

Tak było dzisiaj - nie jesteś sama

Pozdrawiam
Marta
Moderator: infernal
oj, nazwać go trzeba nieparlamentarnie jakoś, zdecydowanie :Pjak nazwać kogoś, kto w sobotę z własnej nieprzymuszonej woli wstaje przed 5.00 rano, żeby pobiegać
U nas też jakoś się udaje, kombinacja podobna. Choć pewnie udaje się po części dlatego, że skowronek nawet jak chodzi spać z sową, to wstaje po swojemu. Mąż nie kryje uznania dla mnie. Kiedyś znajoma określiła to mianem "cyborg".makar pisze:Jeśli chodzi o pory snu i czuwania to trudno o bardziej niedobraną parę, niż ja i mój mąż. On to sowa, ja skowronek. Trudno się zgrać, ale czasem się udaje.
Qba Krause pisze: - potem już cały dzień dla mnie -> nie trzeba szukać tej godzinki na trening.
Jesteś pewna, że to był Morfeusz... a nie np. Paris Hiltonmakar pisze:Obejrzałam, jak się przewraca na drugi bok, żeby dokończyć jakiś szalenie ciekawy sen w ramionach Morfeusza.
Ale właśnie biegając w takim tempie (WB) buduje się kondycję.makar pisze:I poszłam biegać. Sama.
Pogoda cudna. Niezbyt ciepło, lekki wiaterek. Czego chcieć więcej? Otóż przydałoby się trochę więcej kondycji.... Tempo, jak przystało na wycieczkę biegową, bez szaleństw, czyli 6,30min/km.
Ja mam... odpowiedź to EPO... żartowałemmakar pisze:Coś muszę zmienić w treningach, bo inaczej "łamanie" dwójki w półmaratonie będę musiała odłożyć na nie wiadomo kiedy. Ma może ktoś jakiś pomysł? Zostały trzy miesiące.