Jak mi się nie chce od dłuższego czasu przy kompie siedzieć i pisać...
No dobra, ale trzeba by coś podsumować.
W okresie 05.07-13.07 byłem na wakacjach i nie przebiegłem ani jednego kilometra
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Rozkład zajęć (dni praktycznie wypełnione od rana do wieczora), wybitnie niesprzyjający klimat (ponad 30 stopni w cieniu o 8 rano), brak miejsc do biegania (beton, miasto, praktycznie brak chodników i miejsc do biegania) skutecznie mi to wybił z głowy. Ale nic nie szkodzi, przynajmniej odpocząłem a przez tydzień forma nie uleci.
14.07 - bez planu, 16 km po 5:00
15.07 - 11km po 5:20
16.07 - 6x20 sekund sprint (P=4') + 12km
Trochę wolniej, ale dobrze. Wracamy do roboty
18.07 - 2km+6x20s(4'P)+10km 20s szybko 1500nT/ bieg w 5:30
Poszło to całkiem dobrze, przerwy 4' pozwalały na pełen wypoczynek nawet pomimo gorąca.
19.07 - 10x1000 3'P trucht w 3:50
Ten trening miał być w czwartek, ale w środę miałem sporo czasu, a w czwartek mniej więc zamieniłem.
W sumie nawet domknąłem, ale sam nie wiem jak. Biegałem to niestety koło 17-tej, było na termometrze 29 w cieniu. Pobiegłem do parku i po 3km po 5:00 miałem dość i chciałem zmienić na rozbieganie, ale stwierdziłem że nie wolno się mazać, trzeba zapieprzać
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
ABC sobie darowałem (i tak byłem przegrzany) i ruszyłem biegać. Aha - miałem ze sobą 0,5 litra izotonika.
Powtórzenia wyszły (pętla jest odmierzona równo 1km): 3:48, 3:48, 3:51, 3:51, 3:49, 3:51, 3:52, 3:49, 3:47, 3:51.
Przerwy niestety nie wyszły w truchcie (chęć popijania co 2-3 powtórzenia też nie pomagała, bo musiałem zatrzymywać się po butelkę). Generalnie to pierwsze 3 powtórzenia były przerwy w truchcie, później kolejne trucht-marsz (minuta marsz - piłem, 1,5 minuty trucht i potem marsz). 7 powtórzenie było ciężkie bardzo i po nim stwierdziłem, że trzeba przerwy odstać - i ostatnie 3 przerwy były w stójce, troszkę marszu. Zawsze jednak były to równo 3 minuty, ani sekundy dłużej.
Jak ja to domknąłem (bo różnice sekundowe raz w jedną raz w drugą) to ja nie wiem, wyglądałem jakbym spod prysznica wyszedł i jak truchtałem do domu to kapało ze mnie
20.07 - 12km 05:20
Spokojnie, po środowych szaleństwach nie miałem siły na nic więcej
22.07 - 16km + 6x60m 05:20
Weszło to po 5:15, jakoś łatwo nie było (bo gorąco, a niestety biegałem w południe), ale dramatu też nie.
23.07 - 30km co 5km 100m Sprint 05:20
Wyszedłem niby rano, ale i tak jak wychodziłem to już było 25 stopni. Ponieważ zapowiadane były bardzo silne burze postanowiłem nieco szybciej to pobiec i tak ustawić trasę, żeby w końcówce mieć blisko do domu. Udało się, średnio wyszło 5:05 (w tym te kilka sprintów), więc efektywnie niewiele szybciej niż w planie. Podczas biegu pierwszy raz w tym roku miałem plecak z bukłakiem - wypiłem 1,5 litra wody i zjadłem żel (trzeba się oswajać do maratonu). Po powrocie do domu zdążyłem się wykąpać i walnęła nawałnica
Podsumowanie tygodni:
Tydzień 03.07-10.07.2017: 30,2 km (1 trening i urlop)
Tydzień 11.07-16.07.2017: 44,6 km (urlop i później 3 spokojne treningi po powrocie)
Tydzień 17.07-23.07.2017: 90,5 km (tu już normalne bieganie)
Co do kolejnych planów: jeśli zdrowie pozwoli, to chcę wystartować w biegu kontrolnym na 30km dnia 6 sierpnia 2017 na Stadionie Olimpijskim. Później się zobaczy, jestem zapisany na maraton 10 września i 10km na przetarcie tydzień wcześniej.