Nie łam się Siedlak1975, w sumie lepiej teraz niż za 4-6 tygodni.
Ja 2 lata temu gdy robiłem plan maratoński (pod wiosnę) byłem 2 razy chory z czego 2-gi raz pod sam koniec przygotowań. Oba przeziębienia "przelatałem", tj. kilometraż obcięty i wtedy bez akcentów ale coś tam biegałem, BSy. (Czytałem oczywiście jakieś wątki w tym temacie i trzymałem się zasady, że gdy nie ma kaszlu i gorączki to mimo osłabienia coś tam się ruszałem) Oczywiście generalnie byłem mega zły bo poza okresami osłabienia czułem się mocno. Koniec końców siadło super. Plan na 3:30 a urwałem z tego prawie 8 min.
5 - ok 19:35-40 (Parkrun Katowice 19:13, niedomierzony),
10 - 40:23 Oshee Wawa 2019,
HM - 1:29:25 Półmaraton Warszawski 2019,
M - 3:17:13 Perła Paprocan 2018 (jesień), też niedomierzony, ale lekko trailowy więc się offsetuje :P
Chyba nie jest tak źle jak myślałem.
1km(zawiesił się odczt pulsu i musiałem wyłączyć zegarek) +14 km w 4:52 na średnim 135. W miarę lekko się biegło biorąc pod uwagę tydzień infekcji.
Myślałem, że będę męczył wolniej niż 5:00. Miła niespodzianka ale jestem trochę do tyłu. Nie ma cudów.
Może jednak z tej mąki jakiś chleb w marcu jeszcze będzie.
Miałem jedną. Odpuściłem tydzień.
Błąd był taki, że przy pierwszych objawach nie odpuściłem od razu kilka dni tylko miałem nadzieję że przejdzie.
Oczywiscie nie przeszło
Na śląsku jest prawie epidemia. Prawie wszyscy coś mają. Łatwo się zarazić.
Wczoraj trochę wyszło, że miałem tydzień infekcji i przerwę.
10km w 4:55 na średnim 132 + 13km w 4:33 (3s szybciej od TM)na średnim 149 czyli 81%.
Do tego ostatnie 3 km dość ciężko. Takie tempo wchodziło na pulsie 140 - 145.
Ze strachu przed kolejną infekcją ubrałem się zbyt ciepło i trochę się gotowałem na TM. To mogło mieć pewien wpływ na puls.
Faktycznie, 19.6km to nie 20. Co racja to racja, dobrze że się wreszcie trochę oszczędzałeś.
Co do tych dni konia - bywa tak. Najlepszy przykład - wylatuję sobie w piątek na trening. Chcę zrobić jakąś dyszkę i na chatę. Wbiegam do parku, przyspieszam, lekko się leci. Postanawiam zrobić dychę ciągłego. Park, ciemno jak w d..., nierówno, a ja o czołówce lecę sobie po 4:15, potem po 4:10, 4:05, kończyłem 4:00. W sumie 14km śrenio mi wyszło z dobiegiem do parku i powrotem chyba 4:22.
Wczoraj niby warunki lepsze, cieplej, ubiór lżejszy, dzień - i już tak nie szlo.
Siedlak1975 - przede wszystkim gratuluję ci dobrego podejścia, że nie ciśniesz, by ten maraton na siłę zrealizować.
Zdrowie jest najważniejsze. Wyleczysz się do końca, zrobisz życiówki na krótszych dystansach a z maratonem jeszcze się rozliczysz
Dzięki. Mnie bieganie maratonu dla samego zaliczenia nie interesuje.
Mam nadzieję, że to co wypracowałem przez zimę się nie zgubi i będzie dobrą bazą pod połówkę w Opolu. Tam musi być ogień.
Z jednej strony będąc na Twoim miejscu chyba bym poczekał z decyzją np. do końca tygodnia i zobaczył jak z tym choróbskiem. Pisałem Ci wcześniej że miałem infekcję 2 tygodnie przed 1szym maratonem i lekko przebiegałem, ale przed samym startem byłem już parę dni na bank fit, tylko jakby niedotrenowany (ale może to dobrze...?).
I tak ten tydzień miał być pewnie początkiem luzowania. Myślę, że jak zwalczysz infekcję to i tak mógłbyś nabiegać spokojnie życiówkę, może nie o 6-8 czy więcej minut, ale te 3-4 raczej lekko widząc Twoje treningi. Biegnąc do połowy tempem z ostatniej Perły a później lekko przyspieszyć. Z drugiej strony zdrowie jest jedno i na pewno lepiej dmuchać na zimne a maraton nie ucieknie.
5 - ok 19:35-40 (Parkrun Katowice 19:13, niedomierzony),
10 - 40:23 Oshee Wawa 2019,
HM - 1:29:25 Półmaraton Warszawski 2019,
M - 3:17:13 Perła Paprocan 2018 (jesień), też niedomierzony, ale lekko trailowy więc się offsetuje :P