Kolejny tydzien budowania bazy. W zeszlym tygodniu, przez przeziebienie w obozie na Texel, nie moglem osiagnac swoich celow i pobieglem za malo kilometrow... 118
W tym tygodniu ciag dalszy budowania bezy, ktora bedzie ciagnieta do swiat troche jako POL z duza iloscia sily. Pasuje dobrze do krotkiej drugiej zmiany. Na stadion wyslalem zonke, zeny z młodzieżą troche popracowala, a ja moglem truptac.
Poniedzialek:
rano, 21km spokojnie w 5:00
wieczorem, 5km+ bardzo intensywna wytrzymalosc silowa.
Wtorek:
rano, 18km troche szybciej w 4:40... ale ostatnie kilometry nozki powykrecalo i musialem zwolnic.
wieczorem, 4km + intensywna sila max
Sroda:
rano, 22km 15x1:20 co kilometr z szybkimi przebiezkami miedzy (srednia w 4:20-4:30)
wieczorem, 4km + sila max, nogi rozrywa ta sila... ale co trzeba to trzeba
Czwartek:
rano, ciezkie 13km w 5:00
wieczorem, regeneracyjne 4km
Piatek:
rano, spokojne 18km w 4:45 + 6x80m sprint
wieczorem, 4km regeneracyjne
Sobota:
rano, spokojne 10km w 4:30 + 4x80m sprint
Niedziela:
Zawody 10... 10,120m w 37:46
Bieganie zadaniowe: mialo byc bieganie jako zajac dla podopiecznego w 3:48 do 5km i przyspieszenie. Pierwszy i ostatni kilometr z bardzo stromym, 30m mostem. Pierwsze 3km troche za szybko... jak zwykle... w 3:44, 3:39, 3:45. Tu mi zaczal chlopak zostawac z tylu. Zwolnilem i troche probowalem go motywowac. Na 4,5km sie odwrocilem... A to co
![:echech:](./images/smilies/echech.gif)
Podopieczny byl juz 30m za nami, a ja robilem zajaca dla 2 innych zawodnikow
![:wrrwrr:](./images/smilies/wrrwrr.gif)
OK... dalej przyspieszylem. 5km gdzies w 18:50. 6km 3:36. Ucieklem od calej grupki i zaczalem dochodzic do biegnacego 50-60m przed nami. I nagle WIATR w twarz!!! Ale jaki...
![:wrrwrr:](./images/smilies/wrrwrr.gif)
Jako ze pod wiatr i pod gorke nie potrafie biegac, dobiegl jeden za mna i sie przykleil. 3:54. Biegnacy przed nami tez zwolnil. szybkie 30m i juz go mialem i ucieklem przed mnie goniacym. Na 8km (3:49) wyprzedzilem kolege i probowalem sie oddalic... nie dalo sie, a wiart w oczy. Przed ostatnim mostem przyspieszylem. Ale kolega przyklejony, jeszcze bardziej przyspieszylem... Nic! Dale siedzi na plecach. No i gorka, do polowy jeszcze szlo, az sie skonczylo. Kolega mnie wyprzedzil i na tych 100m odszedl mi o 20m!! 20m!!! No dobra, jeszcze 700m i byle ten z tylu nie doszedl. Na koniec 37:46 na 10,120m i 7 miejsce. Podopieczny, ktory biega 35/10km, dobiegl dopiero jedna minute za nami...
Razem 141km. Tym razem OK. Wieczorem bedzie jeszcze silka.