b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

22.04.2018

No to relacja... Znów na tarczy, ale...
Pisałem już w komentarzach, że nie jestem zadowolony z wyniku. Nie sposób być zadowolonym z takiej cyfry, ale już z samego biegu - no przyzwoicie. W końcu głowa pozwoliła mi nie zwątpić w trakcie na tyle, żeby przystanąć czy przejść do marszu. Co lepsze - cały bieg w okolicach 4:00/km. Nie było tak, że biegłem przez 6 km a nagle 7 km w 4:30 i 8 w 5:00. Dobrze, wracając do samego biegu...

Dojechałem na pociąg do Siedlec, razem z grupą znajomych z Yulo Run Team Siedlce wyruszyliśmy do Warszawy. Wybrałem pociąg, żeby spokojnie sobie dojechać na 8 pod sam Narodowy. I tu zaczyna się "przygoda"... W Mrozach, jakieś 60 km od stolicy - "szanowni państwo, przez problemy techniczne postój co najmniej 30 minut". Wszyscy żeśmy jednogłośnie krzyknęli "o kurrrczak". Okazało się, że łoś wpierdzielił się pod inny pociąg, uszkodził jakieś elementy i czekają na straż, żeby zwierzę w ogóle ściągnąć z torów, bo 5 chłopa nie dało rady. Od razu telefony po znajomych, kto jedzie samochodem. Udało się! Dwie osoby pojechały z kimś z Siedlec. Kolega kolegi mieszkający w Mrozach nas uratował (mnie i 3 innych biegaczy), kilka osób zabrały osoby z Kałuszyna. Dojechaliśmy 8:05 bodajże, także tip top. Ale już było stresująco...

Dalej - przebranie, depozyt, chwila kręcenia się bez celu, tojka no i rozgrzewka. Wszystko spoko poza tym, że nogi ciężkie. Cały czas te cholerne ciężkie nogi. (PS. Co zabawne, dzisiaj zupełnie nie czuję zmęczenia, jak to działa??) Pogoda - zaczyna słońce przygrzewać ale jeszcze bez tragedii. Raczej na warun bym tu nie zrzucał winy, może minimalnie miała wpływ, ale na pewno dziesiątkowicze jeszcze nie mieli problemu jak maratończycy. Ok, rozgrzewka poszła i pomału udałem się na start. Z balonem na 37:30 biegł Marcin Rakoczy i mimo tego, że nawet nie marzyłem o takim wyniku to stanąłem kilka metrów za nim. Wiedziałem, że i tak start będzie szybszy a potem się rozluźni stawka - nie chciałem trafić w jakieś miejsce totalnie zblokowane.

1, 2, 3 kilometr - całkiem nieźle - po 3:49, 3:51, 3:55. Tempo 3:55 było odczuwalne przeze mnie tak, jak powinno być odczuwalne tempo na tym etapie wyścigu. Pamiętam z Kozienic z zeszłego roku. Stwierdziłem, że postaram się biec na styk i finiszem coś ugrać. 4 i 5 km w 3:54 i 3:53. Zegarek 5 km odbił w 19:25, systemy pomiarowe w 19:31. Niedaleko dalej był punkt nawadniania - kubek na głowę, parę łyczków do ust. Tyle ile mi się udało, bo... nie umiem pić z kubka biegnąc szybko. Zwolniłem ile mogłem, ale i tak 2-3 małe łyczki to jest max.

6 i 7 km to już tempo poniżej założeń - oba po 4:01. Głowa protestowała. 8 km 3:56, jeszcze była nadzieja chociaż na kilka sekund z życiówki ale to chyba później (na 9) był podbieg na wiadukt (no tam za cholerę nie ma 2 m różnicy - a tak pokazywali na wykresach - 6-7 albo 8 m to absolutne minimum). 9 km właśnie znowu w 4:01. 10 kilometr to chyba znowu jakiś podbieg i potem zbieg na stadion? A może to na 7 km był ten podbieg na wiadukt? Nie pamiętam dokładnie trasy od punktu nawadniania a do tego nie znam za bardzo Warszawy i nie wiem nawet jakie tam ulice były. 10 km to 3:47, życiówka baj baj. Garmin dodał 110 metrów - w 24 sekundy. Łączny czas 39:36.

Na mecie - "proszę przechodzić dalej" a ja wiszę na barierkach i mam ciemno. Przytomnie, ale gdybym się puścił barierek to gleba. Ratowniczka mnie wzięła na krzesło, po chwili oddało. Dostałem wody - bajka, będę żył. Podziękowałem ładnie, poszedłem po medal, izo, banana... Twarz cała w soli - nie sądziłem, że aż tak wyjdzie. Na 9 km chciało mi się rzygać, takie bekanie się włączyło że serio myślałem, że śniadanie wraca. Udało się bez takiej przygody...

Kończąc wpis - jakieś tam światełko w tunelu widzę. Rok temu Orlen był w 41:33. Zawsze to pozytyw, że życiówka na tej trasie. :bum:

Plan na dalszy trening - regularne https://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=7354 + 1/2 dni z ćwiczeniami siłowymi w domu. Przysiad na jednej nodze (bułgarski) - wzmocnienie pośladków, jakieś wspięcia na palce - łydki, trochę planka, pompek, jakieś ćwiczenia na dwugłowy.
Także jak widać - schodzę z interwałów. Może to przerost formy nad treścią w moim wypadku... Może trzeba w końcu pobiegać wolniej ale więcej... Kolejna próba w wieczornej dyszce w Siemiatyczach. Rok temu też niby już było kiepsko a w Siemiatyczach się otarłem o 39:XX, dosłownie o kilka sekund. Jak nie uda się, to jesienią się uda. Plany maratońskie odkładam na kiedyś. Na pewno nie w tym roku, ewentualnie okolice końcówki października - listopad już typowo na zakończenie sezonu i bez specjalnego treningu.
  • 10 km Oshee przy OWM / 39:36 / śr. tempo 3:55/km
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zrobiłem sobie dwa dni wolne i ruszam z tematem dalej.

25.04.2018

Spokojny bieg po okolicy. W domu ćwiczenia - takie jak pisałem w poprzednim poście - pośladki, łydki, dwugłowy itp. Już bez specjalnego traktowania czworogłowego - bo wg mnie mam go mocno rozbudowanego i silnego.
  • 9,28 km / 49:00 / śr. tempo 5:17/km / śr. tętno 151 bpm (74%)

26.04.2018

Progowy, tempo run - jak zwał tak zwał. Biegłem to na tempo raczej z jednoczesną kontrolą tętna. Ale tempo dobrałem odpowiednie bo z tętnem wskoczyłem w odpowiednie widełki. Tempo ustaliłem 4:05-4:10 około.
  • BS 2,62 km / 14:03 rozgrzewka
    Th 7,00 km / 28:56 / śr. tempo 4:08/km / śr. tętno 181 bpm (88%)
    BS 2,70 km / 15:09 schłodzenie

28.04.2018

BS z podbiegami. Dzień wcześniej troszkę pobalowałem i - jak to ja - następnego dnia było zdychanie. Wybrałem się dopiero wieczorem. Miałem w planie zrobić 10 podbiegów, ale serio, marzyłem już tylko żeby się położyć... ;) Wyszło 5.
  • BS + podbiegi 10,44 km / 58:57

29.04.2018

Dawno nie biegane długie wybieganie. Pogoda średnia na takie bieganie, bo nagle z "normalnych" temperatur zrobiło się 29' w cieniu. Ot a ja durny poszedłem w południe. 2 postoje - szczęśliwie biegałem blisko Bugu, więc dwa razy się chłodziłem (czapka w wodę itp). Za drugim razem to dosłownie to mnie uratowało, już miałem bardzo dosyć. Wtedy schłodziłem się mocniej i poszło już do końca.
  • Long 18,31 km / 1:37:02 / śr. tempo 5:18/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

01.05.2018

Dzień wcześniej znowu imprezka, tym razem znajomi z nowej pracy organizowali - grzech nie pójść, szczególnie jako świeżak trzeba się integrować. Alko rozsądnie, ale kolejne grilowane potrawy już zaczynają bokiem wyłazić. :bum:
Wtorkowy trening to w miarę spokojny BS. Bez pulsometru co prawda, ale raczej nie przekraczałem tych 78-80%. Jak zaczynam wchodzić w te rejony to niemal natychmiast zaczynam to odczuwać.
Warunki meteo jeszcze nie tragiczne, biegałem to około 10, to spoko poszło.
Po bieganiu trochę ćwiczeń - muszę sobie jakoś to "unormować" tzn. rozpisać kolejność i powtórzenia, bo jak na razie to takie łapu capu.
  • BS 11,48 km / 58:16 / śr. tempo 5:05/km

02.05.2018

Wesele. Najcięższy tydzień ever - nawet za studenckich czasów tak nie miałem. :bum: Koło 4 nyny, po 10 pobudka. Spacer na komendę na dmuchanie w alkomat - można jechać 0,000. W sumie się nie dziwie - ciepła wódka, nie szło pić...
PS. Białystok nocą jest cudowny, jedno z kilku "większych" miast, gdzie chciałbym żyć.
PS2. Wpisuję ten dzień, bo pomimo braku biegania to obciążenie fizyczne jednak spore - sporo tańcowania, dużo kawy, mało spania. ;)

03.05.2018

Po 10 pobudka, kawa, śniadanie sryty tyty i po 14 byłem w domu. Jak się walnąłem na łóżko, tak do 19 spałem. Pobudka, chwila dojścia do siebie i poszedłem na trening. Mimo dość niehigienicznego tygodnia biegło się spoko. Zwiększam nieco kilometraż, więc te BSy już nie są po 8-9 kilometrów. Na zakończenie 10 przebieżek. Na przebieżkach tempo 3:10 to tak zupełnie od niechcenia osiągam, tak na pełnym luzaku.
  • BS 12,66 km / 1:06:00 / śr. tempo 5:13/km
05.05.2018

4. maja to dzień przerwy, ale oczywiście na kolację wpadły potrawy z grilla. Starałem się w ciągu dnia dodawać czegoś węglowodanowego, bo gdzież non stop tłuszcze i tłuszcze. Średnio ta dieta moja wygląda ostatnio. Wódka, tłuszcze i cukry proste. Ot sportowiec. :hahaha:
Po raz drugi taki dłuższy ciągły. Niemalże identyczny trening jak w zeszłym tygodniu - ok, po innej trasie, ale i ta nie była wielce pagórkowata czy nazbyt "jakaś inna". Porównując trening 1 do 1, to dzisiaj wyszło 4 sekundy wolniej i 1 bpm średniego tętna różnicy. :hahaha: Czyli praktycznie tak samo. Mój błąd to brak zapisanej pogody wtedy, można by było porównać... Dzisiaj okolice 20 stopni i słońce, ale biegane raczej w terenie zacienionym. Ani nie było nazbyt chłodno, ani nie paliło niesamowicie.
  • BS 2,18 km / 12:01 rozgrzewka
    Th 7,00 km / 28:59 / śr. tempo 4:08/km / śr. tętno 182 bpm (89%)
    BS 1,48 km / 10:43 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

06.05.2018

Długie wybieganie po okolicy. Niby już tyle kilometrów przez te kilka lat nabiegałem, ale cały czas są miejsca, gdzie jeszcze nie byłem. Przez 16 kilometrów musiałem się hamować, bo ciało chciało biec szybciej niż 5:10/km a założyłem, żeby to jednak były okolice 5:15 i wolniej. Pod koniec bieg zaczął już być fizycznie wymagający bo zaczęły się piaszczyste drogi, sporo pod górę. No i jeść mi się chciało, co było jednak spodziewane. Wczorajsza kolacja to delikatna, restauracyjna porcja sałatki ze szpinakiem, suszonymi pomidorami i makaronem. A rano - bułeczka z dżemem. Także miało prawo lekko zaburczeć. ;)
Nad Bugiem tłumy ludzi - wędkujących, opalających się. Normalnie aż im zazdrościłem w pewnym momencie. :hahaha:
  • Long 20,69 km / 1:47:42 / śr. tempo 5:12/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

08.05.2018

Poniedziałek dość "sztywny" po longu, no czułem nadal zmęczenie w nogach. Na szczęście poniedziałek był biegowo wolny, we wtorek już dużo lepiej.
Na początek spokojny BS, potem 10 podbiegów po 100 metrów. 1 i 2 po 21 sekund, potem jedno 20s i reszta 19s, ostatnie 18 z groszem.
Już w domu trochę ćwiczeń - głównie na dwójki.
  • BS 8,21 km / 43:47 / śr. tempo 5:20/km
    10 x 100m podbieg

    Całość 10,70 km / 1:00:07
09.05.2018

O dziwo dzisiaj zero zmęczenia nóg, myślałem że po podbiegach i ćwiczeniach będą jakieś tam "objawy", no ale spoko. W planie 12 x 400 metrów po 1:20. Łatwo nie było, ale domknięte bez umierania. Oczywiście - od 8 powtórzenia odczuwałem wyraźnie każde powtórzenie, ale 2 minuty przerwy spokojnie wystarczały na odpoczynek i można było lecieć następne.
Wszystkie powtórzenia zawarły się w przedziale 1:18,9 do 1:20,7.
  • BS 2,78 km / 17:01 rozgrzewka
    Int 12 x 400 @ 1,20 / 6,53 km
    BS 2,87 km / 16:23 schłodzenie
To zapewne ostatni trening w tym tygodniu - w niedzielę 5 km w Białymstoku. Jutro jeszcze bym coś potruchtał, ale będę miał ciężką pracę i po prostu odpuszczę sobie. Piątek i sobota planowo wolne.
Plan na Białystok - ruszam po 3:45 i co będzie. Mam wiarę w sukces. :bum:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.05.2018

Ależ niewypał. I co najlepsze, nie wiem na co złożyć to niepowodzenie. :bum:
Rano pobudka, bułeczka z dżemem, kawa. Klasycznie WC i droga do Białego. Rano ruch mały, więc bezproblemowo dotarłem na miejsce. Pakiet dzień wcześniej odebrała mi narzeczona, więc tylko przypiąłem numer do startówki i ruszyłem na rozgrzewkę. Niecałe 3 km truchtu, później trochę ćwiczeń typu skip A, skip C i 3 przebieżki. Jeszcze jedna wizyta w tojtoju. Skończyłem wszystko o 8:50 i spokojnie poszedłem na start. Stanąłem w 3 rzędzie i to był dobry wybór. Szybko zobaczyłem, że zdecydowana większość piątkowiczów to osoby, które nie czuły się na siłach pobiec półmaraton.
Temperatura przy starcie to pewnie około 19-20 stopni, bo jak dojeżdżałem na miejsce o 8 było 18. Trochę zabawne, bo wyjeżdżając miałem 8-9 stopni i było fajnie, rześko. Ale akurat na 5 km ta temperatura nie zdążyła przeszkodzić. Półmaratończykom współczuję.

Ok - start. Noga kręci się lekko, naprawdę fajnie. Tempo około 3:35, staram się hamować do około 3:40. Zegarek kilometr pokazuje 3:38 niemalże na znaczniku. Spoko, lecimy dalej. Biegnie nas 3 albo 4, ktoś tam zagadał na ile biegnę, powiedziałem że 18 z groszem. No i tak biegliśmy. Znacznik 2 km - nie wiem, błąd czy co ale dodało mi 90 metrów na zegarku i niby 7:40. Trochę jakby niemożliwe żebyśmy zwolnili do 4:02. Niemożliwe na tym etapie wyścigu. 4:02 na 2 kilometrze zawodów to ja bym odczuł jako tempo spokojnego biegu.
Do 3 km (wg zegarka, bo już znaczników 3 i 4 nie widziałem na trasie) spoko się biegło, naprawdę "czułem potencjał pozytywnego wyniku". Od 3 km zaczynał się dłuuuuuugi podbieg ulicą Legionową i ... mnie postawiło. Tempo w okolicach 4:00 i czuję, że nie ma mocy żeby coś jeszcze rzucać na szalę. Jęczę już stara baba, sapię jak parowóz no ale już niedaleko. Wiedziałem, że mam co najmniej 100 metrów dodane do tego, co na zegarku. Widzę już z daleka, że 18:XX niemożliwe. Szkoda, że nie widziałem/nie było tych znaczników 3 i 4 km, garmin dodał od siebie 130 metrów. Ponad 20 sekund. Brak znaczników (no albo rzeczywiście ich nie widziałem, dużo ludzi stało przy trasie i mogły się zlać flagi...) trochę utrudnił ocenę sytuacji, ale chyba nawet widząc rozbieżność na 3 km nie miałbym mocy, żeby o to walczyć. Szczególnie, że tam był właśnie ten podbieg, o którym pisałem.

Meta, chwila dojścia do siebie i "do szatni". Zjadłem banana, wypiłem izo, wodę i spacer na swój parking. Koniec historii. :bum:
  • City Run 5 km / 19:26
PS. Co zabawne, ten mizerny czas dał 26 miejsce open na 922 zawodników i nawet 7 w kategorii wiekowej. Serio? :hahaha:

PS2. Na zakończenie jeszcze chwila dyskusji - napisałem na szybko w komentarzach wynik, mihumor wspomniał o możliwym przemęczeniu. Hmm, może. Elementów treningu typowo regeneracyjnych poza snem to ja praktycznie nie mam. Ale z drugiej strony, od dłuższego czasu mam tylko 4 dni treningowe w tygodniu. Ok, pracę mam teraz mocno "chodzoną", może trzeba to w końcu wziąć pod uwagę.
Trochę irytujący jest fakt półrocznego treningu, który nic nie dał. Dosłownie jestem na tym samym poziomie, na jakim kończyłem poprzedni sezon. Albo i gorzej. Jak pisałem - robiąc WT po 3:50 czułem, że idzie dobrze. Robiąc interwały po 3:40 - też nie umierałem, wchodziło jak trzeba. Start w Wiązownie też pozytywny, wydawało się, że problemem wtedy było tylko moje obżarstwo przed biegiem żeby już 18:XX zrobić. I klopsik. Coś tu nie pyka jak powinno.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

14.05.2018

Przed Biegiem przez Platerów organizowane są treningi - prowadzi je nie byle kto, bo Lidka Chojecka. Pomyślałem sobie, że coś lekkiego mi nie zaszkodzi więc się wybrałem. Z racji pogody tym razem był trening na hali - trochę rozgrzewki, skipy, cuda wianki i porobiliśmy trochę ćwiczeń na siłowni - jednym słowem ogólnorozwojówka.
Dzisiaj mamy czwartek a ja mam jeszcze DOMSy na mięśniach brzucha. :hahaha:

15.05.2018

BS połączony z fartlekiem. Najpierw 10 km BSa, z hamulcem w postaci pulsometru i do końca trasy, tzn. 2,8 km w postaci różnych przyspieszeń - krótszych i dłuższych. Przerwę też dobierałem względem długości odcinka szybkiego.
  • BS + fartlek 12,79 km / 1:08:39 / śr. tempo 5:22/km
16.05.2018

Znowu trening z grupą w Platerowie - bardzo spokojne rozbieganie - dla mnie tempo regeneracyjne. Nie brałem nawet zegarka, chciałem trochę dać "odpocząć głowie". Około 4,5-5 km w około 30 minut. Po rozbieganiu sporo rozciągania i na zakończenie 6 rytmów. Na rytmach już biegłem wg swojego tempa, ale cały czas ładnie (przynajmniej wg mnie - starałem się pilnować, żeby kolano szło do przodu, żeby to wahadło było obszerne).
Później, w domu, sam jeszcze się porozciągałem i dołożyłem rolowanie. Wieczorem zimny prysznic.

17.05.2018

Nareszcie akcent z krwi i kości. ;) Ponownie bieg progowy czy też tempo run po danielsowskiemu. ;) Nie wiem czy to oznaka coraz lepszej formy czy dzień konia, ale weszło nadspodziewanie szybko i na niespodziewanie niskim tętnie. Niby kilka uderzeń różnicy, ale zawsze. Z drugiej strony - dzisiaj całkiem niezły warun do biegania.
  • BS 2,00 km / 10:54 rozgrzewka
    Th 7,03 km / 28:58 / śr. tempo 4:07/km / śr. tętno 179 bpm (87%)
    BS 1,10 km / 7:32 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.05.2018

Cały dzień praca, ale tym razem bez nadmiernego wysiłku dolnych kończyn - ot 6-7 godzin machania piłą spalinową. Plecy trochę bolą, bo trochę nie bardzo sobie dostosowałem stanowisko pracy do wzrostu. :/
Akcencik vo2max czyli 8x1km. Okroiłem trochę tempa zgodnie z aktualną formą. Widełki 3:43-3:48 ale docelowo miało być po 3:45. I tak też wchodziło. Całkiem przyzwoicie mi to poszło, jeszcze pewnie ze 2 powtórzenia bez rzeźby bym zrobił. Weszło na tyle dobrze, że sam się sobie teraz dziwię, że 5 km nie dałem rady w tym tempie pobiec. Może 10 czerwca. ;)
  • BS 2,48 km / 15:07 rozgrzewka
    • 1. Int 1,00 km / 3:44,2
      3:00 przerwa
      2. Int 1,00 km / 3:44,6
      3:00 przerwa
      3. Int 1,00 km / 3:45,7
      3:00 przerwa
      4. Int 1,00 km / 3:43,7
      3:00 przerwa
      5. Int 1,00 km / 3:43,0
      3:00 przerwa
      6. Int 1,00 km / 3:43,8
      3:00 przerwa
      7. Int 1,00 km / 3:44,8
      3:00 przerwa
      8. Int 1,00 km / 3:42,6
      3:00 przerwa
    BS 2,44 km / 14:28 schłodzenie
Sewer
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 223
Rejestracja: 05 mar 2015, 21:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Sam się dziwię, bo opisujesz swoje treningi na forum i z tego co widzę, to powinieneś się zmieścić w zakresie 38-38:30. W optymalnych warunkach nawet sub 38. Sam miałem taki moment zawiechy, ale to wynikało tylko ze zbyt wysokiej temperatury. Ale w Twoim przypadku to nie wiem. A nie chcesz się przebiec na bieżni 10km, tak bez napinki?
1000m: 2:59,0 (IX 2020), 3000m:9:57 (IX 2020), 5km: 17:25 (V 2018), 10km: 35:54 (IX 2019), HM: 1:20:31 (III 2020)

https://www.endomondo.com/profile/20382960
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60771
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60772
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zawsze będzie napinka. ;)
Musiałbym mieć kogoś do poprowadzenia, żeby nie zwątpić przedwcześnie. Zawody mają to do siebie, że wyzwalają pokłady adrenaliny. Zawsze możesz mieć kogoś przed sobą czy na plecach, który będzie motywował czy to do utrzymania tempa czy przyspieszenia. Samotny "wyścig" na bieżni tego nie daje. Na 6-7 km zacznie boleć. I właśnie wtedy potrzeba "czegoś", żeby nie stanąć.
Jeśli możesz i chcesz Sewer to podyskutujmy już w https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... &start=555
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20.05.2018

Wycieczka rowerowa. Bardzo spokojna, luźna, bez napinki. Praktycznie tylko raz przydusiłem trochę mocniej, reszta to leniwe kręcenie. Ale podoba mi się taki rodzaj aktywności. Reszta niedzieli to odpoczynek.
  • Rower 22,43 km / 1:21:22

21.05.2018

Spokojny BS. Ciekaw byłem jak zareagują moje mięśnie na rower - jest wszystko ok, żadnego negatywnego odczucia.
  • BS 10,71 km / 55:59 / śr. tempo 5:14/km / śr. tętno 149 bpm (73%)

23.05.2018

Po dniu odpoczynku miałem w planie pobieganie czegoś szybszego. Lidka Chojecka na treningu zaordynowała zabawę biegową na stadionie, aczkolwiek w bardzo lajtowej wersji tzn. 3 koła - 2 koła - 1 koło z przerwą 1 koło. Zapytałem grzecznie, czy mogę trochę bardziej się sponiewierać i zrobiłem 10 okrążeń na przerwie 2'. Koło miało ~360-370 metrów. Mierzyłem krokami, to wyszło 345 metrów, ale maksymalnie po wewnętrznej, a potem się okazało, że ten "tor" biegu jest niemożliwy do wykonania bo jest cholernie nierówno - to żużlowa bieżnia. Stąd biegane prawie że po środku a nawet i daleko na zewnętrznej. GPS pokazuje jak pokazuje (przedział 370-380).
Nie będę raczej tu rozpisywał jak to biegałem napiszę tylko, że prawie każde kończyłem po 1:10-1:11. Pierwsze po 1:14, jedno jakieś po 1:12 ale to chyba miałem sporo omijania. Tylko 3 przerwy zrobiłem po 2 minuty, potem dostosowywałem przerwę do stadionu (żebym wiedział skąd startuję - brak oznaczeń tylko kilka charakterystycznych punktów) - wychodziło po około 1:50.
Nie złapałem jednego koła - po rozgrzewce było trochę ćwiczeń w miejscu - tam zatrzymałem zegar. Zorientowałem się jak skończyłem pierwszy mocny odcinek.
  • Całość 10 x koło / 9,1 km / 45:32
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.05.2018

Ten i następny trening miały być o dzień wcześniej. Nie wyszło, nie mogłem.
I na ten sobotni trening miałem mało czasu, bo do 16:30 pracowałem (7 godzin machania pilarką) a na 19 byłem umówiony ze znajomymi z liceum. Praktycznie bezpośrednio po pracy przebrałem się i pobiegłem. Nogi zbite, słabo się biegło ale tempo o dziwo nawet nieźle wyglądało. Chciałem to całkiem biegać na samopoczucie i tempo mnie nie interesowało.
Po 7 kilometrach BSa 10 przebieżek po 100 metrów z taką samą przerwą. Na koniec znów kilometr BSa i pod prysznic i fiuuuu na spotkanie.
  • BS +10xR 10,10 km / 51:12 / śr. tempo 5:04/km
27.05.2018

A spotkanie się przeciągnęło... Nie piłem alko (2 piwa bezalkoholowe, nawet spoko sprawa bo smakuje to normalnie jak piwo :bum: ), ale za to robiłem za kierowcę. O 23:30 wyszliśmy z lokalu no i chciałem jechać do domu... Ale kolega mieszkanie kupił no i chciał się pochwalić. Próbowałem się wykręcać, ale w końcu uznałem, że szybciej będzie jak pojedziemy, zobaczymy i powrót. Mhm, powrót 1:30. Słabo z kolacją, nawodnienie raczej takie śmieciowe, pobudka w miarę wcześnie jak na moją niedzielę bo z kolei wyjazd na dzisiaj zaplanowany...
Pobudka rano - słabo... Rzut oka na temperaturę - ciepło, bardzo ciepło. No nic, próbujemy. Małe śniadanie, mała kawa na rozbudzenie, "dwójeczka" i na trening.
W planie WT czyli 4 x 2km w widłach 3:50-3:55/km. Po 3 powtórzeniach stwierdziłem, że podchodzenie do 4. powtórzenia nie ma sensu. Już tu czułem "saharę". Pot lał się ze mnie, na szczęście miałem buffa, to zrobiłem sobie opaskę. Doszedłem do wniosku, że jeszcze mocniejsze odwodnienie dzisiaj będzie miało większy negatywny wpływ niż gdybym jednak przebolał te 4. powtórzenie. Ogólnie trening wyszedł całkiem nieźle, tempo w tych widełkach wchodziło, można powiedzieć, naturalnie. Było mocno, ale nie tak, żebym kończył na kolanach.
  • BS 2,7 km / 16:53 rozgrzewka
    • WT 2,00 km / 7:48 / 3:54/km
      4:00 przerwa
      WT 2,00 km / 7:46 / 3:53/km
      4:00 przerwa
      WT 2,00 km / 7:46 / 3:53/km
      4:00 przerwa
    BS 3,91 km / 22:11 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29.05.2018

Zwykły BS z 10. przebieżkami na zakończenie. ;)
  • BS 10,31 km / 52:45 / śr. tempo 5:07/km

30.05.2018

Kolejny, inny wariant setu przedstartowego. Całkiem mi pasuje i chyba to będzie mój "typ".
10 x 400 metrów po 1:31 każde powtórzenie. 1:31 to tempo 3:48. Przerwa krótka, jednominutowa. Taki trening był niezbyt męczący, ale jednocześnie trzeba było troszkę nogą pokręcić. Spoko, to lubię.
  • BS 2,69 / 16:48 rozgrzewka
    • 10x400m (1:30,4; 1:30,4; 1:31,6; 1:28,9; 1:29,7; 1:31,1; 1:29,4; 1:30,3; 1:28,7; 1:27,7)
      przerwa 1'
    BS 2,60 / 14:01 schłodzenie
No i dzisiaj (02.06) zawody. Jeszcze kilka dni temu pogoda zapowiadała się koszmarna. Upały nie dawały żyć i prognoza mówiła najwyżej o "spadku" temperatury do 25 stopni. Z każdym dniem jednak prognoza robiła się coraz bardziej optymistyczna. Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że niebo jest dość mocno zachmurzone, spadł deszcz i temperatura kręci się około 19-20 stopni. No już tak można spróbować biegać szybciej. Nie jest to optimum, ale także nie mordownia.
Nie pozostaje nic innego jak spróbować biec po 3:53-3:55 i może uda się ugrać jeszcze kilkanaście sekund na końcówce.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.06.2018

VII. Siemiatycka Wieczorna Dycha. Część z Was pewnie już czytała relację Krzyśka, więc wiedzą jakie były warunki. Rano za oknem zobaczyłem chmury, deszcz - morda się ucieszyła. Im bliżej godziny "Z jak zawody" tym słoneczniej, cieplej. Starałem się o tym nie myśleć, przecież nie mam na to wpływu.
Zawody "u siebie", sporo znajomych, miła atmosfera. Około 17:15 rozgrzewka - około 3 km truchtu, trochę ćwiczeń i 3 przebieżki. Czułem się bardzo fajnie, noga wyraźnie podawała. Jacek - tak, patent z dwoma dniami niebiegowymi przed zawodami jest optymalny.

No to cyk, start i lecimy. Lekko, przyjemnie na razie się biegnie. Hamuję się już od początku, staram się biec w okolicach 3:50/km. Na 2 km czas 7:52. Tu biegłem jeszcze w grupie z kobietami z miejsc 2. i 3. i Julkiem Ziółkowskim z Siedlec. W tym momencie oceniłem, że dziewczyny wyraźnie biegną "rekreacyjnie" - są niezagrożone na podium, a Oksana Okseniuk nie do dogonienia. Wyprzedziłem, zacząłem biec swoje. 3 km - 3:49, 4 km - 3:50, 5 km - 4:02??. Krzysiek też napisał, że tu jakaś bomba, mi Garmin pokazał 60 metrów naddatku i domyślam się, jak Tadeusz Dziekoński to atestował. Założył zapewne, że zetniemy po chodniku a chyba nikt nie ściął. Międzyczas 5km - 19:34. Pomyślałem sobie, że na styk ale do zrobienia nawet te 38:XX. Czułem się bardzo dobrze.
I wtedy nastąpiła najcudowniejsza rzecz na tej trasie. Długi, ponad 400 metrowy podbieg ulicą Grodzieńską, krótki zbieg i kolejny zajebisty podbieg. Tak, tu spuchłem. 6 km - 3:55, 7 - 4:05 - doszedł mnie Julek, wyprzedził o jakieś 100 metrów, 8 - 3:59. Tu już wiedziałem, że spuchłem bardzo ładnie, wręcz książkowo. 9 km - 3:54, jeszcze chyba jakiś zryw spróbowałem. No i ostatni kilometr, ponownie Garmin pokazał ponad 1 km (co ciekawe - każdy kilometr odbijany na kresce i wszystkie były 1,01, 1,00, 0,99 poza dwoma - 5. i 10. (czyli ten sam odcinek)). Czas 4:13 ale dystans tego kilometra to 1,12 wg Garmina.

Czas na mecie 39:40. Zadomowiłem się już w tej strefie 39:XX. 10. Open, 3 w kategorii M20, ale że 2. i 3. open byli biegacze również z M20 a nagrody się nie dublowały - wpadło 1. miejsce w kategorii. Ostatnie moje podrygi, już od następnego roku będzie dużo, dużo trudniej o pucharki. Trzeba by ze 2 minuty z tej dyszki uciąć...

Za tydzień Biała Podlaska - do wyboru 5, 10, 15 km. Zastanawiam się nad 5 i 10 km, zdecyduję we wtorek jak zobaczę prognozę pogody.

03.06.2018

Rower. 51 km kilometrów spokojnego pedałowania. To znaczy - niby spokojnego, bo jednak to daje trochę w d... Bardzo przyjemny wysiłek. Na longa biegowego pewnie dzisiaj bym się nie zmusił, a tak wysiłek dość dość, ale trochę inny. Dobre dla głowy.
  • Rower 51,06 km / 2:30:44 / śr. prędkość 20,3 km/h
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wypadałoby napisać, co robiłem ostatnio. Z zawodów w Białej Podlaskiej jednak zrezygnowałem. Pogoda wiadomo jaka była (upał) a ja niespecjalnie miałem motywację do mordowania się raz jeszcze. Z perspektywy czasu żałuję, bo w sumie niewielkim wysiłkiem miałbym pudło open na 5 km. 2. i 3. miejsce zajęli chłopacy z czasami gorszymi niż mój międzyczas w biegu na 10 km. No ale trudno, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Zrobiłem sobie cały tydzień delikatnego "roztrenowania". Szczególnie psychicznie potrzebowałem się odbudować, bo jednak wiosna była sporym niepowodzeniem ale i nauką. W całym tygodniu przebiegłem 0 kilometrów, starałem się mało myśleć o bieganiu co było trudne (oczywiście już zacząłem kombinowanie - jaki plan, kiedy starty itd.) no i najważniejsze - zrobiłem użytek z nowego zakupu, roweru. Przejechałem w 4 jazdach ponad 121 kilometrów. 2 jazdy wolne, 2 jazdy mocniejsze.

No i wczoraj w końcu (piszę "w końcu" bo serio już mi się chciało biegać) wróciłem do treningów biegowych. Mam już jakieś tam założenia i cele, mam mniej więcej pomysł "na siebie".
Ogólnie to trochę zacząłem żałować, że zapisałem się na Ultra Mazury - dystans 36 km. Bieg jest 11. sierpnia a 26. chciałbym pobiec docelowy HM. Muszę wymyślić jak ten bieg najlepiej wykorzystać, bo zwykłego BSa na pewno tam nie pobiegnę a z kolei nie chcę pobiec na max, bo trochę zajmie mi regeneracja. Wychodziłoby, że tam muszę pobiec dość mocno, ale znowu nie "za mocno". Na szczęście będzie czas pomyśleć o tym.

12.06.2018

BS biegany na samopoczucie. Bardzo możliwe, że nieco za szybko niż przepisowe 75%, bo niosło mnie mocno. Na pewno nie było to powyżej około 83%, ale takie 80% mogło się kręcić. Mniejsza o to, jeszcze to nie był taki trening gdzie by trzeba było się hamować. Na zakończenie 10 przebieżek.
  • BS 12,09 km / 1:00:20 / śr. tempo 5:00/km
13.06.2018

We środę/czwartek będę biegał zamiennie crossy, ciągły w II zakresie i tempo run. Zazwyczaj na zmianę, ale też jak będę czuł się wyjechany, to nie pójdę na crossa a za to krótki ciągły zrobię. Ale wtedy też wplotę w plan podbiegi - ogólnie chodzi mi o to, żeby w każdym tygodniu zrobić akcent siłowy w formie podbiegów albo właśnie crossa.
Dzisiaj cross, wybrałem się na swoją pętelkę i niestety zobaczyłem, że mocno została "zanieczyszczona". Sporo gałęzi na drodze, jakieś odpady po ścince drzew, zarośnięta wysoką trawą. Mam już pomysł na inne miejsce, ale dopiero w niedzielę sobie sprawdzę jak to będzie wyglądało. Dzisiaj z braku laku jednak się przemęczyłem i pobiegałem trochę po tym, co jest.
Sam akcent wychodził w intensywności między maratońską a półmaratońską - wiadomo, na podbiegach tętno mi rosło do około 90% hrmax, ale na zbiegach spadało, stąd średnia wyszła 82%.
  • BS 1,81 km / 10:53 rozgrzewka
    Cross 7,82 km / 39:35 / śr. tempo 5:04 / śr. tętno 168 bpm (82%)
    BS 1,79 km / 10:15 schłodzenie
ODPOWIEDZ