czwartek, 7 stycznia
spokojne długie wybieganie 1:45
samopoczucie: bardzo dobre
ZOSTAŁA BAWEŁNIANA APASZKA I RADOŚĆ Z BIEGANIA
To dzisiaj miałam sporo czasu na myślenie, jak to zwykle podczas długiego wybiegania bywa. Jak się spokojnie biega, to myśli pędzą jak opętane. Większość czasu to jakieś dygresje, dygresje do dygresji itd. typu Czy jak ktoś już przeszedł tą ścieżką, to jest ona przetarta, bo już nie jest nie przetarta . Jednak nawet w moich nie przetartych myślach udało mi się natrafić na wątek, który mnie zainteresował. Tak sobie przypomniałam, jak biegałam w ciuchach, które już się po prostu do chodzenia nie nadawały, jakaś bawełniana bluza, spodnie górskie, stare rajstopy z obciętymi stopkami i zwykły zegarek bez stopera- czasem zastanawiałam się czy biegam coś koło godziny czy koło dwóch. I spojrzałam na siebie: elegancki i cieplutki komplecik Kalenji, windstoper Adidasa, 2 czapeczki oddychające, zegarek Timexa (zresztą od biegania.pl)... i bawełniana chusteczka na szyi- przywieziona przez moich rodziców z Indii, może nawet starsza ode mnie. Popatrzyłam na nią z prawdziwym wzruszeniem, na rogach, które będąc dzieckiem pogryzłam, ma zawiązane supełki... Myślałam ile się zmieniło w moim życiu i poczułam się naprawdę szczęśliwa, ale nie o tym chciałam pisać.
Zauważyłam, że kiedyś biegały tylko dziwolągi, a teraz bieganie jest modne. Przez lata bieganie kojarzyło mi się ze sportem ascetycznym, wymagającym samodyscypliny. Pomimo, że do biegania nie potrzeba nic lub prawie nic wydawało mi się, że jest mentalnie wymagające i niedostępne-trzeba jakoś wytrzymać ten czas z samym sobą, a nawet polubić samotność, czasem zrezygnować z dłuższego spania i chociaż leje i wieje wyjść na trening, a potem umieć jeszcze czerpać z tego radość. Ostatnio zaczęłam się cieszyć, że biega nas coraz więcej, że ludzie organizują się w grupy biegowe, a sąsiedzi już nie patrzą z zażenowaniem. Jednak jest i druga strona medalu (który stracił jako symbol nieco na wartości, teraz każdy uczestnik biegu na 5 km w Pipiduwie Górnej, jeśli tylko jakoś dotoczy się do mety zostanie nim uhonorowany). Do elitarnego grona biegaczy wdarła się hołota, która nie tylko nie odpowiada na „Dzień Dobry”, ale również nie potrafi zostawić po sobie porządku w lesie. Wraz z modą na bieganie znacznie się poszerzyła oferta ze sprzętem biegowym, a gadżetomania wśród biegaczy, a właściwie runnerów czy też joggerów osiągnęła całkiem pokaźne rozmiary. Zresztą łatwo w pogoni za coraz nowszym i lepszym sprzętem, coraz bardziej profesjonalnym treningiem stracić radość biegania, a jej nie da się kupić. Oczywiście nie będę nikogo namawiać do biegania na bosaka czy w bawełnie w XXI wieku, tylko do paru chwil refleksji.
"Nie przywiązuj się i nie wyrzekaj".Nie należy umartwiać się i rezygnować ze wszystkiego. Nie każdy musi niczym Stanisław Marzec (nie mylić z Majem) biegać na bosaka-podobnie jak nie każdy może osiągać takie wyniki. Dobrze jednak, gdy nasze myślenie jest wolne jak szybujący ptak albo raczej bosy biegacz. Jasne, że buty do bieganie są potrzebne, podobnie jak bielizna termoaktywna, odzież uciskowa, windstoper, kijek-samobijek...Oprócz komfortu, część sprzętu pozwala uniknąć kontuzji, oddychające ubranie-przeziębienia; dzięki pulsometrowi możemy nauczyć się lepiej czuć nasz organizm, ale może też być tak, że nie nauczymy się go słuchać nigdy, pozbawieni pulsometru nie będziemy potrafili pobiec interwału, nie mówiąc o zawodach. Nie chodzi o to, aby biegać bez butów, ale by być gotowym je ściągnąć (może lepiej nie na śniegu). Chodzi o to, abyśmy to my mieli władzę nad przedmiotami, którymi się otaczamy, bo to one istnieją dla nas, a nie my dla nich. Każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie-czy na pewno potrzebuje 7 pary butów i czy to muszą być Kjgtfutrslt;i7l ? Znany i lubiany biegacz amator powiedział kiedyś, że jego cotygodniowe zawody i częste starty zagraniczne nie odbywają się kosztem rodziny, ponieważ dłużej pracuje, żeby na nie zarobić. I był z siebie bardzo dumny. Tymczasem prawdziwego biegacza poznajemy po tym, jak wygląda jego codzienne życie. Czy bieganie daje mu energię , aby bawić się z dziećmi, pomóc żonie, pożartować z teściową... Oczywiście nie mówimy tu o zawodowcach, tylko amatorach: którzy niestety coraz częściej chcą być bardziej profesjonalni od nich, którzy poprzez bieganie udowadniają sobie swoją wartość, których bieganie, a właściwie cała otoczka okołobiegowa, zamiast wyzwalać zniewala. Może troszkę mówię o sobie? Nie wiem. Najtrudniej jest spojrzeć czasem na siebie z pewnego dystansu.
KOMENTARZE