Tak, zdecydowanie ja byłem tym wyprzedzającym, a nie wyprzedzanym, szczególnie od połowy trasy, a nad Maltą po 7-8 kilometrze to już masa ludzi wymiękła. Pod koniec chyba nie dałem się nikomu dogonić, a wyprzedziłem co najmniej kilkadziesiąt osób. Chociaż zdarzali się i tacy delikwenci, którzy dyszeli jak lokomotywy już na pierwszym kilometrze.
Mogłeś ustawić się na początku strefy D, która ruszyła jakieś dwie minuty po pierwszej fali, wtedy miałbyś sporo miejsca przynajmniej tuż po starcie. Ciasno zrobiło się dopiero później, gdy trochę nadgoniłem resztę stawki.
PS. Spodobał mi się Poznań i Malta, więc bardzo możliwe.
Jesień jeszcze daleko, ale na pewno będę chciał mocno zakończyć sezon dyszką na Biegu Niepodległości w Warszawie.
Póki co z dych mam już wykupiony udział na Orlenie i Biegu ulicą Piotrkowską w Łodzi, jesieni jeszcze tak dokładniej nie planowałem, ale będę dalej skupiał się na HM i 10km.