Dobra, wypada podsumować...
Sobota, 08.04.2017 H2O Półmaraton (atest): 1:26:37. OPEN: 37, M30:17
Ostatnie 2 tygodnie męczyło mnie przeziębienie. Wydawało się w weekend że przeszło, ale ciągle plątał się katar. Wczoraj wydawało się, że wszystko gra i będzie dobrze, to... dzisiaj obudziłem się rano z bolącą głową i gardłem... Jak nie urok, to sraczka... A sraczka - no stoperan musiałem wziąć też, ale złożyłem to na karb nerwów przedstartowych. No nic, zebrałem się, pojechałem, odebrałem numer, pogadałem chwilę z Andrzejem Witkiem, krótka rozgrzewka (już widzę, że rewelacji to nie ma), przebrałem się i potruchtałem na start. Parking był 200m od startu, to żeby nie marznąć ile się dało siedziałem w kurtce i na starcie byłem 2 minuty przed - ale wszystko pod kontrolą. Wiał zimny wiatr, w nocy padało więc było mokro i pełno kałuż. Trudno - trzeba biegać.
Zakwalifikowano mnie do strefy "elita" (wszyscy z deklarowanymi czasami < 1:30), więc miałem pełne prawo stać sobie w 2 rzędzie i gadać z najlepszymi
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
No dobra -> odliczanie, start i jazda. 500 metrów i... zdziwko, bo ostry zakręt 90 stopni w lewo i zamiast ulicą biegniemy chodnikiem i ścieżką rowerową. Było by super, gdyby nie fakt że pełno wyjazdów - ale wolontariusze pilnowali i było fajnie. Tak biegliśmy - niby miał być wiatr w plecy, ale po mieście/chodniku prawie nie czuć. Miał być oznaczony atest co 1km, ale... ciemno zielonej farby na mokrej drodze to nie widać. Słabo. Lecimy na GPS, lekko szybciej niż 4:00 bo wieje w plecy. Ale niewiele szybciej, a mnie biegnie się ciężko. Trudno. Wybiegamy z miasta, jakieś mostki etc, tempo dziwnie rośnie do 3:52 (czyżby puszczało? przecież nie czuję że szybciej - biorę za dobrą monetę) i kolejna niespodzianka - nawrotka z wyhamowaniem do 0, nie było tego na profilu trasy - no cóż, atest... Po nawrotce dostałem wiatrem w ryj i już wiedziałem skąd było to 3:52... dupa, a nie moneta. Gdzieś tam w międzyczasie była tabliczka 5km, zapamiętałem 19:50. Dobrze. Lecimy kolejne 5km, większość z wiatrem, a mnie dalej biegnie się ciężko... Niby już drogami, ale dziurawe bardzo, uważać trzeba i sporo kałuż (raczej trzeba omijać). Na 10km miałem 39:45 (niby dobrze - ale to było z wiatrem) i GPS praktycznie pokrywał się z atestem. Pierwszy wodopój, biorę kubek, piję łyka i resztę na twarz. Potem zaczęło się rzeźbienie pod wiatr - no ciężko, bo pola, pusta droga. Grupki żadnej, kilkadziesiąt metrów przede mną ktoś, za mną też daleko ktoś... Trudno, próbuję cisnąć ile się da, ale tempo oczywiście spada: 4:06, 4:15 (tu był jakiś większy podbieg na jakiś mostek i parę podmuchów postawiło prawie do pionu), 4:10, 4:07, 4:09, 4:09 itp. No dobra, rewelacji nie będzie ale jakby się spiąć to wciąż można 1:25 dowieźć. 15km miałem chyba 1:00:20 (nie pamiętam dokładnie), zaraz wodopój. Wziąłem łyka wody i 100m dalej... paw do rowu. Super, czasu nie straciłem - ale głowa powiedziała "sorry, nie dzisiaj". Próbowałem jeszcze cośtam cisnąć: 16km w 4:09, kolejny w 4:13 :/ Słabo, a do tego od 17km były 4km biegu po nierównym/starych chodniku i starej nierównej kostce... Już po 100m miałem nogi jak z waty, wiedziałem że dzisiaj nic z tego. Stwierdziłem że to bez sensu i po prostu biegłem byle dobiec. Nie patrzyłem nawet na zegarek - 4:17 wyszło, potem 4:13. 20km (z wiatrem) wyszedł niby wg GPS w 4:01 (było wolniej), ale to chyba błąd GPS bo od 15km mi dołożyło prawie 200m, ostatni km 4:08 (też z wiatrem). No po prostu miałem dość, nawet nie chciało mi się spinać na te 2km.
Trasa miała atest, ostatecznie wyszło 1:26:37. Miejsce OPEN:37, w zawsze mocnej M30: 17.
Co po tym biegu: no... niedoleczone przeziębienie (niby wyszło, a w sumie to nie) i tyle. Śmieszne, bo nawet w tej kiepskiej sytuacji i tak była szansa na życiówkę, gdyby głowa się nie poddała, to te 1:25:XX było do dowiezienia. Ale wtedy nie liczyłem tego, ja tam biegłem po 1:24, no może ostatecznie 1:25 też bym wziął - jakbym chciał biec na 1:26 to bym zaczął po 4:05.
Za plecami zostawiłem między innymi 2 chłopaków biegających HM 1:24-1:25 oraz wszystkie kobiety
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Także... nie należą mi się żadne gratulacje. Będąc szczerym, to gratulacje by się należały jakbym rano w domu został...
Teraz jak myślę, skąd 2-3 tygodnie temu takie fajne treningi, to wyszło mi na to, że mniej więcej od 3 tygodni (jak miałem dużo roboty w pracy) przestałem robić siłe. Najpewniej to spowodowało skokowe podbicie formy, lekkość i weszły fajnie 2-3 treningi po czym choroba rozwaliła system.
Do zapamiętania i wprowadzenia na przyszłość:
- sprawdzać tętno spoczynkowe rano. Zapisywać. Reagować.
- jak się jest chorym, to się jest chorym. Przeziębienie i katar to też choroby.
- (w kontekście wrześniowego maratonu): nawet chory i pod wiatr jestem w stanie utrzymywać na końcówce HM tempo 4:09-4:13. Dobrze
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
- 40min/10km, nieosiągalne i w sferze marzeń jeszcze rok temu, stało się po prostu międzyczasem. Ot, biegnie się
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
- siła 2x w tygodniu musi być robiona, wydaje mi się, że odpuszczenie jej na 2-3 tygodnie więcej miesza i powoduje fałszywe sygnały
- jak przez kilka dni są ciężkie nogi, to coś się dzieje. Nie są to wymysły głowy, tylko jakiś syf - uważać, poluzować trening (lub odpuścić)
Co do organizacji:
Dla mnie fajna impreza, dobra organizacja. Dużo wolontariuszy, trasa szybka, ale jeśli są warunki. Jak wieje - to jest pizgawa, bo większość poza miastem, głównie pola. Asfalt stary i dziurawy, ostatnie 4km to nierówny chodnik i stara kostka drogowa - porażka. Gdyby to był początek, ale nie na sam koniec takie coś...
Dwa organizacyjne niedociągnięcia: 7 toi-toi tylko na starcie (brak na trasie) dla 800 zawodników + kibiców to trochę mało. Drugie: dwa wodopoje (pierwszy dopiero na 10km, drugi na 15km) to też trochę mało, gdyby było ciepło i słońce. Dzisiaj nie było potrzeba, ale potencjalnie do poprawki. te, co były - to chyba ok, woda w kubkach, banany, czekolada. Ja nie jadłem - ale jak ktoś potrzebował to było.
To chyba tyle.
Co dalej? Póki co odpocząć i się doleczyć, a później Nocny HM Wrocław: 17 czerwca.