Truchtem do ślubu - by LW

Moderator: infernal

LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

12.10.2017 - 254 dni

Wracam do biegania - wreszcie! 2 tygodnie chorowania, w tym tygodniowe zwolnienie i antybiotyk. Od początku tygodnia powoli wracam do aktywności fizycznej- zacząłem od siłowni, ale że dziś pogoda fajna, to ruszyłem w teren :bum: Niestety, najpierw zegarek nie chciał ze mną współpracować, a potem zerwał się wiat, który oczywiście wiał w twarz :chlip: :chlip: :chlip:

Najważniejsze jednak, że poszurałem, cyklem: 7:30B/2:30M/8:00B/2:00M/5:00B/5:00M, razem wyszło 3,65 km w 30 minut

Byłoby lepiej, ale pod koniec całkowicie "siadłem" więc wolałem raz odpuścić, niż potem szybko się zniechęcić :)
New Balance but biegowy
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17.10.2017 - 249 dni

Dzisiaj pogoda doskonała więc i na bieganie było więcej ochoty :) Zrobiłem 6 x 4:00B/1:00M , potem bardzo spokojnego 10 minut truchtu, a na koniec 5 minut marszu :) Razem wyszło 6 km w 45:00 więc progres jakiś jest :) Jeśli uda mi się rano podnieść z wyrka, to potruchtam jeszcze przed pracą - wiem, że powinienem zrobić przerwę, ale aż szkoda tracić taką pogodę :)
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.10.2017 - 247 dni

Miałem pobiegać rano, ale niestety zawiódł mnie budzik w telefonie :chrap: :chrap: :chrap: Ostatecznie wygospodarowałem chwilę po pracy. Z racji, że od rana miałem czas tylko na śniadanie (może to i lepiej, wykorzystam te zaoszczędzone kcal wieczorem :hej: ) więc mocy potężnej nie było, a i bieganie po górkach było dodatkowym obciążeniem :hahaha: :hahaha:

Ostatecznie systemem 9x 4:00B/1:00M plus 5 minut spokojnego marszu na koniec wyszło 6,5 km w 50 minut więc jestem zadowolony :)

W przyszłym tygodniu planuję zwolnić, by wydłużyć czas ciągłego biegu do 7-8 minut z minutową przerwą na marsz :)
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.10.2017 - 242 dni

Wielki dzień!

Po niecałych 60 dniach od powrotu, wliczając w to przerwę na chorobę, zaliczyłem swoje pierwsze 30 minut ciągłego biegu :hej: :hej: :hej: Powiem nawet więcej, tego ciągłego szurania wyszło nawet 40 minut! Dzisiaj nie patrzyłem na tempo ani dystans, a jedynie na puls- przez pierwsze 25 minut starałem się, by nie przekroczył 150-155 bmp, kolejne 5 minut mocniejszego biegu, a potem na dokładkę 10 minut bardzo spokojnego szurania i około 4 minuty marszu. Razem wyszło 5,5km w 44:11

Czy czuję się biegaczem? Nie :nienie:
Czy czuję się lepszy od początkujących, których dzisiaj mijałem? Nie, nawet nabrałem do nich jeszcze większego szacunku :nienie:
Czy jestem z siebie dumny? Tak, choć nie do końca :bum:
Czy są rezerwy? Tak, ale muszę zgubić trochę wagi :bum:

PS. od dwóch tygodni zacząłem pilnować swojej diety i nie przekraczać założonej puli kcal- od tego czasu -2,3 kg oraz ok 4 cm w pasie :hej:
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.10.2017 - 240 dni

Po ostatnim sukcesie nogi jeszcze nieco zmęczone, więc dziś uznałem, że skorzystam z pogody i pobiegnę na totalnym luzie, czyli baaardzo wolno- średnie tętno 151 bpm, maksymalne ok 168 bpm to potwierdza :) Bez jakiegoś katorżniczego wysiłku zrobiłem 4,81 km w 40 minut (bez przerwy!). Tempo niższe niż zwykle, ale niekoniecznie się tym przejmuję, bo wreszcie te 30-40 minut sprawia mi przyjemność :) Piątek mam wolny, więc być może złamię swoją zasadę i pobiegam dzień po dniu (w sobotę nie ma szans) ale też nie spinam się na to :)

Przyszły tydzień z racji święta będzie troszkę szarpany, planuję w nim dalej truchtać spokojnie te ok 40 minut, a potem zacząć myśleć co dalej :) No właśnie, drodzy koledzy i koleżanki, co polecacie dalej? Czy zwykłe dokładanie po 5 minut do poszczególnych treningów będzie dobrą opcją? Czy może lepiej zacząć dzielić jakoś te treningi? Od listopada znów będę miał wolne weekendy, więc i czasu na wciśnięcie 3 treningu będę miał więcej :)
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

07.11.2017 - 228 dni

Witajcie po dłuższej przerwie - zeszły tydzień z powodu Święta Zmarłych musiałem logistycznie pisać na straty, w dodatku weekend był bardzo niesportowy :hejhej: :hejhej: :hejhej:

Od wczoraj powrót do swojego jedzenia, dodatkowo wczoraj skorzystałem z treningu EMS czyli wykorzystującego elektrostymulację - polecam!

Dzisiaj wreszcie przyszedł czas na bieganie, uznałem że idę na żywioł, a z drugiej strony nie będę przesadzał z tempem by jak najdłużej wytrzymać bez przejścia w marsz. Efekt? W niecałe 39 minut zrobiłem 5 km! Co więcej potem przeszedłem do jeszcze spokojniejszego szurania bez marszu i... zaliczyłem swoją pierwszą pełną godzinę biegu od powrotu :)

Razem wyszło 7,5 km w 60 minut - jestem mega dumny, bo jeszcze niedawno tyle przemierzałem w ciągu tygodnia :bum:

Dalsze plany się nie zmieniają, chcę stabilizować trening na poziomie 3x 40-45 minut (choć jeśli wszystko bedzie ok, będę starał się chociaż jeden robić dłuższy), zadbać o ujemny bilans kaloryczny i zmierzać do celu- mniej niż 100 cm w pasie :D
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

09.11.2017 - 226 dni

Ojj, po godzinnym bieganiu i poniedziałkowym EMS wczoraj każdy schodek był wyzwaniem, a łydki były twarde jak z betonu :echech: :echech: :echech: Dzisiaj też jeszcze odczuwałem tego skutki i długo biłem się sam ze sobą czy wyjść na trening, czy też zrobić sobie dodatkowe wolne - jednak udało mi się zwalczyć wirus lenistwa i wyjść w teren :hej: Bardzo spokojnie, dopiero po około 25 minutach zacząłem odczuwać lekki dyskomfort, ale jeszcze trochę udało się doczłapać- razem wyszło 5,25 km w 40:00 minut, czyli plan jest sukcesywnie realizowany :hej:

Być może w ten weekend, z racji wolnego czasu, uda mi się potruchtać nieco więcej, choć oczywiście bez szaleństw :)


PS. efektem uboczynym jest to, że spokojnie tempo biegu mimo dłuższych dystansów jest utrzymane :bum: tak, tak wiem, biegam tempem szybkiego spaceru, ale... sprawia mi to przyjemność, a gdy waga spadnie przyjdzie czas na poprawę i tego elementu :bum:
Listopad 2017: 07:48
Październik 2017: 07:49
Wrzesień 2017: 07:52
Sierpień 2017: 07:46
Ostatnio zmieniony 14 lis 2017, 21:09 przez LucioWisla, łącznie zmieniany 1 raz.
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11.11.2017 - 224 dni

Dzień wolny, więc można było potruchtać za widoku :bum: Mogło być więcej, ale pogoda (deszcze, wiatr) nie pomagały- wolałem więc poszurać trochę krócej, niż znów mieć przerwę z powodu choroby :echech: Ostatecznie wyszło nieco ponad 7 km w 54:09 :spoko:

Jutro w planie odpoczynek i regeneracja- basen, sauna, ewentualnie spacer :) Kolejny trening biegowy powinien wypaść we wtorek i mam nadzieję, że w nogach znów będzie para :bum: :bum: :bum:

Myślicie, że przy sumiennym zwiększaniu kilometrażu jestem w stanie na wiosnę zrobić półmaraton w jakimś znośnym czasie? :)
Ostatnio zmieniony 14 lis 2017, 21:09 przez LucioWisla, łącznie zmieniany 1 raz.
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

14.11.2017 - 221 dni

Życie i organizm to przewrotny twór :echech: :echech: :echech: Ostatnie kilka dni czułem się nadzwyczaj kiepsko, najchętniej tylko bym spał i spał, a i tak po 21 wyglądałem jak zombie :grr: Dzisiaj lekko musiałem przymusić się do treningu, bo ciemno, bo zimno, bo wieje, bo pada i... zrobiłem jeden z lepszych treningów ostatnio! 5,57 km w 40 minut - jestem więcej niż zadowolony! Szcególnie dobrze wypadł 2 kilometr, który zrobiłem w 6:32 min/km przy średnim 163 bmp - dla większości to tempo konwersacyjne, dla mnie do niedawna zawałowo-sercowe :bum:

Oby w czwartek biegło się równie dobrze!


PS. Zapomniałem się pochwalić :hej: Odkąd kolejny raz podjąłem próbę biegania, wykonałem (łącznie dzisiejszym) 21 treningów i właśnie przekroczyłem granicę 100 przeszuranych kilometrów :hahaha: Pierwszy sukces jest :hahaha:
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16.11.2017 - 219 dni

Lepiej, lepiej, coraz lepiej... W nocy spałem słabo, ledwo doczłapałem do pracy, do 18 siedziałem na szkoleniu, zdołałem zjeść jeden posiłek, więc do domu wróciłem jak dętka :chlip: :chlip: :chlip: Dzisiaj jednak czwartek, więc jeden z moich biegowych dni i nie chciałem odpuszczać - przecież to tylko 40 minut, a potem będzie nagroda :bum: Wyszedłem, nie patrzyłem na zegarek, zwyczajnie biegłem jak mi pasowało- trochę szybciej, trochę wolniej i... w 41 minut wyszło 6,087 km! To mój najszybszy trening (choć nie spinam się nad tym, by się jakoś katować) - 6:44 min/km przy solidnym wysiłku, ale nie wycieńczeniu pozwala patrzeć w nadzieją w moją biegową przyszłość :hahaha: W tym tygodniu planuję jeszcze ok. 50-minutowe spokojne wybiegnie (plus może uda się jeszcze jakiś lekki truchcik zaliczyć) a teraz czas na nagrodę - prawdziwego tureckiego kebaba :spoko:

Chyba zasłużyłem? :hej:
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

19.11.2017 - 216 dni

Niedospanie + złe odzywianie + kiepska pogoda + złe ubranie = zjazd i kryzys

Wszystko bolało, nic się nie chciało, z 50 minut wyszło tylko 20 minut i 2,54 km :trup: :trup: :trup:

Cóż, nikt nie mówił, że będzie kolorowo, odpocznę i jutro jazda :)
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Chwilę mnie nie było, dokładnie 9 dni przerwy, a w tym czasie "młyn" w pracy, kiepskie samopoczucie, długi weekend w domu, kilka dni zupełnie innego odżywiania, sporo % i... no sami wiecie jak mogło się to skończyć :echech: :echech: :echech:

28.11.2017

Po kilku dniach przerwy wreszcie wyszedłem. Ubrałem się zbyt ciepło, a to nie mogło się dobrze skończyć - efekt? wróciłem do domu po kilkunastu minutach :echech:
w 22:59 wyszło 3,23 km

30.11.2017

Naczytałem się o tym całym Gallowayu i postanowiłem wrócić do marszobiegu. 3:00B/1:00M x 10 i na koniec spokojne 10 minut truchtu. Razem w 40:00 wyszło 5,67 km.

1.12.2017

Poprzedni Galloway dał mi ostro w kość, więc tu postanowiłem spokojnie potruchtać ciągiem, bez przerw :) Wyszło w 46:13 6,05 km

2.12.2017 - 203 dni

Lekki maraton, kilka dni biegania pod rząd :hahaha: Rano zaliczyłem trening na siłowni, potem jajecznica, sprzątanie mieszkania i... jakoś nie było czasu zjeść. Dzisiaj zdecydowałem się na spokojny marszobieg 2:00B/1:00M i w 60 minut zrobiłem nieco ponad 8 kilometrów. Samopoczucie nadzwczaj dobre, a na kolację ukochane burgery wołowe własnej produkcji :) Jutro w planach tylko sauna :)
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

30.12.2017

Kolejny raz zapalenie gardła, kolejna przerwa - ehhh :echech: :echech: :echech:

Na powrót wybrałem... zawody :bum: a dokładniej zimową wersję Złocistej Mili - 1609 metrów z przerwami na 4 kubeczki grzanego piwa - tartan był jednak niesamowicie śliski, więc wynik 14:26 uważam za całkiem ok :)
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

09.1.2018 - 164 dni

Po sylwestrowo-noworocznej przerwie wreszcie udało się choć na chwilę wyjść z domu :hej: Niestety od blisko tygodnia walczę z ciągłym zmęczeniem i zniechęceniem do wszystkiego - taka jesienna depresja opóźniona o jakieś 4 miesiące :echech: :echech: :echech:

Wyszło mi 3.02 km w 20:00 minut - nie jest źle, oby było lepiej.

Zaplanowałem pierwszy tegoroczny start - 11 marca mam zamiar pobiec w Chorzowie na 10 km :)

Do tego czasu planuję biegać metodą Gallowaya i systematycznie zwiększać kilometraż.
LucioWisla
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 356
Rejestracja: 28 maja 2014, 12:18
Życiówka na 10k: 1:02:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.01.2018

Pierwsze "długie wybieganie" wg planu treningowego Gallowaya :)

2 minuty biegu, potem minuta marszu - razem zaplanowane 4 km w 31:30, a potem jeszcze 25 minut marszu "na dobicie"

Ktoś z Was stosował Gallowaya?
ODPOWIEDZ