Może nie jestem demonem prędkości ani wytrzymałości, ale utrzymuję na razie od Świąt Wielkanocnych wytrwale 3 x w tygodniu po 3,8 km. Plaskatych żab z opowieści Madzi nigdzie nie widziałem (pewnie wszystkie są w Chorzowie) ale za to namiętnie obszczekuje mnie pewien kundel, z którego powodu muszę jakieś 50 metrów zwalniać, aby sobie nie pomyślał, że uciekam....

) No i jak na niedzielnego biegacza przystało (bo trudno po paru, czy parunastu biegach powiedzieć, że jestem pełnowartościowym BIEGACZEM) coś mi chrupie już w kolanie. I jeszcze do tego dosyć głośno przy przysiadach i innych baletach nogą. Wprawdzie jak nie boli, to nie ma problemu ale chłopy są wrażliwe, więc muszę chyba z tym się już meldować na forum "Zdrowie". Co Wy na to???
Pozdrowienia
P.S.
Wpadłem też na pomysł, że jeśli będę więcej postów pisał, to przynajmniej szybciej na forum z "Rozgrzewającego Się" stanę się "Wygą" niż w terenie. To na wypadek, gdyby to chrupanie nie ustało.......
YP
(Edited by yupiter at 3:10 pm on April 19, 2005)
Szleństwo to ciągłe robienie tego samego i oczekiwanie za każdym razem innego efektu!