Treningi idą dobrze, nawet za dobrze. Po prostu sprawiają mi samą przyjemność, żadnego wysiłku, żadnych kłopotów z motywacją. To dlatego, że się nie wysilam. Jednostka treningowa do godziny... no... może półtorej.
Same przełaje, parę razy się poślizgnąłem i w związku z tym wymyśliłem swój but marzeń. Robocza nazwa modelu to "Izoterma 0stC".
Śpieszę z wyjaśnieniami, mieszkam na rozległej przełęczy, i często zdarza mi się w czasie treningów przekraczać izotermę 0, zaczynam na mrozie, zbiegam w ciapę, potem znów podbiegam i ląduję w grudzie, czasem się poślizgnę na zamarzniętej kałuży, a już po chwili wpadnę po kostkę w drugą, całkiem roztopioną, zaczynam zbieg po szronie, a kończę po rosie. A czasem odwrotnie, gdy akurat są inwersje.
Przecież nie będę zmieniał butów w trakcie treningu!
Zaprojektowałem but.
Izoterma 0
To oczywiście żarcik, ale też skutek kilku zdarzeń na treningach w zmiennych warunkach pogodowych.
Równocześnie kupiłem zwykłe buty przełajowe.
krostalony z inowejta...
czwórka z plusem.
Po pierwsze, podeszwa, bieżnik, wkładki i amortyzacja. Czy muszę kolejny raz pisać o kolcach w talii? Mam nadzieję, że nie i złośliwie życzę każdemu, kto tego nie rozumie, żeby własnonożnie okorował skryty pod ściółką leśną korzeń prostopadły do ścieżki i skręcił kolano, albo o ten korzeń walnął bioderkiem. I łokciem. Wkładka elastyczna, z której wyrastają kolce musi być twarda i elastyczna, jakiś kompozyt włókno+żywica. Będzie rozkładać obciążenia skupione w talii na całej długości stopy. Pomoże też w odbiciu na asfalcie. Jest w niej kanał na linkę stuptuta. Jednocześnie jej kształt da butowi skrętny stopień swobody. Pod piętą ma wstawkę z materiału amortyzującego, eva, żel albo balonik. To przyda mi się na zbiegach piarżystych i bagnistych, które atakuję piętą, a które mogą skrywać twarde skały. Odcinki asfaltowe to lądowanie na śródstopiu i odbicie z palucha. Bardzo irytujące są odczucia z orienterskich korkotrampków, na których noga trochę pływa huśtając się na wypustkach, dlatego ten rejon musi być z oponiarskiego bieżnika z minimalnym, lub żadnym urzeźbieniem. Z drugiej strony stopy, ale w aktywnym rejonie śródstopia znajdują się trójkąty typowych korków przełajowych, mają dać napęd, bez uślizgu, na podbiegach i w trakcie manewrowania w terenie. W środkowej część jest z strefa zimowa, która zachowuje się trochę jak talia kart uginających się i łapiących nawet pyłek śnieżny na zamarzniętej kałuży. To jest przyczepność na śliskości, guma musi być miękka, ale chroniona sąsiednimi, twardymi rejonami. Jeszcze pięta, solidne korki, które mają wgryźć się w grząski zbieg i przenieść na amortyzację punktowe pułapki. Przechodzimy do cholewki, gdzie fajną sprawą jest solidny otok ze spienionej gumy, która chroni palce przed kamieniami i ... kostki drugiej nogi przed niechcianym kopnięciem. Główna, przednia część buta jest z materiału półprzepuszczalnego. niekoniecznie GTX, nawet wolałbym, żeby to było raczej "nawoskowane" żeby się śnieg nie czepiał. Rejon wysklepienia stopy połączony z wkładką, stanowi neoprenową, gąbczastą pompę do usuwania wody z butów. Podobnie będzie działał język z dodatkową kieszonką na kokardkę sznurówek.
rocha - 75' w tri-sprincie
Moderator: infernal
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1147
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław