w pogoni za spacerującymi staruszkami

Moderator: infernal

gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Spróbuję :hej:
Lat 45, waga słuszna, aktywność fizyczna jakaś jest. Do pewnego wieku uprawiałam amatrosko różne sporty - często związane z wodą. Pływanie, windsurfing. Poza tym jakiś tam studencki epizod z regularnymi treningami na siłowni. Kilka młodzieńczych lat jazdy konnej.
Cztery lata temu postanowiłam coś zrobić z moim odkrytym brakiem jakiejkolwiek kondycji. Rozpoczęłam regularne treningi na siłowni. Trzymam się tego, nie opuszczam - 3 dość intensywne treningi po półtora godziny w tygodniu. Dodatkowo - nieregularnie - basen. Jakieś tam zmiany żywieniowe i w ciągu 8 miesięcy spadek wagi o 12 kg i widoczna poprawa kondycji. Przestałam jednak zwracać uwagi na michę i waga prawie wróciła (chociaż sylwetka ma zdecydowanie lepsze proporcje).
Prawie dokładnie rok temu wyszłam na pierwszy trening biegowy według jakiegoś (zmodyfikowanego przeze mnie) planu metodą Gallowaya. Prawdą jest jednak, że przy każdej aktywności ruszamy inne mięśnie. Byłam przekonana, że jeśli daję z siebie wszystko na siłowni, trenuję zarówno siłowo, jak i jeden trening w tygodniu kondycyjny, to jakaś tam przebieżka będzie bułką z masłem. Ledwo przebiegłam ciągiem minutę i wyplułam płuca.
Skrzętnie jednak zapisywałam swoje treningi i tak prawie trzy miesiące szło w miarę ok. Potem przyszła jesień, a po niej zima. Żadnego biegania. W styczniu znowu biegowy zryw. Tym razem płuca wyplułam po 3 minutach biegu. W lutym w ogóle nie biegałam, a w marcu zrobiłam dwa treningi biegowe.

W lipcu nastąpił wielki powrót do biegania :lalala: wyszłam 5 razy pobiegać. Tym razem przebiegłam jednak po raz pierwszy ciurkiem 30 minut.
Przebiegłam 30 minut i drugi raz. Byłam z siebie niesamowicie dumna, jednak nie dawało mi spokoju, że uciekają mi spacerujący staruszkowie.

Generalnie - nie chce mi się wychodzić na trening krótszy, niż 45 minut. Idealna jest godzina. Mam fajną ścieżkę pomiędzy ogródkami działkowymi - ma długość 2,5 km. "Pędzę" :hej: w jedną stronę, a potem zawracam. To 5 km robię w 45 - 47 minut, z czego 30 minut ciągłego biegu. Średnie tempo całej trasy wychodzi mi ponad 9min/km. Nie wiedziałam nawet, że można tak wolno biec. W zasadzie odcinki biegu i odcinki marszu robię prawie w tym samym tempie. W tym tygodniu próbowałam przyspieszyć i wyplułam płuca po minucie biegu.

Teraz myślę, co zrobić. Czy dalej biegać ten swój trening (ktory jest dla mnie treningiem uzupełniajacym, bo nadal główny akcent stawiam na treningi siłowe), czy może cofnąć się i wrócić do pierwotnego planu marszo biegów, tylko podkręcić tempo tych minutowych, czy dwuminutowych odcinków bieganych i dążyc znowu do 30 minut biegu, tylko w szybszym tempie?


Chwilowo ten dylemat rozwiązałam na korzyść dotychczasowego szurania i może stopniowego wplatywania na koniec treningu chociaż 30 sekund szybkiego biegu.


Spróbuję zdawać relacje :hej:


można się znęcać :spoczko:
viewtopic.php?f=28&t=60194
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
New Balance but biegowy
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

zaplanowany wyjazd weekendowy. Ostatni trening biegowy był w środę, a siłowy - wczoraj.
Do wtorku luz - chociaż liczę na kilkukilometrowe spacery. :taktak:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

przeanalizowałam sobie swoje ostatnie gonitwy i tak:
Wyniki na pewno niczego nie mówią. Wychodzę szurać i pierwsze 5 - 7 minut maszeruję. Potem zaczynam biec i ostatnio biegnę ciurkiem 30 minut. Potem znowu sobie idę, a czasem chwilkę podbiegnę. Myślę, czy nie włączyć endomondo tylko na czas trwania tej 30 minutowej "gonitwy". Bo na razie zlicza mi całość, łącznie z marszem.

Trening A:
7,11 km w czasie 1,15 h.
Średnia prędkość 5,68 km/h
maksymalna prędkość 14,02 km/h
średnie tempo 10,33 min/km
maksymalne tempo 04,17 min/km (poprawiłam błędny zapis jednostki i źle wcześniej podane maks)
(cudownie padało, więc dołożyłam sobie na koniec 2 km spaceru w strugach :spoczko: )

Trening B
4,98 km w czasie 48,18 min
średnia prędkość 6,18 km/h
maksymalna prędkość 17,20 km/h :spoczko:
średnie tempo 09,42 min/km (poprawiłam błędny zapis jednostki)
maksymalne tempo 03,29 min/km
Ostatnio zmieniony 14 sie 2019, 23:59 przez gąska, łącznie zmieniany 2 razy.
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzisiaj chciałam ustalić faktyczne tempo samego biegu. Udało mi się zrobić trening na stadionie, więc ustaliłam sobie te kilometrowe odcinki. Miałam ze sobą zwykły zegarek ze stoperem. Z tych pomiarów wyszło mi, że biegnę pomiędzy 7:35 a 7:42/km. Początkowo biegło mi się bardzo dobrze, lekko. Trochę czułam jeszcze pośladki po poniedziałkowych wykrokach, ale było to raczej przyjemne uczucie :oczko: Niestety w okolicy 3 km otrzymałam niespodziewany cios i dopadły mnie dolegliwości żołądkowo - jelitowe. Dotarłam do domu, ale z dreszczami i podwyższoną temperaturą. Szkoda mi, bo naprawdę rewelacyjnie czułam się w tym początkowym etapie. Ponieważ należę raczej do zdrowych osobników, to liczę, że to chwilowa niedyspozycja i jutro powtórzę pomiary.
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po środowych sensacjach treningowych cierpiałam całą noc i wczorajszy dzień. Zamiast biegania, wybrałam się więc wczoraj zrobić trening siłowy na górne partie ciała. Dzisiaj też nie czułam się komfortowo. Mimo to poszłam pobiegać na swoją ścieżkę. Pierwsze 500 metrów przemaszerowałam, a potem przebiegłam ciurkiem 40 minut :spoczko: . Tempo słabiutkie, bo przebiegłam w te 40 minut zaledwie 4,5 km. Mimo to jestem mega zadowolona. Pamiętam swoje rozważania, czy uda mi się kiedykolwiek przebiec ciurkiem połowę trasy (2,5 km). Pamiętam radość, jak mi się to udało po raz pierwszy i potem kolejny raz. Dzisiaj mogłam przebiec jeszcze te pół kilometra i byłaby piątka, ale - czułam, że czas zwijać się do domu :taktak: I to była bardzo dobra decyzja :spoczko:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia. Miałam dwa treningi biegowe - czyli zgodnie z planem. Jak pisałam wcześniej, moją główną aktywnością są treningi siłowe, a bieganie ma być treningiem jedynie uzupełniającym. Udało mi się pobiegać w środę, ale tylko 3 km. Drugi trening był wczoraj - moją stałą trasą, gdzie uciekający mi staruszkowie trenują spacer farmera z wiadrami śliwek. Szybcy są :hej:
Przebiegłam ciurkiem 35 minut i to były równe 4 km. Tempo więc słabiutkie. Nie przejmuję się tym - biegam swoje. W końcu dopadnę tych dziadków :taktak:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzisiaj od rana mnie nosiło, żeby iść pobiegać. Bardzo, bardzo chciałam już wyjść. I nie wiem co się stało - czy to dlatego, że wyszłam biegać wcześniej, niż zazwyczaj, czy jakaś oznaka zmęczenia, ale...
ale bardzo ciężko mi się biegło. Głowa chciała, ciało chciało, a łydki się spięły. Spięły się tak bardzo, że po jakiś 15 minutach musiałam zrobić przerwę, żeby je rozciągnąć. Przyniosło to ulgę, ale dalsza część biegu nie była taką przyjemnością, jakbym się spodziewała.
W sumie przebiegłam tylko 30 minut (z tą przerwą w połowie) i znowu zrobiłam ćwiczenia rozciągające. Ponieważ z jednej strony nie chciało mi się wracać do domu, a z drugiej nie bardzo widziałam się w biegu, zrobiłam sobie kilka szybkich przebieżek - 4 x minuta szybkiego biegu w tempie ca 4'15/km przerywana 2 minutami szybkiego marszu. Jestem w stanie wytrzymać takie tempo nie dłużej niż minutę. Jeśli planuję biec dużej, to człapię ponad dwa razy wolniej. Chyba ciężko mi wyjść ze swojej strefy komfortu.
Z kolejne strony - sprawia mi przyjemność moje szuranie i gonienie tych staruszków. Trening pozwala mi się odstresować - a stresu w życiu mam sporo.
Więc będę sobie tak człapać i już! :spoczko:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Heloł :usmiech: Udaje mi się trzymać założenia dwóch treningów biegowych w tygodniu, jako treningów uzupełniających moją siłownię. Nie ma jakiś powalających postępów, więc nawet nie wiem, o czym tu pisać. Biegam w czwartki i niedziele albo we wtorki i soboty.
Dzisiaj udało mi się przebiec 4 km w czasie 30'40''. I spotkać dwa, niezainteresowane człowiekiem, dziki.
Mam plan, aby za tydzień przebiec 5 km w czasie poniżej 40'. Wiem, wiem - mój cel nie powala. Ale to mój cel :spoczko:

ps. właśnie odkryłam, że jakiś postęp w tym gonieniu dziadków jest. Prawie miesiąc temu, bo 24 sierpnia napisałam
gąska. 24.08. pisze:Przebiegłam ciurkiem 35 minut i to były równe 4 km.
A teraz 4 km w 30 minut 40 sekund

Ucięłam więc ponad 4 minuty :spoko:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po tym tygodniu zdecydowanie muszę zmodyfikować swój cel, a raczej moment osiągnięcia celu :lalala:
Na chwilę obecną nie jestem w stanie przebiec 5 km w czasie poniżej 40 minut. Mam nadzieję osiągnąć to do końca roku :hej: (może jednak uda się do końca października :spoczko:). Natomiast od samego tempa więszką radość sprawia mi wydłużający się czas ciągłego biegu :usmiech:
Z sukcesów:
- mam za sobą przebiegnięte ciurkiem 40 minut i to był dystans około 4 km i 400 metrów. Wiem - nie powala;
- wyprzedziłam jakieś spacerujące z kijkami starsze panie;
- pan pchający przed sobą wózek z dzieciaczkiem był prawdziwym wyzwaniem :hej: Dopadłam jednak i jego :spoczko:
- spotkałam też panią mniej więcej w moim wieku, biegnącą wolniej ode mnie :spoczko:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
gąska
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 46
Rejestracja: 01 sty 2019, 18:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

udaje mi się utrzymać w miarę regularne treningi biegowe :spoczko: niestety - ale udaje mi się też utrzymać moje ślimacze tempo :hej: Z sukcesów - staruszkowie odpadli z biegów na swoje działeczki. Nie widuję ich zbyt często. Może więc byli szybsi, ale źle obliczyli swoje siły :hejhej: :lalala:
mój blog viewtopic.php?f=57&t=60193

tu się znęcacie viewtopic.php?f=28&t=60194
ODPOWIEDZ