometr za kilometrem. A żeby dobrze przebiec maraton trzeba tych kilometrów natłuc na treningach jakieś niebotyczne ilości. I nie dość, że sam trening biegacki jest monotonny, to jeszcze zabiera czas i siły na trenowanie innych dyscyplin.
Wiem, że na tym forum przebiegnięcie maratonu w cztery godziny nie jest niczym niezwykłym i w gruncie rzeczy to właśnie przekonało mnie, że mogę podejść do sprawy trochę inaczej. Zamiast trenować wyłącznie bieg - co pewnie przygotowałoby mnie do maratonu lepiej - potraktuję bieganie jako element treningu przekrojowego, w którego skład będzie wchodziła też joga, szóstka Weidera, pompki i podciąganie, oraz rower. No i do tego prawidłowa dieta, bo bez niej się nie obędzie.
W następnych notkach postaram się napisać coś więcej o tym, jak mi idzie z każdą z tych części składowych.
Pozdrawiam,
---
*) Dziś o północy Chorwacja staje się 28-ym pełnoprawnym członkiem UE
