właśnie odwrotnie. było naprawdę git. miałem duże - i narastające od 6-7 km - uczucie mocy. mógłbym spokojnie zrobić jeszcze 2-3 km, może nie tempem 4:30, ale ok. 5:00 na pewno. ciekawostka, że czułem dokładnie to samo w obu biegach, choć - jak widać - drugi trening biegłem średnio szybszym tempem i na końcu nie zszedłem do tempa 4:30 z pierwszego rozpisanego treningu.sochers pisze: Chyba ze po tych 8 padłeś i trzeba CIę było reanimować
wydaje mi się, że biegłem w miarę jednostajnie. taki przynajmniej miałem zamiar, poza końcówką, gdzie świadomie przyciskałem. trasa nie jest jednolita. początek po chodniku, ale to wiadomo - rozruch i bez rozgrzewki - więc to normalne, że nieco gorszy czas. po ok. 500 metrach wbiegam na wyjeżdżoną polną drogę i tak do 2,5 km. potem las, nieco grząsko na drodze, przez ok. 100 metrów piach, przejazd kolejowy (bardzo uczęszczany, więc trzeba być czujnym). po 4. km nawrotka (trzeba wyhamować i na nowo się rozpędzać) i tą samą trasą z powrotem.axe pisze:A dlaczego Ci tak czasy "falują"? Trasa płaska, czy są jakieś minimalne wzniesienia? Czy może ciśniesz/odpoczywasz/ciśniesz...?
aż takie wielkie są te wahania?
stadwor, ponowne wielkie dzięki za wpis.
masz 100 proc. racji z wodą. widzę to po swojej koszulce, która do 10 km jest mokra, bo się pocę (mam czym), a od 10 km zaczyna schnąć i przybiegam do domu w suchej niemal koszulce i w ogóle niespocony
masz 200 proc. racji, że nie da się iść równocześnie w dwie przeciwne strony. już to kiedyś słyszałem na siłowni, kiedy chciałem redukować masę ciała i robić w tym czasie klatkę
na razie idę w kierunku 45 min/10 km. miała być tylko zabawa, ale jak ktoś powyżej zauważył - widać po moich czasach, że mam szansę ukręcić już teraz 48 min i ja się z tym zgadzam. może nawet na jesień wyjdzie z tego 45 min... uda się, to się uda. nie uda, nie będę rozpaczać. na razie biegam 3 razy w tygodniu. jest lato, więc korzystam z ładnej pogody i długiego dnia. zimą, już postanowiłem, będę biegać max. 2 x w tygodniu i więcej czasu poświęcę na kickboxing, bo mi na tym bardziej zależy. w ubieganiu już sobie udowodniłem, że "mogę" i chyba mi to wystarczy. gdzieś mi się tam marzy maraton w 2019r., ale jeszcze zobaczymy.
oczywiście nadal celuję w 45 min w październiku, więc kibicujcie