Widać, żeś nie trenował baby. Tyle Ci powiem.
Tu nie ma logicznego myślenia, bo zanim się do niego dokopiesz, to są ciche dni, separacja albo rozwód. Zależy jaki jest układ. Gdy byłem u Charlesa, męża Mary Keitany, to nie mógł się nadziwić, że ruda nie biega. Ma przecież warunki. Nie mógł zrozumieć, że kobieta może mieć własne życie. U niego Keitany chodzi na paluszkach po chacie. On rządzi i decyduje. Układ jest raczej nie do zaakceptowania w naszej strefie klimatycznej, ale jak najbardziej sprawdza się, jeżeli żona ma szybko biegać. Trudno to wszystko wyjaśnić, ponieważ w trenowaniu białych kobiet ważniejsze od logicznego myślenia jest myślenie emocjonalne. Inteligencja emocjonalna i takie tam, bzdety.
Trenując faceta starasz się z nim dojść do logicznej konkluzji. Na przykład: ten fragment ze
stopklatką w 6 minucie nagrania jest do dyskusji na cały wpis. Czeka w kolejce, ale na szybko można powiedzieć, że z takim przechyłem miednicy nie ma co marzyć o szybkim bieganiu. I tłumaczysz na spokojnie gościowi w czym rzecz. Pokazujesz relacje geometryczne, wchodzisz w anatomię i czekasz, aż gość zacznie nadawać na twojej fali. Logika musi być na początku. Wtedy jest szansa, że nie odbierze tego jak jakiś personalny atak. Zrozumie. I to jest ten moment, gdy wchodzę z obrazem mentalnym mającym rozpocząć proces budowania obrazu własnego ciała: stary, biegasz jak pipa. Nie da mi za to w zęby, tylko jeszcze podziękuje.
Taka sama strategia nie sprawdzi się z kobietą, bo przecież nie zadziała sugestia, że biega jak pipa, prawda?
Musisz być bardziej męska w swoich ruchach, itp. itd. Dostaniesz na twarz, żebyś się odpierdolił, bo nie po to sobie biegam, żeby wyglądać jak facet. Może jeszcze mam przestać się golić, tak?
I rozkręca się jazda. A przecież ty chciałeś tylko dobrze, a wyszło jak zwykle.
ps. z rudą dobrze mi się współpracuje. Jest logika i fan. Nie chcę tego zepsuć jakimś czelendżem.