I only fear never trying - zapiski Marka

Moderator: infernal

marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wtorek 25.04.2017: plan 10x300+100 rolen 57s 3'P
Plan prosty jak budowa cepa: 10x 300m, po każdej 300m jeszcze 100m dotoczenia się i 3 minuty spacerku w oczekiwaniu na kolejne 300. Proste, ale popsułem już na etapie wgrywania do zegarka albowiem wgrałem sobie, że to garmin ustala gdzie kończy się 300m (a ja mam to odmierzone) -> w trakcie wykonywania to nawet zabawne było, jak garmin odpikał 300m po 47 sekundach :hahaha: :hahaha:

Ale wracając do treningu: wieczorem pogoda nawet znośna, trochę wiało ale prawie nie odczuwalnie bo z kierunku, parku (a ja biegam wzdłuż parku). Później zaczął padać lekki deszczyk (mżawka) - akurat treningi lubię biegać w lekkim deszczu więc w sumie to mi pomaga bardziej niż przeszkadza.
Wracając do samego treningu: no to ubrałem startówki i polazłem człapać. Jakoś tak bez rewelacji się biegło (no cóż - ludzie w pracy ciasto przynoszą to się je, ma się imieniny to się je - więc na koniec dnia może być ciężej). Ogarnąłem ABC i ruszyłem.
Powtórzenie 1 i pierwsze aha - raz że nie bardzo wiedziałem jak to biec, bo prędkości 3:10 obieganej nie mam, ale stwierdziłem że pobiegnę pierwsze na czuja i potem będę korygował. Garmin odpikał po 53 sekundach, ale do słupa oświetleniowego oznaczającego 304 metry od przejścia dla pieszych trochę brakowało -> stąd też ogarnąłem że do dupy ustawiłem. Słup minąłem po 54 sekundach (czyli i tak 3 sek za szybko). Nie chciało mi się ustawiać od nowa treningu, a zmienić trwającego powtórzenia się nie da - trudno, stwierdziłem że będę po proastu na czas patrzył i biegał odcinek, wskazania GPS-a sobie daruję. No drugi odcinek to przygoda była, bo koniecznie ścigać się ze mną chcieli dwaj rowerzyści (uroki treningu po ścieżce), a mnie właczył się tryb "pies gończy" i odcinek 304 metrów od słupa do pasów pokonałem w 49 sekund (garmin nawet 47 odpikał), co było lekko katastrofalne w skutkach dla kolejnych powtórzeń :bum: :bum: Rowery udało się wyprzedzić, ale powtórzenia 3-5 miałem nogi jak z waty i dzięki temu kulturalnie trzymałem 56-57 sekund :hej: Po 5-tym zaczął padać deszcz i zrobiło się przyjemnie, nogi puściły i tak sobie biegałem po 55-56 sekund. Ostatnie 54.

Odczucia:
Tempo 3:10 na 300m i przerwie 3' w marszu było ok. Nie miałem jakiejś zadyszki, trochę to mięśniowo poczułem, no bo bez sensu 2 powtórzenie spaliłem - ale coś się człowiekowi od życia należy :bum: Generalnie pozytywny trening :)

Jutro spokojne BC1, w czwartek ciekawszy trening.
biegam ultra i w górach :)
New Balance but biegowy
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Środa 26.04.2017: 10km po 4:50
Tak to mniej więcej wyszło, zrobiłem 11km po 4:47. Spoko.

Czwartek: wpis kontrolny.
Miał być trening, ale będzie w piątek - z uwagi na lepszą pogodę pozałatwiałem kilka rzeczy, które pierwotnie miałem zaplanowane na jutro/sobotę. Zakładam, że jutro uda się odrobić trening (normalnie by było wolne). Trening jest z gatunku cięższych i jak policzyłem to z rozgrzewką i dobiegiem do domu koło 1,5h wyjdzie, toteż robienie go na siłę nie ma sensu.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie mam zbytnio weny do pisania, więc krótko.
Zrobiłem trening, który miał być w czwartek, co prawda Rolli pisał żeby to w niedziele pobiec, ale dzisiaj warunek był idealny i już po kilometrze widziałem że będzie dzisiaj dobrze - to pobiegłem.

Plan: 5x(200-600-200-600-200) po (42 - 2:20 - 42 - 2:20 - 42) p 4'
Czyli w skrócie: lecimy ciągiem 1800 metrów, w tym 200 szybciej, 600 wolniej, 200 szybciej... i tak 5 razy.
W sumie... wyszło dobrze. Poza 5 powtórzeniem, na które zaspałem i wybiło mnie dopiero pikanie zegarka. Szybko ruszyłem i to był błąd - złapała mnie lekka kolka, która trzymała też na wolniejszej 600m (nie byłem w stanie biec szybciej niż 4:00), więc zatrzymałem się na minutę, ustabilizowałem oddech, kilka skłonów, rozprostowałem się i pobiegłem dalej. Dalej trochę trzymało, ale było na tyle ok, że dało się trzymać tempa.

Co prawda biegałem to na GPS, bo nie mam takiej pętli - ale nawet jeśli było niedokładnie, to średnio wychodziło ok. Pełne kilometry były tam, gdzie powinny być - GPS nie szalał.
Wychodziło to mniej więcej: 200m pomiędzy 41-43 (średnio ok 42), 600m pomiędzy 2:19-2:21. Przerwy 4' w truchcie po mniej więcej 5:30.

Teraz skoro trening zrobiłem dzisiaj - zastanawiam się co biegać jutro. W planie 12km BNP (ale przed tym dzisiaj miało być spokojnie). W sumie teraz czuję się dobrze, jak jutro będzie dobrze to chętnie bym to pobiegł. Jak będę odczuwał dzisiejszy trening - to pobiegnę rozbieganie.

Chyba że trenejro zajrzy i zaleci inaczej :)
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pora trochę nadgonić z blogiem.

Niedziela 30.04.2017: 12km +3x80m sprint
Bez historii pobiegłem sobie 14km + 3 sprinty. Wiało trochę, więc z wiatrem to wychodziło w okolicach 4:40, pod wiatr gdzieś 4:55-5:00.

Tydzień 24.04-30.04.2017: 53,9 km (wypadł jeden trening)
Kwiecień: 277km (całkiem sporo biorąc pod uwagę luzowanie przed startem, lekką chorobę i mało biegania w okolicy Świąt).

Wtorek 02.05.2017: 6x200m po 30", P=4'
Nigdy w zyciu tak szybko nie biegałem, ale co tam... Potruchtałem na ścieżkę rowerową, zrobiłem dłuższą rozgrzewkę i jazda. Biegłem ścieżką i następnie 4 minuty wracałem wolnym marszem na start. Odcinek mam zmierzony na asfalcie. Pierwsze 4 powtórzenia weszły po 29,5-30,3 sek, w zależności trochę od tego jak (i gdzie dokładnie) trafiłem w zegarek :)
Na 5-tym powtórzeniu już były schody, na ostatnich 50-60m miałem miękkie nogi i weszło to w 31 sekund... 6 powtórzenie to już była lekka masakra, tzn już rozpoczynając czułem że nie do końca wypocząłem, po 50m miękkie nogi ale dociągnąłem w 31,5 sekundy...
No... ciężkie takie 200-tki są, po ostatniej to czułem się gorzej niż po sobotnich TWL-ach :)
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Środa 03.05.2017: 14km po 4:50
Co miało być - to było. Większych historii brak, oprócz tego że trafiłem znów na wiatr jakiś durny, ale na rozbieganiach nie przeszkadza - biegam sobie z wiatrem 4:40, pod wiatr 5:00 i tak wychodzi średnio co ma wyjść.

Czwartek 04.05.2017: 5x2000 w 3:52 ostatnie 200 bardzo szybko (38s) P4'
Trening ciężki, a do tego jakiś taki dzień do dupy mi wyszedł. Przez te 5 dni długiego weekendu mi się organizm rozregulował, zasnąłem dopiero po 1 w nocy, potem jeszcze obudził mnie walący w dachowe okno deszcz, ostatecznie o 6 musiałem wstawać do pracy - raczej się nie wyspałem i czułem to cały dzień :/ Do tego... w środę wydawało mi się, że jest niedziela i następny dzień mam wolny - olałem węgle :hahaha: :hahaha:
Ale dzisiaj rano... ogarnąłem się że czwartek, więc trochę podładowałem. Ostatecznie koło 20-tej wylazłem na trening, ciężko toto szło już od rozgrzewki... Koniec końców ogarnąłem się, nie ma co się zastanawiać - warunek dobry, nic tylko biegać. Od rana jeszcze bolał mnie lewy dwugłowy - chyba jeszcze po wtorkowych 200m, ale nie jest to raczej żadne naderwanie, nie kłuje, w biegu nie przeszkadza, po prostu dzisiaj ni z tego ni z owego trochę pobolewa - tak, jakbym się uderzył i miał siniaka -> tyle że nic tam nie ma. Postanowiłem zwracać na to uwagę, ale już po drugim powtórzeniu zupełnie przestałem to czuć - więc ok.

NA zegarku ustawiłem sobie 1000m, 800m, 200m - żeby móc kontrolować co biegnę. Męczyłem te 3:52 okrutnie, no niby trzymałem tempo ale luzu to nie było. 200m raz domykałem, raz nie. Do tego jeszcze... na 4 powtórzeniu po 1500m zachciało mi się toi-toi i musiałem zrobić kilka minut przerwy na szukanie ustronnych krzaków i zrzucenie balastu :hej: Oczywiście po tych paru minutach przerwy domknięcie 4-tego powtórzenia i 200m nie było trudne, piąte też w miarę poszło.

Jak to wychodziło:
kolejno czasy/tempa: 1000m, 800m, 200m
1: 3:50, 3:04 (tempo 3:51), 38 sek
2: 3:49 (trochę z górki), 3:06 (tempo 3:52), 41 sek
3: 3:53, 3:07 (t. 3:53), 41 sek
4: 3:52, 3:06 (t. 3:52, tutaj po 500m przerwa toi-toi), 37 sek
5: 3:56 (pod górkę było, nie rzeźbiłem na siłę), 3:06 (t. 3:52), 36 sek.

Trening ciężko wszedł generalnie - zmęczyłem się (pewnie niewyspanie tutaj swoje dało :hahaha: ). Aha - przerwy wychodziły po 4 minuty, w tym 2 minuty marsz i 2 minuty trucht. Dobrze, że jutro wolne.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sobota 06.05.2017: 18km po 4:50
Udało się pobiegać koło południa po parku, rano padało więc było mokro/błoto. Ale wolę błoto w parku niż ciągłe ubijanie asfaltu i kostki brukowej. Weszło co miało, chyba średnio po 4:52.

Odczucia ok, dwugłowy chyba się uspokaja - nie czuję go w ogóle ani podczas biegu ani chodzenia. Lekko jeszcze boli jak dotykam, ale skoro podczas ruchu wszystko ok to mam nadzieję że przejdzie. Posmaruję jeszcze może dzisiaj wieczorem profilaktycznie jakimś voltarenem w celu przyspieszenia regeneracji, bo we wtorek szybsze nieco bieganie - dotychczas w ogóle nic mu nie robiłem poza delikatnym rolowaniem i rozciąganiem.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedziela 07.05.2017: 30km co 5km 100m Sprint 5:10
Trochę ciężko mi się biegło, bo nie chciało mi się biegać w kółko po asfalcie i zrobiłem sobie tournee wzdłuż rzeki i po parkach wrocławskich. Sporo nawierzchni nierównej i błota, kałuż - także również trening stabilizacji wyszedł. Trochę za ciepło się ubrałem, niepotrzebnie wziąłem wiatrówkę - jak wychodziłem przed 9-tą rano to było 10 stopni, a później podskoczyło do kilkunastu. Ale wiał wiatr, więc nie chciałem się spocony rozbierać - wolałem się więcej spocić. No i w sumie tu by można było skończyć, gdyby nie fakt że... jak zwykle nie wziąłem wody, tylko 2 żelki :bum:

Ale generalnie wyszło spoko, leciałem sobie to w okolicach 5:00-5:05, co kilka km sprint no i tak po 2h lekko już zacząłem odczuwać w nogach trening (wczoraj było 18km też po błocie), ale dalej biegło się spoko. Z ciekawości jeszcze chciałem na końcówce pobiec trochę szybciej -> asfaltem wracając do domu mi wyszło 2,5km po 4:30 i nie było to jakieś dramatyczne. Ostatecznie całość treningu wyszła 30,5km w 2:31:36, tempo 4:58 (licząc też 6 sprintów i szybsze 2,5km na koniec). W domu nie byłem jakoś specjalnie zmęczony, przyjąłem trochę węgli i picia, wykąpałem się i zjadłem normalne śniadanie. Resztę dnia do teraz oglądałem wingsa i uzupełniałem płyny, chyba jeszcze wieczorem jakiś izotonik w postaci browara przyjmę :hejhej: :hejhej:

W sumie zapomniałem wczoraj tego dwugłowego posmarować woltarenem, ale dzisiaj praktycznie w ogóle go nie czuję (tylko jak mocno nacisnę), więc z dnia na dzień jest lepiej i zakładam że będzie można powoli zapomnieć o problemie.

Tydzień 01-07.05.2017: 87,3 km
Udało się zrobić wszystkie treningi w planie, więc kilometraż też sensowny wyszedł.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wtorek 09.05.2017: TWL 6x1000/1000 3:50/4:20. Bieg ciągły zmienny, w sumie 13km.
No ja to mam niefart - znów jak cięższy trening, to... idealna pogoda. Qrwa. Plus jest taki, że w najbliższym czasie ciężkich treningów dużo będzie, więc i w kiepskim warunku się pobiega.
Wracając: godzina 20:10, 8 stopni na dworze, praktycznie bezwietrznie. Startówki na nogi i jazda. 2km dobiegu, ABC i zaczynamy ciągły. W sumie to nawet się zdziwiłem, bo pomimo weekendowego szaleństwa (18km w sobotę i 30km w niedzielę - wszystko po błocie i trwaiastych nierównych wałach) nawet fajnie nogi podawały. Może lekko podmęczone, ale bez żadnego betonu czy coś. Fajnie :)

Szło to bez jakichś większych historii, aczkolwiek nie mogłem się do końca wstrzelić w tempo -> ale zawsze po tych 200-300m już szło dobrze. Czasy: biegane to na GPS (więc pewnie z 2-3 sek oszukane), to starałem się domykać tą sekundę-dwie szybciej.
Wyszło tak:
4:17
3:47
4:16
3:48
4:16
3:49
4:19
3:49
4:14
3:48
4:15
3:48
4:19
Po tym jeszcze 2,5km truchtu do domu (w okolicach 4:50) i to by było na tyle.

Odczucia: do 9km to całkiem spoko, nawet zaskoczony byłem. Na ostatnich 2 szybkich trochę musiałem powalczyć, ale nie było to nic wielkiego - żadnej umieralni, oglądania butów etc. Nie wiem, jak to dokładnie opisać - mocno, ale do utrzymania pod kontrolą, jakby było trzeba to bym te kilka sekund przyspieszył jeszcze.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Środa 10.05.2017
Miało być wolne (w planie był wyjazd z pracy), ale ostatecznie zamiast wyjazdu musiałem trochę więcej poklikać - to w przerwie wyskoczyłem na 10km po 5:00 :) Ot, tak na dotlenienie. Jutro w planie stoi coś ala BC2: 18km po 4:20.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czwartek 11.05.2017: 18km po 4:20
Na trening mogłem wyjść ok. 20-tej i niestety trochę to do dupy była pora. Był lekki wiatr, a jak jeszcze wychodziłem to było 20 stopni i zachodziło słońce, po czym po godzinie temperatura spadła (a przez wiatr było odczuwalnie jeszcze zimniej) - tyle, że ja przez pierwsze pół godziny się spociłem i na koniec zmarzłem :grr: Mam nadzieję, że żadnego syfu z tego nie będzie.
Sam trening to tak bez historii wyszedł, tyle że sumarycznie miało być długo więc skróciłem rozgrzewkę do 1,5km truchtu i odpuściłem ABC. Te 18km to raczej taki klasyczny BC2 wyszedł, intensywność odczuwalna, ale bez przesady. Żadnej rzeźby, żadnych bóli, kryzysów, wszystko pod kontrolą. Trochę trudności ten wiatr sprawiał w tempie, ale to różnice sekundowe. Wychodziło to mniej więcej tak, że odcinki z wiatrem biegłem w okolicy 4:14-4:16, pod wiatr w okolicy 4:18-4:21. Sumarycznie wyszło 18km po 4:17 (biorąc poprawkę na GPS to pewnie ok 4:19-4:20). Oprócz tego, że się spociłem i potem było mi zimno to nic wartego uwagi się nie działo. W domu szybko wziąłem ciepły prysznic i wypiłem ciepłą herbatę z miodem i cytryną.

Aha - kończąc chyba już temat dwugłowego, który mniej trochę bolał w zeszłym tygodniu -> w tym tygodniu ani razu go nie czułem, więc temat (mam nadzieję) zamknięty definitywnie.

Jutro wolne, a w sobotę... znów mocno :bum:
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sobota 13.05.2017: TWL 7x1000/1000 3:47/4:17 (+/- 1s.). Bieg ciągły zmienny, w sumie 15km.
Narzekałem, że łatwo, to sobie nieświadomie utrudniłem. Nie wiem dlaczego, ale myślałem że dzisiaj mam zwykłe rozbieganie więc połaziłem z Małżonką po parku (w sumie to z 6-7km wyszło), później na obiad zjadłem jakieś nieco tłuste chińskie żarcie zapitem 0,5l coli :bum: Podwieczorek czyli kawałek ciasta + kawa i po 2,5h sprawdziłem trenng - a tu dupa... rozbieganie było w sobotę, ale... tydzień temu :bum: :bum: :bum: A dzisiaj mocny TWL... ekhm. No dobra, odczekałem jeszcze godzinę i polazłem. Pogoda też nie rozpieszczała - 22 stopnie i lekki wiatr. No nic...
Wyszło tak:
4:18
3:45
4:17
3:45
4:15
3:47
4:18
3:47
4:17
3:47
4:20
3:45 (tu się niestety zatrzymałem po 400m) - opis niżej
4:16
3:48
4:17

Z zatrzymania się dumny nie jestem. Już na wcześniejszym szybkim lekko zakłuwało w wątrobie, na tym już bolało mocniej i do dupy -> no stanąłem bez walki :ojnie: :ojnie: :ojnie: Zły jestem, tak to nie może wyglądać.

Ale są też pozytywy: mam wrażenie, że przy normalnym jedzeniu te tempa były do domknięcia. Nawet pomimo dość kiepskich warunków -> jak wychodziłem to 22 stopnie w cieniu, jak kończyłem to 18. Sporo cieplej niż przy wcześniejszych treningach. Nogi ok, te kilka km spaceru nie przeszkodziły zbytnio - nie tutaj był problem.

No nic - głowa do góry i jedziemy z treningiem dalej, tylko trochę uważniej trzeba. Bo szkoda psuć mocny trening pierdołami.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Niedziela 14.05.2017: 20km po 5:10
Dla równego rachunku machnąłem 21,3 (celowałem w HM :spoczko: ) po 5:00. Tempo wyszło szybsze, bo biegliśmy z kolegą - jemu tak pasowało, a mnie te kilka sekund większej różnicy nie robiło.

Tydzień 08-14.05.2017: 92,4 km
Kolejny tydzień udało się zrobić wszystkie treningi w planie, więc kilometraż też sensowny wyszedł.
Przyszły tydzień będzie krótszy i szybszy - kroi się kilka imprez rodzinnych więc biegania będzie mniej. Życie amatora :)
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wtorek 16.05.20171: 10x100/200 100m bardzo szybko
Niezbyt jestem w stanie coś o tym treningu napisać, bo nie mam odmierzonego odcinka 100m. Ustawiłem na GPS 100m/200m i biegałem 10 powtórzeń. 100m bardzo szybko, 200m lekki truchcik po 5:30.

Środa 17.05.2017: 10km 05:10
Tutaj z kolei nie ma co pisać. Wyszedłem wieczorem, 11km po chyba 4:55

Czwartek: 18.05.2017 5km w 3:46 jako docelowe...
Ten trening z kolei spieprzyłem - tzn tak czy inaczej był nie do domknięcia, bo... u mnie jest 28 stopni (w cieniu) i świeci słońce. W takich warunkach ostatnio biegałem maraton Wrocław :bum: :bum: :bum: (tyle że to było ponad pół roku temu). Ale niezrażony pobiegłem do parku i postanowiłem to pobiec :) Niezrażony upałem trochę truchtu + ABC, cały mokry po rozgrzewce i lecimy. Pętla równiutko odmierzone 1km, no to zaczynam. Lecę dość szybko, a GPS pokazuje... 9:15/km No super, po kilkuset metrach zmądrzał ale ostatecznie pobiegłem ten odcinek w 3:44... Za szybko, kolejny wolniej (3:52), kolejny 3:51 i pauza. Dlaczego? BO po prostu było już za ciężko, nie było jednego powodu - wszystko krzyczało: STAŃ. Nogi, płuca, gardło. Niewiele więcej bym pobiegł... No to zrobiłem ze 2 minuty przerwy (na której ociekłem konkretnie :hahaha: )
i pobiegłem kolejne 2km. Na domiar złego na koniec jak chciałem przełączyć ekran w garminie to sobie zatrzymałem na ostatnim kilometrze po 800m. Serio, byłem tak zmęczony że kliknąłem zły przycisk...

Ostatecznie wyszło to tak:
3:44
3:52
3:51
(przerwa ok 2 minuty)
3:50
800m w 3:01 (tempo 3:46) -> myślę że mnie więcej w tym tempie skończyłem odcinek

Przyszłościowo chyba trzeba będzie korygować lekko czasy, jak będę biegał w takim upale - bo inaczej te treningi z gatunku "bardzo cięzkie" będą nie do domknięcia. A swoją drogą to chyba kilka treningów postaram sie robić wcześniej, żeby nieco do upału się przyzwyczaić.

Teraz z przyczyn osobistych biegowa laba, jeden sensowniejszy akcent we wtorek i zawody 27.05.

Aha - nie wiem, czy to ma jakieś duże znaczenie, ale dzisiejszy trening był pierwszym od roku szybkim akcentem bieganym w parku a nie na asfalcie czy tartanie
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Z totalnego braku czasu na pisanie, a i również ochoty na siedzenie przed kompem trochę opuściłem dzienniczek - nadrabiamy. Ostatnie kilka dni minęło jak niżej

Piątek 19.05.2017: wesele
Sobota 20.05.2017: drugie wesele
Niedziela 21.05.2017: poprawiny + 14km po 5:00 + 4x60m

No... Generalnie się działo (ale nie biegowo), dwa wesela + poprawiny. Tryb raczej "mało higieniczny", ale jakoś przeżyłem i nawet w niedzielę udało się cośtam wieczorem potuptać.

Tydzień 15-21.05.2017: 45,0 km + kilka godzin tańców :hejhej: :hejhej: :hejhej:

Poniedziałek 22.05.2017: wolne
Plan był wolny, ale wpadło 14km rowerem (wolno, ok. 15 km/h)
Generalnie nie odespałem weekendu, bo musiałem wstawać do pracy. Po pracy z żoną na rower.

Wtorek: plan 4x1km po 3:30, przerwa 4-5'.
Po pracy tuż przed bieganie wpadło jeżdżenie rowerem z małżonką, niby mało bo jakieś 12km i wolno, ale trochę podjazdów pod estakadkę, trochę po parku, trochę po kamieniach i 2 dni z rzędu (pierwszy raz po zimie) i wybiegając na akcent nogi lekko czułem.
Pobiegłem do parku, ciepło bardzo było chyba 23 stopnie ale to nie przeszkadzało. Podczas rozgrzewki (3,5km) + ABC w Grabiszyńskim spotkałem na pętli zaprzyjaźnioną grupę treningową - tasowaliśmy się przez cały trening, bo oni biegali 3x5km.
Ja zacząłem swój trening... i trochę przepaliłem bo pierwszy km wyszedł w 3:25... Za szybko, ale niezbyt potrafię kontrolować tempo w parku a GPS mi na pętli głupieje trochę -> pętla jest zmierzona bardzo dokładnie, ma 1km i punkty orientacyjne na 200m i 400m. Kolejne km weszły w 3:30 i 3:29, ostatniego nie domknąłem - wpadł w 3:35. Biegane wszystko w startówkach i przerwy równiutko 4 minuty, w marszu. Ciężki to trening był, nie jest to dla mnie na pewno komfortowa intensywność, muszę o nią powalczyć. Temperatura i warunki nie przeszkadzały, ale na ostatnim czułem chyba ten rower bo po 450-500m nogi zrobiły się miękkie. Jeszcze znacznik 400m minąłem równo w 1:21 (czyli idealnie w punkt) ale potem jakoś dziwnie zacząłem mieć miękkie nogi - trochę jak na sprintach. Nie ciężkie, nie bolały - po prostu trochę jak z waty. Na ostatnich 100m przyspieszyłem i ostatecznie straciłem tylko 5 sekund, więc nie było dramatu. Być może gdybym wydłużył przerwę przed odcinkiem do tych 5' to bym domknął - nie wiem, ale chciałem spróbować utrzymać 4'.

Dzisiaj nie jest źle - trochę czuję nogi, ale znośnie. Niestety od 3 dni mordują mnie klimatyzacją w pracy i boję się przeziębienia bo tak niepewnie się trochę dzisiaj czuję -> ale nie uważam, żeby to wpłynęło na wczorajszy akcent - poza nogami było ok, a nogi to stawiam na początek sezonu rowerowego bo już na dobiegu do parku po 5:00 czułem je inaczej niż zwykle.
biegam ultra i w górach :)
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

klopsik. Ale po kolei.

Środa 24.05.2017: wieczorem jeszcze wpadło 11km po 5:00
Spoko, nawet zastanawiająco spoko po wtorkowych kilometrówkach. Lekko czułem nogi, ale znośnie. Lekka mżawka padała, ale bez wiatru więc ok.

Czwartek 25.05.2017: wieczorem 8km + 4x60m.
Spokojnie się biegło, w sumie nic specjalnego. Jakiejś przesadnej lekkości nie było, ale dramatu też nie. Ja jakoś nigdy te 2-3 dni przed zawodami nie czuję specjalnej lekkości -> ale chyba tak mam, nie widzę tutaj wpływu. Nawet przed zawodami, które uważam za bardzo udane 2-3 dni przed nigdy nie czułem się specjalnie. Chyba tak mam i już na to przestałem zwracać uwagę.

W piątek w pracy zaczął się klops. Po prostu zaczęło cieknąć z nosa i tyle. Niestety pracę mam biurową i przez 2/3 roku włączoną klimatyzację. No i o ile jest to najczęściej komfortowe do pracy, to kłopoty się zaczynają jak współpracownicy przyłażą chorzy "bo mają tylko katar/kaszel/ból gardła". Siedzi taki, kicha/kaszle 2 dni, czajnika wspólnego używa, klima to rozdmuchuje i infekcja gotowa. A jeszcze jak człowiek podatny (bo np. 3 dni nie spał przez wesela) no to trafia na podatny grunt. Ja zresztą od małego mam tendencję do "ciężkiego" przechodzenia kataru -> cieknie mi z nosa, łzawią oczy i za bardzo nic z tym nie poradzę. Tak mam, trochę to męczy ale... z drugiej strony 99% infekcji u mnie się kończy na katarze. Bardzo rzadko boli mnie gardło, a jakieś zapalenia to ja nie pamiętam kiedy ostatnio miałem, chyba jeszcze w szkole średniej. Sięgając pamięcią kilkanaście lat wstecz to nie pamiętam kiedy brałem antybiotyk... Chyba w ogólniaku ??


No nic - katar jest i nic się nie zrobi. Zawody olałem, bo nic mi nie dadzą w takim stanie. Jest ciepło (20 stopni w cieniu + idealne słońce), na trasie pewnie odczuwalne ze 30 a mnie cieknie z nosa. Nogi spoko, ale stwierdziłem że jedyne co mogę dzisiaj wygrać to ewentualne zapalenie zatok, a w najlepszym wypadku wyłączenie z treningu na 2 tygodnie tymczasem... za 3 tygodnie zawody docelowe, a ja chciałbym powalczyć :)

Akapit dla trenera :)
Dzisiaj bieganie odpuszczam, jutro zobaczę - w planie było spokojne 15km. Jeśli będzie fajna pogoda i katar przechodził to na lekkie potuptanie wyjdę, z doświadczenia wiem że nie zaszkodzi. Poniedziałek wolny, a patrząc na plan na kolejny tydzień to nie wygląda źle -> wtorek 6x300m (tu ewentualnie do zastanowienia czy cisnąć we wskazanych tempach czy coś zwolnić), środa 18km rozbiegania, czwartek dopiero mocny ciągły - do tego czasu powinno przejść.
biegam ultra i w górach :)
ODPOWIEDZ