Tak jak zapowiadałem w ostatnim wpisie, na wyjeździe nie za bardzo miałem czas żeby cokolwiek napisać. Wróciliśmy w czwartek i jakoś nie za bardzo mogłem się zebrać żeby coś wrzucić.
Po krótce streszczę co się u mnie działo przez ostatnie 2 tygodnie.
W środę przed wyjazdem zrobiłem zapowiadane
interwały, najmocniejsze w tej fazie, 6x1200m p. 600m. Fajnie to weszło więc byłem zadwolony. Kolejne odcinki pokonywałem po:
3:55 min/km
3:58 min/km
3:54 min/km
3:55 min/km
3:56 min/km
3:55 min/km
W czwartek nad ranem mieliśmy wylot, pierwszego dnia na Teneryfie potruchtałem trochę z żoną, niestety płaskich terenów biegowych tam za dużo nie było, co w połączeniu z wakacyjną atmosferą sprawiło, że trudno było mi się zmobilizować do jakichś sensownych treningów. W sumie z założonych na wyjazd 6 treningów biegowych zrobiłem 4, objętościowo to wyglądało bardzo marnie, jakościowo tym bardziej.
W niedzielę chciałem chociaż zrobić akcent tak jak w planie (2x10-12min progów + godzina BS-u), ale zgubiłem się gdzieś w Alcali, zamiast pobiec prosto wzdłuż głównej drogi pobiegłem za drogowskazem na stadion piłkarski, z nadzieją że może będzie tam bieżnia (potem się popukałem w głowę - bieżnia wokół boiska piłkarskiego w Hiszpanii?!). Zamiast tempówek zaliczyłem 5-kilometrową wspinaczkę pod górę. Po takiej "przygodzie" odechciało mi się czegokolwiek. W miarę ludzki trening zrobiłem w środę, ponad 16km w tempie 5:16min/km, co jak na okolicę było całkiem przyzwoitym rezultatem.
Na usprawiedliwienie napiszę, że oprócz standardowego wakacyjnego obijania i zwiedzania wyspy, we wtorek urządziliśmy sobie pieszą wycieczkę do Maski, kilkanaście km, której głównym punktem było zejście z wioski do plaży kamienistym wąwozem. Trasę przewidzianą na 3,5 do 4 godzin zrobiliśmy w nieco ponad 2,5 godziny.
Podsumowanie wyjazdowych treningów wrzucam poniżej:
2015-01-15 - 9.21km - 55m:07s - 5:59min/km - HR 128/158bpm
2015-01-16 - 13.53km - 1h:12m:27s - 5:21min/km - HR 143/157bpm
2015-01-18 - 13.66km - 1h:18m:41s - 5:46min/km - HR 142/172bpm
2015-01-21 - 16.29km - 1h:25m:44s - 5:16min/km - HR 141/157bpm
W piątek nad ranem wróciliśmy do Warszawy, wieczorem postanowiłem zrobić
interwały przewidziane na czwartek: 5x1200m p. 600m i o dziwo weszły bardzo dobrze po:
3:58 min/km
3:55 min/km
3:55 min/km
3:54 min/km
3:53 min/km
W sobotę zrobiłem
godzinkę BS-a po 5:13min/km.
W niedzielę niestety musiałem ze względów rodzinnych odpuścić bieganie (ciężko chora babcia żony trafiła do szpitala, niestety w nocy zmarła).
Wczoraj zrobiłem przewidziany na niedzielę akcent kończący drugą fazę. W planie było
6 6-minutowych tempówek w tempie progowym na 1-minutowych przerwach. Mimo że lekko łapał mróz, to jeszcze nie było ślisko i fajnie się to biegało. Tempo też było bardzo zadowalające, poszczególne odcinki weszły po:
4:13 min/km
4:14 min/km
4:11 min/km
4:11 min/km
4:12 min/km
4:08 min/km
Na koniec było jeszcze trochę zapasu, więc ostatnie 200-300m przyspieszyłem, stąd nieco wyższe tempo. Po treningu byłem bardzo usatysfakcjonowany z jego przebiegu. Jeśli chodzi o minusy to nieco boli mnie lewe udo, trochę się boję żeby to nie było pasmo, w domu po powrocie porządnie się porozciągałem.
Na koniec podsumowanie dwóch ostatnich tygodni. Akcenty które zrobiłem poszły bardzo dobrze (niestety jednego mi się zrobić nie udało), może to być jednak skutkiem dużo mniejszej niż zakładałem objętości. Ostatni tydzień zakończył drugą fazę, teraz zaczyna się trzecia, najbardziej forsowna, z największym kilometrażowo tygodniem na samym początku. Zobaczymy więc jak te akcenty będą wchodziły przy zakładanych obciążeniach. Jeśli chodzi o drugą fazę to jestem umiarkowanie zadowolony z jej przebiegu, głównie przez duże luki w treningach przez ostatnie 2 tygodnie. Niestety jak się należało spodziewać, jak tylko pojawiają się luki w treningach, to leży też sprawność i stabilizacja, a co gorsza nawet rozciąganie :/
Tydzień 7
Dystans: 64,35km (zakładane 90km)
Średnie tempo: 5:24min/km
Tydzień 8
Dystans: 59,43km (zakładane 70km)
Średnie tempo: 5:06min/km