
Koty do maty podchodzą z rezerwą i zadowalają się skrawkiem: ich zdaniem, do leżenia się nie nadaje ...
Ja na razie wytrzymuję 10min., ale mimo wszystko - polecam!

Moderator: infernal
Brak profesjonalizmu w tri przewyższa mój brak profesjonalizmu w hodowli owiec.keiw pisze:Jakiś czas temu miałem też ochotę spróbować sił w "tri", jednak trudno mi wygospodarować więcej czasu
Nie napychaj tak koszyczka święconką.beata pisze:...zakupy noszę na wszelki wypadek w drugiej ręce.
przelatując nad łbem.keiw pisze:...można koniowi pokazać...
Cwicz zjazdy na szosie! To wazna umiejetnosc. Na technicznych zjazdach mozna sporo zyskac.21.04 - kolarzowałem w JG, wypalantowałem się na Kapelę, zjechałem do Podgórek, cmoknąłem Chrześniaczkę w zdziwiony nos i z powrotem. 1h08', 20km, asc/desc=450m
Tu komentarz. Myślałem, że to będzie jakiś akcent, a tymczasem nawet się nie wkręciłem w beztlen. Za słabe uda, jeśli nawet się zasapałem na chwilkę, to zaraz ołów wlewał się w nogi i kicha. No i wstydliwa sprawa - panicznie boję się zjazdów! Normalnie z Kapeli zjeżdżałem 18km/h. Te hamulce jakieś takie delikatne, klocki maciupkie, gumki cieniutkie. Mam też - okazało się - karbonowy widelec, który trochę "pływa". Muszę sprawdzić profil trasy na Mietkowie, po jeśli będzie stromo w dół... górala wezmę!
Troche duze te przerwy jak na 50-tki24.04 - basen 1000m. Ciężka praca, pływałem 50tki w 50" z przerwami. Nie wspominam z przyjemnością.
Najlepiej to w ogole nie hamowac, wtedy sie najmniej traci.rocha pisze:Hej, dzięki, Sikor!
Będę trenował zjazdy, obiecuję. Moje hamulce to takie szczęki na jednej ośce u nasady widelca. Muszę powiedzieć, że już jest znacznie lepiej z moim czuciem kolarzówki, niż było to rok temu. Nie jestem w stanie powstrzymać się od ciągłego szacowania temperatury rafki jako funkcji mocy hamowania przy niewielkiej pojemności cieplnej - zboczenie zawodowe. Coś jak ciągłe szacowanie przyczepności kół na śliskiej drodze. Będę musiał parę razy się zatrzymać i oparzyć palce, żeby nabrać doświadczenia.
To dobrze, ze sie obraca! Czasy, ze barki mialy lezec plasko a rece robic za wiatraki dawno minelyWinien Ci też jestem parę słów o moim kraulowaniu. Nie dawało mi spokoju to moje wolne tempo, skoczyłem ze słupka i popłynąłem 25m na bezdechu - ca15". Ale mam kłopoty z rotacją głowy, staram się nie uprawiać martyrologii, ale gdy zaczyna się nabieranie powietrza, to całe ciało mi się obraca i trochę ten mój styl jest nieładny (no na prawo jest lepiej). Zdjęcia rtg nie nastrajają optymistycznie jeśli chodzi o zwiększenie zakresu ruchu.
Dlugie przerwy rozrywaja "efekt dlugodystansowy". Tak moga trenowac sprinterzy jak pracuja nad szybkoscia.Nie zmienia to faktu, że czasy odpoczynków ustaliłem sobie "na czuja", czyli tyle odpoczynku, ile płynięcia. Mówisz, żeby skrócić odpoczynek do 20" - OK tak zrobię. Na razie głównym moim osiągnięciem jest ustabilizowanie oddechu i płynięcie długodystansowe.
3-go czerwca? jezeli tak to startujemy tego samego dnia, tylko gdzie indziejStartuję w Mietkowie pod Wrocławiem na 1/4IM na początki czerwca. Nie zdążę się zmęczyć, to chciałbym choć się zasapać, a do tego potrzebne jest tempo.
Dzięki za rady. Moje pływanie to głównie wody otwarte. Ale nigdy w tłumie - trochę będzie dziwnie. No i mam nadzieję, że jeszcze ktoś będzie bez pianki. Głupio tak samemu na golasa.Sikor pisze: Moim zdaniem nie nastawiaj sie na czas w czasie plywania, tylko na rownomierne tempo.
Nie wiem jak u Ciebie z plywaniem z wodach otwartych, ale nawigacja potrafi kosztowac sporo sil i wybija z rytmu.
Robiles sovbie na basenie test z plynieciem na wprost? Odbij sie od scianki, zamknij oczy i plyn.
Malo kto jest w stanie utrzymac linie prosta. Ta czarna linia na dnie basenu jest nieoceniona.
W jeziorze itp. tego nie ma, trzeba podniesc glowe od czasu do czasu, zeby sie zorientowac.
To jest moja pieta achillesowa i zawsze sporo na trasie wydluzam sobie dystans