Czy jest sens startować
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Oczywiście ultra też można polecieć na maksa, choć to relatywnie trudniejsze do wykonania niż maraton.
Biegnij, będziesz miał co wspominać. Ale żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy, że będzie bolało.
Biegnij, będziesz miał co wspominać. Ale żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy, że będzie bolało.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3295
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Keri - ale już sama zmiana intensywności daje ulgę, nawet cisnąć mocno + maraton na maxa to i tak nie ważne jaka pogoda etc. masz cisnąć na dany czas to ciśniesz, albo dowieziesz albo zło. W górach jednak dużo więcej rzeczy wpływa na konkretne tempo/wysiłek/odczucia. Dużo łatwiej nawet w mocnym biegu czasem zwolnić, by może coś zyskać dalej. Na asfalcie ni chu chu, tempomat ustawiasz i wio wóz/przewóz 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 799
- Rejestracja: 14 lis 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 44:49
- Życiówka w maratonie: 04:09:02
- Lokalizacja: Oleśnica
Niedawno pisałeś w innym wątku, że zmagasz się z ciągiem kontuzji (różnego rodzaju). Udało się wszystkie pokonać?
Jak przygotowałeś się słabo, jest ryzyko, że odezwą się dolegliwości to ja bym spasował. Tym bardziej (jak wyczytałem), że to jakiś bieg płaski, asfaltowy.
Gdyby start był w górach to by jakiś aspekt przygody, wyzwania, zdobycia doświadczenia był. I widoki ciekawe. Wtedy można by się pomęczyć
Jak przygotowałeś się słabo, jest ryzyko, że odezwą się dolegliwości to ja bym spasował. Tym bardziej (jak wyczytałem), że to jakiś bieg płaski, asfaltowy.
Gdyby start był w górach to by jakiś aspekt przygody, wyzwania, zdobycia doświadczenia był. I widoki ciekawe. Wtedy można by się pomęczyć

Komentarze do bloga biegowego: [url]http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=38345[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 20 lis 2016, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To prawda miałem wgle mega kryzys bo jakos mnie poszczegolne miesnie rwały przy bieganiu i jakoś brakowało mi energii i adrenaliny przy tym bieganiu. Ale coś potem mocno zaskoczyło.RMC pisze:Niedawno pisałeś w innym wątku, że zmagasz się z ciągiem kontuzji (różnego rodzaju). Udało się wszystkie pokonać?
Jak przygotowałeś się słabo, jest ryzyko, że odezwą się dolegliwości to ja bym spasował. Tym bardziej (jak wyczytałem), że to jakiś bieg płaski, asfaltowy.
Gdyby start był w górach to by jakiś aspekt przygody, wyzwania, zdobycia doświadczenia był. I widoki ciekawe. Wtedy można by się pomęczyć
Trochę mnie zaskoczyliscie tym że w górach jest latwiej (?)
Tzn że np taki bieg rzeźnika jest lajtowszy niz np 60 km po asfalcie ?
5km - 18:41 (1.12.2018)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 8915
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Ja uważa, że takich biegów nie można porównywać.
Wszystko będzie zależało od danego zawodnika i jaki ma cel na danej trasie.
Wysłane z mojego SM-G950F .
Wszystko będzie zależało od danego zawodnika i jaki ma cel na danej trasie.
Wysłane z mojego SM-G950F .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 799
- Rejestracja: 14 lis 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 44:49
- Życiówka w maratonie: 04:09:02
- Lokalizacja: Oleśnica
Nie można porównać bezpośrednio góry, asfalt gdzie ciężej/łatwiej.
Ja bym zaryzykował, że w górach ciężej, ale z drugiej strony jest zmienność ruchu, inaczej się rozkłada wysiłek (na więcej grup mięśniowych). Może to dać amatorowi pewny oddech kiedy ma dość
Osobiście bym rozpatrywał to w kontekście poznawczo turystycznym. Jakbym miał "paść" i 30 km iść po asfalcie (po jakiejś pętli jeszcze) to wolałbym 30 km iść po górach. Przynajmniej widoki bym miał lepsze
Ja bym zaryzykował, że w górach ciężej, ale z drugiej strony jest zmienność ruchu, inaczej się rozkłada wysiłek (na więcej grup mięśniowych). Może to dać amatorowi pewny oddech kiedy ma dość

Osobiście bym rozpatrywał to w kontekście poznawczo turystycznym. Jakbym miał "paść" i 30 km iść po asfalcie (po jakiejś pętli jeszcze) to wolałbym 30 km iść po górach. Przynajmniej widoki bym miał lepsze

Komentarze do bloga biegowego: [url]http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=38345[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Nie wiem jak ultra, ale na dystansie maratonu było mi zdecydowanie łatwiej w górach niż na asfalcie, nawet jeśli maraton asfaltowy nie był ciśnięty na wyśrubowany wynik. Chyba to jest faktycznie kwestia zróżnicowanego wysiłku.
A do rzeczy: biegnij. Albo nie, jak chcesz. Jak pobiegniesz, będzie ciężko, bo parę tygodni faktycznej przerwy to już zauważalny spadek formy. Niemniej pewnie da radę ukończyć dla samego zaliczenia, o ambicji raczej można zapomnieć. Głupio byłoby tylko złapać w trakcie tych zawodów jakąś kontuzję, która wyłączyłaby Cię z biegania na dłużej niż same zakwasy. Trzeba by więc podejść racjonalnie do sprawy i zejść z trasy w przypadku problemów.
W ogóle to coś słabo, ja tam biegałam i dzień przed, i dzień po swoim ślubie.
Po co w ogóle brać ślub mając do niego takie podejście?Co powie żona po zawodach jak przez dwa dni z wyra nie będziesz wstawał. Już masz kajdany, więc zrobi wszystko żeby cię zniechęcić do dalszego biegania.

A do rzeczy: biegnij. Albo nie, jak chcesz. Jak pobiegniesz, będzie ciężko, bo parę tygodni faktycznej przerwy to już zauważalny spadek formy. Niemniej pewnie da radę ukończyć dla samego zaliczenia, o ambicji raczej można zapomnieć. Głupio byłoby tylko złapać w trakcie tych zawodów jakąś kontuzję, która wyłączyłaby Cię z biegania na dłużej niż same zakwasy. Trzeba by więc podejść racjonalnie do sprawy i zejść z trasy w przypadku problemów.
W ogóle to coś słabo, ja tam biegałam i dzień przed, i dzień po swoim ślubie.

5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
-
- Dyskutant
- Posty: 26
- Rejestracja: 21 gru 2017, 09:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kato
Biegnij. Jak faktycznie gdzieś stwierdzisz, że dalej się nie da to wrócisz busem/zadzwonisz po kogoś. Toc u siebie jesteś - nie zgubisz się, a jednak do tego września, aż tak mało nie biegałeś
No i pogoda sprzyjająca w razie kryzysu. Do zobaczenia na starcie.

-
- Stary Wyga
- Posty: 238
- Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
- Życiówka na 10k: 0:40:38s
- Życiówka w maratonie: brak
Kordyt czemu nie zmieniłeś dystansu jak jeszcze był na to czas? Tak jeśli miałbyś zrezygnować to w zasadzie szkoda szansy i kasy, tym bardziej, że opłaty do tanich nie należą. Ja w porę zmieniłem dystans z M do HM, bo czułem, że ciężko będzie mi się przygotować optymalnie do maratonu. Teraz będzie okazja do poprawienia życiówki na połówce.
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
-
- Stary Wyga
- Posty: 210
- Rejestracja: 08 mar 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: 40:55
- Życiówka w maratonie: 3:14:45
Dobrze powiedziane. Na asfalcie bez dobrego przygotowania będziesz zawiedziony. Będziesz wynik odnosił do wyników innych biegów asfaltowych i takie porównanie wyjdzie wtedy załamująco. W górach faktycznie albo bardziej "górsko" albo mniej, albo pali słońce, albo leje i błoto. Czasów nie porównasz nawet na tej samej trasie w różnych latach. To sprawia, że "porażka" jest łatwiejsza do ukrycia i tak nie boli. W górach "wszyscy" chodzą. Nie ma tam ciśnienia. Zawsze możesz odpuścić. A im dłuższy bieg tym więcej chodzeniaLogadin pisze: maraton na maxa to i tak nie ważne jaka pogoda etc. masz cisnąć na dany czas to ciśniesz, albo dowieziesz albo zło. W górach jednak dużo więcej rzeczy wpływa na konkretne tempo/wysiłek/odczucia. Na asfalcie ni chu chu, tempomat ustawiasz i wio wóz/przewóz

Start: 2015
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 20 lis 2016, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cóż, nie wystartowałem.
Do konca sie wahalem nad decyzją, ale okazalo się że jestem niedoleczony z przeziębienia do końca (ból zatok), przez tę przerwe w bieganiu pospinalo mi z powrotem wszystkie mięśnie i ogólnie nie czuję się na siłach.
Szkoda, bo za rok do tego nie bd mógł przystąpić chyba ze po drodze zalicze jakis maraton. Ale z drugiej str moglbym dziś sobie krzywde zrobić.
Mam jeszcze pytanie do Sławcia lub innych osób które decydują się na bieg o 4 rano z braku czasu.
Rozważałem kiedys taka opcję, bo wtedy faktycznie mógłbym realizować treningi na które nie mialbym czasu e ciągu dnia. Jest to tylko skracanie sobie snu, bo tez o 20 się nie położę. Wiec czy wy po prostu kladziecie się wcześniej ? Czy śpicie mniej? Jesli to drugie to nie ma potem u was mniejsza ilosc snu negatywnego wplywu na treningi ?
i jak was się tak z rana biega ? Ja przyznam że raz przed praca tak poszedlem, o 5 wyszedlem na 40 min biegu bc2 i zdychalem, rano jakoś nie mam siły.
Do konca sie wahalem nad decyzją, ale okazalo się że jestem niedoleczony z przeziębienia do końca (ból zatok), przez tę przerwe w bieganiu pospinalo mi z powrotem wszystkie mięśnie i ogólnie nie czuję się na siłach.
Szkoda, bo za rok do tego nie bd mógł przystąpić chyba ze po drodze zalicze jakis maraton. Ale z drugiej str moglbym dziś sobie krzywde zrobić.
Mam jeszcze pytanie do Sławcia lub innych osób które decydują się na bieg o 4 rano z braku czasu.
Rozważałem kiedys taka opcję, bo wtedy faktycznie mógłbym realizować treningi na które nie mialbym czasu e ciągu dnia. Jest to tylko skracanie sobie snu, bo tez o 20 się nie położę. Wiec czy wy po prostu kladziecie się wcześniej ? Czy śpicie mniej? Jesli to drugie to nie ma potem u was mniejsza ilosc snu negatywnego wplywu na treningi ?
i jak was się tak z rana biega ? Ja przyznam że raz przed praca tak poszedlem, o 5 wyszedlem na 40 min biegu bc2 i zdychalem, rano jakoś nie mam siły.
5km - 18:41 (1.12.2018)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1742
- Rejestracja: 10 lip 2017, 06:06
- Życiówka na 10k: 36:14
- Życiówka w maratonie: 2:46:06
- Lokalizacja: Białystok
- Kontakt:
Na początku jest ciężko i się nie chce. Ale teraz wolę biegać rano, niż zmęczony po pracy.
Przyznaję się, nie robię interwałów, nie chce mi się. Trochę brakuje paliwa, bo biegam na czczo.
Dziś 3 rano pobudka, dwie kawki, rolowanie, biegnę o 4:30 swoją trasą a tu taka niespodzianka
dodam że to prawie centrum Białegostoku.
Czekam na śnieg i białe niedźwiedzie

Ja to stary już jestem to i śpię około 6 godzin.

Rano jest OK, trochę praca na tym cierpi, bo często jestem zmęczony w pracy. W pracy raczej nie siedzę, cały czas na nogach.
Przyznaję się, nie robię interwałów, nie chce mi się. Trochę brakuje paliwa, bo biegam na czczo.
Dziś 3 rano pobudka, dwie kawki, rolowanie, biegnę o 4:30 swoją trasą a tu taka niespodzianka
dodam że to prawie centrum Białegostoku.
Czekam na śnieg i białe niedźwiedzie


Ja to stary już jestem to i śpię około 6 godzin.

Rano jest OK, trochę praca na tym cierpi, bo często jestem zmęczony w pracy. W pracy raczej nie siedzę, cały czas na nogach.
Biegając jak większość, będziesz miał wyniki jak większość.
https://bieganie.org/
https://www.strava.com/athletes/161056178
https://bieganie.org/
https://www.strava.com/athletes/161056178
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2037
- Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oj tak, nie zawsze się chce, ale obecnie w tygodniu zdecydowaną większość biegów robię rano. Zaczynam różnie, raz przed 4, raz 5:30, wszystko zależy o której się wytoczę. Przed biegiem tylko łyk lub dwa wody. Mocniejsze treningi zdecydowanie wolę robić jak już jestem rozbudzony, najlepiej po pracy. Plus jest taki, że jak nagle wypadnie coś po południu lub wieczorem, to trening jest już zrobiony i nie przepada.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 799
- Rejestracja: 14 lis 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 44:49
- Życiówka w maratonie: 04:09:02
- Lokalizacja: Oleśnica
Podziwiam, że Wam się chce tak wcześnie wstawać i to na biegi. Ja tak głupie pomysły
miewam tylko czasami i to jak chciałem jechać w plener na jakiś zdjęcia wschodu słońca 
A tak poważniej. Wydaje mi się, że ranne bieganie ma sens przy ustabilizowanym i sensownym kładzeniu się spać. Ja w tygodniu najczęściej czas przemarnuję do 24:00 i jeszcze może poniedziałek, wtorek to bym się na biegi zerwał, ale im później tym szanse mniejsze. Ani chęci na dźwignięcie się z łoża, ani sił później na bieganie. Przy czym mówimy o wstawaniu około 06:00 a nie 05 czy 04.
Aczkolwiek... w tym roku (z powodu covida = zdalnej pracy) przez parę miesięcy prowadziłem bardziej uporządkowany tryb życia, kładłem się około 22:00 i o tej 06:00- 06:30 wstawałem. Piłem herbatkę, coś lekko strawnego (kawałek banana czy ciastka jakiegoś porannego) i 30 min później wychodziłem biegać. Da się (spokojne biegi), ale podtrzymuję, że to nie dla mnie. Moc o połowę mniejsza, człowiek sztywny, słaby.
Nie każdemu to raczej przypasuje.


A tak poważniej. Wydaje mi się, że ranne bieganie ma sens przy ustabilizowanym i sensownym kładzeniu się spać. Ja w tygodniu najczęściej czas przemarnuję do 24:00 i jeszcze może poniedziałek, wtorek to bym się na biegi zerwał, ale im później tym szanse mniejsze. Ani chęci na dźwignięcie się z łoża, ani sił później na bieganie. Przy czym mówimy o wstawaniu około 06:00 a nie 05 czy 04.
Aczkolwiek... w tym roku (z powodu covida = zdalnej pracy) przez parę miesięcy prowadziłem bardziej uporządkowany tryb życia, kładłem się około 22:00 i o tej 06:00- 06:30 wstawałem. Piłem herbatkę, coś lekko strawnego (kawałek banana czy ciastka jakiegoś porannego) i 30 min później wychodziłem biegać. Da się (spokojne biegi), ale podtrzymuję, że to nie dla mnie. Moc o połowę mniejsza, człowiek sztywny, słaby.
Nie każdemu to raczej przypasuje.
Komentarze do bloga biegowego: [url]http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=38345[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]