No grzech nie zaciąć. Trochę niewymiarowy ten karp był, czyli na przystawkę bardziej niż danie główne, bo co można zrobić z rozmiarem 40 poza wstawieniem go do okrągłego akwarium pod choinkę? Zwłaszcza, że święta, prezenty itepe...

Pierwsza degustacja ujawniła od razu, że to ryba z hodowli intensywnej. Niby smaczna, niby dopasowana pod klienta, estetyczna, złota rybka, ale jednak ością staje. Dlaczego?


Za defekt całej populacji odpowiada pasożytniczy pierwotniak Sztywniaczek wspaniały (łac. Rigidum magnus)
Pozbycie się go z ciała ryby wymaga niebywałej wręcz cierpliwości i długotrwałych zabiegów manualnych.




Praca przypominała nieco podkopy z obu stron w piaskownicy, albo inaczej krecią robotę.



Efekt końcowy wynagrodził wszelki trud, bo karp odzyskał swobodę i powrócił do swojego naturalnego środowiska.

