Odpowiem ostrożnie: ja, hej, jo, takDaniel86 pisze:Nodrog Ty jesteś z Warszawy?:)
Trening z Pumą dla początkujących
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1712
- Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
- Życiówka na 10k: 40:28
- Życiówka w maratonie: 03:24:00
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Mam pytanie do doświadczonych biegaczy
Jestem w 6 tygodniu planu 10-tygodniowego. Podczas dzisiejszego biegu poczułem ból po zewnętrznej stronie kostki, a właściwie poniżej kostki. Jakoś skończyłem trening i wydawało mi się że to było chwilowe, ale teraz po kilku godzinach boli jak cholera, chodzić ledwo mogę. Nie postawiłem krzywo nogi, więc na pewno to nie skręcenie, może jakieś naciągnięcie ścięgna?
W niedzielę mam biegać i boję się czy mi to minie. Wkurzająca jest taka kontuzja na początku przygody z bieganiem.
Miał ktoś coś takiego? Czym można posmarować żeby przeszło?
Jestem w 6 tygodniu planu 10-tygodniowego. Podczas dzisiejszego biegu poczułem ból po zewnętrznej stronie kostki, a właściwie poniżej kostki. Jakoś skończyłem trening i wydawało mi się że to było chwilowe, ale teraz po kilku godzinach boli jak cholera, chodzić ledwo mogę. Nie postawiłem krzywo nogi, więc na pewno to nie skręcenie, może jakieś naciągnięcie ścięgna?
W niedzielę mam biegać i boję się czy mi to minie. Wkurzająca jest taka kontuzja na początku przygody z bieganiem.
Miał ktoś coś takiego? Czym można posmarować żeby przeszło?
10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
spróbuj chłodzić, to zazwyczaj pomaga i nie spiesz się z kolejnym treningiem, lepiej odpuścić 1-2 treningi niż pogłębić problem, jak nie przejdzie za dwa dni to zacznij się martwić. Możesz smarować jakimiś maściami przeciwzapalnymi-przeciwbólowymi typu fastum czy voltaren
Krzysiek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1712
- Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
- Życiówka na 10k: 40:28
- Życiówka w maratonie: 03:24:00
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Mam nadzieję że do niedzieli minie. Znalazłem ketoprom w domu to sobie będę smarował. Dzięki za odpowiedź
10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
A te maści nie są rozgrzewające? Jak ma się coś mrozić/chłodzić to chyba nie ma sensu tego rozgrzewać maściami? Ja polecam zdecydowanie lód. Przynajmniej póki to świeży uraz.Buniek pisze:spróbuj chłodzić, to zazwyczaj pomaga i nie spiesz się z kolejnym treningiem, lepiej odpuścić 1-2 treningi niż pogłębić problem, jak nie przejdzie za dwa dni to zacznij się martwić. Możesz smarować jakimiś maściami przeciwzapalnymi-przeciwbólowymi typu fastum czy voltaren
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 10 lis 2011, 16:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witajcie
jak tam u Was przebiegają treningi?coś ostatnio mało relacji...
u mnie spokojnie,zmniejszyłem ilość dni treningowych(tak jak proponowała Nemi)do trzech w tygodniu i powiem Wam ,ze jest spoko tak w sam raz.We wtorki biegam 7 km plus 7x100m przebieżek plus(wiadomo) trucht.Sobota robię "gaz" na moim dystansie 6,4km a w niedzielę tzw.rozbieganie ,ostatnio było 8km jutro tyle lub więcej się zobaczy jakie będzie samopoczucie.
Trening działa poprawiłem czas na moim dystansie 6,4km z 31:30 na 30:00 jestem zadowolony i pełen zapału do dalszej pracy.Udało mi się też wrócić do treningów siłowych które robię w domowych warunkach(podciąganie na drążku,pompki i ćwiczenia z hantlem)taki trening domatora który tak jak bieganie wykonuję trzy razy w tygodniu.Także byle było zdrówko i niech moc będzie z nami!Pozdrawiam
jak tam u Was przebiegają treningi?coś ostatnio mało relacji...
u mnie spokojnie,zmniejszyłem ilość dni treningowych(tak jak proponowała Nemi)do trzech w tygodniu i powiem Wam ,ze jest spoko tak w sam raz.We wtorki biegam 7 km plus 7x100m przebieżek plus(wiadomo) trucht.Sobota robię "gaz" na moim dystansie 6,4km a w niedzielę tzw.rozbieganie ,ostatnio było 8km jutro tyle lub więcej się zobaczy jakie będzie samopoczucie.
Trening działa poprawiłem czas na moim dystansie 6,4km z 31:30 na 30:00 jestem zadowolony i pełen zapału do dalszej pracy.Udało mi się też wrócić do treningów siłowych które robię w domowych warunkach(podciąganie na drążku,pompki i ćwiczenia z hantlem)taki trening domatora który tak jak bieganie wykonuję trzy razy w tygodniu.Także byle było zdrówko i niech moc będzie z nami!Pozdrawiam
- pełnazapału
- Wyga
- Posty: 108
- Rejestracja: 05 cze 2011, 09:15
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
wróciłaaaaam!
cześć Pumki, tęskniłam za wami
Ostatni miesiąc miałam wybitnie nie biegowy- tylko 2 i to kiepskie treningi, kontuzje, problemy ze zdrowiem, brak motywacji i czasu... Teraz mam nadzieję będzie już z górki.
Dzisiaj zrobiłam pierwszy trening po przerwie, biegowo- marszowy, ale w sumie jakiegoś dramatycznego spadku formy nie zaobserwowałam. Muszę tylko zainwestować w nową MP3, bo stara odmówiła posłuszeństwa, a bez muzyki biega się wyjątkowo kiepsko.
Marzy mi się włączenie w 'plan treningowy' basenu, chociaż z raz w tygodniu, bo bieganie w tym mieście wyjątkowo mi nie pasuje.. No ale już za 3 tygodnie będę w Polsce i jeśli tylko pogoda na to pozwoli to pohasam trochę po polach i lasach
Także obiecuję już was na tak długo nie porzucać.. A jak u was?
cześć Pumki, tęskniłam za wami
Ostatni miesiąc miałam wybitnie nie biegowy- tylko 2 i to kiepskie treningi, kontuzje, problemy ze zdrowiem, brak motywacji i czasu... Teraz mam nadzieję będzie już z górki.
Dzisiaj zrobiłam pierwszy trening po przerwie, biegowo- marszowy, ale w sumie jakiegoś dramatycznego spadku formy nie zaobserwowałam. Muszę tylko zainwestować w nową MP3, bo stara odmówiła posłuszeństwa, a bez muzyki biega się wyjątkowo kiepsko.
Marzy mi się włączenie w 'plan treningowy' basenu, chociaż z raz w tygodniu, bo bieganie w tym mieście wyjątkowo mi nie pasuje.. No ale już za 3 tygodnie będę w Polsce i jeśli tylko pogoda na to pozwoli to pohasam trochę po polach i lasach
Także obiecuję już was na tak długo nie porzucać.. A jak u was?
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 29 wrz 2011, 10:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja mieszkam zaraz pod Warszawą, gmina Raszyn:) zrobimy w przyszłym sezonie jakąś ustawkę na puchar maratonu, 5 lub 10km?nodrog pisze:Odpowiem ostrożnie: ja, hej, jo, takDaniel86 pisze:Nodrog Ty jesteś z Warszawy?:)
- nodrog
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 12 lip 2011, 22:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pewnie da radę. Bo też mam zamiar biegać puchary maratonu a na krótkim dystansie nie będziesz musiał na mnie długo czekać na mecieDaniel86 pisze:Ja mieszkam zaraz pod Warszawą, gmina Raszyn:) zrobimy w przyszłym sezonie jakąś ustawkę na puchar maratonu, 5 lub 10km?nodrog pisze:Odpowiem ostrożnie: ja, hej, jo, takDaniel86 pisze:Nodrog Ty jesteś z Warszawy?:)
Dzisiaj jestem w Toruniu. Jeszcze 1,5 godziny do Półmaratonu św. Mikołajów. Pogoda wietrzna, nastrój dobry. Mam pakiet startowy. Pełno żeli, których teraz nie użyję i koszulka oraz czapeczka mikołaja - te będą w użyciu.
- nodrog
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 12 lip 2011, 22:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
PUMA dostaje nauczkę.
Półmaraton św. Mikołajów wiele mnie nauczył. Nic tak człowiekowi nie da do myślenia niż samodzielnie zawalony bieg.
A było tak:
W Toruniu zjawiłem się dzień wcześniej, bo mam rodzinę w Toruniu i połączyłem dwie przyjemności rodzinne spotkanie i półmaraton. Dla rodziny to też było przeżycie, bo nie wiedzieli nawet, że mają tak fajną imprezę w swoim mieście.
Ok. 10 udaliśmy się na start. Ja już częściowo gotowy - dzień wcześniej odebrałem pakiet startowy z czapeczką Mikołaja, czerwonym szalikiem i okolicznościową, bawełnianą, koszulką. Jeszcze, krótkie przebieranko przy autobusie szatni i byłem gotów.
Nastrój miałem świetny, samopoczucie dobre i czułem, że dzisiaj dam radę nieźle pobiec.
Krótka rozgrzewka i przemarsz na metę (a i jeszcze niezapomniany widok kolejek Mikołajów czekających do Toj-Toj-ów). Ruszyliśmy, ja, „wzór rozsądku” starałem się nie pędzić tak jak inni, dzielnie kontrolowałem mierzone footpadem tempo na moim zegarku. Czułem, że mi się fajnie biegnie, ale celowo zwalniałem do założonego tempa. I tak do 5 km gdzie okazało się, że dobiegłem jakieś 1,5 minuty wcześniej niż zakładałem. I teraz bądź człowieku mądry – źle wymierzyli te 5km czy footpad płata mi figle. Jednak 1,5 minuty na 5 km to zdecydowana różnica. Ponieważ czułem się super to biegłem dalej i niestety założyłem sobie, że kolejną kontrolę zrobię na 10 kilometrze. Za późno(!) bo okazało się, że biegłem prawie 3 minuty szybciej niż moja życiówka. Niby super, ale w tym momencie półmaraton miałem z głowy. Ok. 14 km był punkt żywieniowy i przeszedłem do marszu, ale tak naprawdę to już byłem przed ścianą. Kolejne kilometry to męka i człapanie. A wtedy to już wszystko siada. Za moje „radosne” tempo z pierwszej dychy musiałem teraz zapłacić. Zaczęły mi sztywnieć kolana, ulgę przynosił krótki marsz, ale ambicja nie pozwalała mi ani zbyt często ani zbyt długo maszerować. W końcu dobiegłem do mety w czasie, który 5 miesięcy temu, gdy zaczynałem treningi wziąłbym „w ciemno” – teraz wiem jednak, że mogło być dużo lepiej. Gdybym tylko rozsądniej gospodarował siłami…
Dostałem niezłą nauczkę, która mam nadzieję zaprocentuje na półmaratonie w Warszawie.
Zatem zakończyłem mój trening PUMĄ 15-21 i niniejszym udaję się na krótki odpoczynek od biegania, ale nie od forum i tego wątku. Za 2-3 tygodnie zaczynam przygotowania do ½ w Warszawie.
Półmaraton św. Mikołajów wiele mnie nauczył. Nic tak człowiekowi nie da do myślenia niż samodzielnie zawalony bieg.
A było tak:
W Toruniu zjawiłem się dzień wcześniej, bo mam rodzinę w Toruniu i połączyłem dwie przyjemności rodzinne spotkanie i półmaraton. Dla rodziny to też było przeżycie, bo nie wiedzieli nawet, że mają tak fajną imprezę w swoim mieście.
Ok. 10 udaliśmy się na start. Ja już częściowo gotowy - dzień wcześniej odebrałem pakiet startowy z czapeczką Mikołaja, czerwonym szalikiem i okolicznościową, bawełnianą, koszulką. Jeszcze, krótkie przebieranko przy autobusie szatni i byłem gotów.
Nastrój miałem świetny, samopoczucie dobre i czułem, że dzisiaj dam radę nieźle pobiec.
Krótka rozgrzewka i przemarsz na metę (a i jeszcze niezapomniany widok kolejek Mikołajów czekających do Toj-Toj-ów). Ruszyliśmy, ja, „wzór rozsądku” starałem się nie pędzić tak jak inni, dzielnie kontrolowałem mierzone footpadem tempo na moim zegarku. Czułem, że mi się fajnie biegnie, ale celowo zwalniałem do założonego tempa. I tak do 5 km gdzie okazało się, że dobiegłem jakieś 1,5 minuty wcześniej niż zakładałem. I teraz bądź człowieku mądry – źle wymierzyli te 5km czy footpad płata mi figle. Jednak 1,5 minuty na 5 km to zdecydowana różnica. Ponieważ czułem się super to biegłem dalej i niestety założyłem sobie, że kolejną kontrolę zrobię na 10 kilometrze. Za późno(!) bo okazało się, że biegłem prawie 3 minuty szybciej niż moja życiówka. Niby super, ale w tym momencie półmaraton miałem z głowy. Ok. 14 km był punkt żywieniowy i przeszedłem do marszu, ale tak naprawdę to już byłem przed ścianą. Kolejne kilometry to męka i człapanie. A wtedy to już wszystko siada. Za moje „radosne” tempo z pierwszej dychy musiałem teraz zapłacić. Zaczęły mi sztywnieć kolana, ulgę przynosił krótki marsz, ale ambicja nie pozwalała mi ani zbyt często ani zbyt długo maszerować. W końcu dobiegłem do mety w czasie, który 5 miesięcy temu, gdy zaczynałem treningi wziąłbym „w ciemno” – teraz wiem jednak, że mogło być dużo lepiej. Gdybym tylko rozsądniej gospodarował siłami…
Dostałem niezłą nauczkę, która mam nadzieję zaprocentuje na półmaratonie w Warszawie.
Zatem zakończyłem mój trening PUMĄ 15-21 i niniejszym udaję się na krótki odpoczynek od biegania, ale nie od forum i tego wątku. Za 2-3 tygodnie zaczynam przygotowania do ½ w Warszawie.
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 maja 2011, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Elo. Biegam juz 9 tydzien z planu 10tygodniowego, pierwszy trening za soba 14 min biegu 1 min przerwy 14 min biegu i mam problem, bo biegne wolno w tempie jakims 1km/8min i mam dalej bardzo wysoki puls na poczatku ze 175 wraz ze zmeczeniem puls wzrasta do 185, mam 23 lata waze juz 90kg(wzylem cos kolo 95 jak zaczynalem) zaczynam watpic, czy uda mi sie w przyszłym tygodniu przebiegnac bez zatrzymania 30min teraz ledwo wyrabiam, a wolniej biec sie nie da, zeby puls zmniejszyc. Mam sie martwic? Cos poprawic, itd?
-
- Wyga
- Posty: 92
- Rejestracja: 17 lis 2011, 08:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: w-wa
Moim skromnym zdaniem początkującego nie martw się niczym nie musisz tego zrobić za tydzień, może powtórz sobie ostatni poziom jeszcze 1 tydzień.
Ja też zaczynam a dziś pierwszy raz 10km w 01h 04min 50 si może nie osiągnąłem tego w 15 tygodni czy jak tam sobie niektórzy wyliczają ale OSIĄGNĄŁEM
Ja też zaczynam a dziś pierwszy raz 10km w 01h 04min 50 si może nie osiągnąłem tego w 15 tygodni czy jak tam sobie niektórzy wyliczają ale OSIĄGNĄŁEM
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 maja 2011, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak sobie mysle, że musiałbym dorzucić jakies przebiezki i podbiegi, zeby miesnie dostały nowego bodźca i wzrosła siła, wieksza siła=wieksza wytrzymałośc, a co za tym idzie bede mogl wtedy regulowac tempo, co da mi mniejszy puls :P narazie biegam cały czas po chodniku 400m petle po płaskim.