MatiR - Blog treningowy

Moderator: infernal

MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Pomalutku...

O tym, że jestem rozklekotany jak stary rzęch pisałem już kilkakrotnie. Chciałbym w krótki i zwięzły sposób napisać - WRACAM.
Nigdzie się nie spieszę, bo nie ma po co. Zdążę się jeszcze nabiegać...
Wróciłem do ćwiczeń stabilizujących, wróciłem do pracy nad moimi licznymi dysfunkcjami. Wróciłem do sędziowania, wróciłem do truchtania. Wróciłem i niech to już będzie powrót bez żadnych historii :)

Można biegać wolno i bez napinki ciesząc się samym ruchem - Pierwszy poniedziałkowy bieg - 5,69km po 5'27'' [31:00].
Jednak potrafię.
Taki trochę powrót do korzeni, gdzie liczyła się idea wyjścia na rozruch niż pogoń za cyferkami.
Piękno otoczenia, ścieżek biegowych i zbierania jobów na boiskach. Tęskniłem.

Obrazek

Na dłuższy wpis nie mam weny. Cieszę się ruchem i otoczeniem :hejhej:
New Balance but biegowy
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 01.04.19 - 07.04.19
Mój "plan", bo plan to za dużo powiedziane zakłada, że mam sobie wyjść z 3 razy w tygodniu na luzie potruchtać te 30-35'. Na luzie, bez spinki na tempo. Priorytetem są ćwiczenia na stopy i na biodro. Stabilizacja idzie w fajną stronę, dbam też o zakresy ruchów. Rolowanie czasem boli, a rolowanie piłeczką kauczukową... :hahaha: Fizjo kazały mi rolować tyłek... Boli :hahaha:

01.04.19 - pon
BS 30'
5,69km po 5'27'' [31:00] - po lesie...

02.04.19 - wto
WOLNE

03.04.19 - śro
BS ?
Wyszedł trucht przeplatany marszem, bo nie biegałem sam.
Turystyka przez duże "T". Zrobione łącznie z 9,5km.

04.04.19 - czw
WOLNE

05.04.19 - pt
BS 30-35'
8,8km po 5'15'' - po lesie, rozbite na dwie tury...

06.04-07.04.19 - sb i ndz
Weekend meczowy

W sobotę CLJu15 na linii - 4,5km, na linii nudy...
W niedzielę na środku A klasa - 7,8km, mecz flaki i nudy...

Podsumowanie tygodnia 08.04.19 - 14.04.19
Do kolekcji ominiętych zawodów dołączam AMPy w Supraślu. Miałem jechać pierwotnie, potem przyszły kontuzje i miałem potem dylemat czy jechać na sztukę czy wcale - wybrałem wcale. Z jednej strony ok, z drugiej nie. Pomału wracam, trochę jednak przegiąłem z tempami, bo powinienem sobie dalej człapać na spokojnie po 5'20'' i okolice, ale cóż... Tak wyszło. Obciążenie z tego tygodnia odbiło się delikatnie na stopie, bo stopę czuć (stary uraz przeciążeniowy), na szczęście achilles trzyma i pięta nie boli.
W "treningu" koncentruję się na ćwiczeniach uzupełniających. Mógłbym wrócić do treningu teoretycznie mocniejszego, ale czuję że 2-3 tygodnie i znowu bym się rozklekotał. Wolę wyjść nacieszyć się truchtaniem po lesie, bieganiem z chorągiewką, gwizdkiem niż pobiegać mocno, pogwizdać dużo i znowu przerwa...

08.04.19 - pon
BS 30'
6,29km po 4'47'' - po lesie, ciągiem

09.04.19 - wto
WOLNE

10.04.19 - śro
BS 40-50'
10,06km po 4'28'' - nagranie trasy Biegu 3R PWSZ dla Regionu w Rydzynie.

Miałem trzymać po około 5'00'', wyszło mniej więcej 4'35''. Na koniec (choć mam zakaz od fizjo...) przyspieszyłem i wykręciłem kilometr no dużo szybciej. Jednorazowy wystrzał.

11.04.19 - czw
WOLNE

12.04.19 - pt
BS 30'
5,8km po 5'11'' - asfalt

13.04-14.04.19 - sb i ndz
Weekend meczowy

Dwa mecze na linii i jeden środek.
Razem około 18km.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 15.04.19 - 21.04.19
Niby wyszło mi około 42km. Niby, bo tak naprawdę to tego nie liczę. Patrzę teraz raczej na czas trwania aktywności niż na jej jakość oraz na to by nie powielać co wyjście tego samego tempa człapingu.
Z achillesem jest w porządku. Wracam do punktu wyjścia czyli do kontuzji, która lata za mną od grudnia czyli zapalenie ścięgna m.piszczelowego, ale przy tak niskiej intensywności i ilości km to jest to raczej mały zalążek tego co mógłbym mieć przy normalnym bieganiu. Z przewlekłymi kontuzjami jest tak jak ze śmieciami, które chowasz pod dywan... Niby cacy, dookoła porządek, ale pod tym dywanem zbiera się coraz więcej syfu i zaczyna śmierdzieć, aż w końcu wszystko wychodzi na wierzch. Ja tak sobie odkładałem te syfy, aż się nazbierało...

W najbliższym czasie chce kontynuować pracę nad biodrem (wtorek fizjo - po sobie widzę że zadane ćwiczenia procentują i robią się dosyć fajne zakresy ruchomości), nadal bawić się w ogarnianie stóp, a jeśli chodzi o samo bieganie to cóż.
Z tego co pamiętam to mam jeszcze 4-5 tygodnie zakazu mocnych treningów - zresztą, już mi się tak nie spieszy jak w lutym, bo przegiąłem i się skończyło jak skończyło. Na dzień dzisiaj "plan" mój taki (bo bieganie teraz to u mnie partyzantka - plan mam na ćw. uzupełniające), żeby systematycznie wracać do kilometrażu rzędu 60-65km na tydzień (i nie klepiąc 20km na jednym treningu, bo maksymalnie chciałbym ograniczyć na jakiś czas bieganie do 12-13km lub 1h ciągu).

15.04.19 - pon
BS 40'
7,59km po 5'16'' [40:00]

16.04.19 - wto
Zajęcia BBL

17.04.19 - śro
BS 40'
7,73km po 5'05'' [39:20]

18.04.19 - czw
Mecz
7,2km mecz trampoli...

19.04.19 - pt
BS 60'
12,19km po 4'57'' [1:00:15]

Po wale...

20.04.19 - sb
Mecz
8,2km - Serie A... Małe boisko - mało kilometrów...

21.04.19 - ndz
WOLNE
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 29.04.19 - 05.05.19
57km. Z czego sporo sędziując. W kilometraż nie wliczam ciupania w tenisa, a w tenisa choć kaleczę to jednak trzeba się nabiegać i popracować nóżkami, bo moje odbicia idą głównie z pracy nóg, bo choć czasem odbicia ładne wejdą to technika u mnie jest typu no... no brak techniki.
Nie mogę też szaleć, bo zamiast biegania to tym razem dowalę się udawaniem Federera na orliku... :hahaha:

Z achillesem było w miarę choć był dzień lub dwa że delikatnie coś czułem - delikatnie, ale jednak. Treningi mnie nie męczą, wyszedłbym zrobić dłuższy trening, ale staram się hamować.
Wcześniejszy uraz pomijam... Od grudnia nie pamiętam dnia żeby mnie nie bolała szkita czy lekko piszczel. Marzę o dniu, w którym jakikolwiek ból będzie wynikał z treningu - zmęczenia, a nie z powodu kontuzji choć ten ból jest minimalny....
O dietę nie dbam, jem jak jadłem ale bebech nie rośnie i trzymam te 64,5-65,5kg, więc w porządku.
Jutro fizjo, a w niedzielę mój bieg. Może polecę delikatnie mocniej jak dostanę zgodę, a jak nie to dzień wcześniej zrobię test na teście coopera. Obadamy.
Może też jednak nie zrobię nic mocnego, choć na meczach przyspieszenia niby wykonuje, więc może mógłbym w zabawy biegowe i w krótkie biegi progowe może mógłbym wchodzić... Może...
Wciąż wydaje mi się, że jednak są to tylko życzenia i znowu wszystko za szybko chcę. Oglądałem swoje treningi z lutego jak to wszystko wyglądało przed naderwaniem achillesa... Byłem lekkim idiotą.


29.04.19 - pon
BS 45-50'
9,41km po 5'01'' [47:15]
Dwie pętle po lesie. Nie chciało mi się kręcić pełnej dyszki... Po co.

30.04.19 - wto
BS 50-55'
10,62km po 4'54'' [52:00]

Tym razem asfalto-las.
Luźno, bez napiny. Wyszła trochę niższa kadencja bo 158kroków/min.

01.05.19 - śro
Dzień meczowy
Wycieczka do Zabrza.
Na linii 6,6km.
Dość fajne sytuacje na linii z tymże jedna mnie trochę przerosła.
Na szczęście bez konsekwencji dla meczu.

02.05.19 - czw
WOLNE


03.05.19 - pt
BS 60-70'
13,02km po 4'58'' [1:04:40]

Po wale i kawałkiem po starej Odrze.
Rzeczka się podniosła i kawałek musiałem przebiegać przez wodę...

27.04.19 - sb
Dzień meczowy
Mecz na linii i na środku - 12,72km

28.04.19 - ndz
Dzień meczowy
Linia - 4,5km
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Up

Jestem talentem, bo wykasowałem sobie poprzedni wpis :hahaha:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 06.05.19 - 12.05.19
Słaby tydzień, ale i dobry. Słaby tydzień, bo dużo nie pobiegałem. Dobry, bo chociaż przez dwa, trzy dni po zabiegu funkcjonowałem praktycznie jak zdrowy biegacz... Stopa po dwóch dniach pod rząd lekko bolała, ale poprawa z piszczelem utrzymuje się - po skończonym biegu mogę przejść do marszu i z powrotem do biegu bez żadnego większego uczucia dyskomfortu... Ba... Macanie piszczeli nie sprawia już takiego bólu jak wcześniej.


06.05.19 - pon
WOLNE
"Masaże" kijkiem podudzi u fizjo. Dostałem nakaz niebiegania w ten dzień.
Trudno się mówi, płakać nie będę. Generalnie "masażyk" kijkiem był czystym masochizmem...

07.05.19 - wto
BS 50-55'
12,01km ~ 4'48'' [57:43]

Pierwszy dzień luzu w prawej nodze... Niesamowity efekt. Czułem, że coś wczoraj było robione i przyniosło to efekt.
Chyba zabieg trafiony w punkt.

08.05.19 - śro
BS 50-55'
Tak ratalnie, bo część uprawiałem czysty jogging przeplatany marszem... Z nogą fajnie. Kijki podziałały.

10,28km ~ 5'25'' [55:45]

09.05.19 - czw
WOLNE

10.05.19 - pt
WOLNE


11.05.19 - sb
Test Coopera
Musiałem wpaść na test coopera, bo zabierałem graty na niedzielny bieg, który współorganizowałem...
Przy okazji sobie pobiegłem tak na przedmuchanie oraz w celu sprawdzenia się przed niedzielnym pierwszym startem.
Dostałem zgodę, a nawet nakaz od fizjo na przetestowanie nóg, ale oczywiście z głową...

2km rozgrzewki przed testem... Spacerolog nawet nie napiszę tempa. Potem rozgrzewka w ruchu...

Test Coopera - 3,28km ~ 3'39'' [12:00]
Założenie proste. Starałem się przez 10'30'' trzymać tempo okolice 3'45''. Tak by się nie zbombić i trzymać tempo na możliwym komforcie. Oddechowo fajnie, z nogami trochę gorzej, czułem narastające zmęczenie, ale wynikające najzwyczajniej z braku obiegania. Później miałem przyspieszyć. Starczyło sił, by przez te 1'30'' potrzymać tempo rzędu 3'15 - 3'20''. Chciałem ubrać kolce na bieżnię, ale stwierdziłem że po kontuzji achillesa i planowanym na drugi dzień starcie na 10km to nie ma sensu. Nie ruszyłbym się...
Generalnie odczucia po tym teście takie, że naprawdę się zmęczyłem.

Posiedziałem na stoliku i poudawałem że pomagam. Później na rozruszanie zrobiłem drugi raz coopera, którego zakończyłem na około 2,3km. Na odmulenie przydusiłem ostatnie 40-50'', ale to już było naprawdę mocno.

12.05.19 - ndz
Bieg 3R PWSZ dla Regionu - 10km
Generalnie nie pobiegłem, bo nie zdążyłem. Za dużo ustawiania gratów na trasie i w ogóle, a pogoda w sprawnej organizacji nie pomagała. Niestety. Zapisanych 200 osób. W biegu chciały brać udział kolejne. Koniec końców przez pogodę (nad zalewem było tragicznie) pojawiło się 109 osób. Wyniki całkowicie wypaczone, ale grunt że znalazły się wariaty, które pobiegły w tym biegu. Sam bym też pobiegł, ale niestety siła wyższa.

Przewiało mi trochę plecy.... Na chwilę obecną jednak już jest lepiej.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Od drugiej kontuzji - naderwania ścięgna achillesa minęło już około 2,5 miesiąca. Przez ten czas realizowałem praktycznie spontanicznie
rozbiegania oraz sędziowałem mecze, które były jedyną "żwawszą" formą aktywności. Najważniejszy był trening stabilizacji, ćwiczenia na uruchomienie bioder i dbanie o stópki. Pracę w tym temacie wznowiłem gdzieś około końcówki marca, na przełomie kwietnia. Po drodze udało się także przebiec czysto treningowo 12-minutowy Test Coopera.

Efekty pracy okres kwiecień - połowa maja

- Polepszona stabilizacja - w ćwiczeniu gdzie wykonywałem stanie jednonóż na przodostopiu, przy lekko ugiętym kolanie na początku mnie dosyć dosyć telepotało. Aktualnie potrafię stać w bezruchu na jedną i drugą nogę, i wykonywać odwodzenie i przywodzenie kolana. Poprawa spora.
- Mimo, że mięśnie brzucha są u mnie widoczne to kulał mięsień głębszy - m.poprzeczny brzucha - nie potrafiłem go kompletnie napiąć, nie wiedziałem jak. Dzisiaj robię to jak na zawołanie... Kolejny plus do stabilizacji.
- Efektem pracy z biodrem jest to, że zwiększył mi się fajnie zakres na lewą stronę. Prawa u mnie pracowała w porządku, lewa nie dość że bolało mnie w pachwinie tak zakres... W leżeniu to lewa strona była praktycznie w pionie i nie chciała iść dalej... Dziś zakresy na obie strony są dosyć zbliżone i przekłada mi się to fajnie na luz w biegu. Jak rozciągam poślady to nie czuję już pachwiny - czuję pracę pośladka.
- Długość kroku biegowego... Niby bez napinki zejście od 2-3 kroki na minutę to nie jest dużo, ale zsumując po jakimś czasie wysiłku, po iluś tam minutach, to te parę sekund można zyskać. Przychodzi mi to naprawdę lekko.
- Masochistyczny "masaż" kijkiem na łydki i piszczele na razie procentuje. Nie boli w piszczelu i ponadto nie mam problemu (nie boli) gdy chcę po biegu przejść do marszu i z powrotem do truchtu, biegu.

Stan zdrowotny aktualnie

- Bawię się wagą - nie mam za dużej wiedzy na temat dietetyki, ale lubię czasem podjeść, lubiłem podjeść wieczorkiem. Efekt mojej pracy przez ostatnie 1,5 tygodnia gdzie ograniczyłem ilość jedzonka od godziny 19 wzwyż to 2kg w dół. Na samym posiłku wieczorem. Początki były ciężkie, dwa dni burczało w nocy w brzuchu, ale się udało. Aktualny stan mojej masy ciała to 63-63,4kg z rańca na czczo. Czuję się lepiej, aczkolwiek chciałbym na spokojnie, bez jakiegoś parcia zejść na 60-61kg. Z czystej ciekawości.
- Kijek sprzed tygodnia pomógł - w przenośni to część śmieci z nogi chyba została wyniesiona. Został ból w stopie i okolicach strzałki... Jutro fizjo. Wierzę w moc kijka i masochistycznych masaży. Jak to jakimś cudem też puści to będzie mega. Na razie na spokojnie, nie napalam się, bo znowu powtórzy się marzec i powrót do nieudolnego marszu.

Aktualnie coś mnie bolą plecy...

Plany startów

08.06 na 99% wystartuję na 10km w Żmigrodzie. Rok temu tam biegłem, warunki były ciężkie, skończyłem z wynikiem bodajże 36:49, pół trasy umierałem, a tydzień później na półmaratonie na 10km miałem wynik około 37:10... Bardzo spokojnie. Z tego 36:49 byłem w stanie tydzień później liczyć na wynik rzędu 1:18-1:19, ale zachciało się gwizdać turniej w dniu Nocnego Półmaratonu.
Tegoroczny start ma na celu sprawdzenie aktualnych możliwości. Do startu chcę podejść z samych zabaw biegowych i krótkich biegów w okolicach progu. Na dzień dzisiaj zakładam, że jestem w stanie przy normalnych warunkach pobiec poniżej 36:30 i to jest absolutne minimum. Na rekord, który nabiegałem na zmęczonych nogach, z mocnego treningu, na ciężkiej trasie (35:24), nie mam raczej co liczyć, ale wyniki poniżej 36minut są realne. Zobaczymy co na biegu będzie głównym problemem - oddech czy nogi. Obstawiam nogi.

Start docelowy - Końcówka sierpnia i Bieg w Głogowie, na miejscu na 10km. Pewnie bez atestu, ale chcę mocno poszarpać. Pod jaki wynik to pokaże Bieg w Żmigrodzie. Priorytetem jednak przede wszystkim zdrowie.

Plany treningowe - Bieg pod 10km czy jak się uda jakieś starty na 5km, chcę uderzyć z przygotowań do.... 1500m.
Bazując w większości na szybkości i dokładając biegi w okolicach progu (ale dłuższe). Moim celem jest biegać 1500m na poziomie poniżej 4:10. Nie mam problemu rozpędzić się do tego tempa, ale wizja tłuczenia tempa rzędu 2'46''/km przez parę minut i trzymania kadencji na poziomie w moim przypadku 195-200 średnio mi się widzi, ale wszystko do zrobienia. Na razie postanowiłem ze względów zdrowotnych trzymać się z dala od treningów pod zawody od 10km wzwyż, choć trening pod założony czas może być też mało zdrowotny. Zobaczymy na ile zdrowie pozwoli. Trening mieszany zacznę po Żmigrodzie.


Podsumowanie tygodnia 13.05.19 - 19.05.19
Właściwie wszystko zostało napisane wyżej. Do moich zabaw w treningi biegowe, bo tak to nazwę, dołączyłem mocne odcinki 30 sekundowe, na przerwie również 30 sekund. Lekka młócka. Celem dojście do 10 powtórzeń, ale to systematycznie, a nie od razu :)
67km - solidna dawka jak na mnie.

13.05.19 - pon
WOLNE


14.05.19 - wto
BS + 5x30''/30''

40' BS [8,37km ~ 4'46''] + 5x30''/30'' [mocno] + 10' BS [ok. 5'20'']


15.05.19 - śro
BS 60-65''

13,09km ~ 4'51'' [1:03:30]


16.05.19 - czw
BS 10km + 6x30''/30''

10km ~ 4'34'' [45:40] + 6x30''/30'' [mocno] + 10' BS [ok. 5'15'']
Chcę zaznaczyć, że pierwszy kilometr biegu przeważnie klepę po 4'50'', a czasem nawet wolniej.

17.05.19 - pt
WOLNE


18.05.19 - sb
Dzień meczowy
Dwa mecze na środku... Mocno. Starałem się ustawiać mądrzej niż głupio biegać.
17,3km na dwóch meczach. Nogi nie zaprotestowały.

19.05.19 - ndz
Dzień meczowy + BS na dwie tury
Na linii 5,7km. Pod wieczór BS na dwie tury.

BS łącznie 6,6km całkowicie dla relaksu... Tempo między 5'05'', a 5'10''...
Nagroda za tydzień.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 20.05.19 - 26.05.19
Fajny tydzień. Mocno sportowy, poszło w nogi. Niby kilometraż z 51km, ale nie liczę grania w tenisa, którego było w tym tygodniu dosyć dużo. Masa ciała coraz lepsza - z rańca na czczo 62,5kg. Szkoda, że kijek u fizjo na stopę nic nie zdziałał, ale trudno. Mam pracować dalej nad stabilizacją i siłą ogólną. Liczę, że będzie ok. Od przyszłego tygodnia może uda się wejść w już ciekawsze bieganie - oby.

20.05.19 - pon
BS 40-45' + bonus

9km ~ 4'42'' [42'26''] + 1,33km ~ 3'19'' [4'25''] + 10' BS (nie odpalałem zegarka)

Podobał mi się ten bieg, bo przy szybszym odcinku cały czas przyspieszałem. Wg zegarka kilometr wszedł w 3'27'', także te ostatnie 300-350m były dosyć fajne. Dobra jednostka. Muszę systematycznie włączać takie końcówki na obieganie wyższych temp.

21.05.19 - wto
Tenis

Poodbijałem dwie godzinki. Nie wiem ile zrobiłem, ale coś tam próbowałem poodbijać i pobiegać.
Środa i czwartek takie deszcze, że ja pitole.

22.05.19 - śro
Puchar Polski - szczebel wojewódzki

5,4km na linii. Pogoda nieciekawa, padało, ale chociaż nie było zimno.
W pierwszej połowie jedna z drużyn mnie ładnie poganiała na tej linii, w drugiej połowie pełen chill.

23.05.19 - czw
BS 10-12km

5,74km ~ 4'50'' [27:46] + 5,76km ~ 4'25'' [25:25]

Wyjazd 2-3 dniowy do Gdańska. W Gdańsku akurat fajna pogoda, szczególnie w piątek.
Biegane wieczorkiem deptakiem z Gdańsk/Brzeźno na Molo w Sopocie.
Na dwie tury, bo chciałem sobie trochę pospacerować i pozwiedzać. Tak jak twierdziłem do tego weekendu, że wolę góry, tak
teraz to kurcze nie wiem. Super jednostka treningowa ze względu na krajobraz, choć momentami GPS wariował i pokazywał tempa nierealne jak na ten bieg :hej:

24.05.19 - pt
Tenis + BS 10-12km

Zagrałem dwa deble i dwa single. Może zagrałem to za duże słowo, ale napiszę, że starałem się pograć to już będzie okej. Udało mi się urwać trzy gemy w całym turnieju, więc plan zrealizowałem :hahaha:
Gdybym pożyczył rakietę brachola z normalnym naciągiem to może jeszcze bym ugrał z dwa gemy :hahaha:
W każdym razie pobiegałem i złapałem wenę na tenisa ziemnego :bleble:

Na wieczór było biegane. Również trasa Gdańsk/Brzeźno na Molo w Sopocie, ale tym razem z plecakiem w którym miałem buty do biegania i tym razem biegane było na boso, po piaseczku i częściowo morzu. W Sopocie generalnie niezły syf w wodzie i na brzegu.
Siadło 11,2km na dwie tury:
5,64km ~ 5'19'' [29:57] + 5,64km ~ 5'10'' [29:08].

Niezła siła biegowa, ale gdybym przewidział konsekwencje to nie wiem czy bym się porwał na ten trening. W hotelu musiałem przekuwać pęcherze, a z pęcherzy leciała krew :ojoj: Wieczorny spacer po hotelu i w stronę widoku na Westerplatte robiłem bardziej na piętach. Dobrze, że największe pęcherze były na najgrubszych palcach. Znaczy, że raczej dobrze ląduję :hahaha:

25.05.19 - sb
Tenis

Tym razem 1,5h. Złapałem coś wenę, a grając pożyczoną rakietą z normalnym naciągiem to czułem natchnienie Federera :hahaha:
Są plany by z młodym pograć w lokalnym turnieju deblowym. Młody ma niespełna 13lat, ale podejrzewam, że większość piłek i tak by szła na mnie, bo byłbym w tej drużynie najsłabszym ogniwem :hahaha:

26.05.19 - ndz
BS 40-50''

10,62km ~ 4'14'' [45:00] + 1,77km ~ 5'39'' [10:00]

Zacząłem wolno, bo w okolicach 4'55'', później mi się przyspieszyło. Miało być między 4'20'' - 4'25'', ale szło jakoś fajnie i wszedłem raczej już na tempo bardziej śmieciowe, choć mimo wszystko uważam, że było warto. Biegane na pętli leśnej. Przyspieszyłem delikatnie ostatnie 1,5minuty, ale tak by tylko zaznaczyć to przyspieszenie. Potem 10' na schłodzenie.
Fajny bieg, generalnie fajny tydzień.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 27.05.19 - 02.06.19
Nic ciekawego. Generalnie nawet nie mam pomysłu jak się zabrać za "podsumowanie", bo nie ma o czym pisać :bum:
Powiedzmy dalej robiłem "bazę"....

27.05.19 - pon
WOLNE

28.05.19 - wto
Dzień meczowy

Piknik na linii... 3,7km.

29.05.19 - śro
Dzień meczowy

Wyjątkowo znowu w tygodniu, ale był meczyk o awans do ligi wojewódzkiej juniorów. Poziom piłkarsko bez szału, ale chłopaki jeździli na tyłkach, kopali się po nogach aż miło było to sędziować. W końcu coś na żyle. Aż chce się gwizdać. Taki mały przedsmak przed zbliżającymi się meczami, o których wtedy jeszcze nie wiedziałem.
Zrobiłem może z 8,7km - nieistotne.

30.05.19 - czw
BS 50-55'

10,36km ~ 5'01'' [52:00]

Sporo podbiegów i zbiegów. Testowałem nową trasę, która przyda się niebawem.

31.05.19 - pt
BS 55-60'

11,29km ~ 4'58'' [56:00]

01.06.19 - sb
Dzień meczowy

III liga w Gorzowie. 5,7km.

02.06.19 - ndz
Dzień meczowy

Razem 12km.

Podsumowanie tygodnia 03.06.19 - 09.06.19
Mało biegania jako takiego, za to dużo jazdy na rowerze, spacerów. Generalnie było trochę ruchu. Przez Akademickie MP w piłkę nożną nie wróciłem do mocnych jednostek. W sumie na tym nie straciłem. Mocne to były dwa, trzy dni pod rząd, ale do szczegół.

03.06.19 - pon
Dzień meczowy AMPy

Sędziowanie czterech meczy w wymiarze 2x30minut. Dwa mecze w roli asystenta, dwa w roli sędziego głównego. Bieganie z boiska na boisko od 15 do właściwie 21. Moje mecze na środku super. Kasy na tych AMPach to ja nie zarobiłem dużo, ale co mecze na środeczku miałem to bajka - lubię jak drużyny grają na żyle. Sędziowsko odżyłem i tym bardziej fajnie, że miałem okazję posędziować z kimś innym niż sędziowie z woj. dolnośląskiego - a mianowicie z woj.wielkopolskiego.
Łącznie około 19,6km w upale.

04.06.19 - wto
Dzień meczowy AMPy

Tym razem tylko... Dwa mecze :hej: Linia i środeczek. Dwa fajne dni sędziowskie - naprawdę mega.

05.06.19 - śro
WOLNE

Niby wolne, ale wyszło naprawdę sporo km spacerkiem. Zegarka nie odpalałem bo bez sensu. Powiedzmy taki aktywny wypoczynek. Nie pamiętam, czy rolowałem w ten dzień ale w któryś po ampach na pewno.

06.06.19 - czw
BS 45-50'

10,36km ~ 4'49'' [49:57]

07.06.19 - pt
BS 6-8km

Dwie tury na rozruch.
3,5km ~ 4'40'' [16:20] + 3,31km ~ 4'49'' [16:00]

08.06.19 - sb
Żmigrodzki Bieg Smoka - 10km

Nie pobiegłem - powód w kolejnym wpisie :)

+ Mecz na środku - ok. 9,1km

09.06.19 - ndz
Dzień meczowy

Na meczach stojanow i 10km.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Generalnie moimi ostatnimi wpisami nie przyciągnę uwagi, ale ciekawszy trening zacząłem już od tego tygodnia, który właśnie teraz upłynął. Może te coś wniosą i ktoś coś z nich dla siebie wyniesie.

Staram się regularnie rolować, rozciągać. Dbać o to co wcześniej nie dbałem na tyle ile mogę - choć wiem, że mogę jeszcze bardziej.
Zadbałem o lekką redukcję masy ciała - powiedzmy utrzymuję te 61,5kg - 62,5kg, z czego jestem zadowolony - czuję efekt.
Odnośnie rezygnacji z udziału w Żmigrodzkim Biegu Smoka na 10km:

Mus czy nie mus, ale do klasyfikowania potrzebowałem kompletu obserwacji. Dla mnie głupota, bo od marca wiem, że wróciłem do IV ligi, z tego względu, że reszta pozbawiła się prawa do awansu (generalnie kabaret), ale niech będzie.
Mając na uwadze rozgrzewkę przed biegiem, sam bieg na 10km, który chciałem pobiec na ile mogę, trucht po biegu, powrót na szybkiego do domu i potem wyjazd na mecz gdzie nie można zrobić popyliny, trzeba przetuptać te 90', więc wybrałem ważniejszą opcję. Chcąc nie chcąc muszę brać poprawkę na swoje nogi, na to, że nie jestem już cyborgiem i większe czy mniejsze wygłupy mogą mieć skutki takie jak w grudniu czy w marcu. Pamiętam o tym, że cały czas się leczę i cały czas te nogi jednak pobolewają. Wygrał rozsądek, choć koniec końców trzeba zrobić jakieś zawody, bo od pół roku świat o mnie zapomniał :hej:

Wpis z poprzedniego tygodnia na dniach. Ciekawszy - dużo :hejhej:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 10.06.19 - 16.06.19
Uczciwie mogę napisać, że chyba pierwszy biegowy fajnie przepracowany tydzień w tym roku. Dałem radę, nogi dały radę. Są plany, są pomysły, a jak się uda na spokojnie i stopniowo podnosić poprzeczkę to będę mega szczęśliwy. Wg endo kilometraż około 70km. Masa ciała stabilnie - tak jak w poprzednich wpisach, choć w związku z temperaturą i tym, że na biegi wychodzę bez wody, to mam czasem napady, że potrzebuję cukru. Prócz wody, izo, kakao w skład moich napojów wkomponowały się coca cola oraz pepsi. Fajnie tak popić cukier po biegu. Podejść też trochę owoców, opierdzielić lody. Lubię lato.

10.06.19 - pon
BS 50-60'

12,15km ~ 4'52'' [59:10]

Z hamulcem. Tak by się nie zbombić przed wtorkiem i w miarę "wypocząć" i rozruszać nogi.

11.06.19 - wto
3x60m + 10x450m + 3x60m
Dojazd rowerkiem 3,5km w jedną stronę do parku. Biegane w urozmaiconym terenie. Full komarów i właściwie biegane niestety bez wcześniejszego posiłku.

Rozgrzewka = BS 2,6km ~ 5'24'' [14:00] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = Podbieg 3x60m + 5x450m / 3' [1.31.8 - 1.31.2 - 1.35.7 - 1.33.2 - 1.32.7]
Schładzanie = 1,5km BS

Nie do końca mi wyszedł trening, ale leciałem to na ślepo, bo pierwszy raz miałem okazję takie coś biegać w terenie, a dwa nie znałem nawet tempa w jakim mogę to lecieć. Jedyne co wiedziałem to tyle, że chcę mniej więcej być w stanie uderzyć to koło 10 razy no i żeby było mocno. Podbiegi wykonywałem w formie sprintów. Do pełnego wypoczynku - marsz w dół + odpoczynek w miejscu. Pętla 450m zaś była tak ułożona żeby była możliwie urozmaicona. Pofałdowane 150-200m, potem dość stromy podbieg. Kawałek w miarę po płaskim i zbieg około 60m (pod który wykonywałem podbiegi) do samego końca. Może kiedyś wrzucę to na youtube.

Co do samych bieganych odcinków. Do momentu podbiegu dosyć luźno. Podbieg - bardzo mocna praca i staranie się by utrzymać tempo. Odcinek "płaski" i zbieg mnie tak dojeżdżał, że na zbiegu już nie miałem z czego zbiegać :hej: Po każdym z odcinków niby miałem 3' przerwy, ale w tym z półtorej dochodziłem do siebie opierając się o barierki mostku. Dawno nie wprowadzałem się na takie obroty oddechowe, a założenie było bardziej dowalić nogi... Po dwóch odcinkach miałem dość, stąd kolejne starałem się zwolnić tak by zrobić chociaż te 5.

Wniosek z treningu taki, że za dużo chciałem jak na powiedzmy początki. No i koniecznie muszę być najedzony przed taką orką. Bo to jednak była orka, mimo że tempa (około 3'25'') na to nie wskazują. Jednak profil trasy... Cóż. Jest co trenować.
Następny taki trening raczej spróbuję uderzyć w formie 3x60m + 6x450m + 3x60m. Zobaczymy jak to będzie. Chcąc pruć muszę się wypruć chociaż raz w tygodniu, ale naprawdę i to bez koloryzowania - dawno takiej bomby nie miałem po odcinkach...


12.06.19 - śro
Dzień meczowy

Na linii trampole. Niby 3,6km na linii. Na mecz w ramach rekreacji dojazd rowerkiem. Sam mecz sędziowany doświadczeniem :hej: Czyli jak sędziować i się nie nabiegać, ale żeby nic nie zaj...ć.
Później roleczka, generalnie dzień odpoczynkowy. W czwartek kolejny akcent, ale mniejszy.

13.06.19 - czw
10km 3'50'' - 3'55''

Rozgrzewka = BS 2,08km ~ 5'24'' [11:15] + ćwiczenia w ruchu i w miejscu
CZ.GŁÓWNA = 10,72km ~ 3'49'' [41:00] -> 3'52'' - 3'54'' - 3'54'' - 3'52'' - 3'53'' - 3'52'' - 3'50'' - 3'52'' - 3'52'' - 3'45'' + 2:24 (3'20'')
Schładzanie = BS 2,14km ~ 5'31'' [11:47]

Nie określę czy to tempo maratońskie, czy półmaratońskie, bo po moich ekscesach zdrowotnych żadnego z tych nie biegam. W każdym razie przy tym słońcu i pogodzie raczej bym męczył połówkę w tej pogodzie, ale zawody rządzą się swoimi prawami. Trening ten biegałem ze znajomym, ale znajomy trzymał tempo powiedzmy te 2-3 sekundy niższe i mocniejszy trening zakończył na 10km, bo nie chciał się wycinać tym bardziej, że w niedzielę biegł w Grodzisku.
Jeśli chodzi o mnie to całe te powiedzmy 10km szło w miarę spoko, nawet biorąc pod uwagę to, że biegaliśmy na pętli długości 1,07km. W nogach rezerwa, oddechowo naprawdę ok. Końcówka trochę szybsza, powiedzmy z 400m kręciłem w okolicach 3'15'' dlatego, że postanowiłem pracować nad finiszem - chciałbym by to była moja mocna strona.

Nie mam zamiaru biegać takich treningów powiedzmy po 12-14km. Nie ma to najmniejszego sensu. Jednak pracować chcę nad poprawą tempa. W okolicy sierpnia takie treningi chciałbym wykonywać na tempie rzędu 3'35'' - 3'40'' i to na pstryknięcie palcem tak by w zawodach biegać te 10km (najdłuższy mój dystans na zawodach) jednak szybciej - oby to nie było życzeniowe.

14.06.19 - pt
BS 55-65'

13,24km ~ 4'50'' [1:04:00]

Na "regenerację". Trochę pokombinowałem z moimi pętlami leśnymi i wyszło ile wyszło, ale zmieściło się w dopuszczalnej normie. Kończyłem w okolicach 4'30'' i było luźno. Po bieganiu rolka i pluskanie się w wodzie.


15.06.19 - sb
Parkrun 5km Głogów

Parkrun Głogów - 5km : 17:26 - 1/20

No to powiedzmy przetestowałem się na "piątce" albo prawie piątce. Trasa niby ta sama, na której biegłem we wrześniu te swoje 16:50. Modyfikacja polega na tym, że biegnie się w przeciwną stronę - także najgorszy odcinek, mały podbieg nie jest po schodkach i wjeździe dla rowerów, po którym gwałtownie skręcało się w prawo i biegło przez wąski mostek. Odcinek ten jest teraz zbiegiem :hahaha: Pętla nie liczy już 980m. Tylko gdzieś 990-995m, bo została delikatnie wydłużona - w każdym razie na pewno brakuje tych paru metrów - tak gdzieś 40-50m do kompletu, ale niech to będzie nagroda za to, że trzeba zbiegać na trawnik dublując ludzi :hahaha:

Na trasę dobiegłem ze znajomym, gdzie wcześniej zostawiłem u niego rower. Zważywszy na to, że Parkrun jest rano, nie jest to komfortowe dla moich stóp, które z rana potrzebują rozruszania. Byłem mega zastany. Generalnie w nogach było czuć, że coś było wcześniej robione.

Założenie na bieg było takie, że biegnę sobie cały czas za znajomym i odpalam na 500-600m przed metą. Mój szcfany plan rozszyfrowany został po jakiś 150-200m :bum:
Z parkrunem na aktualnej trasie jest taki problem, że nie ma odcinków wymierzonych jak wcześniej co te 200m, przez co biegnie się właściwie ciemno - Ślad na garminie po biegu miałem taki, że wywalało mi gdzieś po trawie między drzewami i skróciło o jakieś 300m, więc jajca, a dwa durny jestem, bo mogłem robić autolapy co kółko. Pierwszy kilometr prawdopodobnie po 3'35'' (tak wskazywał zegar), dalej było już szybciej. Od 3,5km biegłem już na swoje konto, bo znajomy wymusił na mnie zmianę - nie chciał realizować mojego planu. Najszybszy kilometr zrobiłem gdzieś między 3'20'' - 3'25'', więc i źle i dobrze.

Wnioski z biegu są takie, że gdybym się uparł to prawdopodobnie urwałbym te 30sekund z marszu. Albo ta trasa przez tą modyfikację zrobiła się znacznie szybsza albo ja jestem mocniejszy i jeszcze o tym nie wiem. Jak się uprę to rekord powinien paść moim łupem jeszcze w tym roku, bo 16:17 na tej trasie jest spokojnie do poprawienia. Potrzebuję tylko i aż sprawnych stóp i piszczeli.

Kilka dobrych godzin po biegu wpadłem na zakończenie sezonu (sędziowskie) gdzie pociupaliśmy trochę w piłkę. Dalej czuję tą piłkę chociaż koledzy mnie tak lubią, że na gierce dali mi indywidualne krycie. Piłka nożna sama w sobie jest spoko, ale jak się dostanie parę strzałów kolanem w piszczel czy udo to boli - szczególnie na drugi dzień. Jest poniedziałek a ja do dzisiaj tego nie rozbiłem... Spokojnie pograłbym jeszcze i to gdzieś na poziomie IV ligi, ale prawdopodobnie po 4-5 meczach wylądowałbym z kontuzją, bo to już jednak nie dla mnie...

16.06.19 - ndz
Dzień meczowy

Na mecze wybrałem się rowerkiem - moim złomem zrobiłem około 30km. Ponadto na samych meczach gdzieś z 11,5km.
Lubię silne bodźce na meczach, a przez poziom meczy i odczuwalną sobotnią gierkę to no... Średnio się sędziowało i mocno średnio bym napisał, że sędziowałem. Nie wiem kto bardziej dostosował się poziomem. Ja do zawodników czy zawodnicy do mnie.

Mecze z kategorii kick and run raczej podchodzą pod średnią stymulację. Krzywdzę siebie i zawodników, a zawodnicy krzywdzą mnie.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 17.06.19 - 23.06.19
75,9km :hahaha: Ale ja tyle nie chciałem kilometrów :hahaha:
Dobry tydzień. Jestem z niego zadowolony, jedyne zmartwienie to lekki katar, ale powinien przejść. Na przyszły tydzień trzeba będzie nieco zredukować kilometraż, choć prawdopodobnie podkręcę nieco intensywność tak by za dwa tygodnie nieco zluzować. Zobaczymy. Prezentuje moje "dokonania".

17.06.19 - pon
BS 45-55'

10,12km ~ 4'54'' [49:40]

Wolno na ile mogłem, bo czułem jeszcze trochę weekend, a szczególnie kopniaki po gierce od kolegów którzy podjęli się indywidualnego krycia...

18.06.19 - wto
30x100m

Rozgrzewka = BS 2,71km ~ 5'33'' [15:00] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = 30x100m
Schładzanie = BS 2,03km ~ 5'40'' [11:30] -> na boso

Trening na złapanie szybkości. Klepane na bieżni. Starałem się biegać luźno i w miarę luźno było. Sęk w tym, że gdybym miał takie coś polecieć 15 razy tak jak mi się to zażyczyło i to ciągiem to by nie było już luźno i wycięło by mnie równo pewnie już w połowie :hahaha:
Najwolniejszy odcinek wylapowałem w 16.1s, najszybszy w 14.5. Przeważnie było to jednak gdzieś 15.5-15.8.
Fajna okazja na przetestowanie nowego kroku biegowego i nowych temp. Przerwy między odcinkami to 100m w marszu (około 75 sekund - tak by na spokojnie wypocząć).

Podobne treningi klepać będę na zasadzie 15x200m ; 10x300m. Również chciałbym by to było odrobinkę szybciej niż tempo docelowe na 1500m, ale liczę się z tym, że 200m, a tym bardziej 300m to nie 100m.

19.06.19 - śro
Dzień meczowy

Linia 4,7km. Baraże o CLJu15.

20.06.19 - czw
Dzień meczowy + BS 25-30'

Ostatni mecz w roli sędziego głównego w sezonie. Łatwy mecz klasy okręgowej, posędziowany poprawnie. W dobrym humorze można kończyć rundę. Na środku około 8,2km.

Później w ramach nagrody zrobiłem raz pętlę leśną. Fajnie polatać bez jakiejkolwiek napinki wieczorkiem po lesie.
5,71km ~ 5'02'' [28:45]

21.06.19 - pt
BS + Dzień meczowy

7,73km ~ 4'32'' [35:00] + mecz na linii. Na linii około 5,4km. Tym razem baraż CLJu17.
Prawdopodobnie koniec sezonu, bo już żadnych baraży raczej nie dostaniemy, choć kto wie :hej:

22.06.19 - sb
3x60m + 6x450m + 3x60m
Dojazd rowerkiem 3,5km w jedną stronę do parku. Biegane na tej samej trasie gdzie ostatnio zdechłem...

Rozgrzewka = BS 2,57km ~ 5'17'' [13:35] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = Podbieg 3x60m + 6x450m / 3' [1.31.7 - 1.31.4 - 1.32.4 - 1.32.4 - 1.30.8 - 1.30.2] + BS 2,03km ~ 5'11'' [10:30] + 3x60m
Schładzanie = BS 0,7km + powrót rowerkiem.

Gdy byłem powiedzmy najedzony (choć muszę pilnować bardziej wc przed biegiem :bum: ) i wiedziałem już jak mam to mniej więcej biegać to całkiem inny trening - by nie było, dalej męki straszne, ale ujechałem ile chciałem według planu. Przy odcinkach 450m, muszę starać się pilnować przede wszystkim siły wybicia, mocnego kroku, bo o to w tym treningu chodzi. Biegnie się łatwiej niż gdybym miał skracać krok i przebierać częściej nogami, wtedy aż tak nie zatyka choć nogi wycina aż miło - na zbiegu nie mam już siły biec i technicznie nawet jak na amatora pewnie wygląda to bardzo pokracznie. W każdym razie jednostka na spory plus i jestem z niej zadowolony.

23.06.19 - ndz
10km 3'50'' - 3'55''

Rozgrzewka = BS 1,95km ~ 5'08'' [10:00] + ćwiczenia w ruchu i w miejscu
CZ.GŁÓWNA = 10,13km ~ 3'49'' [38:35] -> 3'50'' - 3'54'' - 3'51'' - 3'50'' - 3'50'' - 3'49'' - 3'47'' - 3'48'' - 3'49'' - 3'41''
Schładzanie = BS 2,38km ~ 5'07'' [12:11]

W sumie to męczyłem się bardziej z temperaturą i katarem niż tempem. Katar mnie trzyma od wczoraj. Co do tempa, to tempo w sam raz, nie za szybkie nie za wolne. Najluźniejszy był ostatni kilometr - przyspieszyłem bez napinki przede wszystkim pilnując nieco dłuższego kroku. Dzisiaj po biegu nie czuję za mocno żeby było coś robione, ale jutro na rozbieganiu może być dramacik. Wcale mnie to nie zdziwi. Rozważę opcję biegania tego jeśli utrzymają się takie warunki (bez wiatru) w okolicach 3'45'' i ten pułap spróbuję utrzymać przez jakiś czas - taki nowy bodziec, bo ten nie robi póki co na mnie wrażenia.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 24.06.19 - 31.06.19
Łącznie 69km, także okej. Intensywność większa, ale udało się to przetrzymać, jest okej, choć już zaczynam czuć w nogach, że coś się robi. W przyszłym tygodniu mam zamiar pobiec miejscowy Parkrun i poprawić swój wynik z września (przyp. 16:50), bo organizator wrócił do starej trasy, więc będzie pewne porównanie. Chorób generalnie brak, stopy jak na mnie to nawet spoko.
Informacja zwrotna - staram się pilnować mocniej lewego achillesa (naderwanego miałem prawego), bo czuję, że jest delikatnie naciągnięty - czułem go lekko już w maju...

24.06.19 - pon
BS 60-65'

13,29km ~ 4'58'' [1:06:00]

Po lesie i dosyć męczone. Ponadto kadencja wyższa niż zwykle, bo wyniosła 168, a normalnie jest to 156-162.
Do zapomnienia, ale zaliczone.

25.06.19 - wto
15x200m

Rozgrzewka = BS 2,63km ~ 5'31'' [14:30] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = 15x200m
Schładzanie = BS 2,58km ~ 5'32'' [14:15] -> na boso

Kolejny trening na złapanie szybkości. Klepane standardowo na bieżni.
Najwolniejszy odcinek wylapowałem w 32.6s, właściwie reszta wcelowana między 31.5, a 32.3, zaś najszybszy ostatni w 29.5 i to dlatego, że za późno nacisnąłem zegarek. Raczej było to 28s z haczkiem.
Szybkość w miarę jest, ale po iluś odcinkach gdzieś od 170m musiałem się pilnować, by trzymać krok. W przyszłym tygodniu szybkość w postaci 10x300m i tam już będzie czuć prawdopodobnie lekką wycinkę. Przerwy między odcinkami około 2'15''.


26.06.19 - śro
WOLNE


27.06.19 - czw
10km 3'45''

Rozgrzewka = BS 2,19km ~ 5'11'' [11:20] + ćwiczenia w ruchu i w miejscu
CZ.GŁÓWNA = 10,11km ~ 3'43'' [37:38] -> 3'42'' - 3'46'' - 3'47'' - 3'47'' - 3'51'' - 3'42'' - 3'43'' - 3'42'' - 3'42'' - 3'35''
Schładzanie = BS 2,17km ~ 4'57'' [10:46]

Klepane po asfalcie. Poboczem drogi w lesie 5km (cień :hej: ) i nawrotka z powrotem. Generalnie starałem się nie szarpać kroku, ale było dużo ciężej niż przy tempie w okolicach 3'50''. Czuć było już różnicę, ale pewnie też miał na to wpływ wiatr, który trochę kręcił - ni to z boku, ni to wmordęwind, ale przeszkadzał. Po nawrotce szło już lepiej - widać różnicę na tempie. Na końcówkę odnalazłem lepszy krok, inny rytm i szło mniej więcej podobnie - podobne odczucia, ale różnica na tempie dość, dość.

Wnioski z tego treningu takie, że mógłbym to klepać tydzień w tydzień i podnosić tempo, ale nie o to chodzi. Założenia zrealizowałem, ale większe efekty wydaje mi się, że odniosę z takiego treningu, który będę wykonywać w terenie z lekką redukcją tempa. Zauważam, że potrzebuję siły, bo pomału wracam na "swoje" tempa. Klepanie takich treningów z coraz wyższym tempem mogłoby mnie zaje... ć na dłuższą metę.

28.06.19 - pt
BS 10-12km

11,26km ~ 4'46'' [53:35]

Odczucia lepsze niż po poniedziałku

29.06.19 - sb
3x60m + 6x450m + 3x60m + BS 10-12km
Eksperyment, który wydaje mi się, że się powiódł, ale do rzeczy.

1. Dojazd rowerkiem 3,5km w jedną stronę do parku. Jednostka główna biegana na "swojej" 450metrowej pętelce.

Rozgrzewka = BS 2,56km ~ 5'28'' [14:00] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = Podbieg 3x60m + 6x450m / 3' [1.33.9 - 1.30.2 - 1.31.7 - 1.31.0 - 1.31.0 - 1.30.7] + Podbieg 3x60m
Schładzanie = BS 2,63km ~ 5'10'' [13:35] + powrót rowerkiem.

2. 10,12km ~ 4'52'' [49:14]

Przed wyjściem na pierwszą jednostkę. Ruszałem gdzieś tak 16, chwilę po czułem, że w nogach jest średnio. Słabe były te moje "mocne" podbiegi, ale odcinki 450m weszły już fajniej. Z trzech treningów, tutaj te 450m weszły najlepiej mimo odczuwalnej niby niemocy w nogach. Teraz muszę przemyśleć co da większe efekty - czy poprawa na tempie, czy zwiększanie ilości powtórzeń. Ja się skłaniam ku większej ilości powtórzeń.

Jednostka druga - eksperyment wbrew własnym postanowieniom (ogranicz kilometraż). Wyszedłem koło 22 na rozbieganie. Rozbieganie weszło - całkiem spoko. Biegło się luźno, całkiem inaczej niż na reszcie wybiegań. Czuć było lekki flow, że kilometry same idą. Raczej tego praktykować nie będę. Chciałem mieć wolną niedzielę, tak by mieć dłuższy czas do odpoczynku.

30.06.19 - ndz
WOLNE - dzionek nad jeziorem


Podsumowanie czerwca

Chyba mogę napisać tyle, że przepracowałem z sensem i bez większych przeszkód pierwszy miesiąc hmmm... Od na pewno co najmniej listopada. Cieszy i oby tak dalej. Łącznie niby 296km. Te 300km mi do szczęścia nie jest potrzebne.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 01.07.19 - 07.07.19
W tym wpisie zrobię dwa podsumowania, ale pierwsze dotyczyć będzie przede wszystkim tygodnia. Kilometraż niby 60-61km, ale nie wliczam w to tenisa. Gdybym wliczał byłoby pewnie tego z 6-7km więcej. Jednostki treningowe zrealizowane, choć powiedzmy "cele wynikowe" albo moje lepiej to ujmę - "widzi mi się" zostało nie zrealizowane. W każdym bądź razie nawet położony Parkrun ma na pewno swoje zalety. Masa ciała wróciła na niestety swoje tory - 63,5-64,5kg, ale trudno. Płakać nie będę.
Prawa stopa, prawy achilles trzyma (achilles naderwany w marcu), choć z tą stopą to i tak ideału nie ma, ale jest nieźle. Żyję i trenuję bez męki. Aktualnie pilnuję lewej łydki, lewego achillesa tak by fest tego nie zajechać. Roluję, rozciągam - norma. Żyję i jest naprawdę nieźle.

01.07.19 - pon
BS 60-65'

13,27km ~ 4'45'' [1:03:00]

Nie pamiętam co tam się działo, także pewnie do zapomnienia.

02.07.19 - wto
10x300m

Rozgrzewka = BS 2,68km ~ 5'37'' [15:00] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = 10x300m
Schładzanie = BS 2,51km ~ 5'35'' [14:00] -> na boso + powrót rowerkiem

Nowy bodziec w postaci odcinków nie 200m, a 300m. 300m nigdy nie biegałem. Pierwsze 100m delikatnie z wiatrem, wiraż i prosta delikatnie pod wiatr. Według wcześniejszych przypuszczeń, końcóweczkę już lekko miotło. Od 6. powtórzenia coraz większe schody, powtórzenie nr 9 oraz nr 10 to już wycinało nawet w rękach. Ciekawe odczucie, ale zaczynam się utożsamiać z narastającym zakwaszeniem i przyjmuję je na klatę.
Przerwy między odcinkami właściwie kilka metrów spaceru i powrót na miejsce startu. Czas przerwy: maksymalnie 3’. Zazwyczaj ruszałem po 2’55’’.
Odcinki kolejno: 0.50.5 – 0.48.8 – 0.49.4 – 0.48.7 – 0.49.1 – 0.48.5 – 0.48.9 – 0.49.1 – 0.48.7 – 0.47.4

Wiem, że pewnie biegam to za szybko, ale naprawdę nie mam problemu z szybkością tylko problem jest z wytrzymałością :hahaha:

03.07.19 - śro
3x60m + 6x450m + 3x60m
Drugi trening jakościowy pod rząd. Wszedł nawet spoko. W miarę dobrze reaguję na jednostki szybkościowe i mogę je prawdopodobnie robić dwa dni pod rząd. Klepane w parku na hopkach. Jednostki uporządkowane dzień po dniu tak aby możliwie maksymalnie wypocząć na sobotę przed sprawdzianem na 5km.

Rozgrzewka = BS 2,65km ~ 5'17'' [14:00] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = Podbieg 3x60m + 6x450m / 3' [1.34.1 - 1.32.2 - 1.30.3 - 1.31.1 - 1.31.4 - 1.29.2] + Podbieg 3x60m
Schładzanie = BS 2,6km ~ 5'00'' [13:00] + powrót rowerkiem

Pierwsze powtórzenie na wybadanie, drugie i trzecie zleciało mi nawet nie wiem kiedy. W sumie lekkie schody zaczęły się po czwartym albo na piątym powtórzeniu, ale generalnie okej. Czuję poprawę na sile, ale no właśnie... W sobotę po parkrunie miałem mały mętlik w głowie, teraz pomału zaczynam uporządkowywać fakty.

04.07.19 - czw
WOLNE

05.07.19 - pt
BS 10-12km

10,06km ~ 4'36'' [46:20]

Całkiem spoko. Bez historii. Tempo nie za szybkie, ale szybszy BS niż moje normalne.

06.07.19 - sb
Parkrun 5km + 2h tenis ziemny
17:46
Dzisiejszy Parkrun trochę sobie bardziej rozpiszę by mieć informacje do wglądu na przyszłość. Zatem:

Najpierw na rozgrzewkę 1,94km ~ 5’31’’ [10:40] + ćwiczenia w ruchu i w miejscu.

Powrót do starej trasy, na której mój najlepszy wynik to 16:50. Dodam, że te 16:50 nabiegałem z dwumiesięcznych przygotowań typowo pod 5km.
Trasa wymierzona, odcinki oznakowane co 200m. Jedno kółko to 980m. Po 5 okrążeniach mamy dobieg 100m. Bieg na sprawdzenie, który niestety oblałem jak pierwszy lepszy łoś. Zadanie na bieg było takie, by spróbować pobić lub ewentualnie zahaczyć się o ten swój rekord. To zahaczyłem... :hahaha:

Podział pętli [980m] : 3:14.3 – 3.29.4 – 3.38.5 – 3.41.0 – 3.23.0 – 0.20.3

1km -
Z tego względu, że nie było nikogo na podobnym do mnie poziomie to byłem skazany na siebie (podobnie jak wtedy gdy biłem swój rekord). Z tego względu też, że nie biegam na tempie w okolicach 3’20’’, tylko albo znacznie szybciej (przygotowania pod 1500-2000m) albo dużo, dużo wolniej (rozbiegania) to pierwsze 200m przestrzeliłem. Oczywiście biegłem to na całkowitym luzie, a mimo to no właśnie. Pierwsze 200m w 35s (2’55’’ :bum: ) … Po szybkiej kalkulacji tempa stwierdziłem że chyba za szybko ruszyłem :hahaha: , więc zwolniłem i 400m zrobiłem w 75s, także te 200m udało się zwolnić do normalnej, docelowej prędkości. Pierwszy kilometr zamykam w okolicach 3’17’’ – 3’18’’.

2km -
No spoko. Trzymam te 40sekund na 200m. Do około 1,4km tak trzymam tempo i biegnę swoje. Biegnie się naprawdę w miarę luźno, bo jedyny problem jaki się zaczynał to z lędźwiami (czyli tak jak często mi się zdarza, spięte plecy - niestety), ale zaczyna się odcinek z lekkim podjazdem dla rowerów i schodkami + skrętka na wąski mostek i za mostkiem mój organizm mówi mi, że to chyba nie bieg na 2km tylko na 5km. Zniknął komfort i zaczynało brakować nie wiem - pary w nogach, w dodatku miałem coraz mocniej pospinane plecy, brak kogokolwiek z kim mógłbym się pościgać, kogo się złapać. Może lekka wycinka – zakwaszenie ? Ch naprawdę wie, sam nie wiem, zachowałem się jakbym po prostu zapomniał o co chodzi w biegu na 5km,a tym bardziej pewnie na 10km. Od około 1,5km – 1,6km zwolniłem wyraźnie. Kilometr w okolicach 3’33’’ i to przez to, że jeszcze się trzymałem przez te 400m. W głowie myśl o zejściu – bo przecież zakładałem co innego, na treningach biegam dość fajnie a tu taki klops. Klops, który sobie sam zafundowałem mocnym początkiem i spiętymi plecami...

3km – 4km -

Kilometry między 3’40’’, a 3’45’’. Bez historii, jedyny problem na tym etapie to spięte lędźwie i splamiony honor. Mimo wszystko uznałem, że warto przemęczyć się i pobiec to wolniej. Zawsze ma to jakąś wartość treningową. Warte podkreślenia jest to, że odczuwałem komfort oddechowy - taki powiedzmy, że dałoby radę na spokojnie coś z siebie zrozumiałego wydukać.

5km -

Kilometr niby w 3’27’’, w każdym bądź razie powiedzmy ostatnie 300-350m trochę przyspieszyłem. Na mecie nawet się fest nie zmęczyłem – chwila na złapanie oddechu i to wszystko. Z przyspieszeniem było ciężko o coś mocniejszego, bo ograniczał mnie kręgosłup. Niestety.

Po biegu dokręciłem truchtem 2km, ale nie wiem w jakim tempie – strzelam, że okolice 6’00’’, bo pierwszą pętlę biegłem z chłopakiem, lat około 12-13 tak by mu trochę pomóc ukończyć szybciej bieg. Drugą pętlę pewnie strzeliłem szybciej.

Później meczyk tenisa – nie załączałem zegarka, ale w końcu zagrałem solidny mecz – efekt nowego naciągu :D Sety 4:6 i 6:7 (6:8) po wyrównanej walce wstydu nie przynoszą...

07.07.19 - ndz
Tenis 2h + BS 10-12km

Tym razem psułem sporo piłek. Trudne piłki trzymałem, najprostsze psułem. Wyniku nie podam, bo był prawie "rowerek", ale na szczęście prawie. Wynik jednak nie odzwierciedla meczu.

Później 10,07km ~ 4'58'' [50:00]

Od wczorajszej gry w tenisa, który był bardzo intensywny + jeszcze dzisiejszy mecz na dokładkę zostałem tak sponiewierany, że czekają mnie pewnie dwa dni dokładnej rolki i rozciągania. Miał być tydzień lżejszy, a jestem tak przekopany, że szok. Zobaczymy jak to odbije.

Raport czterech tygodni (10.06.19 - 07.07.19)

Około cztery tygodnie temu wróciłem do powiedzmy mocniejszego biegania. Założyłem sobie, że przygotuję się na ile mogę do mocnego biegania na dystansie 1500m - 2000m. Termin biegu nie określony. Przygotowanie to miało mi dać "wyjście" pod dłuższy dystans. Powiedzmy pod te 5km i maksymalnie 10km. Aktualnie zaczynam dostrzegać różnice w specyfice biegów średnich, a długich. No różnica jest :hejhej:

Pierwszy etap oparłem na krótkich odcinkach na bieżni w ramach powtórzeń na pełnym wypoczynku w tempie startowym bądź wyższym (pod 1500m). Miało to na celu obiegać nową - docelową prędkość. Ponadto również w ramach powtórzeń realizowałem biegi w terenie na pętli długości 450m. Tempo ciężko do czegokolwiek odnieść. Cel to złapanie siły i umiejętności walki z rosnącym zakwaszeniem. I trzeci ostatni trening to trening progowy. W ramach tego pokonywałem 3x odcinki 10-10,7km (śr. tempo raz 3'43'' oraz dwukrotnie 3'49'') oraz dwa razy pobiegłem Parkrun - 5km na dwóch różnych pętlach (17:26 oraz 17:46).

31.08.19 biegnę w pierwszej edycji miejscowego biegu na 10km i już teraz widzę, że na pewno nie wyczaruję formy na lato na okolice 33'30'' - 33'50'', bo to jest nierealne, najzwyczajniej w świecie byłoby to myślenie życzeniowe i mógłbym to przepłacić kolejną kontuzją. To co robię da mi większe korzyści na krótszych dystansach - typowo średnich, a nie długich. Chcąc realizować jedno i drugie nie zrealizuję nic, także przynajmniej do połowy sierpnia chcę dalej robić prędkość - trudno, nawet kosztem dłuższych dystansów. Rok temu poświęciłem 2,5 miesiąca na fajne treningi i one, mimo moich wszystkich urazów, kontuzji, przebojów zdrowotnych gdzieś na pewno siedzą. Wierzę w pamięć mięśniową.

Co jest dla mnie ważne to to, że zdrowotnie póki co daję radę. Nie męczę się i czuję, że ta prędkość i siła idzie w górę. Nie ma co wyciągać wniosków z jednego biegu, a jeśli mają to być jakiekolwiek wnioski to tylko i wyłącznie pozytywne - Jeśli nie trupię na 5km przy tempie na 17:20-17:30 to jest to tempo do utrzymania na dystansie i 10km. Skupiając się na biegach średnich 10km w 34'30'' czy 34'40'' mnie jak najbardziej zadowoli, ba i podkreślę to znowu - jeśli zdrowotnie będzie wszystko okej to i wyniki przyjdą. Nie napalam się, zachciało mi się biegania na 1500-2000m to teraz trenuję.

Kolejny etap chciałbym zakończyć gdzieś w pierwszy weekend sierpnia. Tam prawdopodobnie wybiorę się tak jak w zeszłym roku do Opalenicy na 10km. Do tego czasu będę prawdopodobnie trzymać się podobnego schematu, ale z lekkimi modyfikacjami.
Treningi progowe chciałbym realizować częściej w parku na pofałdowanym terenie - wciąż czuję potrzebę polepszenia siły. Progów nie mogę biegać tylko i wyłącznie na zasadzie "walnę dyszkę i z głowy". Może to być 5-6km w tempie odpowiadającym T10. Może być to 8-10km w tempie +/- T21. Mogą to być też tempa maratońskie. Ważne jest to by nie przywiązywać się do jednego tempa.
Treningi na bieżni chciałbym również modyfikować. Zaczynając np. od mocnego tysiaka, czy biegając piramidki. Zobaczymy.

Największy problem mam ze swoimi ambicjami. Chciałbym powalczyć końcem sierpnia u siebie, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy... To mnie boli. Patrząc jednak z drugiej strony na to co biegam teraz i co przeszedłem od listopada do kwietnia. Jest nieźle.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1432
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 08.07.19 - 14.07.19
Musiałem trochę porotować treningami. W planie dnia przedstawiam "stary schemat". Tydzień okej, weszły fajne treningi. Łącznie niby gdzieś 74-75km. Sporo. Kilometraż podbiły mi trochę mecze i musiałem modyfikować rozbiegania albo z nich całkowicie rezygnować (niedziela). Byłem u fizjo. Aktualnie zaczynam pracę z plecami, bo wkurzają mnie te moje spięcia. Zobaczymy jakie będą efekty.


08.07.19 - pon
BS 12-14km

14,02km ~ 4'39'' [1:05:15]

Powyżej 13km. Tragedia, tragedia :D
Pętle leśne z dokrętką do 14km.


09.07.19 - wto
1000m + 3x300m + 1000m + 3x200m

Rozgrzewka = BS 2,62km ~ 5'26'' [14:15] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" = 1000m + 3x300m + 600m + 3x200m
Schładzanie = BS 0,86kmkm ~ 5'50'' [5:00] -> więcej mi się nie chciało + powrót rowerkiem

Przemyślałem swoją koncepcję treningową i zaczynam wprowadzać elementy brakujące.
Pierwszy kilometr wprowadzający po rozgrzewce – 3.04.3 – Odczucia takie, że tempo nie robi wrażenia, ale wycina. Założenia były takie by spróbować bez męczenia złamać te 3’00’’. Nie złamałem – biegłem równym tempem, ale zaczęło mnie kwasić na końcu. Plus lekki ból lędźwi.
Po kilometrówce przerwa 7’20’’ i przeszedłem na 300m.

Odcinki „300m” kolejno: 0.50.5 – 0.49.7 – 0.48.3

Przerwa około 6’ i przeszedłem na 600m. 600m – 1.48.9
Szedłem znowu równo na okolice 3’00’’, ale tym razem wycięło mnie w okolicach 500m, a na 600m to już miałem kwas, że nie wiem w jakim tempie bym doholował 400m. Nie było sensu – szybkość jest, trzeba pracować nad wytrzymałością.

Potem przerwa 5’ i przeszedłem na odcinki 200m.
Odcinki „200m” kolejno: 0.31.3 – 0.31.7 – 0.28.9

Odczucia takie, że po pokonaniu 1000m czy 600m mimo zakwaszenia po dobrym odpoczynku dalej mogę piłować bieganie na wyższych tempach. Problem jest taki, że szybko mnie odłącza mimo, że te 3’00’’ nie robi na mnie wrażenia.

10.07.19 - śro
Dzień meczowy

Na linii 5,1km. Otwieramy sezon 2019/20.

11.07.19 - czw
3x60m + 2km + 5x450m + 3x60m

Rozgrzewka = BS 2,82km ~ 5'24'' [15:15] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA - "J" =
3x60m
2km [3.34.2 – 3.31.5] – lapowane ręcznie, bo odcinek wymierzony, a zegarek się mota i gubi jak głupi….
przerwa 6’
+/- 450m [1.29.7 - 1.29.6 - 1.28.9 - 1.29.3 - 1.29.2]
na przerwie między odcinkami 2’55’’
3x60m
Schładzanie = BS 2,93km ~ 5'21'' [15:40] + powrót rowerkiem

Weszło fajniuchno. Ciekaw jestem w ogóle czy ta moja pagórkowata pętla ma 450m czy więcej, bo zegarek w tym parku pokazuje cuda… Odcinek 2km łapałem na lapy, bo trasa wymierzona. Na zegarek nie było sensu większego zerkać.
Zaczynają boleć łydy. Zrolowałem i wymaltretowałem piłeczką kauczukową. Efekt taki, że na drugi dzień lewa łyda fajnie puściła, a prawa zaczęła boleć jeszcze mocniej…

12.07.19 - pt
BS 10-12km
No i musiałem lekko zmodyfikować plany, bo plan pisałem przy sobocie lub niedzieli, a po drodze wyszedł mecz do posędziowania na linii.
Zatem:

Drugi mecz na linii – 5,6km. Boli prawa łydaaaaaaa….
Potem pod wieczór dokręciłem jeszcze 8,27km~ 4’50’’ [40:00], ale to tak mocno niechętnie.
Bieg na zaliczenie i tak by spróbować rozbić prawą łydkę.

13.07.19 - sb
10km 3’50" - 3'55"
Kolejna modyfikacja dnia. Raz, że tempo docelowe miało być niższe (bo później ze znajomymi ustaliłem, że jednak gdzieś 3'55" - 4'00"), a dwa, że miałem mieć trzeci meczyk do posędziowania - znowu na linii. Przejdę najpierw do części bardziej biegowej.

Biegaliśmy w parku, na hopkach, tam gdzie latam te swoje cuda po 450m i podbiegi…
Biegane na pętli kilometrowej, więc powinno wyjść 12km, a wyszło 10,94km wg zegarka.
No jaja, ale oznakowana trasa się przydaje…. Mierzyć możemy gdzieś w trzech miejscach, także zegarek służył tylko do odhaczenia pętli. Tak w ogóle to udało się rozbiegać łydkę, którą zmaltretowałem. Oł jeee.

Rozgrzewka = BS 2,00km ~ 5'36'' [11:11] + ćwiczenia w ruchu i miejscu
CZ.GŁÓWNA = 12km ~ 3’51’’ [46:16] + 3x60m
Schładzanie = BS 1,24km ~ 5'27'' [6:46] + powrót rowerkiem

Biegane w trójkę. Lało pięknie, dawno nie latałem przy takiej pogodzie. Tak lało, że koszulka, spodenki przyklejały się do ciała, a nogi, buty uwalone od błota. Ludzi na dworze praktycznie brak, a jak byli to w kurtkach, podczas gdy trzech debili w parku biega…
Fajnie się biegało, dobre zmiany. Miałem zrobić 10km, bo później miałem jechać na mecz. Na mecz pojechałem, ale wcześniej ukręciłem 12km. Dobry bieg, fajne zmiany. Bieg progresywny. Fajnie. Najwolniejsze lapowanie wyszło w 3.59.0, najszybsze ostatnie w 3.44.0 oraz 3.36.0. Zazwyczaj jednak było tak między 3’50’’, a 3’54’’…
Wróciłem do domu to się okazało, że poobcierało mnie w niektórych miejscach. W niektórych miejscach to mnie obtarło pierwszy raz… Nie ciekawie, ale przeszło :bum:

Potem na meczu 5,5km. Mecz niby większość czasu grany w poprzek, ale ładnie mnie przeganiali.
Ważne natomiast to, że nogi trzymają. Pod wieczór wyrolowałem i rozciągnąłem łydki.

14.07.19 - ndz
BS 10-12km
WOLNE/lub delikatnie rower

Nie wiem co wyjdzie, ale plan raczej taki by poświęcić czas na rolkę, rozciąganie, nowe ćwiczenia na plecy. Jednym słowem odpust, ale wg mnie potrzebny, bo nie ma co się jarać tym, że wyszłoby mi 85-86km. To mi formy nie podbije, a większy pożytek da odpoczynek.
ODPOWIEDZ