Sikor - komentarze

[Sikor]

Ee, jak pełne zatoki, to tylko lepsza pływalność

Taa

Ttak serio, to współczuję, ale potwierdza się teza o postartowym osłabieniu, wtedy łatwo coś złapać. Zdrowia zatem życzę, oby szybko wróciło!
Swoją drogą, na zatoki podobno dobrze robi płukanie nosa i zatok wodą z solą, ale metoda tak mało zachęcająca, że nie próbowałam ...

Wiem o tym i bardzo uwazalem.
Trzymalem sie dzielnie pierwsze tygodnie, ale jak mi sie chlopaki pochorowaly, to czulem, ze prawdopodobnie mi sie nie uda wyjsc obronna reka
No i nie udalo

[Sikor]

Robert, powodzenia. Będę trzymał kciuki za jak najmniejsze straty po tym paskudztwie.

Dzisiaj wciaz nie jest lepiej, wiec coraz bardziej nastawiam sie na niezly zgon i duuzy possitive-split
Do tego pogoda odkrecila: oziebilo sie (max +12) i ma caly dzien popadywac.
Jeszcze tylko wiatru k***a brakuje do kompletu

Nieźle się obkupiłeś

Raz a dobrze!
Krotkie spodenki juz przetestowalem, obydwie pary sa git

[jacekww]

Międzyczasy Roberta https://live.frankfurt-marathon.com/201 ... eaderboard, numer 1364
5km - 24min, planowany z tego czas 3:22:40

[jacekww]

Rober przyspiesza 15km 01:10:26, planowane 3:18.

[keiw]

Trzymam kciuki:
https://live.frankfurt-marathon.com/201 ... 0000000318

[keiw]

Osłabł pod koniec Robert. Osłabienie chorobą zapewne wyszło.
Już sama końcówka.

[keiw]

Jest meta. Czas 03:20:51.
Gratulacje Robert
Zapewne była niezła walka.

[Siedlak1975]

Robert gratulacje!

[adam99]

Również gratuluję!


Wysłane z iPhone .

[sochers]

Gratki współczuję tego, że Cię choroba dopadła, ale dobiegłeś w jednym kawałku kumpel po 2 miechach kontuzji i 3 tygodniach biegania po kontuzji zaczął w tempie ~4:20, ale po 31 odcięło mu prąd, a od 33 Galloway 300/100 a i tak dobił w 3:22 z groszami

A paczcie jak Google tłumacz automatycznie przetłumaczył stronę

frankfurt tłumaczenie goglr.JPG

[beata]

Gratulacje!
Teraz nareszcie możesz odpoczywać, a choroba - mam nadzieję - maratonem się wykończyła

[Sikor]

Dziekuje bardzo

Bieg mial kilka czesci:
1. Pierwsze 5km, gdzie bieglo mi sie ciezko. Do tego straszny tlum, bo sie spuznilem do swojej strefy na 3:00-3:10
i lecialem razem z nastepna, troche wyprzedzalem, ale nie chcialem szalec, bo wiedzialem, ze za to zaplace pozniej.
2. To bylo 20 dobrych km do kilometra 25, gdzie bieglo mi sie dobrze i myslalem, ze te 3:17-18 ukrece.
3. 10 ciezkawych km 25-35, gdzie miesnie powoli zaczynaly doskwierac.
4. Ostatnie 7km, gdzie byla walka o zycie, ale z braku energii czy wydolnosci, ale wlasnie szwankujacych miesni.
Nie skurcze (nie byly nawet przeblyskow) i nie dwojki czy tylek (od rowerowania sie wzmocnily).
Czworki byly mocno potluczone, bolaly, ale dzialaly.
Za to zaczep prawej tasmy biodrowo-piszczelowej (chyba?) przestawal powoli dzialac i mialem wrazenie, ze w koncu sie przewroce

Wydolnosciowo za to ku memu wielkiemu zdziwieniu w zasadzie luz. Mimo tej choroby.
Wychodzi mi na to, ze trening pod ironmana zadzialal jak trzeba.

A co z tymi miesniami? Nie wiem. Moze waga 3kg wieksza niz przed rokiem? W koncu to jednak troche jest. Niby nie tak duzo, ale jednak.

[Logadin]

I kolejny FRA za Tobą Gratki! Jak rozumiem 2020 na starcie Ciebie nie zabraknie?

[jacekww]

Gratulacje za walkę, trzeba czasem po ten słabszy wynik pocisnąć i się zmobilizować.

[Sikor]

I kolejny FRA za Tobą Gratki! Jak rozumiem 2020 na starcie Ciebie nie zabraknie?

No ba! Pierwsze co zrobilem po przyjsciu do domu, to rejestracja, nawet sie nie wykapalem
Ale numer dopiero 1328 dostalem, szybko poszlo