mpruchni napisał(a):
marek84 napisał(a):
To półmaraton, kilkanaście sekund z 1km naprawdę nie zabije
Dwadzieścia pięć sekund na pierwszych 450 metrach
marek84 napisał(a):
z dwojga złego lepiej tak niż jak 50% ludności po starcie leci za szybko.
No właśnie dopiero po takim korku na dzień dobry to się ludzie rzucają do odrabiania i lecą za szybko!
marek84 napisał(a):
Nikt tak dokładnie tempowo nie biega.
Ja mam na przykład takie zboczenie, że próbuję sobie wcześniej taktycznie zaplanować tempa na poszczególnych odcinkach i nawet jeśli nie co do sekundy, to na "szybciej-wolniej" często mi się sprawdza, a już zwłaszcza na pierwszych kilometrach.
marek84 napisał(a):
Ja ustawiłem się koło 8 chyba rzędu
I to było najlepsze rozwiązanie, jak się okazało.
Nie wiesz ile dokładnie straciłeś, bo na pierwszych metrach GPS-y głupoty pokazywały. Przykładowo u mnie pokazywało na pierwszych 200-300 metrach tempo 4:30, a uwierz mi że było sporo szybciej, podejrzewam że gdzieś koło 4:00 nawet bo po lekkim ustabilizowaniu bez żadnej istotnej zmiany tempa na znaczniku 1km miałem 4:06. Nie zrozum mnie źle - ja też uważam, że to było bez sensu, ale ta strata nawet w okolicach 20 sekund w tych warunkach niewiele zmieniała. Nawet tutaj na blogach niejednokrotnie można poczytać, jak ludzie z poziomu 38-39min/10km otwierają pierwsze 400-500 metrów w tempie 3:30-3:35 i bronią do końca wyniku. Ludzie biegnący na mocne czasy również są świadomi, że nie da się tego od razu odrobić (zresztą nawet nie są w stanie, bo by musieli biec w tempie T5, a na to chyba nikt aż tak szalony nie jest), a im niższy poziom sportowy tym mniejszą różnicę robi te 20 sekund. Więcej na wodopojach się w takim tłumie straci (wtrącenie z rytmu, pobranie kubka, picie, powrót do rytmu etc). Z perspektywy kilku lat biegania: demonizujemy stosunkowo niewielkie rzeczy, a przykładowo ile osób wzięło poprawkę na słabe warunki? Bo wina pejsów, wina tego, wina tamtego - a ja biegnąc w miarę równym tempem (pierwsze 10km w 41:20, drugie 10km w 40:58 gdzie jednak bylo więcej wiatru w plecy), pomijając już nawet przepychanki na starcie czy pierwszych km: na 5km byłem 291 open, na mecie 221 open. Większość zawodników po prostu przeszacowała swoje siły, skoro aż tak poskładało ludzi teoretycznie mocniejszych (czyli bardziej świadomych), to z dużą dozą pr-stwa można założyć ten sam efekt u wolniej biegnących. A pogoda do biegania to była wczoraj słaba: zaczynaliśmy w 24-25 stopniach i było duszno/wilgotno, później z kolei cały czas padało - ślisko (zwłaszcza na kostce i błocie na mecie), gorzej się biegnie, trzeba uważać na kałuże i tory tramwajowe żeby nogi nie skręcic. Do tego temperatura nadal nie była optymalna, bo było cały czas powyżej 20-tu stopni, co ma wpływ na wynik sportowy.