Kuba, bardzo dobrze
tylko nawet w okularach, dostaniesz w ucho za siedzenie w ciemnogrodzie, który uważa ze "węglowodany" to synonim dla " słodycze, śmieciowe jedzenie, zżeranie wszystkiego co na drzewo nie ucieka"
Cieciorka , bardzo dobrze - świetne źródło pełnowartościowych węglowodanów w towarzystwie błonnika, mikro i makroelementów oraz białka.
Jedz węglowodany po kokardkę, może to ograniczy łaknienie na słodycze.
IMo najlepsze źródła węglowodanów:
- owoce, głównie surowe ale i gotowane, pieczone
- warzywa korzeniowe gotowane/pieczone: ziemniaki (!!!!!), marchew, pietruszka, seler, buraczki, dynia
- zboża : kasze: jaglana, gryczana, żytnia, owsiana, płatki owsiane, żytnie, ryżowe, orkiszowe, jęczmienne, ryże
- chleb zytni na zakwasie - wcale nie musi być razowy, chodzi o to, żeby był z polskiego żyta (polskie żyto to wciąż zboze starego typu) i poddany procesowi kwaszenia przez naturalny zakwas.
I nie, nie zapomniałam o makaronie. Nie rozumiem manii makaronowej, IMO to pożywnie mało wartościowe bo mocno przetworzone i oczyszczone- nawet ten razowy. To ze sypna garść błonnika do oczyszczonej maki durum, nie robi z makaronu razowego niczego zdrowego. Błonnik powinien isc z pokarmami mokrymi i surowymi: warzywa, owoce + warzywa gotowane i kasze/ryze/płatki.
Teraz będzie po bandzie, liczę na wyrozumiałość.
Bazując na tym co piszesz, to IMo Ty nie masz problemu z węglowodanami.
Ty masz problem z nawykami, a może nałogiem, może fizycznym a może psychicznym.
Każdy z nas, ma za oczami bestię, którą należy sobie uświadomić i okiełznać, trzymać na krótkiej smyczy.
To ona powoduje, ze bezmyślnie sięga się po cukierki, słodkie napoje, piwo, czipsy, leży 10 lat plackiem na kanapie a potem nie wie, no skąd ten bandzioch?
Musisz ja poznać, co ją napędza, kim jest.
Bo to ona decyduje, kiedy robisz coś automatycznie, bez użycia woli.
A tak głównie działamy na co dzień. Nieświadomie, na autopilocie.
A może jej siłą to tendencja do uzależniania się od cukru?
A może nawyki wyniesione z dzieciństwa? Ze nagradza się i pociesza słodyczami?
Bo to nie jest upodobanie do słodkiego smaku- to dostajemy wszyscy na starcie.
Ja się nigdy nie kryłam- lubię słodkie.
Lubie słodkie śniadania, lubię słodkie owoce, słodkie sosy do mięs, słodkie warzywa, słodkie orzechy nerkowca.
Węglowodany lubię i ich słodycz.
Ale słodycze/cukier jako takie, mnie nie obchodzą za bardzo.
Ja myślę ze Klanger by mógł pociągnąć temat. Widziałam parokrotnie, ze lubi "wywlekanie i analizowanie "mentalnych flaków"

Ze tam nie ufaj swoim myślom, podważ je, takie tam.
Bardzo dobra droga.
Bo to nieprawda, ze dieta jest kluczowa.
To co i z jakiego powodu zjadamy, jakich dokonujemy wyborów automatycznie i bezmyślnie, to wynik tego co nam siedzi w głowie.
Bo nie da się być całe życie na diecie- no nie da się.
Z małym wyjątkiem- nasza flora bakteryjna zasiedlająca nasz organizm. czasami do tego niepożądany lokator- grzyby.
One mają zdolność, wpływania na nasze wybory , poprzez chemię jaką wydzielają i która potem trafia do naszych mózgów.
Ale to też jest do ogarnięcia- odpowiednie ilości błonnika i skrobii opornej, pokarmów prebiotycznych i probiotyków (naturalne, domowe kiszonki) i da się florę bakteryjną wymienić na współpracującą a nie żerującą.