Nie powiem, półmaraton w 9 tygodni od roztrenowania to ambitny cel. Na 10 km spokojnie starczy, przy połówce bałbym się, że zabraknie mi wytrzymałości (coś takiego przydarzyło mi się rok temu). Chociaż biorąc pod uwagę, że poprzedni startem docelowym na jesieni był maraton i twoją regenerację, to może się udać.

Ano niestety ciężko z terminami
Koniec marca jest połówka w W-wie ale tam jadę jako pace. Kwietniowe są wtedy co jestem poza krajem na desce. W najgorszym wypadku zostaje 5 maja Białostocka połówka
Jak na razie to się ni cholery nie czuję na połówkę w połowie marca, no ale jeszcze trochę czasu jest.
Jedne z treningów będę robił podczas połówki w Wiązownej, pewnie to da trochę odpowiedzi.

Zdjęcie na insta po treningu mówiło samo za siebie Wytrwałości do celów!

infernal - najgorsze jest to, że obecnie mnie tak 2/3 treningów poniewiera A właściwie jeszcze gorsze jest to, że te tempa które tam są nie powinny robić na mnie wrażenia, zwłaszcza pod koniec już drugiego tyg.
Coby gołosłownym nie być wczoraj miałem bieg ciągły pod dachem, bieżnia miała cały czas nachylenie na poziomie 1%:
5km@4"30
5km@4"20
5km@4"10
500m@3"19 (miało być 1000m no ale już ledwo co do 500-tki doleciałem z językiem na wierzchu i piłowałem nosem po pasie...)
Ja rozumiem, że ukrop i że jeszcze początki ale COME ON. Pulsu nie ma co sprawdzać bo wariował. Nie wiem czy to jednak ten gradient tak zabija czy po prostu pizda

U mnie jest to samo, tylko że ja okres roztrenowania miałem jeszcze w tamtym roku Nie ma co się dołować bo ja już sam powątpiewam w swój znikomy progress na nadchodzący sezon. Tak czy owak, nap... swoje więc przynajmniej nic sobie zarzucić nie będziemy mogli

Powrót po roztrenowaniu do dobrego tempa na rozbieganiu to może być śmiało i 3-4 tygodnie, więc ja bym się nie dołował Ale też nie szarżował, bo zbyt duże intensywności teraz na każdym treningu długofalowo dobre nie będą. Jak wiemy bieganie wymaga cierpliwości

sebbor - i u mnie chyba tak właśnie było Teraz czuję, że biegam mocniej niż w podobnym okresie rok wcześniej i już jest git.
Trochę zaległości było, więc trzeba było w końcu uzupełnić dzienniczek, dodatkowo trochę zmieniłem formę pisania.

Po raz pierwszy kilometraż tygodniowy wyskoczył ponad 110km. Gdynia za 3 tyg. cały czas myślę jak biec. Wpierw zakładałem od startu po 3'43, później zacząłem kombinować by może pierwsze 10km z grupą na 1:20h i się urwać po połowie. No nie wiem + ciekawe jak się organizm zapatrzy na tempo którego nei biegam na treningach

Krystian HM warszawski lecisz jako pace - na 1:30 czy 1:25?

b@rto - niestety na 1:35h :/ Wych... mnie :D Ale poprosiłem ich by mieli mnie w rezerwie i jak tylko się zwolni slot na 1:25 to biorę. Zwłaszcza, że ode mnie z klubu trzech kumpli atakuje 1:25.

A miałem się Ciebie pytać bliżej startu czy planujesz biec całość równo.
Bo jak Mariusz będzie prowadził na 1:25, to może być za mocno na trening

Mariusz nie prowadzi Więc nie będzie srogiego otwarcia :D Ja jak uda się przeskoczyć to całość równo, tak jak rok temu.

Szkoda, że nie prowadzisz na 1:30, może wtedy bym się skusił.

No to Ci się na niedzielę szykuje orka w treningu, patrząc po odczuciach z tygodnia.
Chyba, że piata rano, zabawa skończona, głowa nie za ciężka i leciutki krok będzie
(Pod Budą - "Na całość")

Taaaa aż boję się myśleć co to będzie na Agrykoli :D