24 X
15' spokojnie
3x1600 m I p' 5' (3:34, 31, 34)
15' spokojnie
Wow. Przerwy w marszo-biegu i dość długie. Tak czy inaczej trening wszedł pięknie. Wszystkie powtórzenia na pełnym skupieniu, bardzo trudne, ale bez umierania. Głowa zapracowała bardzo dobrze.
25 X
60' spokojnie
26 X
60' spokojnie
28 X
Botaniczna Piątka 5km - 18:16
29 X
40' spokojnie
Drugi tydzień oparty na schemacie interwały+zawody, a między nimi easy lub rozruchy.
Zawody wbrew pozorom poszły bardzo fajnie. Biegliśmy w trzech falach po około sto osób, więc większość leciałem sam. Mocno pracowałem, ale na pewno nie sięgnąłem tak głęboko jak tydzień wcześniej. Wystarczyło to na 4 miejsce open, a nawet trzecie, bo zwycięzca biegł "poza konkurencją". Powiększyłem więc kolekcję pucharków o ten najcenniejszy rodzaj - open
Start za niecałe dwa tygodnie.
szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
31 X
15' spokojnie
odcinki 5x 1'/3'
15' spokojnie
W planie było 10 odcinków, ale pobiegłem zdecydowanie za mocno. Już po dwóch wiedziałem, że trzeba będzie zmniejszyć liczbę powtórzeń. Nie wiem jakie było tempo, ale było za mocne
2 XI
40' spokojnie
3 XI
60' spokojnie
4 XI
15' spokojnie
interwały 6 x 2'/2'
15' spokojnie
6 XI
60' spokojnie
W sobotę krótkie interwały. Biegłem na wyczucie, bez kontroli tempa. Wyszło dość intensywnie.
W tygodniu jeszcze tylko krótkie odcinki (ale zdecydowanie wolniej niż tydzień temu) i jestem gotowy na sobotni Bieg Niepodległości. Dobrze przepracowałem ostatnie pół roku. Waga w porządku. Teraz tylko zachować spokój
15' spokojnie
odcinki 5x 1'/3'
15' spokojnie
W planie było 10 odcinków, ale pobiegłem zdecydowanie za mocno. Już po dwóch wiedziałem, że trzeba będzie zmniejszyć liczbę powtórzeń. Nie wiem jakie było tempo, ale było za mocne
2 XI
40' spokojnie
3 XI
60' spokojnie
4 XI
15' spokojnie
interwały 6 x 2'/2'
15' spokojnie
6 XI
60' spokojnie
W sobotę krótkie interwały. Biegłem na wyczucie, bez kontroli tempa. Wyszło dość intensywnie.
W tygodniu jeszcze tylko krótkie odcinki (ale zdecydowanie wolniej niż tydzień temu) i jestem gotowy na sobotni Bieg Niepodległości. Dobrze przepracowałem ostatnie pół roku. Waga w porządku. Teraz tylko zachować spokój
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
11 XI Ponański Bieg Niepodległości
10 km - 37:37
Bardzo solidny bieg. Trasa nie w moim typie i warunki mogły być ciut lepsze (ale mogły też być gorsze Dlatego mimo, że słabiej od życiówki o 20 sekund, to i tak jestem bardzo zadowolony.
W zasadzie nie za bardzo jest do czego się przyczepić w moim biegu. Początek dość odważnie, a potem bez odpuszczania. Było bardzo ciężko, ale i tak od półmetka zyskałem kilka pozycji i na finiszu zostawiłem grupę. Dałem radę.
Z jednej strony, nie przepadam za narracją w stylu "gdyby nie wiało, to bym pobiegł xxx sekund szybciej", bo historia nie zna trybu przypuszczającego A z drugiej, mam świadomość, że nie ma się co oszukiwać i po prostu zrobiłem dobrą formę przez lato. Pobiegłem 2:13.xx na 800 m, złamałem magiczną granicę 18 min na GP Poznania (5km) i pobiegłem 37:37 w trudnym biegu na dychę. Dobra robota.
Teraz odpoczynek. Z każdym kolejnym sezonem roztrenowanie jest coraz przyjemniejsze.
W głowie mrowie planów, ale na razie o nich nie myślę.
10 km - 37:37
Bardzo solidny bieg. Trasa nie w moim typie i warunki mogły być ciut lepsze (ale mogły też być gorsze Dlatego mimo, że słabiej od życiówki o 20 sekund, to i tak jestem bardzo zadowolony.
W zasadzie nie za bardzo jest do czego się przyczepić w moim biegu. Początek dość odważnie, a potem bez odpuszczania. Było bardzo ciężko, ale i tak od półmetka zyskałem kilka pozycji i na finiszu zostawiłem grupę. Dałem radę.
Z jednej strony, nie przepadam za narracją w stylu "gdyby nie wiało, to bym pobiegł xxx sekund szybciej", bo historia nie zna trybu przypuszczającego A z drugiej, mam świadomość, że nie ma się co oszukiwać i po prostu zrobiłem dobrą formę przez lato. Pobiegłem 2:13.xx na 800 m, złamałem magiczną granicę 18 min na GP Poznania (5km) i pobiegłem 37:37 w trudnym biegu na dychę. Dobra robota.
Teraz odpoczynek. Z każdym kolejnym sezonem roztrenowanie jest coraz przyjemniejsze.
W głowie mrowie planów, ale na razie o nich nie myślę.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Roztrenowanie, roztrenowanie i po roztrenowaniu. Zrobiłem dwa tygodnie przerwy, teraz powoli wprowadzam się w regularny trening. Od dwóch tygodni biegam delikatne wybiegania.
Biorąc pod uwagę rodzaj treningu, jaki chcę robić zimą, już jakiś czas temu zacząłem wzmacniać nogi. Jak zwykle stawiam raczej na regularność, niż na spektakularne workouty. Trochę gum, trochę kettla, bez szaleństw. Chociaż trzeba podkreślić, że pierwszy raz w życiu ćwiczę z jakimkolwiek ciężarem. Prawdziwa rewolucja
To czego boję się najbardziej to trening plyometryczny. Od lata delikatnie wprowadzam skakankę. Po prostu na przerwie w pracy idę sobie na parking podziemny i chwilę skaczę. Lekkie pobudzenie dla nóg, nawet się nie zgrzewam. Czasem nawet po takim "bodźcu" pobolewa mnie przyczep pod kolanem… Hmm. No nic, zobaczymy co z tego wyjdzie.
We wrześniu zacząłem pracować na dzienne zmiany (po dwóch latach nocek), więc pierwszy raz od dawna zetknąłem się z normalnym dla wszystkich zjawiskiem biegania po ciemaku. Wobec tego, nawet przy dobrej pogodzie, raczej nie ma szans na robienie akcentów na leśnej pętli. Póki nie zasypie śniegiem (a właśnie za oknem zasypuje) będę robił akcenty na stadionie.
Pierwsza część planu za który się zabieram to zapętlony cykl składający się z interwałów bieganych różnymi tempami, w zależności od aktualnego wyniku na 800m. Pojawia się szacunkowe tempo wyścigu na 5k, 3k, 1500. Akcenty to: 1000, podbiegi, 300, plyo + 100, 600, podbiegi, 400, plyo + 100. Oryginalnie cykl był na 15 dni, ale ja go rozciągnąłem na 21, bo nie biegam codziennie. I tak boję się, czy wytrzymam trzy akcenty tygodniowo. Zobaczymy.
Dawno nie czułem lekkiego niepokoju przed treningami już w grudniu. Ale nigdy też nie zaczynałem planu od interwałów 5x1000 przerwa 2 minuty
Biorąc pod uwagę rodzaj treningu, jaki chcę robić zimą, już jakiś czas temu zacząłem wzmacniać nogi. Jak zwykle stawiam raczej na regularność, niż na spektakularne workouty. Trochę gum, trochę kettla, bez szaleństw. Chociaż trzeba podkreślić, że pierwszy raz w życiu ćwiczę z jakimkolwiek ciężarem. Prawdziwa rewolucja
To czego boję się najbardziej to trening plyometryczny. Od lata delikatnie wprowadzam skakankę. Po prostu na przerwie w pracy idę sobie na parking podziemny i chwilę skaczę. Lekkie pobudzenie dla nóg, nawet się nie zgrzewam. Czasem nawet po takim "bodźcu" pobolewa mnie przyczep pod kolanem… Hmm. No nic, zobaczymy co z tego wyjdzie.
We wrześniu zacząłem pracować na dzienne zmiany (po dwóch latach nocek), więc pierwszy raz od dawna zetknąłem się z normalnym dla wszystkich zjawiskiem biegania po ciemaku. Wobec tego, nawet przy dobrej pogodzie, raczej nie ma szans na robienie akcentów na leśnej pętli. Póki nie zasypie śniegiem (a właśnie za oknem zasypuje) będę robił akcenty na stadionie.
Pierwsza część planu za który się zabieram to zapętlony cykl składający się z interwałów bieganych różnymi tempami, w zależności od aktualnego wyniku na 800m. Pojawia się szacunkowe tempo wyścigu na 5k, 3k, 1500. Akcenty to: 1000, podbiegi, 300, plyo + 100, 600, podbiegi, 400, plyo + 100. Oryginalnie cykl był na 15 dni, ale ja go rozciągnąłem na 21, bo nie biegam codziennie. I tak boję się, czy wytrzymam trzy akcenty tygodniowo. Zobaczymy.
Dawno nie czułem lekkiego niepokoju przed treningami już w grudniu. Ale nigdy też nie zaczynałem planu od interwałów 5x1000 przerwa 2 minuty
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
12 XII
5x1000m/2' (3:30, 35, 40, 35, 40)
13 XII
60' E
14 XII
25' E
8 x podbiegi 150 m powrót w marszu
16 XII
45' E
17 XII
10x300m/1' (54", reszta 58-59")
Inauguracyjne interwały weszły bardzo w porządku. Jak widać po czasach, na razie jeszcze szukam właściwego tempa. W założeniu ma być 3:40/km. Pierwszy zdecydowanie za szybko, potem już bliżej. Ogólnie celem w tej fazie planu jest nie to, żeby z czasem zamykać powtórzenia coraz szybciej, ale żeby biegać coraz lżej przy tym samym tempie.
W czwartek podbiegi. Bez historii.
W niedzielę trzysetki w 59" na minutowej przerwie. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie dość łatwo. Tymczasem krótka przerwa sprawiła, że musiałem wejść w rytm i załapać tempo, żeby szło bezproblemowo. Druga połowa akcentu była łatwiejsza niż pierwsza. Tym razem znowu zacząłem zbyt szybko, ale już od drugiego powtórzenia szło idealnie według założeń.
Powtórzenia robię na stadionie, co jest dla mnie czymś nowym. Na razie wygląda to tak, że przyjeżdżam na rowerze, rozgrzewam się 15-20 minut, robię akcent i wracam. Chodzi o to, żeby zamknąć się w ok. 70 minut, od wyjścia z domu, do powrotu. Dłuższych treningów nie mam jak wpleść w plan dnia i nawet nie bardzo chciałbym wplatać.
Już od dawna nie liczę kilometrów przebieganych w tygodniu, bo moim zdaniem ma to sens, jeśli nie chcemy przesadzić. Mi to raczej nie grozi W tym tygodniu przebiegłem pi razy drzwi 31 km i nie zapowiada się, żeby w kolejnych było dużo więcej. Z drugiej strony trenuję więcej niż kiedykolwiek, bo przy dobrych wiatrach wychodzi 8 jednostek w tygodniu (5 biegowych, dwa razy "siła ogólna" i raz dół z kettlem). Sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie.
Tempa w planie są obliczane w oparciu o wynik z 800 metrów. Np. w tym tygodniu długie interwały to 75% tego tempa, a trzysetki 85%. Z grubsza odpowiada to tempom wyścigów na różnych dystansach (10k, 5k, 3000, 1500)
5x1000m/2' (3:30, 35, 40, 35, 40)
13 XII
60' E
14 XII
25' E
8 x podbiegi 150 m powrót w marszu
16 XII
45' E
17 XII
10x300m/1' (54", reszta 58-59")
Inauguracyjne interwały weszły bardzo w porządku. Jak widać po czasach, na razie jeszcze szukam właściwego tempa. W założeniu ma być 3:40/km. Pierwszy zdecydowanie za szybko, potem już bliżej. Ogólnie celem w tej fazie planu jest nie to, żeby z czasem zamykać powtórzenia coraz szybciej, ale żeby biegać coraz lżej przy tym samym tempie.
W czwartek podbiegi. Bez historii.
W niedzielę trzysetki w 59" na minutowej przerwie. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie dość łatwo. Tymczasem krótka przerwa sprawiła, że musiałem wejść w rytm i załapać tempo, żeby szło bezproblemowo. Druga połowa akcentu była łatwiejsza niż pierwsza. Tym razem znowu zacząłem zbyt szybko, ale już od drugiego powtórzenia szło idealnie według założeń.
Powtórzenia robię na stadionie, co jest dla mnie czymś nowym. Na razie wygląda to tak, że przyjeżdżam na rowerze, rozgrzewam się 15-20 minut, robię akcent i wracam. Chodzi o to, żeby zamknąć się w ok. 70 minut, od wyjścia z domu, do powrotu. Dłuższych treningów nie mam jak wpleść w plan dnia i nawet nie bardzo chciałbym wplatać.
Już od dawna nie liczę kilometrów przebieganych w tygodniu, bo moim zdaniem ma to sens, jeśli nie chcemy przesadzić. Mi to raczej nie grozi W tym tygodniu przebiegłem pi razy drzwi 31 km i nie zapowiada się, żeby w kolejnych było dużo więcej. Z drugiej strony trenuję więcej niż kiedykolwiek, bo przy dobrych wiatrach wychodzi 8 jednostek w tygodniu (5 biegowych, dwa razy "siła ogólna" i raz dół z kettlem). Sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie.
Tempa w planie są obliczane w oparciu o wynik z 800 metrów. Np. w tym tygodniu długie interwały to 75% tego tempa, a trzysetki 85%. Z grubsza odpowiada to tempom wyścigów na różnych dystansach (10k, 5k, 3000, 1500)