Komentarz do artykułu Rzeźnik po sprintersku, czyli moje przygotowania do biegu ultra
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Rzeźnik po sprintersku, czyli moje przygotowania do biegu ultra
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Wartościowy artykuł, warto przypomnieć osobom, które planują porwanie się na dystanse dłuższe niż maraton (szczególnie w górach), że bez odpowiedniej objętości zrobionej na treningach, nie ma w tym wiele sensu.
Osobiście zainteresował mnie wątek skurczy i ciekawy jestem czy recepta jaką zastosował autor będzie skuteczna Znane mi są dwie teorie na temat przyczyn powstawania skurczy jedna - bardziej popularna - mówi, że to braki magnezu, i druga, że niektórzy ludzie po prostu już tak mają Żadna mnie nie przekonuje ostatecznie.
Osobiście zainteresował mnie wątek skurczy i ciekawy jestem czy recepta jaką zastosował autor będzie skuteczna Znane mi są dwie teorie na temat przyczyn powstawania skurczy jedna - bardziej popularna - mówi, że to braki magnezu, i druga, że niektórzy ludzie po prostu już tak mają Żadna mnie nie przekonuje ostatecznie.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 01 sie 2014, 21:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W magnezie jest oczywiście sporo prawdy. Jego niedobory w codziennej diecie można uzupełniać dodatkowo suplementacją. Jednak mięsień adaptuje się do wysiłku. Na pierwszym Rzeźniczku skurcze łapały znacznie częściej niż na drugim, a wraz ze wzrostem kilometrażu przestały się pojawiać kompletnie. Dodatkowo podczas tak długiego wysiłku pierwiastki trzeba uzupełniać bo i tak wszystko się wypłukuje, pastylki do ssania i fiolki powinny to zminimalizować, aczkolwiek czym słabszy mięsień, tym szybciej skurcze dopadają tak obserwuje po sobie. Słabszy w sensie mniej wybiegany, mniej wytrzymały. Czym silniejszy i szybszy... tym gorzej.
-
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 09 lip 2014, 10:41
- Życiówka na 10k: 41:16
- Życiówka w maratonie: 3:37:51
Mam prośbę do osób które ukończyły Rzeźnika.
Który z elementów treningu uważacie na kluczowy w przygotowaniach do tego biegu?
Jakie braki w przygotowaniach zauważyliście u siebie?
Generalnie, chciałbym się dowiedzieć co robić, jak trenować by ból był jak najmniejszy .
Pozdrawiam
Który z elementów treningu uważacie na kluczowy w przygotowaniach do tego biegu?
Jakie braki w przygotowaniach zauważyliście u siebie?
Generalnie, chciałbym się dowiedzieć co robić, jak trenować by ból był jak najmniejszy .
Pozdrawiam
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ech, młodość
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
tu kolega ma rację skurcze bardzo czesto wynikają z tego że miesień pracuje w pozycji niewygodnej , jest nieprzygotowany itd. itd. i pracuje długo. Ze skurczami trza też sie nauczyć walczyć i nauczyć czuć trochę wczesniej że za chwilę się zaczyna coś dziać złego.sprinter400 pisze:W magnezie jest oczywiście sporo prawdy. Jego niedobory w codziennej diecie można uzupełniać dodatkowo suplementacją. Jednak mięsień adaptuje się do wysiłku. Na pierwszym Rzeźniczku skurcze łapały znacznie częściej niż na drugim, a wraz ze wzrostem kilometrażu przestały się pojawiać kompletnie. Dodatkowo podczas tak długiego wysiłku pierwiastki trzeba uzupełniać bo i tak wszystko się wypłukuje, pastylki do ssania i fiolki powinny to zminimalizować, aczkolwiek czym słabszy mięsień, tym szybciej skurcze dopadają tak obserwuje po sobie. Słabszy w sensie mniej wybiegany, mniej wytrzymały. Czym silniejszy i szybszy... tym gorzej.
Tompoz
Tompoz
- Gwynbleidd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 830
- Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
- Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
- Życiówka w maratonie: powyżej trzech
Trochę też. Ale napalenie przede wszystkimAdam Klein pisze:Ech, młodość
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 01 sie 2014, 21:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No cóż, trudno się z Wami nie zgodzić... Niby młodość a w sporcie 12 lat, niby spokój, ale napinka, niby człowiek wie, ale i tak robi jakieś głupie błędy. Dlatego trzeba się dzielić, bo czym więcej NAS, tym mniej tych głupich błędów, żeby zdrowo i rozsądnie biegać - bo zwyczajnie szkoda prądu na głupotę.
-
- Wyga
- Posty: 66
- Rejestracja: 21 paź 2014, 16:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Widziałem... nawet zdjęcia są jakby autor chciał mieć bardziej obrazowe wspomnieniajedyne, do czego mogę się przyczepić to skurcz na ostatnim kilometrze, przez który nie złamałem tych 3:10. Lewa łydka…
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 15 maja 2015, 18:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dobrze tak ćwiczyć do biegu na luzie...
Poniżej relacja z 12-godzinnego biegu w Rudzie Śląskiej
http://runnerspower.com/137-xvii-rudzki ... zinny-bieg
Poniżej relacja z 12-godzinnego biegu w Rudzie Śląskiej
http://runnerspower.com/137-xvii-rudzki ... zinny-bieg
-
- Stary Wyga
- Posty: 225
- Rejestracja: 27 lis 2010, 10:42
- Życiówka na 10k: 00:43:43
- Życiówka w maratonie: 03:25:30
- Kontakt:
Bo grać to trzeba umićBIEGACZU PAMIĘTAJ – NIGDNY, ALE TO NIGDY NIE GRAJ W PIŁKĘ, zwłaszcza, kiedy poświęcasz mnóstwo czasu, katujesz się, aby przygotować się do wymarzonej imprezy...
Ja nie gram w tygodniu, w którym mam starować. Taki przesąd.
- Pedro
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 275
- Rejestracja: 27 lis 2003, 11:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Maciej, miło czytać jak się przygotowujesz
Moje szybkie przemyślenia/ rady są takie:
1.Skurcze (magnez) - najskuteczniejsza suplementacja magnezem "na co dzień" to kąpiele w soli EPSOM (siarczanie magnezu) względnie chlorek magnezu. Kupować najlepiej produkt czysty , laboratoryjny (tzw. CZDA). Wsypać 2 szklanki do wanny i poleżeć 15-20min.
2.Trening - biegaj jak najwięcej w naturalnym terenie, im bardziej nierówno i niestabilnie tym lepiej, przyzwyczajenie do tego organizmu zaprocentuje. Poćwicz cos tak banalnego jak zwykłe podejścia na jakiejś stromej górce (jeśli zabierasz kije to właśnie z nimi), układ ruchu pracuje przy nich inaczej i dobrze zrobić taką adaptację. Na górskich ultra (im dłuższe tym bardziej) - najwięcej zyskać lub stracić można mając właśnie poprzez wytrenowanie dwóch elementów - zbiegania i podejść.
3. Warto poćwiczyć siłę podbiegu, na równinach jest o to ciężko, gdyż najlepiej jeśli wysiłek będzie ciągły. W tym celu można wykorzystać bieżnię mechaniczną - pochylenie 12-15% (to max), prędkość po uważaniu ale przy 10km/h człowiek już się gotuje. To ciężki trening, 30 min daje w kość ale warto dociągnąć do 40-50min. Można tez podchodzić (ale już bez kijów )
4. To już temat osobny, typu rzeka - poprzez odpowiednią dietę zapobiegać nadmiernemu zakwaszaniu organizmu, tak na co dzień, jak i podczas samego biegu. Są na to przeróżne, ciekawe patenty - ale generalnie jak najwięcej warzyw i owoców, mało białka zwierzęcego, bez białego cukru. Na samym biegu pochłaniaj jak są pomarańcze, cytryny, arbuzy, melony... Co do żeli, batonów energetycznych, "przemysłowych" izotoników nie będę obalał ogólnie przyjętych teorii ale ja się z tych specyfików wyleczyłem...
Powodzenia
Moje szybkie przemyślenia/ rady są takie:
1.Skurcze (magnez) - najskuteczniejsza suplementacja magnezem "na co dzień" to kąpiele w soli EPSOM (siarczanie magnezu) względnie chlorek magnezu. Kupować najlepiej produkt czysty , laboratoryjny (tzw. CZDA). Wsypać 2 szklanki do wanny i poleżeć 15-20min.
2.Trening - biegaj jak najwięcej w naturalnym terenie, im bardziej nierówno i niestabilnie tym lepiej, przyzwyczajenie do tego organizmu zaprocentuje. Poćwicz cos tak banalnego jak zwykłe podejścia na jakiejś stromej górce (jeśli zabierasz kije to właśnie z nimi), układ ruchu pracuje przy nich inaczej i dobrze zrobić taką adaptację. Na górskich ultra (im dłuższe tym bardziej) - najwięcej zyskać lub stracić można mając właśnie poprzez wytrenowanie dwóch elementów - zbiegania i podejść.
3. Warto poćwiczyć siłę podbiegu, na równinach jest o to ciężko, gdyż najlepiej jeśli wysiłek będzie ciągły. W tym celu można wykorzystać bieżnię mechaniczną - pochylenie 12-15% (to max), prędkość po uważaniu ale przy 10km/h człowiek już się gotuje. To ciężki trening, 30 min daje w kość ale warto dociągnąć do 40-50min. Można tez podchodzić (ale już bez kijów )
4. To już temat osobny, typu rzeka - poprzez odpowiednią dietę zapobiegać nadmiernemu zakwaszaniu organizmu, tak na co dzień, jak i podczas samego biegu. Są na to przeróżne, ciekawe patenty - ale generalnie jak najwięcej warzyw i owoców, mało białka zwierzęcego, bez białego cukru. Na samym biegu pochłaniaj jak są pomarańcze, cytryny, arbuzy, melony... Co do żeli, batonów energetycznych, "przemysłowych" izotoników nie będę obalał ogólnie przyjętych teorii ale ja się z tych specyfików wyleczyłem...
Powodzenia
Pedro
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 01 sie 2014, 21:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki Pedro, tylko bieżni nie wplotłem, kiedyś coś próbowałem, ale nie lubię być zamknięty w klubie... podchodzenia i las i zbiegania jeszcze kilka razy zrobię i tak też robiłem. Kąpiel w soli z magnezem to cenna wskazówka! Wchłanianie przez skórę.Pedro pisze:Maciej, miło czytać jak się przygotowujesz
Moje szybkie przemyślenia/ rady są takie:
1.Skurcze (magnez) - najskuteczniejsza suplementacja magnezem "na co dzień" to kąpiele w soli EPSOM (siarczanie magnezu) względnie chlorek magnezu. Kupować najlepiej produkt czysty , laboratoryjny (tzw. CZDA). Wsypać 2 szklanki do wanny i poleżeć 15-20min.
2.Trening - biegaj jak najwięcej w naturalnym terenie, im bardziej nierówno i niestabilnie tym lepiej, przyzwyczajenie do tego organizmu zaprocentuje. Poćwicz cos tak banalnego jak zwykłe podejścia na jakiejś stromej górce (jeśli zabierasz kije to właśnie z nimi), układ ruchu pracuje przy nich inaczej i dobrze zrobić taką adaptację. Na górskich ultra (im dłuższe tym bardziej) - najwięcej zyskać lub stracić można mając właśnie poprzez wytrenowanie dwóch elementów - zbiegania i podejść.
3. Warto poćwiczyć siłę podbiegu, na równinach jest o to ciężko, gdyż najlepiej jeśli wysiłek będzie ciągły. W tym celu można wykorzystać bieżnię mechaniczną - pochylenie 12-15% (to max), prędkość po uważaniu ale przy 10km/h człowiek już się gotuje. To ciężki trening, 30 min daje w kość ale warto dociągnąć do 40-50min. Można tez podchodzić (ale już bez kijów )
4. To już temat osobny, typu rzeka - poprzez odpowiednią dietę zapobiegać nadmiernemu zakwaszaniu organizmu, tak na co dzień, jak i podczas samego biegu. Są na to przeróżne, ciekawe patenty - ale generalnie jak najwięcej warzyw i owoców, mało białka zwierzęcego, bez białego cukru. Na samym biegu pochłaniaj jak są pomarańcze, cytryny, arbuzy, melony... Co do żeli, batonów energetycznych, "przemysłowych" izotoników nie będę obalał ogólnie przyjętych teorii ale ja się z tych specyfików wyleczyłem...
Powodzenia