Np. po wiosennym półmaratonie zupełnie odpuściłem bieganie szybciej niż 4:20/km, a w sierpniu biegłem przypadkową "piątkę" i zrobiłem życiówkę biegnąc po ok 3:57/km.
Niedawno zacząłem trening pod 10km w 40min(ostatnio zabrakło 28''), taki sam jak w zeszłym roku (teraz jeden trening zastępuje rowerem) i widzę że treningi wchodzą lepiej. Np. 7*1km po 3:55 teraz mi wszedł wg planu, a rok temu było po 3:57 i 4:00...?
Jedno co mi przychodzi do głowy to to, że może zmniejszenie kilometrażu i ilości dni biegowych powoduje mniejsze zmęczenie ogólne i śmiga się szybciej

Ale czy to w perspektywie chęci poprawienia życiówki w maratonie nie będzie za mało...?
Co myślicie ?