madeysky – 10K i HM z córeczką w listopadzie 2019 r.
Moderator: infernal
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Wtorek, 27. lipca 2010r.
Start Time: 19:38
Total Time: 00:45:53
Average HR: 135
Highest HR: 178
Kcal: 546
Distance: ~7,9km
Minimalnie dłuższa pętla. Beztrosko i bezboleśnie.
Start Time: 19:38
Total Time: 00:45:53
Average HR: 135
Highest HR: 178
Kcal: 546
Distance: ~7,9km
Minimalnie dłuższa pętla. Beztrosko i bezboleśnie.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Czwartek, 29. lipca 2010r.
Start Time: 21:13
Total Time: 00:44:16
Average HR: 143
Highest HR: 177
Kcal: 583
Distance: ~7,9km
Wieczorny rajd. Ciemno już. Tempo - raz wolniej, raz szybciej. Na koniec trochę rozciągania.
Start Time: 21:13
Total Time: 00:44:16
Average HR: 143
Highest HR: 177
Kcal: 583
Distance: ~7,9km
Wieczorny rajd. Ciemno już. Tempo - raz wolniej, raz szybciej. Na koniec trochę rozciągania.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Piątek, 30. lipca 2010r.
Start Time: 6:42
Total Time: 00:59:50
Average HR: 142
Highest HR: 177
Kcal: 770
Distance: ~10,2km
Wyjść udało się przed 7. Po lesie, nogi poniosły dalej niż ostatnio.
Start Time: 6:42
Total Time: 00:59:50
Average HR: 142
Highest HR: 177
Kcal: 770
Distance: ~10,2km
Wyjść udało się przed 7. Po lesie, nogi poniosły dalej niż ostatnio.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Niedziela, 1. sierpnia 2010r.
Start Time: 20:11
Total Time: 1:30:14
Average HR: 140
Highest HR: 173
Kcal: 1183
Distance: ~17,2km
Dłuższe wyjście. Zawróciłem trochę za późno, po ciemku nie wracało się tak fajnie.
Tydzień: 26. lipca - 1. sierpnia 2010r.
Dni biegowe: 5
Total Time: 4:47:31
Average HR: 140
Kcal: 3663
Distance: ~51,1km
Waga: ~85kg
Dodatkowe kilometry napędzane przez ME. Dobry tydzień.
Lipiec 2010r.
Dni biegowe: 17
Total Time: 13:38:08
Average HR: 143
Kcal: 9701
Total Distance: ~138,6km
Waga: ~85kg
Miesiąc zaliczam do udanych.
Start Time: 20:11
Total Time: 1:30:14
Average HR: 140
Highest HR: 173
Kcal: 1183
Distance: ~17,2km
Dłuższe wyjście. Zawróciłem trochę za późno, po ciemku nie wracało się tak fajnie.
Tydzień: 26. lipca - 1. sierpnia 2010r.
Dni biegowe: 5
Total Time: 4:47:31
Average HR: 140
Kcal: 3663
Distance: ~51,1km
Waga: ~85kg
Dodatkowe kilometry napędzane przez ME. Dobry tydzień.
Lipiec 2010r.
Dni biegowe: 17
Total Time: 13:38:08
Average HR: 143
Kcal: 9701
Total Distance: ~138,6km
Waga: ~85kg
Miesiąc zaliczam do udanych.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Czwartek, 5 sierpnia 2010r.
Start Time: 19:59
Total Time: 00:45:47
Average HR: 132
Highest HR: 175
Kcal: 551
Distance: ~7,9km
Wypad na pętlę w lesie.
Piątek, 6. sierpnia 2010r.
Start Time: 21:55
Total Time: 00:16:05
Average HR: 132
Highest HR: 156
Kcal: 206
Distance: ~3km
Późnym wieczorem. Tylko 3 pętle po osiedlu, na zaostrzenie apetytu przed zawodami w dniu następnym. Okrążenia:najszybsze - 5:08, najwolniejsze - 5:43.
Sobota, 7. sierpnia 2010r.
"17. Międzynarodowy Bieg św. Dominika"
Total Time: 00:16:19
Distance: 3,74km
Miejsce: 152/227, kat. M25: 12
Start Time: 15:54
Average HR: 175
Highest HR: 189
Kcal: 293
Komentarz:
Dystans 3,74 podzielony na 4 okrążenia po 0,935km. Start zachowawczy, przez 3 kółka tętno cały czas w okolicy 175bpm, poziomie gdzie oszacowałem sobie próg IAT. Przyspieszyłem na początku ostatniego okrążenia. Ostatnia prosta - mocno, ostatnie metry - jeszcze mocniej. Na mecie został mi jeszcze zapas sił na tyle, że mogłem zacząć przyspieszać około 1,5 okrążenia przed końcem.
Tydzień 2 - 8. sierpnia 2010r.
Dni biegowe: 3
Total Time: 1:18:11
Average HR: 143
Kcal: 1050
Distance: ~14,6km
Waga: ~85kg
Regularność została zachwiana. W poniedziałek przeszkodził deszcz, we wtorek ta sama wymówka, w środy zwykle robię przerwę.
Start Time: 19:59
Total Time: 00:45:47
Average HR: 132
Highest HR: 175
Kcal: 551
Distance: ~7,9km
Wypad na pętlę w lesie.
Piątek, 6. sierpnia 2010r.
Start Time: 21:55
Total Time: 00:16:05
Average HR: 132
Highest HR: 156
Kcal: 206
Distance: ~3km
Późnym wieczorem. Tylko 3 pętle po osiedlu, na zaostrzenie apetytu przed zawodami w dniu następnym. Okrążenia:najszybsze - 5:08, najwolniejsze - 5:43.
Sobota, 7. sierpnia 2010r.
"17. Międzynarodowy Bieg św. Dominika"
Total Time: 00:16:19
Distance: 3,74km
Miejsce: 152/227, kat. M25: 12
Start Time: 15:54
Average HR: 175
Highest HR: 189
Kcal: 293
Komentarz:
Dystans 3,74 podzielony na 4 okrążenia po 0,935km. Start zachowawczy, przez 3 kółka tętno cały czas w okolicy 175bpm, poziomie gdzie oszacowałem sobie próg IAT. Przyspieszyłem na początku ostatniego okrążenia. Ostatnia prosta - mocno, ostatnie metry - jeszcze mocniej. Na mecie został mi jeszcze zapas sił na tyle, że mogłem zacząć przyspieszać około 1,5 okrążenia przed końcem.
Tydzień 2 - 8. sierpnia 2010r.
Dni biegowe: 3
Total Time: 1:18:11
Average HR: 143
Kcal: 1050
Distance: ~14,6km
Waga: ~85kg
Regularność została zachwiana. W poniedziałek przeszkodził deszcz, we wtorek ta sama wymówka, w środy zwykle robię przerwę.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Piątek 13. sierprnia 2010r.
Start Time: 18:51
Total Time: 00:47:10
Average HR: 135
Highest HR: 167
Kcal: 563
Distance: ~7,9km
Pętla w lesie, żeby zaznaczyć, że coś było.
Niedziela 15. sierpnia 2010r.
"XVI Energa Maraton Solidarności"
Rozgrzewka przed startem zajęła mi około 30 minut, w tym trochę truchtu, trochę rozciągania. Pogoda zapowiadała się upalna, nie mogło obejść się bez czapki i kremu z filtrem (4), w ręku białe oshee. Wcześniej wypiłem około 0,7 litra wody, do jedzenia zabrałem żelki.
Wystartowałem umiarkowanie, jeszcze bez zastanowienia, także pierwsze 5km przemknęło mi niezauważone. Z rytmu wytrącił mnie pierwszy bufet. Na około 7km droga była osłonięta drzewami, niektórzy zatrzymywali się pod drzewko, też skorzystałem, na wszelki wypadek, jakby później miało zacząć za mocno ciążyć.
Przyszedł czas na ponowne skoncentrowanie się i kontrolę tempa, przyjąłem granicę na pulsometrze na 151 bpm. Obserwując co się dzieje dookoła, okazało się, że jestem za bardzo z przodu. Ale nic, zostało na 151 bpm. Przesuwałem się w stawce wstecz. Przed połówką zjadłem porcję żelków i dopiłem napój. Cały czas hamowałem się na 151bpm, przypominałem sobie jak czułem się w tym samym punkcie dystansu na maratonie rok wcześniej. Teraz nie było źle.
Upał dokuczał. Były rozstawione natryski, ale zdecydowałem się nie korzystać, bo ulgę dają krótkotrwałą, a później jest jeszcze gorzej. Bufety mogłyby być rozstawione trochę częściej albo trochę później kosztem tych z początku. Łyk izotonika na bufecie na 25km - niezapomniane uczucie.
Na 27-28km meta zaczęła mnie przyciągać. Chciałem ruszyć, pozostałem jednak przy moich 151bpm. Po 30km przyspieszyłem do 155bpm, a za nawrotem, który był na 32,5km spróbowałem podkręcić tętno do 159, jakiś czas tak biegłem. Bufet na 35km trochę mnie wyhamował. Koło 36km zaatakował mnie mikro-kryzys. Pitstop z początku biegu stał się małą dziurką w balonie, która jeżeli zaraz nie zostanie załatana to upuści mi całe powietrze. Udało mi się coś z tym zrobić.
Jeszcze jedno wzniesienie na most i potem już z górki, a przynajmniej nie pod górkę. Bardzo liczyłem na bufet na 40km, na kopa z izotonika, a tam brak. 41. kilometr minął raczej szybko. Na 42. zbierałem siły do kupy, pulsometr pokazywał 160 bpm. W głowie szukałem punktów zaczepienia i kilka znalazłem. Przede wszystkim cieszyłem się, że tam jestem i to dawało kopa. Jeszcze dwie proste. Na przedostatniej biegłem nadal dość równo, przyspieszałem pomału. W końcu ostatnia prosta i odpalam rakiety i lecę. A tu na kilka metrów przed metą ktoś mi wyskoczył zza pleców. Jeszcze próbowałem dorzucić do pieca, ale było już definitywnie za późno.
Start Time: 9:59
Average HR: 153
Highest HR: 175
Kcal: 3756
Distance: 42,195km
Total Time: 04:16:16 (brutto)
Miejsce: 198/456, kat. M20: 34
Start Time: 18:51
Total Time: 00:47:10
Average HR: 135
Highest HR: 167
Kcal: 563
Distance: ~7,9km
Pętla w lesie, żeby zaznaczyć, że coś było.
Niedziela 15. sierpnia 2010r.
"XVI Energa Maraton Solidarności"
Rozgrzewka przed startem zajęła mi około 30 minut, w tym trochę truchtu, trochę rozciągania. Pogoda zapowiadała się upalna, nie mogło obejść się bez czapki i kremu z filtrem (4), w ręku białe oshee. Wcześniej wypiłem około 0,7 litra wody, do jedzenia zabrałem żelki.
Wystartowałem umiarkowanie, jeszcze bez zastanowienia, także pierwsze 5km przemknęło mi niezauważone. Z rytmu wytrącił mnie pierwszy bufet. Na około 7km droga była osłonięta drzewami, niektórzy zatrzymywali się pod drzewko, też skorzystałem, na wszelki wypadek, jakby później miało zacząć za mocno ciążyć.
Przyszedł czas na ponowne skoncentrowanie się i kontrolę tempa, przyjąłem granicę na pulsometrze na 151 bpm. Obserwując co się dzieje dookoła, okazało się, że jestem za bardzo z przodu. Ale nic, zostało na 151 bpm. Przesuwałem się w stawce wstecz. Przed połówką zjadłem porcję żelków i dopiłem napój. Cały czas hamowałem się na 151bpm, przypominałem sobie jak czułem się w tym samym punkcie dystansu na maratonie rok wcześniej. Teraz nie było źle.
Upał dokuczał. Były rozstawione natryski, ale zdecydowałem się nie korzystać, bo ulgę dają krótkotrwałą, a później jest jeszcze gorzej. Bufety mogłyby być rozstawione trochę częściej albo trochę później kosztem tych z początku. Łyk izotonika na bufecie na 25km - niezapomniane uczucie.
Na 27-28km meta zaczęła mnie przyciągać. Chciałem ruszyć, pozostałem jednak przy moich 151bpm. Po 30km przyspieszyłem do 155bpm, a za nawrotem, który był na 32,5km spróbowałem podkręcić tętno do 159, jakiś czas tak biegłem. Bufet na 35km trochę mnie wyhamował. Koło 36km zaatakował mnie mikro-kryzys. Pitstop z początku biegu stał się małą dziurką w balonie, która jeżeli zaraz nie zostanie załatana to upuści mi całe powietrze. Udało mi się coś z tym zrobić.
Jeszcze jedno wzniesienie na most i potem już z górki, a przynajmniej nie pod górkę. Bardzo liczyłem na bufet na 40km, na kopa z izotonika, a tam brak. 41. kilometr minął raczej szybko. Na 42. zbierałem siły do kupy, pulsometr pokazywał 160 bpm. W głowie szukałem punktów zaczepienia i kilka znalazłem. Przede wszystkim cieszyłem się, że tam jestem i to dawało kopa. Jeszcze dwie proste. Na przedostatniej biegłem nadal dość równo, przyspieszałem pomału. W końcu ostatnia prosta i odpalam rakiety i lecę. A tu na kilka metrów przed metą ktoś mi wyskoczył zza pleców. Jeszcze próbowałem dorzucić do pieca, ale było już definitywnie za późno.
Start Time: 9:59
Average HR: 153
Highest HR: 175
Kcal: 3756
Distance: 42,195km
Total Time: 04:16:16 (brutto)
Miejsce: 198/456, kat. M20: 34
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Tydzień 9 - 15. sierpnia 2010r.
Jeden dzień treningowy + Maraton.
Dni biegowe: 2
Total Time: 5:03:18
Average HR: 149
Kcal: 4319
Distance: ~50,1km
Waga: ~85kg
Wtorek, 17. sierpnia 2010r.
Małe Recovery po Maratonie. Myślałem o pętli 7,9km, ale postanowiłem nie przesadzać. Zawróciłem, zrobiłem sobie dwa kółka wokół jeziorka i do domu. W sumie wyszło niewiele mniej, ale pomału, żeby nie obrazić się na bieganie. Nogi bolą w górnej części.
Start Time: 16:34
Total Time: 00:39:40
Average HR: 135
Highest HR: 154
Kcal: 497
Distance: ~6,9km
Jeden dzień treningowy + Maraton.
Dni biegowe: 2
Total Time: 5:03:18
Average HR: 149
Kcal: 4319
Distance: ~50,1km
Waga: ~85kg
Wtorek, 17. sierpnia 2010r.
Małe Recovery po Maratonie. Myślałem o pętli 7,9km, ale postanowiłem nie przesadzać. Zawróciłem, zrobiłem sobie dwa kółka wokół jeziorka i do domu. W sumie wyszło niewiele mniej, ale pomału, żeby nie obrazić się na bieganie. Nogi bolą w górnej części.
Start Time: 16:34
Total Time: 00:39:40
Average HR: 135
Highest HR: 154
Kcal: 497
Distance: ~6,9km
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Sierpień 2010r.
W środku miesiąca maraton, potem do końca przerwa na odpoczynek dla nóg i dla głowy.
Po czerwcowym maratonie do mojego menu powróciły ryby, od maratonu w Gdańsku jem mięso (przerwa 2,5 roku).
Dni biegowe: 7
Average HR: 145
Kcal: 7049
Total Distance: ~88,8km
Waga: ~86kg
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Środa, 1. września 2010r.
Późny wieczór. Trzy symboliczne jednokilometrowe kółka po osiedlu. Czasy: 1) 5:16, 2) 5:01, 3) 4:44.
Start Time: 23:55
Total Time: 00:15:01
Average HR: 158
Highest HR: 181
Kcal: 273
Distance: ~3km
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Sobota, 4. września 2010r.
"48. Bieg Westerplatte"
Była to moja trzecia edycja biegu z Westerplatte do Gdańska. Pierwszy raz wziąłem w nim udział w 2008r. i był to mój pierwszy bieg uliczny.
Późno przyjechałem na zapisy i zaskoczyła mnie długość kolejki po numery startowe. Na wybrzeżu popularność biegania zdecydowanie rośnie.
Na miejsce startu przyjechałam ostatnim autobusem, pozostało mi mało czasu na rozgrzewkę, około 15 minut.
Zaplanowałem oszczędzać siły przez pierwszą połowę biegu i bardzo się hamowałem. Puls utrzymywałem do około 175 bpm. Tak do 7km, gdzie zacząłem przyspieszać. Na początku ostatniego kilometra myślałem, że zabraknie mi siły. Na ostatniej prostej udało się jednak uruchomić zasoby sił na pościąganie się.
Na mecie mieszane uczucia: wydawało mi się, że za bardzo oszczędzałem się przez pierwsze kilometry, a później, że finisz zacząłem za wcześnie. Czas 52 minuty/10km - wygląda na to, że trochę zwolniłem.
Start Time: 11:12
Average HR: 175
Highest HR: 200
Kcal: 932
Distance: 10km
Total Time: 00:52:06
Miejsce: 492/678, kat. M20: 104
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
30. sierpnia - 5. września 2010r.
Tylko jedno wyjście i zawody.
Dystans: 13km
Czas całkowity: 1:07:07
Dni biegowe: 2
Spalone kilokalorie: 1205
Moja waga: ~86kg
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Paweł [madeysky] – w sierpniu 2012 r. maraton < 4 h 15 min
Witam, po długim odpuszczeniu sobie.
Oto plan tego wpisu:
1. Podsumowanie od ostatniego razu
2. Nowy sprzęt
3. Cele biegowe
4. Zawody
5. Ciąg dalszy blogu
Ad.1
Miesiąc: Liczba treningów: Czas całkowity: Spalone kalorie:
Sierpień 2011 r. 5 06:55:49 6111
Lipiec 2011 r. 11 07:38:43 6442
Czerwiec 2011 r. 8 05:42:32 4902
Maj 2011 r. 15 09:52:48 8606
Kwiecień 2011 r. 9 07:22:58 6815
Marzec 2011 r. 8 04:40:19 4250
Luty 2011 r. 5 01:49:51 1707
Styczeń 2011r. 1 00:34:17 443
Grudzień 2010 r. 8 05:15:49 4444
Listopad 2010 r. 2 01:38:25 1309
Październik 2010 r. 16 04:28:46 4040
Wrzesień 2010 r. 0 00:00:00 0
Sierpień 2010 r. 3 01:14:46 1310
Podsumowanie:
Dni biegowych: 91
Dystans: ok 490 km
Procent dni biegowych: 24,9%
Czas całkowity: 57 h 15 min
Średnia długość treningu: 37 min 44 s
Kalorie: 50379
Waga: 84-89 kg
Ad.2
Nike Pegasus 27 GTX – zakupione jakoś na początku roku 2011, w letnie dni gotują mi się w nich nogi
Ascis Gel Cumulus 12 – przesiadka na asicsy, tak dla spróbowania z polecenia, rozmiar ten sam według długości wkładki, a buty jakieś większe, sama wkładka jest dłuższa, chyba, że mierzy się ją bez tej podniesionej części pod piętą. Pierwsze moje wrażenie to właśnie, że są za wielkie, ale po kilkunastu minutach truchtania, jak spuchła mi trochę noga rozmiar okazał się właściwy, ale na razie mam wrażenie, że nie są tak dopasowane jak moje trzecie pegasusy. Myślę, że przyzwyczaję się. Wrażenie drugie: dobra amortyzacja – tłumi, ale nie sprężynuje, fajnie. Trzecie wrażenie po maratonie: to ból śródstopia obu stóp, jakby były naciągnięte. Buty układają się.
Ad.3
Cel: Czas poniżej 4 h 15 min w XVIII Maratonie Solidarności w Gdańsku 15 sierpnia 2012 r.
Zrealizować plan treningowy: 14 tygodniowy plan dla średniozaawansowanych (trzecie podejście)
Zaliczyć więcej imprez biegowych niż w mijającym sezonie.
Ad.4
Bieg papiernika: do 7 km w umiarkowanym tempie, żeby nie zmęczyć się, a następnie wyprzedzanie do mety
Bieg św. Dominika: nowy dystans 5 km w 4 okrążeniach po 1,25 km, przez 3 okrążenia utrzymywałem tętno do 170 bpm, ostatnie okrążenie pobiegłem szybciej max HR = 196 bpm, bez wielkiego zmęczenia na koniec.
Parametry:
Maraton. Poniedziałek 15 sierpnia 2011 r.
Godzina: 10:00
Czas całkowity: 50 min 29 s
Tętno średnie: 152 bpm
Tętno maksymalne: 182 bpm
Spalone kalorie: 4350
Dystans: 42,195 km
Komentarz:
Maraton Solidarności: około 40 minutowa rozgrzewka przed, na śniadanie makaron, zaplanowałem nie brać nic do jedzenia na trasę, jedynie napój izotoniczny w tabletkach musujących 3 szt. W tym jedna z dodatkiem kofeiny. Przed startem dosłownie 3 łyki wody, żeby nie chciało mi się sikać.
Od samego początku w ogonie, bez żadnego pośpiechu górna granica tętna 150 bpm. Około 23,5 km mały kryzys subiektywnie zmniejszyłem tempo, a tętno wzrosło do 160 bpm i nie chciało zwolnić, prawdopodobnie przez jedzoną w tym czasie tabletkę oraz fakt, że na horyzoncie widziałem naprawdę niewielu zawodników. Sytuacja poprawiła się od momentu, gdy wbiegłem na odcinek gdzie biegnący do mety mijali się z tymi, co dopiero biegną do nawrotu.
Przez praktycznie cały czas utrzymywałem tętno 150 bpm, bez wielkich trudności, w równym, ale wolnym tempie i w końcówce maratonu. Odliczałem minuty do nawrotu, skąd już będzie „z górki”. Za 35 km dotknął mnie duży kryzys, biegłem, ale z zamiarem przejścia w marsz, po drodze było strome wzniesienie pod wiadukt, a następnie niekończąca się prosta przez pustkowie. Na szczęście dobiegła ona końca, tam zakręt o 90 stopni i zmiana sytuacji, silne przyciąganie od mety i nowe siły. Przede mną było jeszcze jedno wzniesienie na wiadukcie, bolesne do przebiegnięcia. Starczyło mi siły na ostatnie dwie proste i finisz. Na mecie wyglądałem dobrze.. Czas prawie 5 h, słabszy o 45 min od poprzednich maratonów. Z jednej strony byłem zadowolony, ale jakoś to nie było do końca to. Wnioski jeszcze z trasy: dużo lepiej biegłoby mi się, gdybym przygotowywał się przez ten rok, a nie biegał od czasu do czasu. Po raz ostatni zostaje w ogonie maratonu.
Przez cały następny dzień nie mogłem chodzić z powodu bólu łydek i kolan.
Ad. 5
Niedziela 21 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 17:40
Czas całkowity: 50 min 29 s
Tętno średnie: 141 bpm
Tętno maksymalne: 172 bpm
Spalone kalorie: 686
Dystans: 7,4 km
Komentarz:
Na dobry początek wypad do lasu niedzielnym popołudniem. Na dworze było dość duszno. Dookoła dużo spacerowiczów.
Z początku krótkie pauzy na poprawę sznurowania w butach. Przyzwyczajam się do nich.
Na ścieżce miałem poczucie, że biega mi się dziwnie lekko. Przy pokonywaniu wzniesienia poczułem zmęczenie i zadrżały mi mięśnie, ale potem było znowu lekko. Od czasu maratonu mam niewielki ból pod prawym kolanem. 50 minut zleciało niezauważenie.
Wtorek 23 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 21:25
Czas całkowity: 42 min 20 s
Tętno średnie: 145 bpm
Tętno maksymalne: 181 bpm
Spalone kalorie: 612
Dystans: 7 km
Komentarz:
Ciepły wieczór. Siedem kółek dookoła osiedla. Ostatnie najszybsze i najprzyjemniejsze, buty ułożyły mi się doskonale, ale z przodu miałem za dużo luzu. Zastanawiam się czy asicsy są na tyle dobre, że gdybym kupił je z 0,5 centymetrowym luzem nie obtarłyby mi palców przy długim wybieganiu. Pegasusy ani nie obcierają, ani nie lata w nich noga. Asicsy są za to lepiej wyprofilowane, dobrze czuć w nich podłoże i są za wielkie. Mam dylemat, co tu robić Na następne wyjście włożę do nich dodatkową wkładkę ze starych butów lub założę grubsze skarpetki. Prowizoryczne rozwiązania.
(rowerowy) 1/3. Czwartek 25 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:05
Czas całkowity: 38 min 58 s
Tętno średnie: 122 bpm
Tętno maksymalne: 164 bpm
Spalone kalorie: 367
Dystans: 9,7 km
Prędkość średnia: 15,46 km/h
Prędkość maksymalna: 43,58 km/h
Komentarz:
W środę udało mi się w końcu poskładać do kupy rower górski. Dla urozmaicenia mojego życia sportowego biegi będę przeplatał przejażdżkami. Jako ciekawostka wrzucam tu parametry krótkiego wypadu rowerowego. Ścieżką na jeziorko, następnie kawałek drogi asfaltowej przez las, potem długa prosta po płytach przez las, droga asfaltowa, długi i stromy podjazd trawnikiem wzdłuż szosy, drugi podjazd, droga asfaltowa i na koniec polną drogą z górki do domu. Krótkotrwały i mało intensywny wysiłek, ale przejażdżka była odczuwalna dla nóg i trochę dla pleców.
(rowerowy) 2/3. Piątek 26 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 18:17
Czas całkowity: 1h 22 min 01 s
Tętno średnie: 134 bpm
Tętno maksymalne: 170 bpm
Spalone kalorie: 960
Dystans: 23,3 km
Prędkość średnia: 17,51 km/h
Prędkość maksymalna: 50,93 km/h
Komentarz:
Dla zabawy postanowiłem wrzucić tu trzy treningi rowerowe, nie więcej, żeby nie zakłócić charakteru blogu biegowego. Porównam swoje samopoczucie po rowerze do tego po bieganiu, tak na oko.
Dzisiejsza przejażdżka była dłuższa niż wczorajsza. Pętla po lesie, tam proste, zakręty, ścieżki, płyty, dziury, asfalt, zjazdy, podjazdy. Po nawrocie około 2 km podjazd. Kiedyś biegałem po tej pętli moje długie wybieganie. Na dworze było duszno, ale na szczęście na wieczór zelżało. Sport kwitnie w lesie, spotkałem i rowerzystów i biegaczy.
(rowerowy) 3/3. Sobota 27 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 10:02
Czas całkowity: 2h 29 min 56 s
Tętno średnie: 145 bpm
Tętno maksymalne: 180 bpm
Spalone kalorie: 1750
Dystans: 45,3 km
Prędkość średnia: 18,14 km/h
Prędkość maksymalna: 49,46 km/h
Komentarz:
Wyszedłem dzisiaj na rower o godzinie 10.00, a z powrotem byłem około 14. Przez ten czas pojeździłem po lesie. Towarzyszyłem rolkarzom w downhillu – imprezie zorganizowanej przez mosir, polegającej na zjeździe kilkukilometrowym odcinkiem drogi publicznej wyłączonej na ten czas z ruchu, po gładkim asfalcie, gdzie pochylenie sięgało 12%, daje się tam rozpędzić. Później trochę jazdy po lesie. Po wyjeździe z lasu już tylko ścieżki rowerowe i drogi publiczne. Załapałem się także na zawody we wrotkarstwie szybkim pod nowo otwartą PGE Areną, jutro odbywać się będzie tam maraton wrotkarski. Ciekawe jak jazda na rolkach ma się do biegania. Wyjście dłuższe i wymęczyło mnie strasznie, zwłaszcza, że to było w upale ponad 30 stopniowym. Pod koniec nogi zaczynały strajkować. Nie piszę więcej o rowerze. Jutro wieczorem idę biegać.
Niedziela 28 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:04
Czas całkowity: 40 min 50 s
Tętno średnie: 147 bpm
Tętno maksymalne: 183 bpm
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wieczorne wyjście na biegi po osiedlu. Siedem kółek po 1 km dookoła bloków po ulicy, lewą stroną, odwrotnie d ruchu wskazówek zegara. Tempo około 6 min/kółko, ostatnie w 4 min 30 s, żeby zobaczyć czy jeszcze mogę biegać. Nie ma rewelacji, czuję się jakoś koślawy.
Włożyłem do asicsów dodatkowe wkładki i rozmiar już jest w porządku, prawy super, a lewy obtarł mi tył pięty. Przez większość biegu wkurzałem się na buty, że nie stopy nie toczą się w nich właściwie, że bolą mnie palce u nóg, że pod kolanem boli mnie przez nie itp. itd. Ale chyba po prostu złej baletnicy … przez sezon prawie nic nie robiłem i dziwię się, że nie biega mi się ładnie, płynnie i bezboleśnie. Na dworze było dość duszno. Wyszedłem niepotrzebnie najedzony. Jutro bieganie także w planach.
22 - 28 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Ilość treningów: 2
Czas całkowity: 1 h 23 min 10 s
Spalone kalorie: 1214
Dystans: 14 km
Moja waga: 87,7 kg
Komentarz:
Tydzień zaliczam do udanych, bo nareszcie coś ruszyło się. Oby tak dalej.
Poniedziałek 29 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:32
Czas całkowity: 43 min 14 s
Tętno średnie: 141 bpm
Tętno maksymalne: 160 bpm
Spalone kalorie: 593
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wieczorne wyjście. Dzień był strasznie duszny, po południu spadł deszcze. Nie mogłem złapać normalnego oddechu przez cały dzień, bieganie jak lekarstwo pomogło. W związku, że nawierzchnie były mokre i pogoda ochłodziła się, założyłem pegasusy gtx. W zamiarze było również porównanie odczuć do asicsów … szok … pierwsze metry w tych butach i miałem wrażenie, że całe ciało lata mi gdzie chce, a w cumulusach 12 byłem jak na szynach. Czy możliwe żeby buty stabilizowały całą postawę? Chyba możliwe i chyba, dlatego tak z nimi walczyłem. W nike-ach mogłem sobie biec na boku stopy, na piętę, na palce, jak chciałem, a w tych drugich całą stopą i koniec i tylko do przodu nigdzie na boki. Zobaczymy następnym razem. Było siedem kilometrowych kółek po osiedlu dookoła bloków, lewą stroną drogi, odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. Jutro nie wiem czy wyjdę, ponieważ boli mnie nadwyrężone prawe kolano, wypadałoby dać mu odpocząć.
Czas najwyższy zamieścić wpisy na forum, a nie pisać i trzymać je w wordzie.
Witam, po długim odpuszczeniu sobie.
Oto plan tego wpisu:
1. Podsumowanie od ostatniego razu
2. Nowy sprzęt
3. Cele biegowe
4. Zawody
5. Ciąg dalszy blogu
Ad.1
Miesiąc: Liczba treningów: Czas całkowity: Spalone kalorie:
Sierpień 2011 r. 5 06:55:49 6111
Lipiec 2011 r. 11 07:38:43 6442
Czerwiec 2011 r. 8 05:42:32 4902
Maj 2011 r. 15 09:52:48 8606
Kwiecień 2011 r. 9 07:22:58 6815
Marzec 2011 r. 8 04:40:19 4250
Luty 2011 r. 5 01:49:51 1707
Styczeń 2011r. 1 00:34:17 443
Grudzień 2010 r. 8 05:15:49 4444
Listopad 2010 r. 2 01:38:25 1309
Październik 2010 r. 16 04:28:46 4040
Wrzesień 2010 r. 0 00:00:00 0
Sierpień 2010 r. 3 01:14:46 1310
Podsumowanie:
Dni biegowych: 91
Dystans: ok 490 km
Procent dni biegowych: 24,9%
Czas całkowity: 57 h 15 min
Średnia długość treningu: 37 min 44 s
Kalorie: 50379
Waga: 84-89 kg
Ad.2
Nike Pegasus 27 GTX – zakupione jakoś na początku roku 2011, w letnie dni gotują mi się w nich nogi
Ascis Gel Cumulus 12 – przesiadka na asicsy, tak dla spróbowania z polecenia, rozmiar ten sam według długości wkładki, a buty jakieś większe, sama wkładka jest dłuższa, chyba, że mierzy się ją bez tej podniesionej części pod piętą. Pierwsze moje wrażenie to właśnie, że są za wielkie, ale po kilkunastu minutach truchtania, jak spuchła mi trochę noga rozmiar okazał się właściwy, ale na razie mam wrażenie, że nie są tak dopasowane jak moje trzecie pegasusy. Myślę, że przyzwyczaję się. Wrażenie drugie: dobra amortyzacja – tłumi, ale nie sprężynuje, fajnie. Trzecie wrażenie po maratonie: to ból śródstopia obu stóp, jakby były naciągnięte. Buty układają się.
Ad.3
Cel: Czas poniżej 4 h 15 min w XVIII Maratonie Solidarności w Gdańsku 15 sierpnia 2012 r.
Zrealizować plan treningowy: 14 tygodniowy plan dla średniozaawansowanych (trzecie podejście)
Zaliczyć więcej imprez biegowych niż w mijającym sezonie.
Ad.4
Bieg papiernika: do 7 km w umiarkowanym tempie, żeby nie zmęczyć się, a następnie wyprzedzanie do mety
Bieg św. Dominika: nowy dystans 5 km w 4 okrążeniach po 1,25 km, przez 3 okrążenia utrzymywałem tętno do 170 bpm, ostatnie okrążenie pobiegłem szybciej max HR = 196 bpm, bez wielkiego zmęczenia na koniec.
Parametry:
Maraton. Poniedziałek 15 sierpnia 2011 r.
Godzina: 10:00
Czas całkowity: 50 min 29 s
Tętno średnie: 152 bpm
Tętno maksymalne: 182 bpm
Spalone kalorie: 4350
Dystans: 42,195 km
Komentarz:
Maraton Solidarności: około 40 minutowa rozgrzewka przed, na śniadanie makaron, zaplanowałem nie brać nic do jedzenia na trasę, jedynie napój izotoniczny w tabletkach musujących 3 szt. W tym jedna z dodatkiem kofeiny. Przed startem dosłownie 3 łyki wody, żeby nie chciało mi się sikać.
Od samego początku w ogonie, bez żadnego pośpiechu górna granica tętna 150 bpm. Około 23,5 km mały kryzys subiektywnie zmniejszyłem tempo, a tętno wzrosło do 160 bpm i nie chciało zwolnić, prawdopodobnie przez jedzoną w tym czasie tabletkę oraz fakt, że na horyzoncie widziałem naprawdę niewielu zawodników. Sytuacja poprawiła się od momentu, gdy wbiegłem na odcinek gdzie biegnący do mety mijali się z tymi, co dopiero biegną do nawrotu.
Przez praktycznie cały czas utrzymywałem tętno 150 bpm, bez wielkich trudności, w równym, ale wolnym tempie i w końcówce maratonu. Odliczałem minuty do nawrotu, skąd już będzie „z górki”. Za 35 km dotknął mnie duży kryzys, biegłem, ale z zamiarem przejścia w marsz, po drodze było strome wzniesienie pod wiadukt, a następnie niekończąca się prosta przez pustkowie. Na szczęście dobiegła ona końca, tam zakręt o 90 stopni i zmiana sytuacji, silne przyciąganie od mety i nowe siły. Przede mną było jeszcze jedno wzniesienie na wiadukcie, bolesne do przebiegnięcia. Starczyło mi siły na ostatnie dwie proste i finisz. Na mecie wyglądałem dobrze.. Czas prawie 5 h, słabszy o 45 min od poprzednich maratonów. Z jednej strony byłem zadowolony, ale jakoś to nie było do końca to. Wnioski jeszcze z trasy: dużo lepiej biegłoby mi się, gdybym przygotowywał się przez ten rok, a nie biegał od czasu do czasu. Po raz ostatni zostaje w ogonie maratonu.
Przez cały następny dzień nie mogłem chodzić z powodu bólu łydek i kolan.
Ad. 5
Niedziela 21 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 17:40
Czas całkowity: 50 min 29 s
Tętno średnie: 141 bpm
Tętno maksymalne: 172 bpm
Spalone kalorie: 686
Dystans: 7,4 km
Komentarz:
Na dobry początek wypad do lasu niedzielnym popołudniem. Na dworze było dość duszno. Dookoła dużo spacerowiczów.
Z początku krótkie pauzy na poprawę sznurowania w butach. Przyzwyczajam się do nich.
Na ścieżce miałem poczucie, że biega mi się dziwnie lekko. Przy pokonywaniu wzniesienia poczułem zmęczenie i zadrżały mi mięśnie, ale potem było znowu lekko. Od czasu maratonu mam niewielki ból pod prawym kolanem. 50 minut zleciało niezauważenie.
Wtorek 23 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 21:25
Czas całkowity: 42 min 20 s
Tętno średnie: 145 bpm
Tętno maksymalne: 181 bpm
Spalone kalorie: 612
Dystans: 7 km
Komentarz:
Ciepły wieczór. Siedem kółek dookoła osiedla. Ostatnie najszybsze i najprzyjemniejsze, buty ułożyły mi się doskonale, ale z przodu miałem za dużo luzu. Zastanawiam się czy asicsy są na tyle dobre, że gdybym kupił je z 0,5 centymetrowym luzem nie obtarłyby mi palców przy długim wybieganiu. Pegasusy ani nie obcierają, ani nie lata w nich noga. Asicsy są za to lepiej wyprofilowane, dobrze czuć w nich podłoże i są za wielkie. Mam dylemat, co tu robić Na następne wyjście włożę do nich dodatkową wkładkę ze starych butów lub założę grubsze skarpetki. Prowizoryczne rozwiązania.
(rowerowy) 1/3. Czwartek 25 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:05
Czas całkowity: 38 min 58 s
Tętno średnie: 122 bpm
Tętno maksymalne: 164 bpm
Spalone kalorie: 367
Dystans: 9,7 km
Prędkość średnia: 15,46 km/h
Prędkość maksymalna: 43,58 km/h
Komentarz:
W środę udało mi się w końcu poskładać do kupy rower górski. Dla urozmaicenia mojego życia sportowego biegi będę przeplatał przejażdżkami. Jako ciekawostka wrzucam tu parametry krótkiego wypadu rowerowego. Ścieżką na jeziorko, następnie kawałek drogi asfaltowej przez las, potem długa prosta po płytach przez las, droga asfaltowa, długi i stromy podjazd trawnikiem wzdłuż szosy, drugi podjazd, droga asfaltowa i na koniec polną drogą z górki do domu. Krótkotrwały i mało intensywny wysiłek, ale przejażdżka była odczuwalna dla nóg i trochę dla pleców.
(rowerowy) 2/3. Piątek 26 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 18:17
Czas całkowity: 1h 22 min 01 s
Tętno średnie: 134 bpm
Tętno maksymalne: 170 bpm
Spalone kalorie: 960
Dystans: 23,3 km
Prędkość średnia: 17,51 km/h
Prędkość maksymalna: 50,93 km/h
Komentarz:
Dla zabawy postanowiłem wrzucić tu trzy treningi rowerowe, nie więcej, żeby nie zakłócić charakteru blogu biegowego. Porównam swoje samopoczucie po rowerze do tego po bieganiu, tak na oko.
Dzisiejsza przejażdżka była dłuższa niż wczorajsza. Pętla po lesie, tam proste, zakręty, ścieżki, płyty, dziury, asfalt, zjazdy, podjazdy. Po nawrocie około 2 km podjazd. Kiedyś biegałem po tej pętli moje długie wybieganie. Na dworze było duszno, ale na szczęście na wieczór zelżało. Sport kwitnie w lesie, spotkałem i rowerzystów i biegaczy.
(rowerowy) 3/3. Sobota 27 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 10:02
Czas całkowity: 2h 29 min 56 s
Tętno średnie: 145 bpm
Tętno maksymalne: 180 bpm
Spalone kalorie: 1750
Dystans: 45,3 km
Prędkość średnia: 18,14 km/h
Prędkość maksymalna: 49,46 km/h
Komentarz:
Wyszedłem dzisiaj na rower o godzinie 10.00, a z powrotem byłem około 14. Przez ten czas pojeździłem po lesie. Towarzyszyłem rolkarzom w downhillu – imprezie zorganizowanej przez mosir, polegającej na zjeździe kilkukilometrowym odcinkiem drogi publicznej wyłączonej na ten czas z ruchu, po gładkim asfalcie, gdzie pochylenie sięgało 12%, daje się tam rozpędzić. Później trochę jazdy po lesie. Po wyjeździe z lasu już tylko ścieżki rowerowe i drogi publiczne. Załapałem się także na zawody we wrotkarstwie szybkim pod nowo otwartą PGE Areną, jutro odbywać się będzie tam maraton wrotkarski. Ciekawe jak jazda na rolkach ma się do biegania. Wyjście dłuższe i wymęczyło mnie strasznie, zwłaszcza, że to było w upale ponad 30 stopniowym. Pod koniec nogi zaczynały strajkować. Nie piszę więcej o rowerze. Jutro wieczorem idę biegać.
Niedziela 28 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:04
Czas całkowity: 40 min 50 s
Tętno średnie: 147 bpm
Tętno maksymalne: 183 bpm
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wieczorne wyjście na biegi po osiedlu. Siedem kółek po 1 km dookoła bloków po ulicy, lewą stroną, odwrotnie d ruchu wskazówek zegara. Tempo około 6 min/kółko, ostatnie w 4 min 30 s, żeby zobaczyć czy jeszcze mogę biegać. Nie ma rewelacji, czuję się jakoś koślawy.
Włożyłem do asicsów dodatkowe wkładki i rozmiar już jest w porządku, prawy super, a lewy obtarł mi tył pięty. Przez większość biegu wkurzałem się na buty, że nie stopy nie toczą się w nich właściwie, że bolą mnie palce u nóg, że pod kolanem boli mnie przez nie itp. itd. Ale chyba po prostu złej baletnicy … przez sezon prawie nic nie robiłem i dziwię się, że nie biega mi się ładnie, płynnie i bezboleśnie. Na dworze było dość duszno. Wyszedłem niepotrzebnie najedzony. Jutro bieganie także w planach.
22 - 28 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Ilość treningów: 2
Czas całkowity: 1 h 23 min 10 s
Spalone kalorie: 1214
Dystans: 14 km
Moja waga: 87,7 kg
Komentarz:
Tydzień zaliczam do udanych, bo nareszcie coś ruszyło się. Oby tak dalej.
Poniedziałek 29 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:32
Czas całkowity: 43 min 14 s
Tętno średnie: 141 bpm
Tętno maksymalne: 160 bpm
Spalone kalorie: 593
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wieczorne wyjście. Dzień był strasznie duszny, po południu spadł deszcze. Nie mogłem złapać normalnego oddechu przez cały dzień, bieganie jak lekarstwo pomogło. W związku, że nawierzchnie były mokre i pogoda ochłodziła się, założyłem pegasusy gtx. W zamiarze było również porównanie odczuć do asicsów … szok … pierwsze metry w tych butach i miałem wrażenie, że całe ciało lata mi gdzie chce, a w cumulusach 12 byłem jak na szynach. Czy możliwe żeby buty stabilizowały całą postawę? Chyba możliwe i chyba, dlatego tak z nimi walczyłem. W nike-ach mogłem sobie biec na boku stopy, na piętę, na palce, jak chciałem, a w tych drugich całą stopą i koniec i tylko do przodu nigdzie na boki. Zobaczymy następnym razem. Było siedem kilometrowych kółek po osiedlu dookoła bloków, lewą stroną drogi, odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. Jutro nie wiem czy wyjdę, ponieważ boli mnie nadwyrężone prawe kolano, wypadałoby dać mu odpocząć.
Czas najwyższy zamieścić wpisy na forum, a nie pisać i trzymać je w wordzie.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Środa, 29 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 19:32
Czas całkowity: 38 min 31 s
Tętno średnie: 155 bpm
Tętno maksymalne: 187 bpm
Spalone kalorie: 617
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wyjście na tradycyjną jednokilometrową pętlę na osiedle. Tuż po deszczu, powietrze było odświeżająco chłodne, parę kałuż na drodze. Buty to asicsy cumulus 12, wyjąłem dodatkowe wkładki, bo tak było za wysoko. Daję sobie już spokój z tym rozmiarem. Biegało mi się dzisiaj bardzo dobrze. Dawno nie czułem tej lekkości jaką to daje. Podbiegi jakoś nie dawały zauważyć się. Nie wiedziałem na ile kółek wyjdę, ale nie mniej niż siedem, myślałem już o dziesięciu, ale pomału, żeby nie zniechęcić się i pozostałem przy planie minimum. Średni czas okrążenia wyszedł 5 min 30 s, w tym ostatnie najszybsze 4 min 20 s, myślę, że mogłem szybciej, gdyby nie to, że mało nie potknąłem i nie pozabijałem się o własne nogi. Na deser była porcja rozciągania, którego przydałoby się więcej, wszystko pomału.
Myślę o podjęciu planu biegowego, w nieokreślonej jeszcze przyszłości, na razie jestem na etapie rozgrzewki do niego.
Jutro z dużym prawdopodobieństwem znowu 7 km po osiedlu, późnym wieczorem.
Parametry:
Godzina: 19:32
Czas całkowity: 38 min 31 s
Tętno średnie: 155 bpm
Tętno maksymalne: 187 bpm
Spalone kalorie: 617
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wyjście na tradycyjną jednokilometrową pętlę na osiedle. Tuż po deszczu, powietrze było odświeżająco chłodne, parę kałuż na drodze. Buty to asicsy cumulus 12, wyjąłem dodatkowe wkładki, bo tak było za wysoko. Daję sobie już spokój z tym rozmiarem. Biegało mi się dzisiaj bardzo dobrze. Dawno nie czułem tej lekkości jaką to daje. Podbiegi jakoś nie dawały zauważyć się. Nie wiedziałem na ile kółek wyjdę, ale nie mniej niż siedem, myślałem już o dziesięciu, ale pomału, żeby nie zniechęcić się i pozostałem przy planie minimum. Średni czas okrążenia wyszedł 5 min 30 s, w tym ostatnie najszybsze 4 min 20 s, myślę, że mogłem szybciej, gdyby nie to, że mało nie potknąłem i nie pozabijałem się o własne nogi. Na deser była porcja rozciągania, którego przydałoby się więcej, wszystko pomału.
Myślę o podjęciu planu biegowego, w nieokreślonej jeszcze przyszłości, na razie jestem na etapie rozgrzewki do niego.
Jutro z dużym prawdopodobieństwem znowu 7 km po osiedlu, późnym wieczorem.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Sierpień 2011 r.
Parametry:
Ilość treningów: 9
Czas całkowity: 9 h 40 min 44 s
Spalone kalorie: 8535
Dystans: ~ 92 km
Moja waga: 86,8 kg
Komentarz:
W połowie tego miesiąca zdecydowałem uczynić moje bieganie regularnym. Jak na razie nie idzie mi źle, oby tak dalej.
Czwartek, 1 września 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:14
Czas całkowity: 40 min 34 s
Tętno średnie: 147 bpm
Tętno maksymalne: 185 bpm
Spalone kalorie: 600
Dystans: 7 km
Komentarz:
Siedem kilometrowych kółek dookoła bloków. 40 minut zleciało jak z bicza strzelił. Wysiłek nieodczuwalny, tak wygodnie biegało mi się dzisiaj. Jakaś odblaskowa opaska przydałaby mi się, żeby poprawić moje bezpieczeństwo po zmroku na drodze, bo biega mi się wygodnie po asfalcie, ale samochody nie widzą mnie szczególnie dobrze.
Buty biegowe śniły mi się dzisiaj w nocy, to dobry znak.
Pozdrawiam.
Parametry:
Ilość treningów: 9
Czas całkowity: 9 h 40 min 44 s
Spalone kalorie: 8535
Dystans: ~ 92 km
Moja waga: 86,8 kg
Komentarz:
W połowie tego miesiąca zdecydowałem uczynić moje bieganie regularnym. Jak na razie nie idzie mi źle, oby tak dalej.
Czwartek, 1 września 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:14
Czas całkowity: 40 min 34 s
Tętno średnie: 147 bpm
Tętno maksymalne: 185 bpm
Spalone kalorie: 600
Dystans: 7 km
Komentarz:
Siedem kilometrowych kółek dookoła bloków. 40 minut zleciało jak z bicza strzelił. Wysiłek nieodczuwalny, tak wygodnie biegało mi się dzisiaj. Jakaś odblaskowa opaska przydałaby mi się, żeby poprawić moje bezpieczeństwo po zmroku na drodze, bo biega mi się wygodnie po asfalcie, ale samochody nie widzą mnie szczególnie dobrze.
Buty biegowe śniły mi się dzisiaj w nocy, to dobry znak.
Pozdrawiam.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Piątek, 2 września 2011 r.
Parametry:
Godzina: 21:26
Czas całkowity: 18 min 05 s
Tętno średnie: 140 bpm
Tętno maksymalne: 161 bpm
Spalone kalorie: 262
Dystans: 3 km
Komentarz:
Podano wieczorny aperitif przed jutrzejszym biegiem na 10 km (49 Bieg Westerplatte). Najpierw zrobiłem dwa kółka kilometrowe po osiedlu, następnie przerwa 3-minutowa na rozciąganie i zawiązanie butów na zapasowe dziurki, jeszcze jedno kółko i do domu. Za raz będę spakowany na bieg, czip jest już na bucie, a numerek na koszulce, zatem minimum czynności czeka mnie jutro przed startem. Nie mam w planach dobrego wyniku na 10 km, w ujęciu całościowym nie czuję się jeszcze specjalnie rozbiegany, 55 minut nie będzie tragedią, 50 minut byłoby fajnie, tak czy inaczej pierwsze 5 km wolniej, drugie szybciej, a od 8 km zacznę finisz.
Pozdrawiam.
Parametry:
Godzina: 21:26
Czas całkowity: 18 min 05 s
Tętno średnie: 140 bpm
Tętno maksymalne: 161 bpm
Spalone kalorie: 262
Dystans: 3 km
Komentarz:
Podano wieczorny aperitif przed jutrzejszym biegiem na 10 km (49 Bieg Westerplatte). Najpierw zrobiłem dwa kółka kilometrowe po osiedlu, następnie przerwa 3-minutowa na rozciąganie i zawiązanie butów na zapasowe dziurki, jeszcze jedno kółko i do domu. Za raz będę spakowany na bieg, czip jest już na bucie, a numerek na koszulce, zatem minimum czynności czeka mnie jutro przed startem. Nie mam w planach dobrego wyniku na 10 km, w ujęciu całościowym nie czuję się jeszcze specjalnie rozbiegany, 55 minut nie będzie tragedią, 50 minut byłoby fajnie, tak czy inaczej pierwsze 5 km wolniej, drugie szybciej, a od 8 km zacznę finisz.
Pozdrawiam.