Komentarz do artykułu Ambitny amator: 2:50-2:55 w wiosennym maratonie - projekt czteromiesięczny
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Rozważamy tu niejako przypadek Maćka, a konkretniej jego BMI vs wyniki, bo to "jego wątek".
I wygląda na to, że większość (wszyscy?) się zgadzamy, że w jego przypadku dalsza praca nad redukcją wagi da najszybsze efekty.
No dobrze, a co ma zrobić zawodnik, który ma BMI 20 lub mniejsze?
Dalej ma redukować kilogramy?
I wygląda na to, że większość (wszyscy?) się zgadzamy, że w jego przypadku dalsza praca nad redukcją wagi da najszybsze efekty.
No dobrze, a co ma zrobić zawodnik, który ma BMI 20 lub mniejsze?
Dalej ma redukować kilogramy?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4973
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Tak dużo??? To ja napierdzielam od połowy listopada żeby w kwietniu 10s na kilometr urwać a tu okazuje się że wystarczy pozbyć się 4 kg.Keri pisze:Zgodnie z "kalkulatorem" to powinno być coś ok. 25 sekund na km, oczywiście szybciej.Siedlak1975 pisze:[...] To jest 10kg różnicy na teraz.
Ciekawe ile minut w maratonie dałoby takie 10kg
Wracam do technikum

viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13465
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Skoor,
ty mi lepiej nie podsyłaj jednostek chorobowych. To tak jak ja bym Ci podsyłał Kenioli ze śnieżnobiałymi klawiaturami do twojego gabinetu dentystycznego i martw się co by tu poprawić.
Keri,
to nad czym ma się koncentrować zależy jakie ma cele. Załóżmy, że chodzi o szybkie bieganie. Nie wychodzi z niską wagą, to weryfikujesz metodę treningową i/lub biomechanikę. Sprawdzasz poziom zaangażowania i zmotywowania. Zwłaszcza w przypadku słabej biomechaniki. Sprawdzasz, gdzie gość mieszka, bo jak nie za rogiem, to sobie odpuść, gdyż prawie nie da się skutecznie pracować nad ruchem przez neta.
ty mi lepiej nie podsyłaj jednostek chorobowych. To tak jak ja bym Ci podsyłał Kenioli ze śnieżnobiałymi klawiaturami do twojego gabinetu dentystycznego i martw się co by tu poprawić.
Keri,
to nad czym ma się koncentrować zależy jakie ma cele. Załóżmy, że chodzi o szybkie bieganie. Nie wychodzi z niską wagą, to weryfikujesz metodę treningową i/lub biomechanikę. Sprawdzasz poziom zaangażowania i zmotywowania. Zwłaszcza w przypadku słabej biomechaniki. Sprawdzasz, gdzie gość mieszka, bo jak nie za rogiem, to sobie odpuść, gdyż prawie nie da się skutecznie pracować nad ruchem przez neta.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
yacool pisze:Skoor,
ty mi lepiej nie podsyłaj jednostek chorobowych. To tak jak ja bym Ci podsyłał Kenioli ze śnieżnobiałymi klawiaturami do twojego gabinetu dentystycznego i martw się co by tu poprawić.

Gosc jest generalnie zdrowy poza tym, ze jak zhe kebaba to pamieta o nim przez nastrpne 2 tygodnie

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13465
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jest jeszcze jeden, w moim przekonaniu bardzo intrygujący trop.
Wielu ludzi martwi się, i słusznie, że jak zlecą z wagą to stracą siłę i cała korzyść z niskiej wagi obróci się na niekorzyść.
Od jakiegoś czasu naukowcy przyglądają się Kenijczykom pod kątem pracy ich mięśni i wyróżniają dwa sposoby poruszania się. Pierwszy wywoływany klasyczną akcją mięśniową opartą na metabolizmie pracy i drugi oparty na sprężynowaniu tkankowym. Podobne rozróżnienie artykułują inżynierowi projektujący urządzenia do bezpośredniego pomiaru mocy (stryd). W praktyce oczywiście charakter pracy mięśniowej jest mieszany, ale można doszukiwać się pewnych tendencji i przewagi jednego sposobu nad drugim.
Jeżeli bieg generowany jest w przeważającej mierze dzięki pierwszemu sposobowi, to utrata wagi niewiele zmieni, a może nawet pogorszyć wyniki. Natomiast w przypadku dysponowania jakąś sprężystością lub pracy nad tym sposobem generowania ruchu, utrata wagi może wpłynąć bardzo korzystnie na wyniki.
Wielu ludzi martwi się, i słusznie, że jak zlecą z wagą to stracą siłę i cała korzyść z niskiej wagi obróci się na niekorzyść.
Od jakiegoś czasu naukowcy przyglądają się Kenijczykom pod kątem pracy ich mięśni i wyróżniają dwa sposoby poruszania się. Pierwszy wywoływany klasyczną akcją mięśniową opartą na metabolizmie pracy i drugi oparty na sprężynowaniu tkankowym. Podobne rozróżnienie artykułują inżynierowi projektujący urządzenia do bezpośredniego pomiaru mocy (stryd). W praktyce oczywiście charakter pracy mięśniowej jest mieszany, ale można doszukiwać się pewnych tendencji i przewagi jednego sposobu nad drugim.
Jeżeli bieg generowany jest w przeważającej mierze dzięki pierwszemu sposobowi, to utrata wagi niewiele zmieni, a może nawet pogorszyć wyniki. Natomiast w przypadku dysponowania jakąś sprężystością lub pracy nad tym sposobem generowania ruchu, utrata wagi może wpłynąć bardzo korzystnie na wyniki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Przypadek jest niestety z tych "ciężkich" bo osobisty.yacool pisze: Keri, to nad czym ma się koncentrować zależy jakie ma cele. Załóżmy, że chodzi o szybkie bieganie. Nie wychodzi z niską wagą, to weryfikujesz metodę treningową i/lub biomechanikę. Sprawdzasz poziom zaangażowania i zmotywowania. Zwłaszcza w przypadku słabej biomechaniki. Sprawdzasz, gdzie gość mieszka, bo jak nie za rogiem, to sobie odpuść, gdyż prawie nie da się skutecznie pracować nad ruchem przez neta.
A poważniej, jak rozpoznać, że metoda treningowa była nieodpowiednia?
Co tu może być dobrym wyznacznikiem?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13465
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Najlepszym wyznacznikiem jest KONTUZJA, czyli przekroczenie zdolności tkanki do adaptacji na bodziec. Banalne, prawda? Ale takie są fakty, że najbardziej limitują nas kontuzje.
edit:
małe sprostowanie z tym strydem. On oczywiście mierzy wartości przyspieszeń i z nich pośrednio wylicza moc.
edit:
małe sprostowanie z tym strydem. On oczywiście mierzy wartości przyspieszeń i z nich pośrednio wylicza moc.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Nie chcę zaśmiecać wątku, ale idąc tropem kontuzji, a konkretniej to jej braku powinienem wnioskować, że się do tej pory nie za bardzo przykładałem do treningów.
A poważniej to zawsze mi się wydawało, że powinniśmy się słuchać organizmu i nie dociskać pedału do podłogi (a ciut mniej) by nie skończyć "na kozetce".
To że biomechanicznie leżę na łopatkach to wiem, ale jaki może być element weryfikujący trening jako taki - w sensie jego objętość i zawartość.
A poważniej to zawsze mi się wydawało, że powinniśmy się słuchać organizmu i nie dociskać pedału do podłogi (a ciut mniej) by nie skończyć "na kozetce".
To że biomechanicznie leżę na łopatkach to wiem, ale jaki może być element weryfikujący trening jako taki - w sensie jego objętość i zawartość.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Chyba "jak dociskasz pedał do podłogi", jednocześnie nie lądujesz na kozetce a przy okazji poprawiasz wyniki - to wtedy metoda treningowa jest dobra. Tak mi się wydaje.
PS. Z tego wszystkiego poszedłem na legalizowaną wagę w pracy. Qrfa przez 2 lata moja domowa mnie oszukiwała... Koniec ze słodyczami.
PS. Z tego wszystkiego poszedłem na legalizowaną wagę w pracy. Qrfa przez 2 lata moja domowa mnie oszukiwała... Koniec ze słodyczami.

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13465
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Irek,
prace badawcze nad tkanką łączną dostarczają inspiracji. To jest wciąż świeży temat. W praktyce mało kto wie w ogóle, że istnieje jakaś powięź. Są mięśnie, kości i tłuszcz, i to ma się poruszać. A jak? To już mnie nie obchodzi. Ma być.
Tymczasem z opracowań laboratoryjnych płyną ciekawe informacje dotyczące zachowania tkanki, jej reakcji na obciążenie mechaniczne, chemiczne, elektryczne. Informacje dotyczące czasu regeneracji, odbudowy, wpływu starzenia się itp. Wszystko to na poziomie bardziej precyzyjnym niż dotychczasowe pojmowanie zagadnienia superkompensacji, taperingu, odnowy biologicznej.
Fizjoterapia, osteopatia? Jaki normalny biegacz będzie się tym interesował? Pierdoły.
Od tego są lekarze, żeby mnie leczyć. Ja chcę po prostu biegać i nie interesuje mnie nic więcej.
To jest typowe, schematyczne podejście. Dajcie mi najlepszy plan. Nie ten dla początkujących, bo jest za słaby. Chcę ten dla zaawansowanych, bo przecież jestem zaawansowany.
No ale zaawansowany w czym? Bo na pewno w ignorancji. Skąd wiesz, że plan zaawansowany pozwoli na dostatecznie długie okresy odpoczynku dla tkanki, żeby mogła poradzić sobie ze stanami zapalnymi jakie wywołujesz każdym akcentem treningowym. Każdy stan zapalny to przebudowa tkanki łącznej. Przebudowa korzystna lub niekorzystna w aspekcie ruchu biegowego lub ogólnie dla organizmu. Sorry, że tak sobie jadę na twoim przykładzie, ale to nie osobista wstawka tylko ogólna.
prace badawcze nad tkanką łączną dostarczają inspiracji. To jest wciąż świeży temat. W praktyce mało kto wie w ogóle, że istnieje jakaś powięź. Są mięśnie, kości i tłuszcz, i to ma się poruszać. A jak? To już mnie nie obchodzi. Ma być.
Tymczasem z opracowań laboratoryjnych płyną ciekawe informacje dotyczące zachowania tkanki, jej reakcji na obciążenie mechaniczne, chemiczne, elektryczne. Informacje dotyczące czasu regeneracji, odbudowy, wpływu starzenia się itp. Wszystko to na poziomie bardziej precyzyjnym niż dotychczasowe pojmowanie zagadnienia superkompensacji, taperingu, odnowy biologicznej.
Fizjoterapia, osteopatia? Jaki normalny biegacz będzie się tym interesował? Pierdoły.
Od tego są lekarze, żeby mnie leczyć. Ja chcę po prostu biegać i nie interesuje mnie nic więcej.
To jest typowe, schematyczne podejście. Dajcie mi najlepszy plan. Nie ten dla początkujących, bo jest za słaby. Chcę ten dla zaawansowanych, bo przecież jestem zaawansowany.
No ale zaawansowany w czym? Bo na pewno w ignorancji. Skąd wiesz, że plan zaawansowany pozwoli na dostatecznie długie okresy odpoczynku dla tkanki, żeby mogła poradzić sobie ze stanami zapalnymi jakie wywołujesz każdym akcentem treningowym. Każdy stan zapalny to przebudowa tkanki łącznej. Przebudowa korzystna lub niekorzystna w aspekcie ruchu biegowego lub ogólnie dla organizmu. Sorry, że tak sobie jadę na twoim przykładzie, ale to nie osobista wstawka tylko ogólna.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4973
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Yacool, w kontekście regeneracji. Jak uważasz czy jest sens dla amatora w wieku 40-50 lat trenować 5 dni w tygodniu, gdzie i tak dwa dni a może i trzy to będą rozbiegania 10-12km? Moim zdaniem to nic nie wnosi ale nie jestem fachowcem więc może się mylę.
Osobiście zamiast biec to 10-12km wolę spacer z psem 5-6km po lesie. Dużo lepiej po czymś takim się czuję. Do zmęczenia fizycznego dochodzi jeszcze psycha.
Osobiście zamiast biec to 10-12km wolę spacer z psem 5-6km po lesie. Dużo lepiej po czymś takim się czuję. Do zmęczenia fizycznego dochodzi jeszcze psycha.
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Jacku,
Ja niestety do tych wniosków doszedłem dość późno. Ale jak mawiają lepiej późno niż wcale.
Możliwe też, że z wiekiem bardziej się przykładamy do "jak" a nie "ile"?
Niestety droga "jak" jest zdecydowanie dłuższa, więc większość sobie ją odpuszcza, bo napompowany kilometraż fajnie wygląda i można nim epatować wśród znajomych.
Bynajmniej nikogo nie osądzam, a piszę m.in. o sobie sprzed iluś tam lat.
Wielka szkoda bo w moim wieku praca nad biomechaniką to bardziej na podtrzymanie starych wyników niż na generowanie nowych, choć może jeszcze coś uda się wyrzeźbić.
Ja niestety do tych wniosków doszedłem dość późno. Ale jak mawiają lepiej późno niż wcale.
Możliwe też, że z wiekiem bardziej się przykładamy do "jak" a nie "ile"?
Niestety droga "jak" jest zdecydowanie dłuższa, więc większość sobie ją odpuszcza, bo napompowany kilometraż fajnie wygląda i można nim epatować wśród znajomych.
Bynajmniej nikogo nie osądzam, a piszę m.in. o sobie sprzed iluś tam lat.
Wielka szkoda bo w moim wieku praca nad biomechaniką to bardziej na podtrzymanie starych wyników niż na generowanie nowych, choć może jeszcze coś uda się wyrzeźbić.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13465
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Psycha działa na ciało i ciało oddziałuje na psychę. To się ze sobą wiąże, ale stopień powiązania jest niedoszacowany. Te wszystkie banały o stresie w pracy, codziennej gonitwie itp. rzeczach kształtują nasze ciała. Oczywiście w kierunku karykatur homo sapiens. Słodycze to przy tym pikuś, choć one też mają swój udział.
Istnieje coś takiego jak stopień nawodnienia, czy nasycenia tkanki. Mocny trening fizycznie wyciska z tkanek płyn i przez to zmieniają się właściwości tkanki. Potrzeba czasu na powrót płynu i przez to uelastycznienie tkanki. Jeżeli ten czas jest zbyt krótki i robisz kolejny akcent, to nasilasz proces odwodnienia i stwarzasz warunki do sklejenia i w konsekwencji zrostów tkanek. To prowadzi do ograniczenia mobilności.
Jak więc należy trenować? Czym się sugerować? Możliwe, że najlepiej (dla rozwoju tkanki łącznej) trenujemy tylko w okresie ostatniego tygodnia lub dwóch przed startem. Gdy stosujemy odpuszczenie, albo trenujemy na pełnym wypoczynku pomiędzy akcentami. Możliwe, że trenowanie na zmęczeniu, pomimo mocnego bodźcowania dającego konkretny impuls rozwojowy, w dalszej perspektywie prowadzi do degradacji tkankowej.
Każdy zapewne doświadczył w swojej praktyce treningowej dnia konia. Pytanie, czy można takie dni konia sobie programować, tak żeby występowały na każdym akcencie. Pisałem już wcześniej o pobudzeniu dzień wcześniej lub nawet tuż przed akcentem. Takie narzędzia i metody trzeba sobie wypracować, ale warunek jest jeden. Nie można kierować się schematem.
Co może być takim schematem?
Na przykład podczas interwału przerwy mają być w truchcie, czy mogę się położyć?
Zgodnie ze schematem powinno się truchtać, ale leżąc daję szansę na powrót płynu do tkanek i kolejny odcinek będzie robiony bardziej sprężystym krokiem.
Tu taka dygresja do Galloweya. Maraton jego metodą rozpatrywany w aspekcie wiedzy o zachowaniu się powięzi zyskuje naukowe potwierdzenie.
Irek,
zerknij do wątku obok z treningiem funkcjonalnym albo po prostu wleć do mnie. Tak jest najlepiej.
Istnieje coś takiego jak stopień nawodnienia, czy nasycenia tkanki. Mocny trening fizycznie wyciska z tkanek płyn i przez to zmieniają się właściwości tkanki. Potrzeba czasu na powrót płynu i przez to uelastycznienie tkanki. Jeżeli ten czas jest zbyt krótki i robisz kolejny akcent, to nasilasz proces odwodnienia i stwarzasz warunki do sklejenia i w konsekwencji zrostów tkanek. To prowadzi do ograniczenia mobilności.
Jak więc należy trenować? Czym się sugerować? Możliwe, że najlepiej (dla rozwoju tkanki łącznej) trenujemy tylko w okresie ostatniego tygodnia lub dwóch przed startem. Gdy stosujemy odpuszczenie, albo trenujemy na pełnym wypoczynku pomiędzy akcentami. Możliwe, że trenowanie na zmęczeniu, pomimo mocnego bodźcowania dającego konkretny impuls rozwojowy, w dalszej perspektywie prowadzi do degradacji tkankowej.
Każdy zapewne doświadczył w swojej praktyce treningowej dnia konia. Pytanie, czy można takie dni konia sobie programować, tak żeby występowały na każdym akcencie. Pisałem już wcześniej o pobudzeniu dzień wcześniej lub nawet tuż przed akcentem. Takie narzędzia i metody trzeba sobie wypracować, ale warunek jest jeden. Nie można kierować się schematem.
Co może być takim schematem?
Na przykład podczas interwału przerwy mają być w truchcie, czy mogę się położyć?
Zgodnie ze schematem powinno się truchtać, ale leżąc daję szansę na powrót płynu do tkanek i kolejny odcinek będzie robiony bardziej sprężystym krokiem.
Tu taka dygresja do Galloweya. Maraton jego metodą rozpatrywany w aspekcie wiedzy o zachowaniu się powięzi zyskuje naukowe potwierdzenie.
Irek,
zerknij do wątku obok z treningiem funkcjonalnym albo po prostu wleć do mnie. Tak jest najlepiej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 269
- Rejestracja: 11 maja 2017, 13:29
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: brak
Patrząc na tego Maćka + widziałam film z treningu ostatnio Meza, oboje moim zdaniem mają cofnięte miednice, taki ala babski kaczy tyłek. Ciało nie układa się w lini poziomej do podłoża, i jest strata na generowaniu energii i pewnie szereg innych rzeczy dysfunkcji przez to.
Pomijam kwestie natury estetycznej że to po prostu brzydko wygląda.
Pomijam kwestie natury estetycznej że to po prostu brzydko wygląda.

Ostatnio zmieniony 16 sty 2018, 15:57 przez Krysia80, łącznie zmieniany 1 raz.
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
Odnośnie tej wagi wywiązała się ciekawa dyskusja. Ale wchodząc w szczegóły. Jak sterować ilością białka w diecie, by zachodził kontrolowany i możliwie zdrowy proces kataboliczny? Sam nie ukrywam pozbył bym się troszkę mięśni, ale póki co udaje mi się raczej spalać sam tłuszcz, choć dalej nie jestem suchy :d
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)