Pytanie się narzuca dlaczego w strojach tri biegają wszyscy a przede wszystkim elita i to także zapewne na dystansie IM. Nie potrafię na to pytani odpowiedzieć i zapewne przyczyn jest wiele z tego większość niekoniecznie praktycznych. Można też rozpatrywać sens wkładania skarpet do połówki (strata czasu podobna) itp ale biorąc pod uwagę, że czas takiego wykonania to prawie 5 godzin to te 30 sek ma naprawdę małe znaczenie i kładąc na stół pewne ryzyka i straty, które mogą powstać z powodu takich inwestycji to rzecz myślę warta jest zastanowienia. Kwestia indywidualna.
Za to wielu ludzi zakłada do biegu zajebiste daszki tri, które moim zdaniem nic nie dają, to co prawda strata tylko 5 czy 10 sek ale dla mnie słońce w łeb wali tak jak bez tego i tylko twarz mamy w cieniu. To kwestia stylu, tożsamości grupy, podkreślania przynależności do pewnego zbioru (rzekłbym nieładnie stada). Podobnie po części rzecz się może mieć ze strojami tri, które estetycznie często kojarzą mi się z wyglądem "reprezentantów Bułgarii w ponoszeniu ciężarów". U biegaczy jest podobnie, często gęsto bezsensownie używane masowo opaski kompresyjne na łydki nawet już przy biegach na 5 czy 10km i to w upale (czarne!!!) a już w biegach górskich ma je prawie każdy, na treningach w mieście realizowanych w tempie ślimaczym itp. Nigdy by mi przez głowę nie przeszło, by biegać M czy HM w stroju tri wiec dlaczego miałbym to robić w tri jak to niewielka strata czasu i potencjalnie spory zysk przynajmniej na komforcie. Ale widuję ludzi na maratonach (za granicą), którzy biegną to w stroju tri. Mam też znajomka, który wszystko biega w stroju tri i to całkiem dobrze biega. Ale wg mnie to jest szpan w tym przypadku choć być moze nieświadomy. A może ja jestem po prostu w tri nico przekwalifikowanym biegaczem i przebieram sie by manifestować swoją przynależność do innego stada?
Albo to jest taka kurtka z wężowej skóry z filmu "Dzikość serca"
