MatiR - Pudrowanie trupa
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
30.07.18 - pon
Easy na samopoczucie...
Wyszło 10,74km po 4'37'' [49'35'']...
Nawierzchnia mieszana - las, asfalt... Generalnie wolniejsze biegi klepię w starych dojechanych asicsach pulsach. Dzisiaj z ciekawości wybrałem człapaki od kalenji te najtańsze, których używam do kaleczenia tenisa ziemnego czy innych sportów, które nie wymagają długiego i monotonnego przekładania nóg. Efekt testów taki, że poza tym, że but jest lekki to nie ma żadnych innych atutów, ale ciężko ich oczekiwać od obuwia za 50zł... Na leśne ścieżki jeszcze, jeszcze, ale asfalt - nie. Niby są miękkie, ale uczucie prawie takie jakbym biegł w startówkach. Na jesień muszę pomyśleć nad obuwiem na dojechanie...
Easy na samopoczucie...
Wyszło 10,74km po 4'37'' [49'35'']...
Nawierzchnia mieszana - las, asfalt... Generalnie wolniejsze biegi klepię w starych dojechanych asicsach pulsach. Dzisiaj z ciekawości wybrałem człapaki od kalenji te najtańsze, których używam do kaleczenia tenisa ziemnego czy innych sportów, które nie wymagają długiego i monotonnego przekładania nóg. Efekt testów taki, że poza tym, że but jest lekki to nie ma żadnych innych atutów, ale ciężko ich oczekiwać od obuwia za 50zł... Na leśne ścieżki jeszcze, jeszcze, ale asfalt - nie. Niby są miękkie, ale uczucie prawie takie jakbym biegł w startówkach. Na jesień muszę pomyśleć nad obuwiem na dojechanie...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
31.07.18 - wto
4x(1200m/200m/400m)
Start o godzinie około 19:30... Stadion, bieżnia. Sporo cienia, ale duszno... Jakieś 28-29 stopni.
Dojazd rowerkiem na stadion i 2,72km po 5'32'' + 15' rozgrzewki...
1. 1200m-4:04 [3'23''] ; 200m-1:04 [5'20''] ; 400m-1:15 [3'07'']
przerwa 400m w truchto-marszu, około 3'50''-4'00''
2.1200m-4:03 [3'22''] ; 200m-1:04 [5'20''] ; 400m-1:16 [3'10']
przerwa
3.1200m-4:03 [3'22''] ; 200m-1:06 [5'30''] ; 400m-1:16 [3'10'']
przerwa
4.1200m-4:01 [3'20''] ; 200m-1:06 [5'30''] ; 400m-1:13 [3'02'']
przerwa
Na koniec dokręciłem 2,4km po 5'57'' na bosaczka...
Całkiem fajnie siadło. Jestem zadowolony. Mimo temperatury to bez przytykania, wciąż bawię się w obieganie tej prędkości i jej stopniowe wydłużanie...
4x(1200m/200m/400m)
Start o godzinie około 19:30... Stadion, bieżnia. Sporo cienia, ale duszno... Jakieś 28-29 stopni.
Dojazd rowerkiem na stadion i 2,72km po 5'32'' + 15' rozgrzewki...
1. 1200m-4:04 [3'23''] ; 200m-1:04 [5'20''] ; 400m-1:15 [3'07'']
przerwa 400m w truchto-marszu, około 3'50''-4'00''
2.1200m-4:03 [3'22''] ; 200m-1:04 [5'20''] ; 400m-1:16 [3'10']
przerwa
3.1200m-4:03 [3'22''] ; 200m-1:06 [5'30''] ; 400m-1:16 [3'10'']
przerwa
4.1200m-4:01 [3'20''] ; 200m-1:06 [5'30''] ; 400m-1:13 [3'02'']
przerwa
Na koniec dokręciłem 2,4km po 5'57'' na bosaczka...
Całkiem fajnie siadło. Jestem zadowolony. Mimo temperatury to bez przytykania, wciąż bawię się w obieganie tej prędkości i jej stopniowe wydłużanie...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
Podsumowanie lipca 2018
Przebieg około 240km.
W miesiącu lipiec głównie starałem się zaprzyjaźnić z interwałami i rytmami, których raczej wcześniej unikałem. Jeśli można pisać o startach to odbyłem jeden start kontrolny [21.07 - Parkrun Leszno 5km], który miał mi przypomnieć przebieg części trasy na której będę startować za 2-3 tygodnie... Wynik 17:45 na pierwszy rzut oka jest słaby, ale biorąc pod uwagę pogodę, ukształtowanie trasy no i wówczas lekkie problemy żołądkowe, to trochę zmienia to dla mnie postać rzeczy. Choć może strzelam - odbyłem może z 7 jednostek na bieżni, to czuję poprawę. Nauczyłem się biegać wolniej BSy i biegi regeneracyjne, co jest dużym postępem. Biegi powyżej 5'00'' już nie są "bee"... W sierpniu zaplanowane mam 3 starty - może dorzucę mocniejszy Parkrun, ale raczej jeszcze bez atakowania na wynik <17' i niżej. 3 starty na 10km raczej kontrolne, bo w tych warunkach to ciężko o miarodajne wyniki. Starty mają mnie wprowadzić do październikowych biegów już strikte na wyniki... Oprócz tego będę trzymać się jeszcze przez przyszły miesiąc formuły 2x w tygodniu bieżnia lub treningi z bieżni podobne - interwały i rytmy...
O lekkich urazach wspominam w podsumowaniach tygodnia.
Pierwszy start w najbliższy weekend - 04.08 - o ciekawej godzinie - 13:00...
Od miesiąca sierpień starać się będę monitorować wagę...
Przebieg około 240km.
W miesiącu lipiec głównie starałem się zaprzyjaźnić z interwałami i rytmami, których raczej wcześniej unikałem. Jeśli można pisać o startach to odbyłem jeden start kontrolny [21.07 - Parkrun Leszno 5km], który miał mi przypomnieć przebieg części trasy na której będę startować za 2-3 tygodnie... Wynik 17:45 na pierwszy rzut oka jest słaby, ale biorąc pod uwagę pogodę, ukształtowanie trasy no i wówczas lekkie problemy żołądkowe, to trochę zmienia to dla mnie postać rzeczy. Choć może strzelam - odbyłem może z 7 jednostek na bieżni, to czuję poprawę. Nauczyłem się biegać wolniej BSy i biegi regeneracyjne, co jest dużym postępem. Biegi powyżej 5'00'' już nie są "bee"... W sierpniu zaplanowane mam 3 starty - może dorzucę mocniejszy Parkrun, ale raczej jeszcze bez atakowania na wynik <17' i niżej. 3 starty na 10km raczej kontrolne, bo w tych warunkach to ciężko o miarodajne wyniki. Starty mają mnie wprowadzić do październikowych biegów już strikte na wyniki... Oprócz tego będę trzymać się jeszcze przez przyszły miesiąc formuły 2x w tygodniu bieżnia lub treningi z bieżni podobne - interwały i rytmy...
O lekkich urazach wspominam w podsumowaniach tygodnia.
Pierwszy start w najbliższy weekend - 04.08 - o ciekawej godzinie - 13:00...
Od miesiąca sierpień starać się będę monitorować wagę...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
01.08.18 - śro
Easy 14-16km...
Dojazd rowerkiem do miasta i ...
15,15km po 5'07'' wzdłuż wału... [1:17:35]
Do 11km szuranie szło ciężko, później trochę lepiej...
02.08.18 - czw
WOLNE
Kaleczony tenis na orliku.
Czemu mi się ubzdurało, że Bieg Opalińskich biegnę w sobotę ?
Easy 14-16km...
Dojazd rowerkiem do miasta i ...
15,15km po 5'07'' wzdłuż wału... [1:17:35]
Do 11km szuranie szło ciężko, później trochę lepiej...
02.08.18 - czw
WOLNE
Kaleczony tenis na orliku.
Czemu mi się ubzdurało, że Bieg Opalińskich biegnę w sobotę ?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
03.08.18 - pt
WOLNE
Orlik - tenis...
04.08.18 - sb
Easy 6-8km
Siadło łącznie ok. 6,9km w 30'09'' [robione na dwie tury].
W międzyczasie ćwiczenia na pobudzenie i inne duperele...
Rozruch kości przed jutrzejszą spalenizną...
WOLNE
Orlik - tenis...
04.08.18 - sb
Easy 6-8km
Siadło łącznie ok. 6,9km w 30'09'' [robione na dwie tury].
W międzyczasie ćwiczenia na pobudzenie i inne duperele...
Rozruch kości przed jutrzejszą spalenizną...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
05.08.18 - ndz
Bieg Opalińskich - Opalenica 10km
35'49'' netto 9/341
Planowy start o godzinie 13:00. Na miejscu byłem chwilę po 11 - jeśli w przyszłym roku się zdecyduję ponownie na ten bieg to mogę wpaść śmiało koło 12, bo miejsca do parkowania było sporo, poza tym, drogi były przejezdne... W każdym razie plus wcześniejszego przyjazdu to taki, że udało się załatwić wszystko na spokojnie. Pakiety biedne, ale biorąc pod uwagę samą organizację biegu, udogodnienia na trasie to było warto wpaść. Około 12:25 wyszedłem poudawać rozgrzewkę (12' po 5'46'' [2,08km] i trochę ćwiczeń w ruchu i w miejscu). Około 12:50 byłem gotowy do biegu...
13:00 start. Temperatura okolice 28 stopni, także ochłodzenie w stosunku do poprzednich dni Biegło się do pewnego momentu całkiem komfortowo, temperatury nie było czuć - chwała mieszkańcom i organizatorom za szlaufy z wodą i kurtyny... Wody po biegu widziałem, że nawet sporo zostało - świetne przygotowanie w tym zakresie... Biegło się całkiem spoko gdyby nie wiatr... Menda straszna... Większość trasy, bo tak powiedzmy 6km biegliśmy grupą około 10-11 osób tempem między 3'30'', a 3'35''. Dla mnie tempo idealne, w dodatku przed sobą większość trasy miałem wiatrochrony w postaci mocniejszych kolegów - bardzo mi to pasowało, ale cóż... Wiedziałem, że biegnąc w tej grupce skazuje się na samotną końcówkę i to pewnie w dużej mierze pod wiatr, ale wypadało trochę się przetestować. Wolałem pobiec mocniej część trasy z kimś niż biec wolniej - na własną rękę - myślę przy tym wietrze byłoby ciężej samemu i pobiegłbym gorzej. W trakcie biegu jeszcze z grupą, miałem głupi pomysł by zaistnieć i wysunąć się na prowadzenie i celowo zwolnić grupę, ale na szczęście mi się to odwidziało. Trochę za dużo naoglądałem się kolarstwa ostatnimi czasy. Jest około 6,3-6,5km grupka się rozerwała, czołówka poleciała swoje - musiało im fajnie skoczyć tempo skoro zrobili z tego delikatnie powyżej 34' (zwycięzca życiówka coś około 30'30'' także no - typowy bieg na miejsca) . W każdym bądź razie, przez jakiś czas zostałem z dwoma zawodnikami, a potem sam... Pomału zaczynała się robić fajna wycinka w nogach - oddechowo spora rezerwa, ale w nogach czułem już ten kwasik jak podczas któregoś powtórzenia interwałowego, a tu jeszcze 3km (W ogóle całkiem zabawne jest to, że w nogach mam ultra, mam maratony, a przez przejście w krótsze biegi taka dycha zrobiła się naprawdę długa ), ale dobra trochę zwolniłem pod wiatr, jakiś tam zakręt i jest ulga - normalne warunki - w tle gra melodyjka Elektrycznych Gitar - I co ja robię tu... - chciałem pośpiewać, ale nie będę z siebie robił większego głupa - starczy że biegnę w środku dnia w prawie upale zawody biegowe... Staram się trzymać tempo, które umożliwiają mi nogi tj. między 3'34''-3'38''. W miarę się to udaje, ale znowu zaczynają się zakręty i znowu pod wiatr... Nogi wycięte, kaleczę ruch biegowy bardziej niż zwykle, mina jakbym zjadł kilka cytryn, na zegarek nie patrzę pewnie wyjdzie powyżej 36'(przeważnie śledzę tylko tempo danego kilometra), także słabo... Znowu skręt, widzę metę i niespodzianka - z daleka widzę, że na zegarze jest około 35'20''-35'25'', a meta za jakieś 150m - Spoko, ale nie po to robiłem 200setki, 400setki by finiszować truchtem jak na tegorocznym Wrocławskim Półmaratonie - co to to nie - Końcówkę udało się zrobić mniej więcej na tempie 3'10'' - szkoda że ta prosta nie była dłuższa, może bym trochę wydusił więcej do odciny... W każdym razie wynik można powiedzieć satysfakcjonujący. Wyszło 35'49'' netto... 9 miejsce OPEN na około strzelam 400-410 osób...
Podział tempa biegu:
3:36.4 - 3:35.0 - 3:32.9 - 3:32.1 - 3:30.1 - 3:31.1 - 3:41.9 - 3:38.1 - 3:34.8 - 3:36.0
Organizacyjnie dla zainteresowanych
PLUS:
- Bieg porównałbym do Żmigrodzkiego Biegu Smoka - fajna impreza, nie za duża. Wprawdzie w Żmigrodzie było o połowę biegaczy mniej, ale trasy dosyć podobne - ładne widokowo i dosyć szybkie - no gdyby nie pogoda
- Organizacja na trasie - Super - nie czuć było tej temperatury, wody tyle że w niektórych miejscach nawet nie brałem...
- Atmosfera bardzo podobna jak w Grodzisku Wielkopolskim - koniec końców miejscowości bardzo blisko siebie oddalone - mieszkańcy zainteresowani biegiem, naprawdę fajnie.
-Niskie wpisowe.
- Przyzwoita obsada.
Na minus:
-Jeśli ktoś lubi jakieś gadżety i inne duperelki to tutaj tego nie ma - ale nie wymagajmy cudów przy niskim wpisowym.
- Nagrody w kategoriach wiekowych dublowane z nagrodami w generalce. Był zapis w regulaminie z którego można było jasno wywnioskować, że tak jest, ale kurcze - na miejscu organizatora zrobiłbym jak już to samą generalkę i tam należnie nagrodził zwycięzców jednorazowo, a nie w dwóch turach. Kategorię mężczyzn zdominowała moja kategoria wiekowa M20, także żeby być na pudle w wiekowej musiałbym być na pudle w generalce - a na tle tych panów to ja jednak jestem jeszcze za cienki
Treningowo
- Na jesień realnym celem będzie łamanie 35', kwestia wydłużenia - w sierpniu treningami pod 10km i półmaraton będą zawody na weekend (Leszno i Kunice i może Parkrun), we wrześniu mniej zawodów, więcej treningów już strikte pod 10 i 21km...
- Dorobiłem się znośnego - nieoficjalnego rekordu na 10km - 35'49''. Nieoficjalnego bo trasa bez atestu, ale nawet gdy zdarzyło się czasem ściąć zakręt, to zegarek i tak pokazał te 10,01, także po śladzie drogi te 10km może być...
- Czasem warto pobiec ślepo za grupą niż bardziej asekuracyjnie.
Po biegu lekko się zgubiłem w drodze do szatni i wyszedł mi dłuższy spacer... . Później orlik - tenis
Bieg Opalińskich - Opalenica 10km
35'49'' netto 9/341
Planowy start o godzinie 13:00. Na miejscu byłem chwilę po 11 - jeśli w przyszłym roku się zdecyduję ponownie na ten bieg to mogę wpaść śmiało koło 12, bo miejsca do parkowania było sporo, poza tym, drogi były przejezdne... W każdym razie plus wcześniejszego przyjazdu to taki, że udało się załatwić wszystko na spokojnie. Pakiety biedne, ale biorąc pod uwagę samą organizację biegu, udogodnienia na trasie to było warto wpaść. Około 12:25 wyszedłem poudawać rozgrzewkę (12' po 5'46'' [2,08km] i trochę ćwiczeń w ruchu i w miejscu). Około 12:50 byłem gotowy do biegu...
13:00 start. Temperatura okolice 28 stopni, także ochłodzenie w stosunku do poprzednich dni Biegło się do pewnego momentu całkiem komfortowo, temperatury nie było czuć - chwała mieszkańcom i organizatorom za szlaufy z wodą i kurtyny... Wody po biegu widziałem, że nawet sporo zostało - świetne przygotowanie w tym zakresie... Biegło się całkiem spoko gdyby nie wiatr... Menda straszna... Większość trasy, bo tak powiedzmy 6km biegliśmy grupą około 10-11 osób tempem między 3'30'', a 3'35''. Dla mnie tempo idealne, w dodatku przed sobą większość trasy miałem wiatrochrony w postaci mocniejszych kolegów - bardzo mi to pasowało, ale cóż... Wiedziałem, że biegnąc w tej grupce skazuje się na samotną końcówkę i to pewnie w dużej mierze pod wiatr, ale wypadało trochę się przetestować. Wolałem pobiec mocniej część trasy z kimś niż biec wolniej - na własną rękę - myślę przy tym wietrze byłoby ciężej samemu i pobiegłbym gorzej. W trakcie biegu jeszcze z grupą, miałem głupi pomysł by zaistnieć i wysunąć się na prowadzenie i celowo zwolnić grupę, ale na szczęście mi się to odwidziało. Trochę za dużo naoglądałem się kolarstwa ostatnimi czasy. Jest około 6,3-6,5km grupka się rozerwała, czołówka poleciała swoje - musiało im fajnie skoczyć tempo skoro zrobili z tego delikatnie powyżej 34' (zwycięzca życiówka coś około 30'30'' także no - typowy bieg na miejsca) . W każdym bądź razie, przez jakiś czas zostałem z dwoma zawodnikami, a potem sam... Pomału zaczynała się robić fajna wycinka w nogach - oddechowo spora rezerwa, ale w nogach czułem już ten kwasik jak podczas któregoś powtórzenia interwałowego, a tu jeszcze 3km (W ogóle całkiem zabawne jest to, że w nogach mam ultra, mam maratony, a przez przejście w krótsze biegi taka dycha zrobiła się naprawdę długa ), ale dobra trochę zwolniłem pod wiatr, jakiś tam zakręt i jest ulga - normalne warunki - w tle gra melodyjka Elektrycznych Gitar - I co ja robię tu... - chciałem pośpiewać, ale nie będę z siebie robił większego głupa - starczy że biegnę w środku dnia w prawie upale zawody biegowe... Staram się trzymać tempo, które umożliwiają mi nogi tj. między 3'34''-3'38''. W miarę się to udaje, ale znowu zaczynają się zakręty i znowu pod wiatr... Nogi wycięte, kaleczę ruch biegowy bardziej niż zwykle, mina jakbym zjadł kilka cytryn, na zegarek nie patrzę pewnie wyjdzie powyżej 36'(przeważnie śledzę tylko tempo danego kilometra), także słabo... Znowu skręt, widzę metę i niespodzianka - z daleka widzę, że na zegarze jest około 35'20''-35'25'', a meta za jakieś 150m - Spoko, ale nie po to robiłem 200setki, 400setki by finiszować truchtem jak na tegorocznym Wrocławskim Półmaratonie - co to to nie - Końcówkę udało się zrobić mniej więcej na tempie 3'10'' - szkoda że ta prosta nie była dłuższa, może bym trochę wydusił więcej do odciny... W każdym razie wynik można powiedzieć satysfakcjonujący. Wyszło 35'49'' netto... 9 miejsce OPEN na około strzelam 400-410 osób...
Podział tempa biegu:
3:36.4 - 3:35.0 - 3:32.9 - 3:32.1 - 3:30.1 - 3:31.1 - 3:41.9 - 3:38.1 - 3:34.8 - 3:36.0
Organizacyjnie dla zainteresowanych
PLUS:
- Bieg porównałbym do Żmigrodzkiego Biegu Smoka - fajna impreza, nie za duża. Wprawdzie w Żmigrodzie było o połowę biegaczy mniej, ale trasy dosyć podobne - ładne widokowo i dosyć szybkie - no gdyby nie pogoda
- Organizacja na trasie - Super - nie czuć było tej temperatury, wody tyle że w niektórych miejscach nawet nie brałem...
- Atmosfera bardzo podobna jak w Grodzisku Wielkopolskim - koniec końców miejscowości bardzo blisko siebie oddalone - mieszkańcy zainteresowani biegiem, naprawdę fajnie.
-Niskie wpisowe.
- Przyzwoita obsada.
Na minus:
-Jeśli ktoś lubi jakieś gadżety i inne duperelki to tutaj tego nie ma - ale nie wymagajmy cudów przy niskim wpisowym.
- Nagrody w kategoriach wiekowych dublowane z nagrodami w generalce. Był zapis w regulaminie z którego można było jasno wywnioskować, że tak jest, ale kurcze - na miejscu organizatora zrobiłbym jak już to samą generalkę i tam należnie nagrodził zwycięzców jednorazowo, a nie w dwóch turach. Kategorię mężczyzn zdominowała moja kategoria wiekowa M20, także żeby być na pudle w wiekowej musiałbym być na pudle w generalce - a na tle tych panów to ja jednak jestem jeszcze za cienki
Treningowo
- Na jesień realnym celem będzie łamanie 35', kwestia wydłużenia - w sierpniu treningami pod 10km i półmaraton będą zawody na weekend (Leszno i Kunice i może Parkrun), we wrześniu mniej zawodów, więcej treningów już strikte pod 10 i 21km...
- Dorobiłem się znośnego - nieoficjalnego rekordu na 10km - 35'49''. Nieoficjalnego bo trasa bez atestu, ale nawet gdy zdarzyło się czasem ściąć zakręt, to zegarek i tak pokazał te 10,01, także po śladzie drogi te 10km może być...
- Czasem warto pobiec ślepo za grupą niż bardziej asekuracyjnie.
Po biegu lekko się zgubiłem w drodze do szatni i wyszedł mi dłuższy spacer... . Później orlik - tenis
Ostatnio zmieniony 05 sie 2018, 23:54 przez MatiR, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
PODSUMOWANIE TYGODNIA 30.07-05.08
Tydzień zamykam na objętości około 60km. Przepadł mi jeden trening jakościowy w formie rytmów, który mogłem wykonać w czwartek - Nie wykonałem, bo byłem przekonany, że start kontrolny biegnę w sobotę, a nie jak się okazało w niedziele. Najbardziej męcząca była chyba środowa 15stka, bo tak mi się jej nie chciało biec, gdy biegłem, że to aż żal...
Od przyszłego tygodnia zmieni mi się trochę kilometraż - prawdopodobnie pójdzie delikatnie w górę, ze względu na sezon ligowy, także możliwe, że trzeba będzie poszachować trochę akcentami...
Chorób brak, utrzymuje się delikatny ból piszczela, ale to raczej nic poważnego. Waga mniej więcej na poziomie 65kg. Na przełomie września czy już bardziej na październik powinna sama z siebie wynieść 62-63,5kg maks.
Tydzień zamykam na objętości około 60km. Przepadł mi jeden trening jakościowy w formie rytmów, który mogłem wykonać w czwartek - Nie wykonałem, bo byłem przekonany, że start kontrolny biegnę w sobotę, a nie jak się okazało w niedziele. Najbardziej męcząca była chyba środowa 15stka, bo tak mi się jej nie chciało biec, gdy biegłem, że to aż żal...
Od przyszłego tygodnia zmieni mi się trochę kilometraż - prawdopodobnie pójdzie delikatnie w górę, ze względu na sezon ligowy, także możliwe, że trzeba będzie poszachować trochę akcentami...
Chorób brak, utrzymuje się delikatny ból piszczela, ale to raczej nic poważnego. Waga mniej więcej na poziomie 65kg. Na przełomie września czy już bardziej na październik powinna sama z siebie wynieść 62-63,5kg maks.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
06.08.18 - pon
Easy 10-14km
Wytuptałem razem 12,25km [59'16''] - śr. tempo 4'50''
07.06.18 - wto
3000m + 3x400m + 4x200m
Standardowo rowerkiem na bieżnię... Wybrałem sobie ciekawą godzinę dzisiaj. O 16:40 zaczynałem właściwą część biegania, także cienia tym razem nie było, no i przyzwoita temperatura - jakieś 32-33 stopnie. Fajnie.
Dojazd rowerkiem na stadion i 2,7km po 5'25'' [14'30''] + 15' rozgrzewki...
1.3000m - kolejno: 3'26'' - 3'26'' - 3'23''
przerwy 10' w truchtomarszu gdzie zrobiłem około 1,5km
2. 400m - kolejno: 1:12.4 - 1:10.1 - 1:09.1
przerwy 2'05'' w truchtomarszu pomiędzy odcinkami (200m) - przed dwusetkami również 2'05'' przerwy
3. 200m - kolejno: 0:32.7 - 0:32.7 - 0:31.9 - 0:29.1
Potem na bosaka 2,4km po 5'36'' [13'10'']
Cykałem się trochę tej trójki, ale właściwie niepotrzebnie... Nawet w tych warunkach (dzisiaj to już było ekstermum, bo normalnie to chociaż mam na bieżni cień) było nieźle... Płuca świetnie dają radę, nogi kwasi, ale jest coraz lepiej - nie mówię, że bym dzisiaj zrobił 5km poniżej 17' w tych warunkach (chyba że łapane na GPS, który mi dodaje metrów na bieżni ), ale jest naprawdę ok. Poza tym śmiesznie się biegło pierwsze 400m... Tak jakbym miał cudze nogi.
Easy 10-14km
Wytuptałem razem 12,25km [59'16''] - śr. tempo 4'50''
07.06.18 - wto
3000m + 3x400m + 4x200m
Standardowo rowerkiem na bieżnię... Wybrałem sobie ciekawą godzinę dzisiaj. O 16:40 zaczynałem właściwą część biegania, także cienia tym razem nie było, no i przyzwoita temperatura - jakieś 32-33 stopnie. Fajnie.
Dojazd rowerkiem na stadion i 2,7km po 5'25'' [14'30''] + 15' rozgrzewki...
1.3000m - kolejno: 3'26'' - 3'26'' - 3'23''
przerwy 10' w truchtomarszu gdzie zrobiłem około 1,5km
2. 400m - kolejno: 1:12.4 - 1:10.1 - 1:09.1
przerwy 2'05'' w truchtomarszu pomiędzy odcinkami (200m) - przed dwusetkami również 2'05'' przerwy
3. 200m - kolejno: 0:32.7 - 0:32.7 - 0:31.9 - 0:29.1
Potem na bosaka 2,4km po 5'36'' [13'10'']
Cykałem się trochę tej trójki, ale właściwie niepotrzebnie... Nawet w tych warunkach (dzisiaj to już było ekstermum, bo normalnie to chociaż mam na bieżni cień) było nieźle... Płuca świetnie dają radę, nogi kwasi, ale jest coraz lepiej - nie mówię, że bym dzisiaj zrobił 5km poniżej 17' w tych warunkach (chyba że łapane na GPS, który mi dodaje metrów na bieżni ), ale jest naprawdę ok. Poza tym śmiesznie się biegło pierwsze 400m... Tak jakbym miał cudze nogi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
08.08.18 - śro
12km 3'55''-4'00''
Sam tego nie wymyśliłem, podłapałem się grupy, bo trening wykonaliśmy w cztery osoby. Podobne treningi raczej będę kręcić od września i później - strikte pod półmaraton i trochę nieco żwawszym tempem, ale biorąc pod uwagę pogodę, oraz to że w nóżkach mam kilka mocniejszych biegów to taki trening uznałem za fajny bodziec.
Dobieg na trasę na pętle - 2,68km po 5'14'' [14'02'']
W planach miały być 4 pętle po 3,03km (dokładnie wymierzone ) w tempie ok. 4'00''... W dobrych warunkach 4'00'' nie wiem czy to nawet jest moje tempo na maraton, ale powiedzmy że nie wiem, bo mam postanowienie nie biegać maratonów przez najbliższe 3 lata... W każdym razie teoria co innego, a praktyka co innego - nawet w dobrych warunkach z doświadczenia wiem, że nie dowiózłbym pewnie i 4'05'' bo by mi wycięło nogi...
Siadło 12,1km po 3'54'' [47'09'']
W planach było po 4'00'' ale wyszło nieco szybciej. Na 9km było około 30'' zapasu. Na ostatnią pętlę postanowiłem raczej troszkę przyspieszyć i nie wiązać grupki, więc ostatnią pętlę kręciłem już po 3'45''-3'46''. Oddechowo spoko, z nogami nieco gorzej. Niby szło luźno, ale czuć ostatnie treningi, także w tym tygodniu zważywszy jeszcze na start ligi pewnie skończy się na tym, że nie zrobię już żadnego mocniejszego treningu. Mocniejsze biegi mają oddać za jakiś czas w postaci wyniczków ...
Na koniec powrót do autka 2,73km po 5'45'' [15'43'']
12km 3'55''-4'00''
Sam tego nie wymyśliłem, podłapałem się grupy, bo trening wykonaliśmy w cztery osoby. Podobne treningi raczej będę kręcić od września i później - strikte pod półmaraton i trochę nieco żwawszym tempem, ale biorąc pod uwagę pogodę, oraz to że w nóżkach mam kilka mocniejszych biegów to taki trening uznałem za fajny bodziec.
Dobieg na trasę na pętle - 2,68km po 5'14'' [14'02'']
W planach miały być 4 pętle po 3,03km (dokładnie wymierzone ) w tempie ok. 4'00''... W dobrych warunkach 4'00'' nie wiem czy to nawet jest moje tempo na maraton, ale powiedzmy że nie wiem, bo mam postanowienie nie biegać maratonów przez najbliższe 3 lata... W każdym razie teoria co innego, a praktyka co innego - nawet w dobrych warunkach z doświadczenia wiem, że nie dowiózłbym pewnie i 4'05'' bo by mi wycięło nogi...
Siadło 12,1km po 3'54'' [47'09'']
W planach było po 4'00'' ale wyszło nieco szybciej. Na 9km było około 30'' zapasu. Na ostatnią pętlę postanowiłem raczej troszkę przyspieszyć i nie wiązać grupki, więc ostatnią pętlę kręciłem już po 3'45''-3'46''. Oddechowo spoko, z nogami nieco gorzej. Niby szło luźno, ale czuć ostatnie treningi, także w tym tygodniu zważywszy jeszcze na start ligi pewnie skończy się na tym, że nie zrobię już żadnego mocniejszego treningu. Mocniejsze biegi mają oddać za jakiś czas w postaci wyniczków ...
Na koniec powrót do autka 2,73km po 5'45'' [15'43'']
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
09.08.18 - czw
WOLNE
10.08.18 - pt
Easy 10-12km
Wyszło 10,08km po 4'59'' [50'17''] - głównie ścieżki leśne....
Tak gładkiego rozbieganka dawno nie biegałem. Jak przeważnie mam problem z wejściem, tak tym razem wszystko szło cacy. Mógłbym się kulać dłużej, dłużej, dłużej... Inna sprawa, że zrobiło się trochę chłodniej i fajnie kropił deszczyk
11.08 - 12.08.18 - sb i ndz
WEEKEND MECZOWY
Dwa mecze ligowe i jeden sparing. Jeden ligowy piknik dzisiaj i wczorajsze problemy z zejściem do szatni... Przed startem ligi nie gwizdałem żadnych sparingów także może do końca rundy się nie wypalę ilością meczy...
Niemniej jednak to forum biegowe także na meczach raczej stojanow: Łącznie 22,95km
PODSUMOWANIE TYGODNIA 06.08-12.08
Tydzień zamykam na objętości około 76km. Czwartkowy odpoczynek dał mi bardzo dużo, bo czułem, że gdybym chciał to mógłbym pokusić się o fajnego parkruna z rańca, ale nie ma co przeginać. Forma ma dopiero przyjść za jakiś czas...
Wykonałem dwie zaplanowane mocniejsze jednostki treningowe - mini sprawdzian przed 5km w upale oraz 12km. Obie jednostki wykonane w satysfakcjonujący sposób. Chorób brak, nowszych urazów też raczej nie ma (pilnuj piszczela). Waga ustabilizowana na poziomie ok. 64,5kg.
WOLNE
10.08.18 - pt
Easy 10-12km
Wyszło 10,08km po 4'59'' [50'17''] - głównie ścieżki leśne....
Tak gładkiego rozbieganka dawno nie biegałem. Jak przeważnie mam problem z wejściem, tak tym razem wszystko szło cacy. Mógłbym się kulać dłużej, dłużej, dłużej... Inna sprawa, że zrobiło się trochę chłodniej i fajnie kropił deszczyk
11.08 - 12.08.18 - sb i ndz
WEEKEND MECZOWY
Dwa mecze ligowe i jeden sparing. Jeden ligowy piknik dzisiaj i wczorajsze problemy z zejściem do szatni... Przed startem ligi nie gwizdałem żadnych sparingów także może do końca rundy się nie wypalę ilością meczy...
Niemniej jednak to forum biegowe także na meczach raczej stojanow: Łącznie 22,95km
PODSUMOWANIE TYGODNIA 06.08-12.08
Tydzień zamykam na objętości około 76km. Czwartkowy odpoczynek dał mi bardzo dużo, bo czułem, że gdybym chciał to mógłbym pokusić się o fajnego parkruna z rańca, ale nie ma co przeginać. Forma ma dopiero przyjść za jakiś czas...
Wykonałem dwie zaplanowane mocniejsze jednostki treningowe - mini sprawdzian przed 5km w upale oraz 12km. Obie jednostki wykonane w satysfakcjonujący sposób. Chorób brak, nowszych urazów też raczej nie ma (pilnuj piszczela). Waga ustabilizowana na poziomie ok. 64,5kg.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
13.08.18 - pon
4x(1400m/200m/400m)
Start części właściwej o godzinie około 17:00... Stadion, bieżnia. Trochę cienia, ale nie tyle by było komfortowo. Ciepło, duszno i wiatr. Szyny też były złe i podwozie... podwozie też było złe...
Dojazd rowerkiem na stadion i 2,63km po 5'42'' + 15' rozgrzewki...
1. 1400m-4:43.4 [3'22''] ; 200m-1:05 [5'25''] ; 400m-1:15.3 [3'08'']
przerwa 400m w truchto-marszu 3'40''
2.1400m-4:42.0 [3'21''] ; 200m-1:02 [5'10''] ; 400m-1:15.2 [3'07']
przerwa
3.1400m-4:42.6 [3'22''] ; 200m-1:05 [5'25''] ; 400m-1:15.9 [3'10'']
przerwa
4.1400m-4:41.7 [3'21''] ; 200m-1:05 [5'25''] ; 400m-1:12.2 [3'00'']
przerwa
Na koniec dokręciłem 2,53km po 5'32'' na bosaczka...
Na rozgrzewce czułem, że nogi świeże, że jestem wypoczęty, że gładko wejdzie trening mimo, że zmieniłem trochę formę - z 1200m zrobiłem 1400m... Wypoczęcie okazało się lekką iluzją...
Pierwsze powtórzenie jako tako... Drugie powtórzenie męki - dłuży się, nie chce mi się a dopiero jestem w połowie. Na trzecim powtórzeniu dętka, nie chce mi się kończę. Na czwartym powtórzeniu zwłoki, więc lekko przyspieszam. Oddechowo tragedia, wprawdzie nie sapałem jak lokomotywa, ale kurcze było czuć ten bieg. Nogi ledwo przebierały... Najlepsze to to, że mimo że się męczyłem to wyszedł jeden z lepszych treningów pod kątem tempa Forma fajnie rośnie, nawet gdy nie idzie to idzie. Raczej w najbliższym czasie nie ustrzelę jeszcze dubletu (5km <17' i 10km <35'), ale te 5km jest na wyciągnięcie ręki - może 1 września wybiorę się na Parkruna.
4x(1400m/200m/400m)
Start części właściwej o godzinie około 17:00... Stadion, bieżnia. Trochę cienia, ale nie tyle by było komfortowo. Ciepło, duszno i wiatr. Szyny też były złe i podwozie... podwozie też było złe...
Dojazd rowerkiem na stadion i 2,63km po 5'42'' + 15' rozgrzewki...
1. 1400m-4:43.4 [3'22''] ; 200m-1:05 [5'25''] ; 400m-1:15.3 [3'08'']
przerwa 400m w truchto-marszu 3'40''
2.1400m-4:42.0 [3'21''] ; 200m-1:02 [5'10''] ; 400m-1:15.2 [3'07']
przerwa
3.1400m-4:42.6 [3'22''] ; 200m-1:05 [5'25''] ; 400m-1:15.9 [3'10'']
przerwa
4.1400m-4:41.7 [3'21''] ; 200m-1:05 [5'25''] ; 400m-1:12.2 [3'00'']
przerwa
Na koniec dokręciłem 2,53km po 5'32'' na bosaczka...
Na rozgrzewce czułem, że nogi świeże, że jestem wypoczęty, że gładko wejdzie trening mimo, że zmieniłem trochę formę - z 1200m zrobiłem 1400m... Wypoczęcie okazało się lekką iluzją...
Pierwsze powtórzenie jako tako... Drugie powtórzenie męki - dłuży się, nie chce mi się a dopiero jestem w połowie. Na trzecim powtórzeniu dętka, nie chce mi się kończę. Na czwartym powtórzeniu zwłoki, więc lekko przyspieszam. Oddechowo tragedia, wprawdzie nie sapałem jak lokomotywa, ale kurcze było czuć ten bieg. Nogi ledwo przebierały... Najlepsze to to, że mimo że się męczyłem to wyszedł jeden z lepszych treningów pod kątem tempa Forma fajnie rośnie, nawet gdy nie idzie to idzie. Raczej w najbliższym czasie nie ustrzelę jeszcze dubletu (5km <17' i 10km <35'), ale te 5km jest na wyciągnięcie ręki - może 1 września wybiorę się na Parkruna.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
14.08.18 - wto
Meczysko + Easy....
Pogwizdałem sparing młodym na sztucznej trawie... 6,6km bez historii - stojanow... Zmuła w nogach taka, że ciężko było o jakiekolwiek przyspieszenie, co potwierdziłem pięknie na BSie
Wspomniany BSik po meczu - 10,12km po 5'14'' [53:00] robiony w lesie z bratem, który towarzyszył na rowerze. Dawno takiej fajnej turystyki biegowej nie miałem - cieszy. Poniedziałek i wtorek mnie wypompował i czułem niemoc.
15.08.18 - śro
8x600m
Wyszło więcej, bo w ramach rozgrzewki zgodziłem się na prawie ostatnią chwilę posędziować mecz na linii, bo lekko wykruszyła się obsada. Wyszło 4,5km czyli mecz raczej z kategorii średnio intensywnych dla asystenta...
Prosto z meczu godzina 19:30 bieżnia. Fajna pogoda do biegania, bo tylko 20 stopni i cień. Szybka w miarę dynamiczna rozgrzewka, bez człapania rozruchowych kółek i 600setki...
Kolejno: 1:50.7 - 1:50.4 - 1:51.4 - 1:48.9 - 1:49.5 - 1:50.2 - 1:50.6 - 1:44.6
przerwy pomiędzy odcinkami 2'20''
Na koniec 1,53km po około 6'30'' [10']
Siadło bardzo fajnie, dużo lepiej niż w poniedziałek i wtorek także jestem ciekaw sobotnich zawodów. Zawody traktuję treningowo - jest to raczej mały kameralny bieg na ciekawej trasie prowadzonej leśnymi ścieżkami. Liczę że ten mocny tydzień i przyszły odda za jakiś czas - oby. 1 września chciałbym już mieć nabiegane te <17min na 5km na Parkrunie.
Meczysko + Easy....
Pogwizdałem sparing młodym na sztucznej trawie... 6,6km bez historii - stojanow... Zmuła w nogach taka, że ciężko było o jakiekolwiek przyspieszenie, co potwierdziłem pięknie na BSie
Wspomniany BSik po meczu - 10,12km po 5'14'' [53:00] robiony w lesie z bratem, który towarzyszył na rowerze. Dawno takiej fajnej turystyki biegowej nie miałem - cieszy. Poniedziałek i wtorek mnie wypompował i czułem niemoc.
15.08.18 - śro
8x600m
Wyszło więcej, bo w ramach rozgrzewki zgodziłem się na prawie ostatnią chwilę posędziować mecz na linii, bo lekko wykruszyła się obsada. Wyszło 4,5km czyli mecz raczej z kategorii średnio intensywnych dla asystenta...
Prosto z meczu godzina 19:30 bieżnia. Fajna pogoda do biegania, bo tylko 20 stopni i cień. Szybka w miarę dynamiczna rozgrzewka, bez człapania rozruchowych kółek i 600setki...
Kolejno: 1:50.7 - 1:50.4 - 1:51.4 - 1:48.9 - 1:49.5 - 1:50.2 - 1:50.6 - 1:44.6
przerwy pomiędzy odcinkami 2'20''
Na koniec 1,53km po około 6'30'' [10']
Siadło bardzo fajnie, dużo lepiej niż w poniedziałek i wtorek także jestem ciekaw sobotnich zawodów. Zawody traktuję treningowo - jest to raczej mały kameralny bieg na ciekawej trasie prowadzonej leśnymi ścieżkami. Liczę że ten mocny tydzień i przyszły odda za jakiś czas - oby. 1 września chciałbym już mieć nabiegane te <17min na 5km na Parkrunie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
16.08.18 - czw
WOLNE
17.08.18 - pt
Easy 6-8km
Zrobiłem 6,68km po 4'30'' [29:58] rozbite na dwie tury. W przerwie ćwiczenia na rozruch przed jutrzejszym mocniejszym akcentem (Zawody na 10,5km w lesie)... Później rowerkiem na szkolenie.
WOLNE
17.08.18 - pt
Easy 6-8km
Zrobiłem 6,68km po 4'30'' [29:58] rozbite na dwie tury. W przerwie ćwiczenia na rozruch przed jutrzejszym mocniejszym akcentem (Zawody na 10,5km w lesie)... Później rowerkiem na szkolenie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
18.08.18 - sb
Sporting Maraton Leszno - Ćwierćmaraton 10,55km
39'19'' netto 1/54
Na rozgrzewce pokręciłem 10' po 5'18'' [1,89km], trochę rozgrzewki w biegu i w miejscu i parę przebieżek których nie doliczałem...
W sumie bieg bez historii. W całym kameralnym biegu na różnych dystansach (Ćwierć, Pół, Maraton i sztafety) wystartowało około 200 osób. Suma sumarum wykręciłem chyba 4 czas na pętli. Ciężko było coś więcej nakręcić, bo każdy dystans startował o innej porze, więc nie było tej motywacji o wynik bo wyniki były niewiadomą, ale do szczegół... Trasa taki delikatny krosik. Pierwsze 3km fajnie pofałdowane reszta praktycznie leśny stół do biegania, no może poza odcinkiem około 2km asfaltu lekko pod górkę. Przyjemny trening.
Podział tempa biegu:
3:51.0 - 3:52.9 - 3:51.7 - 3:44.1 - 3:45.3 - 3:46.3 - 3:41.5 - 3:38.3 - 3:36.5 - 3:40.7 - 1:50.1 (3'31'')
Pierwsze dwa kilometry biegliśmy w trzy osoby, może nawet krócej. Miałem swoje założenia treningowe, tempo którego miałem się trzymać, więc wolałem pobiec sam i trzymać to tempo niż biec grupowo. Biegło się lekko, tempo w pełni komfortowe, oddechowo też ok, gorzej trochę z brzuchem - lekko mnie ścinało nie wiem czemu. Ni to kolka, ni to co innego. W każdym bądź razie nie było sensu się wyżynać, pałować i schodzić nie wiadomo jak z tempem, bo biegłem dla siebie bez parcia. Wszystko na luzie pod kontrolą. Czy wytrzymałbym tym tempem 15km ? Tak... Dalej, nie bo myślę że zmiotłoby mi nogi i bym kończył jak kończył, ale to wszystko do poprawienia. Jednostka treningowa pod 10km i 21km odhaczona z powodzeniem. Trening pod 5km, z którego pomału będę schodzić, jest o tyle fajny, że czuć fajną rezerwę na tempie, na oddechu. Niestety albo stety, ale pomalutku będę wchodzić w wydłużanie...
Tak w ogóle ubzdurało mi się, że nabiegałem 39'14'' ...
Po jakiś spacer po depozyt i z powrotem. W domu orlik - tenis. Za tydzień Kunice, a za dwa tygodnie pewnie Parkrun. Dwa starty w których już można się sponiewierać
Sporting Maraton Leszno - Ćwierćmaraton 10,55km
39'19'' netto 1/54
Na rozgrzewce pokręciłem 10' po 5'18'' [1,89km], trochę rozgrzewki w biegu i w miejscu i parę przebieżek których nie doliczałem...
W sumie bieg bez historii. W całym kameralnym biegu na różnych dystansach (Ćwierć, Pół, Maraton i sztafety) wystartowało około 200 osób. Suma sumarum wykręciłem chyba 4 czas na pętli. Ciężko było coś więcej nakręcić, bo każdy dystans startował o innej porze, więc nie było tej motywacji o wynik bo wyniki były niewiadomą, ale do szczegół... Trasa taki delikatny krosik. Pierwsze 3km fajnie pofałdowane reszta praktycznie leśny stół do biegania, no może poza odcinkiem około 2km asfaltu lekko pod górkę. Przyjemny trening.
Podział tempa biegu:
3:51.0 - 3:52.9 - 3:51.7 - 3:44.1 - 3:45.3 - 3:46.3 - 3:41.5 - 3:38.3 - 3:36.5 - 3:40.7 - 1:50.1 (3'31'')
Pierwsze dwa kilometry biegliśmy w trzy osoby, może nawet krócej. Miałem swoje założenia treningowe, tempo którego miałem się trzymać, więc wolałem pobiec sam i trzymać to tempo niż biec grupowo. Biegło się lekko, tempo w pełni komfortowe, oddechowo też ok, gorzej trochę z brzuchem - lekko mnie ścinało nie wiem czemu. Ni to kolka, ni to co innego. W każdym bądź razie nie było sensu się wyżynać, pałować i schodzić nie wiadomo jak z tempem, bo biegłem dla siebie bez parcia. Wszystko na luzie pod kontrolą. Czy wytrzymałbym tym tempem 15km ? Tak... Dalej, nie bo myślę że zmiotłoby mi nogi i bym kończył jak kończył, ale to wszystko do poprawienia. Jednostka treningowa pod 10km i 21km odhaczona z powodzeniem. Trening pod 5km, z którego pomału będę schodzić, jest o tyle fajny, że czuć fajną rezerwę na tempie, na oddechu. Niestety albo stety, ale pomalutku będę wchodzić w wydłużanie...
Tak w ogóle ubzdurało mi się, że nabiegałem 39'14'' ...
Po jakiś spacer po depozyt i z powrotem. W domu orlik - tenis. Za tydzień Kunice, a za dwa tygodnie pewnie Parkrun. Dwa starty w których już można się sponiewierać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
19.08.18 - ndz
DZIEŃ MECZOWY
Dwa mecze... Środek i linia. Dawno nie miałem B klasy (Bundesligi) na środku. Ciekawe doświadczenie. Szacun dla ludzi, że chcą i kopią piłkę na takim sianku, bo murawa mogłaby nadawać się do biegu przełajowego
Dwa mecze i 10,92km ... Także bardzo, bardzo "intensywne" mecze... Na linii ciekawe sytuacje - szkoda, że kamerowane są mecze od 4 ligi wzwyż i to też często w jakości nieciekawej... Byłby materiał szkoleniowy.
PODSUMOWANIE TYGODNIA 13.08-19.08
Kilometraż zamykam na 74km. Nie wliczam tenisa.
Trzy mocne jednostki, które fajnie weszły. Forma cały czas zwyżkuje, choć miałem moment jednodniowej dętki i lekkiej niemocy. Waga lekko w dół - 63,5-64kg... Najczęściej jednak widzę 63 z hakiem. Efekt mniejszej ilości posiłków i jednak większej aktywności ruchowej niż to było w lipcu. Kontuzji raczej brak, chorób też. Najbliższe dwa tygodnie jeszcze będę jechać podobnym schematem treningowym. Od września wchodzę w etap wydłużania pod 10km i półmaraton.
DZIEŃ MECZOWY
Dwa mecze... Środek i linia. Dawno nie miałem B klasy (Bundesligi) na środku. Ciekawe doświadczenie. Szacun dla ludzi, że chcą i kopią piłkę na takim sianku, bo murawa mogłaby nadawać się do biegu przełajowego
Dwa mecze i 10,92km ... Także bardzo, bardzo "intensywne" mecze... Na linii ciekawe sytuacje - szkoda, że kamerowane są mecze od 4 ligi wzwyż i to też często w jakości nieciekawej... Byłby materiał szkoleniowy.
PODSUMOWANIE TYGODNIA 13.08-19.08
Kilometraż zamykam na 74km. Nie wliczam tenisa.
Trzy mocne jednostki, które fajnie weszły. Forma cały czas zwyżkuje, choć miałem moment jednodniowej dętki i lekkiej niemocy. Waga lekko w dół - 63,5-64kg... Najczęściej jednak widzę 63 z hakiem. Efekt mniejszej ilości posiłków i jednak większej aktywności ruchowej niż to było w lipcu. Kontuzji raczej brak, chorób też. Najbliższe dwa tygodnie jeszcze będę jechać podobnym schematem treningowym. Od września wchodzę w etap wydłużania pod 10km i półmaraton.