mariuszbugajniak - 2015 - walczymy z dyszkami...
Moderator: infernal
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 22-28.12 - 88,08km
Poniedziałek wolne, jakaś infekcja się pojawiła, podczas poprzedniego biegu w Kielcach przemokłem i zmarzłem, ale na szczęście szybko mi przeszło.
Wtorek to wieczorny kros z Przemkiem, jednak organizm czuł jeszcze pozostałości infekcji i biegło się mega ciężko, wręcz tragicznie, jakoś zaliczyłem. W trening włączyliśmy dłuższy podbieg, reszta bez historii.
23.12 kros BC1 + podbieg
14,24km 1.18.18h tempo 5,30
HRś: 133
Przewyższenie: 97m
Środa - dla odmiany z rana, bo Wigilia, tym razem ja w świetnej formie, Przemek za to zupełnie bez sił, wrzuciliśmy jakieś przebieżki w tym najdłuższa 350m po 3,50min/km.
24.12 kros BC1 + przebieżki
14,18km 1.14.43h tempo 5,16
HRś 141
Czwartek - z rana, piękne słońce, trening z Przemkiem. Zmieniliśmy trasę, dalej krosowa, ale łagodniejsza.
25.12 BC1
14,05km 1.13.10h tempo 5,12
HRś: 137
Piątek - już samotnie, z rana, początek mrozów i opadów śniegu. Biegło mi się świetnie, chciałem wydłużyć, ale spieszyłem się do domu, ostatnie 3km w II zakresie, ale delikatnie.
26.12 BC1 + 3km BC2
20,16km 1.36.03h tempo 4,46
HRś 150 / HRmax 171
Sobota - postanowiłem deczko regeneracyjnie pobiegać, około 10km, luźno... Wyszło nawet fajnie, bo ostatnie kilometry wchodziły w 4,35 w I zakresie... Kolejna nowa trasa, odkrywam lasy!
27.12 kros BC1
10,05km 48.42min tempo 4,51
HRś 143
Niedziela - piękna, krosowa trasa, - 8 stopni, fajnie... Na początek prawie 8km I zakresu, potem narastające tempo ponad 5km średnio po 3,52min/km (4,04/3,55/3,54/3,48/3,37) i na koniec 2,3km schłodzenia po 4,41min/km
28.12 kros BC1 + 5,41km tempo narastająco (3,52min/km) + schłodzenie
15,40km 1.09.14h tempo 4,30
HRś 155 / HRmax 185
Przewyższenie: 88m
Waga ponad 76kg...
Poniedziałek wolne, jakaś infekcja się pojawiła, podczas poprzedniego biegu w Kielcach przemokłem i zmarzłem, ale na szczęście szybko mi przeszło.
Wtorek to wieczorny kros z Przemkiem, jednak organizm czuł jeszcze pozostałości infekcji i biegło się mega ciężko, wręcz tragicznie, jakoś zaliczyłem. W trening włączyliśmy dłuższy podbieg, reszta bez historii.
23.12 kros BC1 + podbieg
14,24km 1.18.18h tempo 5,30
HRś: 133
Przewyższenie: 97m
Środa - dla odmiany z rana, bo Wigilia, tym razem ja w świetnej formie, Przemek za to zupełnie bez sił, wrzuciliśmy jakieś przebieżki w tym najdłuższa 350m po 3,50min/km.
24.12 kros BC1 + przebieżki
14,18km 1.14.43h tempo 5,16
HRś 141
Czwartek - z rana, piękne słońce, trening z Przemkiem. Zmieniliśmy trasę, dalej krosowa, ale łagodniejsza.
25.12 BC1
14,05km 1.13.10h tempo 5,12
HRś: 137
Piątek - już samotnie, z rana, początek mrozów i opadów śniegu. Biegło mi się świetnie, chciałem wydłużyć, ale spieszyłem się do domu, ostatnie 3km w II zakresie, ale delikatnie.
26.12 BC1 + 3km BC2
20,16km 1.36.03h tempo 4,46
HRś 150 / HRmax 171
Sobota - postanowiłem deczko regeneracyjnie pobiegać, około 10km, luźno... Wyszło nawet fajnie, bo ostatnie kilometry wchodziły w 4,35 w I zakresie... Kolejna nowa trasa, odkrywam lasy!
27.12 kros BC1
10,05km 48.42min tempo 4,51
HRś 143
Niedziela - piękna, krosowa trasa, - 8 stopni, fajnie... Na początek prawie 8km I zakresu, potem narastające tempo ponad 5km średnio po 3,52min/km (4,04/3,55/3,54/3,48/3,37) i na koniec 2,3km schłodzenia po 4,41min/km
28.12 kros BC1 + 5,41km tempo narastająco (3,52min/km) + schłodzenie
15,40km 1.09.14h tempo 4,30
HRś 155 / HRmax 185
Przewyższenie: 88m
Waga ponad 76kg...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 29.12-04.01 - 90,99km (tempo 4,53)
Poniedziałek wolne, bo... kiedyś musiałem jeden dzień odpoczynku wcisnąć po 6 dniach biegowych z rzędu.
Wtorek to bieg ciągły w I zakresie z samego rana, -12 stopni, zimno, dlatego też dystans był nie duży, ale tempo 4,38 w I zakresie cieszy...
30.12 BC1
10km 48.23min tempo 4,50
HRś: 146
Środa - jakoś od początku nie miałem siły... Ale po 7km organizm się odblokował i wyszedł mocny bieg narastającą prędkością w krosowych terenie.
31.12 kros BNP
20,20km 1.31.19h tempo 4,31
HRś 157 / HRmax182
Przewyższenie: +89m
Czwartek - po Sylwestrze miałem biegać do południa, ale jakoś pogoda nie pozwalała, ustawiliśmy się z kolegą koło 15, było mega ślisko...
01.01 kros BC1
16,50km 1.25.19h tempo 5,10
HRś: 141
Piątek - już samotnie, bieg ciągły w I zakresie, a dodatkowo włączyłem kilka odcinków mocnych podbiegów, fajnie weszło, zacząłem czuć kostkę lewej nogi przy achillesie. Podbiegi od 165m do 417m w tempie od 3,50 do 3,14min/km.
02.01 BC1 + podbiegi
20,12km 1.35.04h tempo 4,43
HRś 152 / HRmax 178
Przewyższenie: +82m
Sobota - spokojny, regeneracyjny kros z Przemkiem. Bez historii. Uważałem na kostkę.
03.01 kros BC1
10,85km 57.21min tempo 5,17
HRś 145
Niedziela - napadało nareszcie coś śniegu, było miło. Pół krosu, pół asfaltu. Ostatni kilometr mocniej. Dodatkowo solidny podbieg.
04.01 kros BC1 + podbieg + 1km mocniej
13,32km 1.07.52h tempo 5,06
HRś 144 / HRmax 172
Waga 73.7kg, idzie zmiana na lepsze... A kostka ma się już dobrze...
I jeszcze zaległa "drużynowa" fotka z Bełchatowa...
Poniedziałek wolne, bo... kiedyś musiałem jeden dzień odpoczynku wcisnąć po 6 dniach biegowych z rzędu.
Wtorek to bieg ciągły w I zakresie z samego rana, -12 stopni, zimno, dlatego też dystans był nie duży, ale tempo 4,38 w I zakresie cieszy...
30.12 BC1
10km 48.23min tempo 4,50
HRś: 146
Środa - jakoś od początku nie miałem siły... Ale po 7km organizm się odblokował i wyszedł mocny bieg narastającą prędkością w krosowych terenie.
31.12 kros BNP
20,20km 1.31.19h tempo 4,31
HRś 157 / HRmax182
Przewyższenie: +89m
Czwartek - po Sylwestrze miałem biegać do południa, ale jakoś pogoda nie pozwalała, ustawiliśmy się z kolegą koło 15, było mega ślisko...
01.01 kros BC1
16,50km 1.25.19h tempo 5,10
HRś: 141
Piątek - już samotnie, bieg ciągły w I zakresie, a dodatkowo włączyłem kilka odcinków mocnych podbiegów, fajnie weszło, zacząłem czuć kostkę lewej nogi przy achillesie. Podbiegi od 165m do 417m w tempie od 3,50 do 3,14min/km.
02.01 BC1 + podbiegi
20,12km 1.35.04h tempo 4,43
HRś 152 / HRmax 178
Przewyższenie: +82m
Sobota - spokojny, regeneracyjny kros z Przemkiem. Bez historii. Uważałem na kostkę.
03.01 kros BC1
10,85km 57.21min tempo 5,17
HRś 145
Niedziela - napadało nareszcie coś śniegu, było miło. Pół krosu, pół asfaltu. Ostatni kilometr mocniej. Dodatkowo solidny podbieg.
04.01 kros BC1 + podbieg + 1km mocniej
13,32km 1.07.52h tempo 5,06
HRś 144 / HRmax 172
Waga 73.7kg, idzie zmiana na lepsze... A kostka ma się już dobrze...
I jeszcze zaległa "drużynowa" fotka z Bełchatowa...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 05.01-11.01 - 114,81km (tempo 4,52)
Poniedziałek – jestem bezrobotny od 29.12 więc w sumie nie mam co robić, to biegam Delikatne śniadanie, dżem pomarańczowo-dyniowy robiony przez Narzeczoną i miód z tostami. Miało być krótko, a wyszło jak zwykle. Kostka nie dawała znać o sobie, może dlatego, że ją mrożę po każdym treningu? W każdym razie trasa krosowa, trochę asfaltu, ale tak ślisko było, że biegłem i tak trawą po poboczu... Nigdzie się nie spieszę, to odświeżam stare szlaki. Po solidnej rozgrzewce ponad 15 kilometrowej postanowiłem dodać akcent – 20 minut biegu w II zakresie, ale po 2 kilometrach postanowiłem zrobić narastający bieg do III zakresu, było nie łatwo, bo ostatnie 2km były pod górkę cały czas, dodatkowo ostatni odcinek to podbieg pod wiadukt, ale dałem radę. 5km w 19.35 bez spinki. Potem easy do domku.
05.01 15,73km kros BC1 (4,58) + 5,1km tempo narastająco (3,55) + 3,17km easy (4,33)
24km 1.52.26h tempo 4,41
HRś 156 / HRmax 188
Przewyższenie: +115m
Wtorek – miałem być na 10K Parking Relay, ale nie utworzyliśmy drużyny, życie... Spotkaliśmy się za to we trójkę rano. Na początek niecałe 6km rozgrzewki, potem seria 10 podbiegów o długości 200m i przewyższeniu 8m co daje około 4% nachylenia, niby mało, ale widok górki jest imponujący, podbieg na leśnej miękkiej drodze, połowa lekka i druga połowa ostro podbijająca przewyższenie, po 6 powtórzeniu nogi już były zmęczone, na koniec powrót do auta, czyli prawie 6km schłodzenia. Po podbiegu zejście w marszu. Zaczynamy robić coś mocniejszego, siła biegowa właśnie na początek. Zdrowe odżywianie noworoczne robi swoje... 72,6kg!
06.01 rozgrzewka kros BC1
5,57km 27.42min tempo 4,58
HRś 148
06.01 podbiegi 10x200m
2km 7.45min tempo 3,53
HRś / HRmax
Przewyższenie: + 80m
200m – 45s – 3,45min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 49s – 4,05min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 44s – 3,40min/km
06.01 schłodzenie
5,6km 28.24min tempo 5,04
HRś 155
Środa – miało być wolne, ale wyszło wolne bieganie w grupie, w sumie regeneracyjne, a i chciałem pogadać i spotkać się ze znajomymi. Po wtorkowych podbiegach czuję mięśnie, o których istnieniu nie wiedziałem... Jednak bieganie nawet dziś weszło, trochę po polach, trochę po asfalcie, miło, ze znajomymi przy 5 stopniowym mrozie i wietrze... Całość spokojnie jedynie na początku i na końcu kilkadziesiąt sekund coś mocniej pobiegłem.
07.01 BC1
11km 1.00.14h tempo 5,29
HRś 139
Czwartek – piękna pogoda, słoneczko, temperatura w okolicach zera. Pobiegłem rano w stronę lasu, miało być 14km, ale wydłużyłem, wyszedł mi bieg narastającą prędkością, potem odwiedziłem ojca i kumpla w pracy i wróciłem do domu... Uroki bezrobocia... Ślicznie jest teraz w lesie, jak zawsze zresztą... delikatna warstwa pięknego, białego puchu...
08.01 kros BNP
21,53km 1.43.49h tempo 4,49
HRś 155 / HRmax 182
Przewyższenie: +82m
Piątek – nie chciałem, ale zmusiłem ciało do dnia wolnego... Za to wysprzątałem na błysk całe mieszkanie...
Sobota – dzień konia... Na 9 byłem umówiony z Przemkiem, ale obudziłem się o 6.30, zjadłem i położyłem się czytać Urodzonych Biegaczy McDougall'a... Miałem jechać na miejsce zbiórki autem, ale miałem czas więc postanowiłem pobiec, to w obie strony 11km. Do leśniczówki jest 5,5km miała to być rozgrzewka... i tak było przez 1km, który i tak pobiegłem w 4.25min, a potem zacząłem się rozpędzać... i rozpędzać... Wyszła pięknie narastająca 5'tka w 19.20min tempem 3,52... Potem kilkaset metrów wyciszenia, po chwili przyjechał Przemek i decyzja... biegniemy longa na krosowej trasie... Na początku trochę czułem poprzednie 5km, ale po kilku minutach już było wszystko ok i biegło się cudownie, na odcinku przy torach kilkakrotnie widzieliśmy przejeżdżające Pendolino... Ten long wchodził tempem w okolicach 5min/km, niekiedy dochodziliśmy do 4,30 na końcu były odcinki po 5,30, gdyż Przemka trochę coś przytykało. Wróciliśmy do miejsca zbiórki, na pytanie czy mnie podwieźć odpowiadam, że chce wrócić biegiem. Dzień konia... Po prawie 28km postanowiłem dołożyć 2km tempa, grubo poniżej 4min/km weszło na miękko, a potem kolejne ponad 3km do domu w II zakresie i ostatnia 5'ka wyszła w 20.28min, a wszystkiego wyszło 32,66km...
10.01 5km tempo narastająco (3,52min/km) + 22,4km kros BC1+ + 2km tempo + 3,25km BC2
32,66km 2.35.25h tempo 4,46
HRś 154 / HRmax 192
Przewyższenie: +127m
5km tempo narastająco – 19.20min – tempo 3,52
1km – 4.25min
2km – 4.02min
3km – 3.45min
4km – 3.33min
5km – 3.34min (bardzo mocno, ostatni km pod górkę Hrmax 192)
Ostatnie 5,25km to już kosmos, to było po prawie 28km biegu, a wyszło w 20.28min!!! Czyli tempo 3,54min/km... 2 pierwsze km to bardzo mocne tempo, pozostałem 3,25km to mocny II zakres.
Niedziela – wybraliśmy się z rana we trójkę na coś regeneracyjnego, kros na mniej uczęszczanej trasie, miło, spokojnie, ostatnie 3km delikatnie przyspieszyliśmy, ostatni kilometr troszkę mocniej ale wszystko bardzo sympatycznie...
10.01 kros BC1
12,45km 1.04.18h tempo 5,10
HRś 137
Przewyższenie: +74m
Rekordowy tydzień... prawie 115km wybiegane, waga 72,4kg... Urazów brak! Co było to przeszło!
Zważyłem swoje buty,uwielbiam je... Czas się rozejrzeć za nową parą, te już mają 1466km przebiegu i miejscami podeszwy brak... Z perspektywy czasu najlepsze buty w jakich biegałem... Asics Gel Fuji Trainer 2... Katalogowo ważą 285g, mój prawy już tylko 278g, reszta została gdzieś na podłożu... Wytarte są na pięcie, ale po zewnętrznej stronie, coś na wzór supinacji, a wcześniej pronowałem (niby), więc teraz jest neutralnie...
Poniedziałek – jestem bezrobotny od 29.12 więc w sumie nie mam co robić, to biegam Delikatne śniadanie, dżem pomarańczowo-dyniowy robiony przez Narzeczoną i miód z tostami. Miało być krótko, a wyszło jak zwykle. Kostka nie dawała znać o sobie, może dlatego, że ją mrożę po każdym treningu? W każdym razie trasa krosowa, trochę asfaltu, ale tak ślisko było, że biegłem i tak trawą po poboczu... Nigdzie się nie spieszę, to odświeżam stare szlaki. Po solidnej rozgrzewce ponad 15 kilometrowej postanowiłem dodać akcent – 20 minut biegu w II zakresie, ale po 2 kilometrach postanowiłem zrobić narastający bieg do III zakresu, było nie łatwo, bo ostatnie 2km były pod górkę cały czas, dodatkowo ostatni odcinek to podbieg pod wiadukt, ale dałem radę. 5km w 19.35 bez spinki. Potem easy do domku.
05.01 15,73km kros BC1 (4,58) + 5,1km tempo narastająco (3,55) + 3,17km easy (4,33)
24km 1.52.26h tempo 4,41
HRś 156 / HRmax 188
Przewyższenie: +115m
Wtorek – miałem być na 10K Parking Relay, ale nie utworzyliśmy drużyny, życie... Spotkaliśmy się za to we trójkę rano. Na początek niecałe 6km rozgrzewki, potem seria 10 podbiegów o długości 200m i przewyższeniu 8m co daje około 4% nachylenia, niby mało, ale widok górki jest imponujący, podbieg na leśnej miękkiej drodze, połowa lekka i druga połowa ostro podbijająca przewyższenie, po 6 powtórzeniu nogi już były zmęczone, na koniec powrót do auta, czyli prawie 6km schłodzenia. Po podbiegu zejście w marszu. Zaczynamy robić coś mocniejszego, siła biegowa właśnie na początek. Zdrowe odżywianie noworoczne robi swoje... 72,6kg!
06.01 rozgrzewka kros BC1
5,57km 27.42min tempo 4,58
HRś 148
06.01 podbiegi 10x200m
2km 7.45min tempo 3,53
HRś / HRmax
Przewyższenie: + 80m
200m – 45s – 3,45min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 49s – 4,05min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 44s – 3,40min/km
06.01 schłodzenie
5,6km 28.24min tempo 5,04
HRś 155
Środa – miało być wolne, ale wyszło wolne bieganie w grupie, w sumie regeneracyjne, a i chciałem pogadać i spotkać się ze znajomymi. Po wtorkowych podbiegach czuję mięśnie, o których istnieniu nie wiedziałem... Jednak bieganie nawet dziś weszło, trochę po polach, trochę po asfalcie, miło, ze znajomymi przy 5 stopniowym mrozie i wietrze... Całość spokojnie jedynie na początku i na końcu kilkadziesiąt sekund coś mocniej pobiegłem.
07.01 BC1
11km 1.00.14h tempo 5,29
HRś 139
Czwartek – piękna pogoda, słoneczko, temperatura w okolicach zera. Pobiegłem rano w stronę lasu, miało być 14km, ale wydłużyłem, wyszedł mi bieg narastającą prędkością, potem odwiedziłem ojca i kumpla w pracy i wróciłem do domu... Uroki bezrobocia... Ślicznie jest teraz w lesie, jak zawsze zresztą... delikatna warstwa pięknego, białego puchu...
08.01 kros BNP
21,53km 1.43.49h tempo 4,49
HRś 155 / HRmax 182
Przewyższenie: +82m
Piątek – nie chciałem, ale zmusiłem ciało do dnia wolnego... Za to wysprzątałem na błysk całe mieszkanie...
Sobota – dzień konia... Na 9 byłem umówiony z Przemkiem, ale obudziłem się o 6.30, zjadłem i położyłem się czytać Urodzonych Biegaczy McDougall'a... Miałem jechać na miejsce zbiórki autem, ale miałem czas więc postanowiłem pobiec, to w obie strony 11km. Do leśniczówki jest 5,5km miała to być rozgrzewka... i tak było przez 1km, który i tak pobiegłem w 4.25min, a potem zacząłem się rozpędzać... i rozpędzać... Wyszła pięknie narastająca 5'tka w 19.20min tempem 3,52... Potem kilkaset metrów wyciszenia, po chwili przyjechał Przemek i decyzja... biegniemy longa na krosowej trasie... Na początku trochę czułem poprzednie 5km, ale po kilku minutach już było wszystko ok i biegło się cudownie, na odcinku przy torach kilkakrotnie widzieliśmy przejeżdżające Pendolino... Ten long wchodził tempem w okolicach 5min/km, niekiedy dochodziliśmy do 4,30 na końcu były odcinki po 5,30, gdyż Przemka trochę coś przytykało. Wróciliśmy do miejsca zbiórki, na pytanie czy mnie podwieźć odpowiadam, że chce wrócić biegiem. Dzień konia... Po prawie 28km postanowiłem dołożyć 2km tempa, grubo poniżej 4min/km weszło na miękko, a potem kolejne ponad 3km do domu w II zakresie i ostatnia 5'ka wyszła w 20.28min, a wszystkiego wyszło 32,66km...
10.01 5km tempo narastająco (3,52min/km) + 22,4km kros BC1+ + 2km tempo + 3,25km BC2
32,66km 2.35.25h tempo 4,46
HRś 154 / HRmax 192
Przewyższenie: +127m
5km tempo narastająco – 19.20min – tempo 3,52
1km – 4.25min
2km – 4.02min
3km – 3.45min
4km – 3.33min
5km – 3.34min (bardzo mocno, ostatni km pod górkę Hrmax 192)
Ostatnie 5,25km to już kosmos, to było po prawie 28km biegu, a wyszło w 20.28min!!! Czyli tempo 3,54min/km... 2 pierwsze km to bardzo mocne tempo, pozostałem 3,25km to mocny II zakres.
Niedziela – wybraliśmy się z rana we trójkę na coś regeneracyjnego, kros na mniej uczęszczanej trasie, miło, spokojnie, ostatnie 3km delikatnie przyspieszyliśmy, ostatni kilometr troszkę mocniej ale wszystko bardzo sympatycznie...
10.01 kros BC1
12,45km 1.04.18h tempo 5,10
HRś 137
Przewyższenie: +74m
Rekordowy tydzień... prawie 115km wybiegane, waga 72,4kg... Urazów brak! Co było to przeszło!
Zważyłem swoje buty,uwielbiam je... Czas się rozejrzeć za nową parą, te już mają 1466km przebiegu i miejscami podeszwy brak... Z perspektywy czasu najlepsze buty w jakich biegałem... Asics Gel Fuji Trainer 2... Katalogowo ważą 285g, mój prawy już tylko 278g, reszta została gdzieś na podłożu... Wytarte są na pięcie, ale po zewnętrznej stronie, coś na wzór supinacji, a wcześniej pronowałem (niby), więc teraz jest neutralnie...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 12.01-18.01 – 94,42km (tempo 4,44)
Poniedziałek – miało być wolne, ale papierkową robotę załatwiłem do południa i wybrałem się na kros w I zakresie ale w górnej jego granicy. Dodatkowo dołączyłem długi 800m podbieg w tempie 3,28...
12.01 kros BC1+ + 800m podbieg (3,28min/km)
13,3km 1.01.05h tempo 4,36
HRś 152 / HRmax 184
Przewyższenie: +69m
Wtorek – jak tydzień temu tak i dziś na tapetę wziąłem podbiegi, na tej samej wymagającej górce co ostatnio. Na początek kros w mocniejszym I zakresie na miejsce podbiegów, to dobra rozgrzewka bo aż 8,18km, potem seria 10 podbiegów z taką różnicą, że ostatnio schodziliśmy marszem, a dziś truchtałem w dół, nie było wcale trudniej. Podbiegi wchodziły mocno, coraz szybciej, ostatnie najszybciej, tak jak być powinno. Potem powrót do domu, w sumie to można nazwać biegiem narastającą prędkością, a na pewno intensywnością, bo zerwał się wiatr w twarz. Fajnie przewentylowanie płuc. Do podbiegów się rozebrałem z softshell'a, rękawiczek i czapki, było 5 stopni na plusie, teraz jest 9...
13.01 kros BC1+ + podbiegi 10x200m + BNP
20,41km 1.40.20h tempo 4,55
HRś 155 / HRmax 183
Przewyższenie: + 84m
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 49s – 4,05min/km
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 44s – 3,40min/km
Środa – od rana pojechałem z kuzynem do Kielc, on na uczelnie, a ja załatwiałem papiery, w wojsku, w wojewódzkiej komendzie policji i tak dalej, poszło szybko, już przed 9 rano przebrałem się w ciuchy i ruszyłem w kierunku stadionu lekkoatletycznego. Rozgrzewka w I zakresie, ale kto zna topografię Kielc, ten wie, że tutaj biega się jak w niskich górach... Prawie 6km i jestem na bieżni, a tam postanowiłem zrobić 10 rytmów po 200m na 200m przerwie w biegu tempem 5min/km lub szybciej. Weszło super, ostatnie powtórzenie w 35 sekund, potem rozciąganie i pobiegałem po Kielcach, wbiegłem na wzgórze przy Amfiteatrze Kadzielnia, trochę pokręciłem się ulicami, weszło sporo podbiegów w ten sposób. Końcówkę pobiegłem deczko mocniej w okolicach 4min/km, odcinek 10km po rytmach można nazwać narastającą prędkością z aktywnymi podbiegami. Gdy dobiegłem na Politechnikę, podszedł do mnie wykładowca od WF i powiedział tak: „Biegał Pan ponad półtorej godziny, jest Pan naszym studentem, chce Pan dla nas biegać?”... Haha, no bez jaj, miły facet, poszliśmy sobie do jego pokoju i pogadaliśmy, też biega... Dziwił jak jak mogę biegać ponad 20km w Nike Free Flyknit, bo takowe miałem dziś na nogach.
14.01 BC1 + rytmy 10x200m(p200m) + BNP (dużo mocnych podbiegów)
20,26km 1.33.57h tempo 4,38
HRś 153 / Hrmax 181
Przewyższenie: + 91m
200m – 40s – 3,20min/km
200m – 40s – 3.20min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 38s – 3,10min/km
200m – 37s – 3,05min/km
200m – 37s – 3,05min/km
200m – 35s – 2,55min/km
Czwartek – bezchmurne niebo, ciepło jak na styczeń, załatwiłem swoje sprawy i przed południem pojechałem w mało uczęszczaną miejscówkę, wybrałem się zupełnie nową, nieznaną trasą, miało być do godzinki, wyszło jak zwykle, trasa bardzo pagórkowata, ale przyjemna. Całość w I zakresie, druga dyszka I zakres, ale deczko mocniej. No jutro już przerwa musi wpaść bankowo...
15.01 kros BC1
20km 1.39h tempo 4,57
HRś 148 / HRmax 169
Przewyższenie: +97m
Piątek – jak tydzień temu, tak i dziś wypadł dzień wolny, niechciany, ale niestety zdrowy rozsądek warto pielęgnować... I znowu maraton sprzątania mieszkania... Do tego zakupy, upiekłem ciasto marchewkowe i zrobiłem zajebisty hummus z czerwonej soczewicy, suszonych pomidorów, ogórka i czosnku...
Sobota – dzień wolnego przy takim kilometrażu to po prostu wakacje... Dziś chciałem pobiec 5km mocniej, założyłem Free Flyknit i pobiegłem w sumie większość asfaltem, ale kilka kilometrów szutru się też trafiło. Na początek rozgrzewka i 2km I zakresu, potem 5,26km tempa narastającego średnio po 3,53min/km, a odcinek płaski nie był, oj nieee... Następnie ponad 13km biegu narastającą prędkością, rozpędzałem się od 4,50min/km dochodząc do 3,35min/km. No i wyszła czwarta dwudziestka w tym tygodniu... Czy ja się rozlecę od tego treningu? Najgorsze jest to, że gdyby nie instynkt samozachowawczy biegałbym dużo więcej i dwa razy dziennie... Dziś deczko czułem achillesa, ale dla zabawy prawego, lewy samoistnie ustąpił. Chyba przejdę na wegetarianizm... Skończyłem Urodzonych Biegaczy, zabrałem się za Ukrytą Siłę Roll'a... To chyba książka o mnie...
10.01 2km BC1 + 5,26km tempo narastająco (3,53) + BNP
20,45km 1.33.02h tempo 4,33
HRś 160 / HRmax 187
Przewyższenie: +78m
5,26km tempo narastająco – 20.25min – tempo 3,53 (nie był to płaski odcinek)
1km – 4.06min
2km – 4.00min
3km – 3.53min
4km – 3.50min
5km – 3.39min
Niedziela – to już pewne, jutro czyli w niedziele będzie wolne, niechętnie, ale tak jak pisałem wyżej trzeba trochę zdrowego rozsądku, a 95km tempem 4,44 wystarczy w tym tygodniu... Pomimo upływu kilkunastu godzin czuję achillesa, więc lepiej od razu odpuścić i w poniedziałek ruszyć od nowa...
Poniedziałek – miało być wolne, ale papierkową robotę załatwiłem do południa i wybrałem się na kros w I zakresie ale w górnej jego granicy. Dodatkowo dołączyłem długi 800m podbieg w tempie 3,28...
12.01 kros BC1+ + 800m podbieg (3,28min/km)
13,3km 1.01.05h tempo 4,36
HRś 152 / HRmax 184
Przewyższenie: +69m
Wtorek – jak tydzień temu tak i dziś na tapetę wziąłem podbiegi, na tej samej wymagającej górce co ostatnio. Na początek kros w mocniejszym I zakresie na miejsce podbiegów, to dobra rozgrzewka bo aż 8,18km, potem seria 10 podbiegów z taką różnicą, że ostatnio schodziliśmy marszem, a dziś truchtałem w dół, nie było wcale trudniej. Podbiegi wchodziły mocno, coraz szybciej, ostatnie najszybciej, tak jak być powinno. Potem powrót do domu, w sumie to można nazwać biegiem narastającą prędkością, a na pewno intensywnością, bo zerwał się wiatr w twarz. Fajnie przewentylowanie płuc. Do podbiegów się rozebrałem z softshell'a, rękawiczek i czapki, było 5 stopni na plusie, teraz jest 9...
13.01 kros BC1+ + podbiegi 10x200m + BNP
20,41km 1.40.20h tempo 4,55
HRś 155 / HRmax 183
Przewyższenie: + 84m
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 49s – 4,05min/km
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 48s – 4,00min/km
200m – 47s – 3,55min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 46s – 3,50min/km
200m – 44s – 3,40min/km
Środa – od rana pojechałem z kuzynem do Kielc, on na uczelnie, a ja załatwiałem papiery, w wojsku, w wojewódzkiej komendzie policji i tak dalej, poszło szybko, już przed 9 rano przebrałem się w ciuchy i ruszyłem w kierunku stadionu lekkoatletycznego. Rozgrzewka w I zakresie, ale kto zna topografię Kielc, ten wie, że tutaj biega się jak w niskich górach... Prawie 6km i jestem na bieżni, a tam postanowiłem zrobić 10 rytmów po 200m na 200m przerwie w biegu tempem 5min/km lub szybciej. Weszło super, ostatnie powtórzenie w 35 sekund, potem rozciąganie i pobiegałem po Kielcach, wbiegłem na wzgórze przy Amfiteatrze Kadzielnia, trochę pokręciłem się ulicami, weszło sporo podbiegów w ten sposób. Końcówkę pobiegłem deczko mocniej w okolicach 4min/km, odcinek 10km po rytmach można nazwać narastającą prędkością z aktywnymi podbiegami. Gdy dobiegłem na Politechnikę, podszedł do mnie wykładowca od WF i powiedział tak: „Biegał Pan ponad półtorej godziny, jest Pan naszym studentem, chce Pan dla nas biegać?”... Haha, no bez jaj, miły facet, poszliśmy sobie do jego pokoju i pogadaliśmy, też biega... Dziwił jak jak mogę biegać ponad 20km w Nike Free Flyknit, bo takowe miałem dziś na nogach.
14.01 BC1 + rytmy 10x200m(p200m) + BNP (dużo mocnych podbiegów)
20,26km 1.33.57h tempo 4,38
HRś 153 / Hrmax 181
Przewyższenie: + 91m
200m – 40s – 3,20min/km
200m – 40s – 3.20min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 39s – 3,15min/km
200m – 38s – 3,10min/km
200m – 37s – 3,05min/km
200m – 37s – 3,05min/km
200m – 35s – 2,55min/km
Czwartek – bezchmurne niebo, ciepło jak na styczeń, załatwiłem swoje sprawy i przed południem pojechałem w mało uczęszczaną miejscówkę, wybrałem się zupełnie nową, nieznaną trasą, miało być do godzinki, wyszło jak zwykle, trasa bardzo pagórkowata, ale przyjemna. Całość w I zakresie, druga dyszka I zakres, ale deczko mocniej. No jutro już przerwa musi wpaść bankowo...
15.01 kros BC1
20km 1.39h tempo 4,57
HRś 148 / HRmax 169
Przewyższenie: +97m
Piątek – jak tydzień temu, tak i dziś wypadł dzień wolny, niechciany, ale niestety zdrowy rozsądek warto pielęgnować... I znowu maraton sprzątania mieszkania... Do tego zakupy, upiekłem ciasto marchewkowe i zrobiłem zajebisty hummus z czerwonej soczewicy, suszonych pomidorów, ogórka i czosnku...
Sobota – dzień wolnego przy takim kilometrażu to po prostu wakacje... Dziś chciałem pobiec 5km mocniej, założyłem Free Flyknit i pobiegłem w sumie większość asfaltem, ale kilka kilometrów szutru się też trafiło. Na początek rozgrzewka i 2km I zakresu, potem 5,26km tempa narastającego średnio po 3,53min/km, a odcinek płaski nie był, oj nieee... Następnie ponad 13km biegu narastającą prędkością, rozpędzałem się od 4,50min/km dochodząc do 3,35min/km. No i wyszła czwarta dwudziestka w tym tygodniu... Czy ja się rozlecę od tego treningu? Najgorsze jest to, że gdyby nie instynkt samozachowawczy biegałbym dużo więcej i dwa razy dziennie... Dziś deczko czułem achillesa, ale dla zabawy prawego, lewy samoistnie ustąpił. Chyba przejdę na wegetarianizm... Skończyłem Urodzonych Biegaczy, zabrałem się za Ukrytą Siłę Roll'a... To chyba książka o mnie...
10.01 2km BC1 + 5,26km tempo narastająco (3,53) + BNP
20,45km 1.33.02h tempo 4,33
HRś 160 / HRmax 187
Przewyższenie: +78m
5,26km tempo narastająco – 20.25min – tempo 3,53 (nie był to płaski odcinek)
1km – 4.06min
2km – 4.00min
3km – 3.53min
4km – 3.50min
5km – 3.39min
Niedziela – to już pewne, jutro czyli w niedziele będzie wolne, niechętnie, ale tak jak pisałem wyżej trzeba trochę zdrowego rozsądku, a 95km tempem 4,44 wystarczy w tym tygodniu... Pomimo upływu kilkunastu godzin czuję achillesa, więc lepiej od razu odpuścić i w poniedziałek ruszyć od nowa...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 19.01-25.01 – 56,76km (tempo 5,15)
Poniedziałek – w planach był kolejny dzień wolnego, cały czas odczuwałem ścięgno, ale po rozchodzeniu koło południa było ok, chciałem wysondować jak to się ma wszystko. Delikatny kros po miękkim podłożu, ścięgna praktycznie nie czułem. Cały tydzień potraktuję regeneracyjnie... Zasłużyłem, dużo pracy zostało już wykonane...
19.01 kros BC1
11,5km 1.01.30h tempo 5,21
HRś 136
Wtorek – kolejny dzień delikatnego testowania ścięgna, coś tam delikatnie czuć, ale nie jest to ból, następne dni będą wyglądać podobnie...
20.01 kros BC1
9,62km 50.39min tempo 5,16
HRś 139
Środa – tym razem wyszedłem przed 16, miły kros po lesie, nowe ścieżki, noga niby dobrze, ale czuć cały czas niepewność, cały czas I zakres i miękkie podłoże.
21.01 kros BC1
11,78km 1.01.50h tempo 5,15
HRś 136
Czwartek – miałem biegać, ale cały dzień padało, wybrałem się więc na basen. Kraulem w dobrym tempie jak na mnie przepłynąłem 1km w 30 minut. Potem jacuzzi, sesja w saunie i długi masaż strumieniem wody całego ciała, a szczególnie feralnego achillesa. Po tym wszystkim czuje się wyśmienicie, mam nadzieje, że pogoda pozwoli jutro na jakiś kros.
Piątek – pogoda wytrzymała, mięciutka trasa i krosik po ściółce, 13km oczyszczania głowy, ścięgno wydaje się dochodzić do siebie.
23.01 kros BC1
13km 1.07.54h tempo 5,13
HRś 142
Sobota – rano szybki krosik niedaleko od domu, piękny las, regeneracyjne tempo, deficyt kalorii. Potem szybko powrót i podróż do Krakowa, a tam 4,5h przygotowania do testu Multiselect oraz do testu sprawności fizycznej na torze przeszkód. Szczególnie trening fizyczny i specjalistyczne ćwiczenia pokazał mi jaki jestem słaby fizycznie, to jest masakra, wytrzymałość świetna, ale siła ogólna... totalna porażka... 2,5h intensywnego treningu spowodowało mega zakwasy i wycieńczenie. Skoczność na płotkach też jest bardzo mizerna, jedynie na ostatnim ćwiczeniu – nawrotach wytrzymałość daje o sobie znać i mogę dopierdzielać i cały czas widzę na oczy. Na ostro 3 razy przebiegłem tor, na bardzo dużym zmęczeniu ostatnie powtórzenie 1.18min, muszę ostro trenować, pierwsze było 1.30, drugie 1.25, jest progresja.
24.01 kros BC1
10,86km 57.02min tempo 5,15
HRś 144
Niedziela – czułem już w sobotę, że mnie coś rozkłada... dziś się obudziłem z katarem, bólem gardła i kiepskim samopoczuciem + mega zakwasy z wczorajszego treningu... Dzień wolnego, jutro zobaczymy, po wczorajszym mega obciążającym 2,5h treningu ścięgno nie dawało znać o sobie, dodatkowy dzisiejszy dzień wolnego jeszcze bardziej je zregeneruje, mam nadzieje, że w następnym tygodniu wrócę do obciążeń i temp do jakich przywykłem.
Waga świetna, dziś 71kg...
Pierwszy tydzień wegetariański za mną...
Kupiłem kolejną parę Asics Gel Fuji Trainer, tym razem model 3... Jakby ktoś chciał mam kilka par nowych na sprzedaż...
Poniedziałek – w planach był kolejny dzień wolnego, cały czas odczuwałem ścięgno, ale po rozchodzeniu koło południa było ok, chciałem wysondować jak to się ma wszystko. Delikatny kros po miękkim podłożu, ścięgna praktycznie nie czułem. Cały tydzień potraktuję regeneracyjnie... Zasłużyłem, dużo pracy zostało już wykonane...
19.01 kros BC1
11,5km 1.01.30h tempo 5,21
HRś 136
Wtorek – kolejny dzień delikatnego testowania ścięgna, coś tam delikatnie czuć, ale nie jest to ból, następne dni będą wyglądać podobnie...
20.01 kros BC1
9,62km 50.39min tempo 5,16
HRś 139
Środa – tym razem wyszedłem przed 16, miły kros po lesie, nowe ścieżki, noga niby dobrze, ale czuć cały czas niepewność, cały czas I zakres i miękkie podłoże.
21.01 kros BC1
11,78km 1.01.50h tempo 5,15
HRś 136
Czwartek – miałem biegać, ale cały dzień padało, wybrałem się więc na basen. Kraulem w dobrym tempie jak na mnie przepłynąłem 1km w 30 minut. Potem jacuzzi, sesja w saunie i długi masaż strumieniem wody całego ciała, a szczególnie feralnego achillesa. Po tym wszystkim czuje się wyśmienicie, mam nadzieje, że pogoda pozwoli jutro na jakiś kros.
Piątek – pogoda wytrzymała, mięciutka trasa i krosik po ściółce, 13km oczyszczania głowy, ścięgno wydaje się dochodzić do siebie.
23.01 kros BC1
13km 1.07.54h tempo 5,13
HRś 142
Sobota – rano szybki krosik niedaleko od domu, piękny las, regeneracyjne tempo, deficyt kalorii. Potem szybko powrót i podróż do Krakowa, a tam 4,5h przygotowania do testu Multiselect oraz do testu sprawności fizycznej na torze przeszkód. Szczególnie trening fizyczny i specjalistyczne ćwiczenia pokazał mi jaki jestem słaby fizycznie, to jest masakra, wytrzymałość świetna, ale siła ogólna... totalna porażka... 2,5h intensywnego treningu spowodowało mega zakwasy i wycieńczenie. Skoczność na płotkach też jest bardzo mizerna, jedynie na ostatnim ćwiczeniu – nawrotach wytrzymałość daje o sobie znać i mogę dopierdzielać i cały czas widzę na oczy. Na ostro 3 razy przebiegłem tor, na bardzo dużym zmęczeniu ostatnie powtórzenie 1.18min, muszę ostro trenować, pierwsze było 1.30, drugie 1.25, jest progresja.
24.01 kros BC1
10,86km 57.02min tempo 5,15
HRś 144
Niedziela – czułem już w sobotę, że mnie coś rozkłada... dziś się obudziłem z katarem, bólem gardła i kiepskim samopoczuciem + mega zakwasy z wczorajszego treningu... Dzień wolnego, jutro zobaczymy, po wczorajszym mega obciążającym 2,5h treningu ścięgno nie dawało znać o sobie, dodatkowy dzisiejszy dzień wolnego jeszcze bardziej je zregeneruje, mam nadzieje, że w następnym tygodniu wrócę do obciążeń i temp do jakich przywykłem.
Waga świetna, dziś 71kg...
Pierwszy tydzień wegetariański za mną...
Kupiłem kolejną parę Asics Gel Fuji Trainer, tym razem model 3... Jakby ktoś chciał mam kilka par nowych na sprzedaż...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 26.01-01.02 – 50,32km (tempo 4,53)
Poniedziałek – przeziębienia ciąg dalszy, dodatkowo a w sumie to głównie jestem uziemiony przez zakwasy, albo zapalenie wszystkich mięśni, których używałem na sobotnich zajęciach, porównywalne z dniem po najgorszym maratonie...
Wtorek – przeziębienie już powoli mija, może niepotrzebnie, ale wyszedłem na kros w I zakresie, śniegu bardzo dużo napadało, intensywność wysoka przy niskim tempie. Ogólnie miło, wróciłem, jednak pozytywnie wpłynął ten trening na moje zdrowie. Na tą chwilę akcenty pewnie tylko na elektryku będzie można robić.
27.01 kros BC1
10,71km 56.49min tempo 5,18
HRś 149
Środa – masa spraw do załatwienia, resztki przeziębienia, a cały czas w rozjazdach. Udało mi się znaleźć trochę czasu i kliknąć darmową wejściówkę do Pure Jatomii w Kielcach. Zrobiłem rozgrzewkę potem niesamowite 10km tempo w 37.05min i na koniec schłodzenie. Wynik na 10km niesamowity, szkoda, że na elektryku, odczucia były takie, że pobiegłbym bez problemu 1min szybciej przynajmniej. Potem wziąłem piłkę lekarską, poszedłem na salę i ładowałem ogólnie pojętą siłę, przysiady i inne... Wróciłem totalnie wyczerpany i mokry... Potem 40 minut sauny, po 5 minut, potem zimy prysznic. To był dobry dzień... Niezapomniane będą miny ludzi w klubie, gdy prawie 40 minut biegałem na prędkości 16-17km/h...
28.01 rozgrzewka
4,3km 21min tempo 4,53
28.01 10km tempo - elektryk
10km 37.05min tempo 3,43
28.01 schłodzenie
2km 9.45min tempo 4,53
Czwartek – kros regeneracyjny po lesie, dużo śniegu, ogólnie na początku było ciężkawo, z dystansem przyjemność przeważała.
29.01 kros BC1
11,55km 1.00.17h tempo 5,13
HRś 150
Piątek – ciąg dalszy uklepywania kilometrów, gdzieś teraz ciężko to idzie, waga mi bardzo spadła, dlatego też na deficycie kcal ciężko się biega, 69kg dziś zobaczyłem. Trzeba podbić węgle, temat do ogarnięcia. Ścięgno coś jeszcze się dziś odzywało, w końcu 4 dzień z rzędu biegania. Jutro wolne i wyjazd do Krakowa na katowanie toru sprawnościowego...
30.01 kros BC1
11,76km 1.01.01h tempo 5,11
HRś 146
Sobota – niby bez treningu biegowego, ale 2,5h katowania na sali w Krakowie toru do testu sprawności fizycznej. Niestety, zbyt duża utrata wagi i samo wegetariańskie niskokaloryczne jedzenie troszkę mnie odcięło, nie miałem siły już po 33% pokonywanego toru, nie mogłem zrobić nic, żeby poprawić czas, 1.19-1.21 wszystkie przeloty toru wychodziły na mega zmęczeniu. Muszę więcej wegetariańskich węglowodanów dorzucić, bo tłuszcze z kokosa, lnu i z orzechów są dobre do biegania, ale do maksymalnego wysiłku ogólnosprawnościowego już nie za bardzo. Popracuje nad tym i napisze co osiągnąłem. Najgorsze jest to, że mam skłonności do nadrywania ścięgna w pachwinie od przeskakiwania przez płotki i od szybkich i mocnych brzuszków, właśnie dziś znowu się tego nabawiłem.
Niedziela – miałem iść na basen, ale regeneruje pachwinę, muszę być sprawny na następną sobotę, bieganie nie wchodzi dziś w grę, pewnie jutro też nie, może basen? Do 21 lutego pewnie tego biegania za dużo nie będzie, trzeba pracować na sprawnością do toru. Po egzaminie zmieniam troszkę profil treningu, wrzucę siłownie, niestety, to że jestem dobrym jak na amatora biegaczem, nijak się nie ma do mojej ogólnej sprawności, jestem kaleką... brak siły i sprawności ogólnej... Trzeba to zmienić... A kalorie i wagę dziś zmieniałem kremem i masłem migdałowym... Pycha...
Kolejny raz widzę, że waga poniżej 70kg jest przyczyną braku chęci wyjścia na trening, biega mi się ciężko, jestem dziwny... Biegałem 115km, a teraz jest 50km z trudem w tygodniu... Wagę zgubiłem do planowanego poziomu i teraz trzeba naprawdę solidnie dobrać jedzenie, żeby mieć siłę na trening i żeby waga nie rosła. I ta sprawność, sprawność, co z tego, że mam kaloryfer jak nie mogę kilku pompek zrobić i przeskoczyć 4 płotków jak facet... Masakra... Odnośnie ścięgna, kilka dni mam nadzieje, że załatwi sprawę... i achillesa i pachwiny...
A w styczniu nabiegałem 377km w tempie 4,55...
Zrzuciłem wagę z 76.2kg do 69kg... I jak to zwykle bywa, jak człowiek chciał być mądrzejszy do wszystkich, mimo, że dobrze wiedział, że to za szybko i za dużo, to teraz ma...
Poniedziałek – przeziębienia ciąg dalszy, dodatkowo a w sumie to głównie jestem uziemiony przez zakwasy, albo zapalenie wszystkich mięśni, których używałem na sobotnich zajęciach, porównywalne z dniem po najgorszym maratonie...
Wtorek – przeziębienie już powoli mija, może niepotrzebnie, ale wyszedłem na kros w I zakresie, śniegu bardzo dużo napadało, intensywność wysoka przy niskim tempie. Ogólnie miło, wróciłem, jednak pozytywnie wpłynął ten trening na moje zdrowie. Na tą chwilę akcenty pewnie tylko na elektryku będzie można robić.
27.01 kros BC1
10,71km 56.49min tempo 5,18
HRś 149
Środa – masa spraw do załatwienia, resztki przeziębienia, a cały czas w rozjazdach. Udało mi się znaleźć trochę czasu i kliknąć darmową wejściówkę do Pure Jatomii w Kielcach. Zrobiłem rozgrzewkę potem niesamowite 10km tempo w 37.05min i na koniec schłodzenie. Wynik na 10km niesamowity, szkoda, że na elektryku, odczucia były takie, że pobiegłbym bez problemu 1min szybciej przynajmniej. Potem wziąłem piłkę lekarską, poszedłem na salę i ładowałem ogólnie pojętą siłę, przysiady i inne... Wróciłem totalnie wyczerpany i mokry... Potem 40 minut sauny, po 5 minut, potem zimy prysznic. To był dobry dzień... Niezapomniane będą miny ludzi w klubie, gdy prawie 40 minut biegałem na prędkości 16-17km/h...
28.01 rozgrzewka
4,3km 21min tempo 4,53
28.01 10km tempo - elektryk
10km 37.05min tempo 3,43
28.01 schłodzenie
2km 9.45min tempo 4,53
Czwartek – kros regeneracyjny po lesie, dużo śniegu, ogólnie na początku było ciężkawo, z dystansem przyjemność przeważała.
29.01 kros BC1
11,55km 1.00.17h tempo 5,13
HRś 150
Piątek – ciąg dalszy uklepywania kilometrów, gdzieś teraz ciężko to idzie, waga mi bardzo spadła, dlatego też na deficycie kcal ciężko się biega, 69kg dziś zobaczyłem. Trzeba podbić węgle, temat do ogarnięcia. Ścięgno coś jeszcze się dziś odzywało, w końcu 4 dzień z rzędu biegania. Jutro wolne i wyjazd do Krakowa na katowanie toru sprawnościowego...
30.01 kros BC1
11,76km 1.01.01h tempo 5,11
HRś 146
Sobota – niby bez treningu biegowego, ale 2,5h katowania na sali w Krakowie toru do testu sprawności fizycznej. Niestety, zbyt duża utrata wagi i samo wegetariańskie niskokaloryczne jedzenie troszkę mnie odcięło, nie miałem siły już po 33% pokonywanego toru, nie mogłem zrobić nic, żeby poprawić czas, 1.19-1.21 wszystkie przeloty toru wychodziły na mega zmęczeniu. Muszę więcej wegetariańskich węglowodanów dorzucić, bo tłuszcze z kokosa, lnu i z orzechów są dobre do biegania, ale do maksymalnego wysiłku ogólnosprawnościowego już nie za bardzo. Popracuje nad tym i napisze co osiągnąłem. Najgorsze jest to, że mam skłonności do nadrywania ścięgna w pachwinie od przeskakiwania przez płotki i od szybkich i mocnych brzuszków, właśnie dziś znowu się tego nabawiłem.
Niedziela – miałem iść na basen, ale regeneruje pachwinę, muszę być sprawny na następną sobotę, bieganie nie wchodzi dziś w grę, pewnie jutro też nie, może basen? Do 21 lutego pewnie tego biegania za dużo nie będzie, trzeba pracować na sprawnością do toru. Po egzaminie zmieniam troszkę profil treningu, wrzucę siłownie, niestety, to że jestem dobrym jak na amatora biegaczem, nijak się nie ma do mojej ogólnej sprawności, jestem kaleką... brak siły i sprawności ogólnej... Trzeba to zmienić... A kalorie i wagę dziś zmieniałem kremem i masłem migdałowym... Pycha...
Kolejny raz widzę, że waga poniżej 70kg jest przyczyną braku chęci wyjścia na trening, biega mi się ciężko, jestem dziwny... Biegałem 115km, a teraz jest 50km z trudem w tygodniu... Wagę zgubiłem do planowanego poziomu i teraz trzeba naprawdę solidnie dobrać jedzenie, żeby mieć siłę na trening i żeby waga nie rosła. I ta sprawność, sprawność, co z tego, że mam kaloryfer jak nie mogę kilku pompek zrobić i przeskoczyć 4 płotków jak facet... Masakra... Odnośnie ścięgna, kilka dni mam nadzieje, że załatwi sprawę... i achillesa i pachwiny...
A w styczniu nabiegałem 377km w tempie 4,55...
Zrzuciłem wagę z 76.2kg do 69kg... I jak to zwykle bywa, jak człowiek chciał być mądrzejszy do wszystkich, mimo, że dobrze wiedział, że to za szybko i za dużo, to teraz ma...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Tydzień: 02.02-08.02 – 47,34km (tempo 4,56)
Poniedziałek – chodzenie jest cały czas utrudnione, jest lepiej niż w niedziele, gdy nie chodziłem...
Wtorek – no już jest dobrze, przy określonym ruchu czuje ścięgno, ale postanowiłem pobiegać, przy symulowaniu biegu nic nie czułem. Wybiegłem z domu, mega dużo śniegu, ciężko się biegało, ale zupełnie nie czułem ścięgna w pachwinie, dlatego wybiegałem też ponad 20km dodatkowo wplatając 1km w tempie 3,47min/km.
03.02 kros BC1 + tempo 1km (3,47)
20,34km 1.46.18h tempo 5,14
HRś 153 / HRmax 180
Środa – nauka, nauka, nauka, brak motywacji do biegania po lodzie...
Czwartek – zacząłem w końcu jeść normalnie, ale cały czas wegetariańskie żarcie, tyle, że sporo więcej kcal i motywacja i siła wróciła. Na początek bieg zmienny po lesie/lodzie, ogólnie masakra, bardzo niebezpiecznie. Potem na suchej drodze zrobiłem serię przebieżek 5x300m na przerwie 200m. Wchodziły pięknie...
05.02 kros zmienny
9km 45.08min tempo 5,01
HRś 156
05.02 przebieżki 5x300m (p200m)
HRś 170 / HRmax 185
300m – 1min – 3,20min/km
300m – 1min – 3,20min/km
300m – 1.01min – 3,23min/km
300m – 1.01min – 3,23min/km
300m – 55s – 3,03min/km
Piątek – rano szybki trening, potem wyjazd... Rozgrzewka prawie 3,5km, potem interwał 5x500m na przerwie 250m, na koniec schłodzenie. Wieczorem odbierałem dyplom za V miejsce dla najpopularniejszych sportowców mojego powiatu, na gali z udziałem szczypiornistów z MŚ w Katarze, Szmal, Jurecki, Bielecki... Do tego sporo świetnej klasy biegaczy...
06.02 rozgrzewka
3,37km 16.44min tempo 4,58
HRś 147
06.02 interwał 5x500m (p250m)
HRś 173 / HRmax 189
500m – 1.48min – 3,36min/km
500m – 1.44min – 3,28min/km
500m – 1.47min – 3,34min/km
500m – 1.41min – 3,22min/km
500m – 1.41min – 3,22min/km
06.02 schłodzenie
1,54km 7.33min tempo 4,54
HRś 156
Sobota – waga wzrosła do 73kg, apatia i brak chęci do biegania oraz życia minęła, jednak 69kg to brak życia we mnie... Rano bieg w I zakresie, forma oczywiście w dół leci, puls w górę... Achilles bolał niesamowicie dziś. Potem wyjazd na trening do Krakowa, 2,5h katowania na sali, noga bolała, ale było stabilnie...
07.02 BC1
6,84km 33.26min tempo 4,53
HRś 153
Niedziela – już dziś wiem, że niedziela to będzie wolne. Bieganie zawieszam do całkowitego zaleczenia achillesa, bo to nie ma sensu... A potem lecimy dalej...
Świetne kapcie kupiłem, mam na sprzedaż dwie pary jak coś
Poniedziałek – chodzenie jest cały czas utrudnione, jest lepiej niż w niedziele, gdy nie chodziłem...
Wtorek – no już jest dobrze, przy określonym ruchu czuje ścięgno, ale postanowiłem pobiegać, przy symulowaniu biegu nic nie czułem. Wybiegłem z domu, mega dużo śniegu, ciężko się biegało, ale zupełnie nie czułem ścięgna w pachwinie, dlatego wybiegałem też ponad 20km dodatkowo wplatając 1km w tempie 3,47min/km.
03.02 kros BC1 + tempo 1km (3,47)
20,34km 1.46.18h tempo 5,14
HRś 153 / HRmax 180
Środa – nauka, nauka, nauka, brak motywacji do biegania po lodzie...
Czwartek – zacząłem w końcu jeść normalnie, ale cały czas wegetariańskie żarcie, tyle, że sporo więcej kcal i motywacja i siła wróciła. Na początek bieg zmienny po lesie/lodzie, ogólnie masakra, bardzo niebezpiecznie. Potem na suchej drodze zrobiłem serię przebieżek 5x300m na przerwie 200m. Wchodziły pięknie...
05.02 kros zmienny
9km 45.08min tempo 5,01
HRś 156
05.02 przebieżki 5x300m (p200m)
HRś 170 / HRmax 185
300m – 1min – 3,20min/km
300m – 1min – 3,20min/km
300m – 1.01min – 3,23min/km
300m – 1.01min – 3,23min/km
300m – 55s – 3,03min/km
Piątek – rano szybki trening, potem wyjazd... Rozgrzewka prawie 3,5km, potem interwał 5x500m na przerwie 250m, na koniec schłodzenie. Wieczorem odbierałem dyplom za V miejsce dla najpopularniejszych sportowców mojego powiatu, na gali z udziałem szczypiornistów z MŚ w Katarze, Szmal, Jurecki, Bielecki... Do tego sporo świetnej klasy biegaczy...
06.02 rozgrzewka
3,37km 16.44min tempo 4,58
HRś 147
06.02 interwał 5x500m (p250m)
HRś 173 / HRmax 189
500m – 1.48min – 3,36min/km
500m – 1.44min – 3,28min/km
500m – 1.47min – 3,34min/km
500m – 1.41min – 3,22min/km
500m – 1.41min – 3,22min/km
06.02 schłodzenie
1,54km 7.33min tempo 4,54
HRś 156
Sobota – waga wzrosła do 73kg, apatia i brak chęci do biegania oraz życia minęła, jednak 69kg to brak życia we mnie... Rano bieg w I zakresie, forma oczywiście w dół leci, puls w górę... Achilles bolał niesamowicie dziś. Potem wyjazd na trening do Krakowa, 2,5h katowania na sali, noga bolała, ale było stabilnie...
07.02 BC1
6,84km 33.26min tempo 4,53
HRś 153
Niedziela – już dziś wiem, że niedziela to będzie wolne. Bieganie zawieszam do całkowitego zaleczenia achillesa, bo to nie ma sensu... A potem lecimy dalej...
Świetne kapcie kupiłem, mam na sprzedaż dwie pary jak coś
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Nie mam pojęcia kiedy nie biegałem 8 dni, a teraz tak jest... Bardzo, bardzo dawno temu tak było, po pierwszym maratonie w 2012 roku. Achilles mam nadzieje, że już się zregenerował. W sobotę jedynie miałem trening na hali w Krakowie, nic nie czułem niepokojącego, ale tydzień bez biegania odbił się na wydolności niesamowicie, choć zrobiłem tor w 1,15min...
Od jutra zaczynam biegać, prawdopodobnie zobaczę schemat dwóch treningów dziennie przy jednorazowym niskim kilometrażu poszczególnych wyjść. 20km+ tylko raz w tygodniu, 4 dwudziestki z rzędu załatwiły mi achillesa właśnie...
Dodatkowo trzeba robić siłę ogólną, sprawność, motorykę...
Od jutra zaczynam biegać, prawdopodobnie zobaczę schemat dwóch treningów dziennie przy jednorazowym niskim kilometrażu poszczególnych wyjść. 20km+ tylko raz w tygodniu, 4 dwudziestki z rzędu załatwiły mi achillesa właśnie...
Dodatkowo trzeba robić siłę ogólną, sprawność, motorykę...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Wyszedłem, 8 dni bez biegania, pierwsze kroki i to cudowne uczucie, że to najlepsze w życiu co mnie spotkało, litry endorfin... Założyłem po raz pierwszy Under Armour Charge RC 2, no będę miał o czym pisać, świetne buty, z jednym minusem, ale może to będzie do ogarnięcia...
16.02 bieg ciągły
7,31km 35.59min tempo 4,55
HRś 154
Tętno w kosmosie ale nie byłem ociężały, niestety po 3km zacząłem odczuwać ścięgno, po 4km już delikatnie bolało, potem ucichło, ale było czuć niepewność... No szkoda...
Plany wiosenne definitywnie do zweryfikowania
życie...
16.02 bieg ciągły
7,31km 35.59min tempo 4,55
HRś 154
Tętno w kosmosie ale nie byłem ociężały, niestety po 3km zacząłem odczuwać ścięgno, po 4km już delikatnie bolało, potem ucichło, ale było czuć niepewność... No szkoda...
Plany wiosenne definitywnie do zweryfikowania
życie...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Mam egzamin w sobotę, nie chcę być zamulony, postanowiłem dziś pobiegać, delikatnie i krótko, no w sumie nie delikatnie. Wiedziałem, że przy szybkim lub urozmaiconym bieganiu nic nie boli. Zrobiłem porządną i ukierunkowaną na achillesa rozgrzewkę. Wyszedłem, zrobiłem 1,1km rozgrzewki po 4,29min/km, potem zrobiłem na tartanowej bieżni 13 x 60m, przerwa to powrót biegiem na miejsce startu i od razu następne powtórzenie. Następnie 15 minut na siłowni na wolnym powietrzu, dosyć mocno wszystko i schłodzenie do domku 1,04km po 4,34min/km.
Nic nie czuję, rozciągnąłem się w domu, jutro mam wizytę u fizjo w Częstochowie, zobaczymy.
19.02 R 13x60m
4km 17.45min tempo 4,26
HRś 169 / HRmax 185
60m - 11.8s - 18,31km/km
60m - 11.6s - 18,62km/km
60m - 11.0s - 19,64km/km
60m - 11.3s - 19,12km/km
60m - 11.0s - 19,64km/km
60m - 11.4s - 18,95km/km
60m - 11.3s - 19,12km/km
60m - 11.1s - 19,46km/km
60m - 11.1s - 19,46km/km
60m - 11.7s - 18,46km/km
60m - 11.5s - 18,78km/km
60m - 11.1s - 19,46km/km
60m - 11.7s - 18,46km/km
Nic nie czuję, rozciągnąłem się w domu, jutro mam wizytę u fizjo w Częstochowie, zobaczymy.
19.02 R 13x60m
4km 17.45min tempo 4,26
HRś 169 / HRmax 185
60m - 11.8s - 18,31km/km
60m - 11.6s - 18,62km/km
60m - 11.0s - 19,64km/km
60m - 11.3s - 19,12km/km
60m - 11.0s - 19,64km/km
60m - 11.4s - 18,95km/km
60m - 11.3s - 19,12km/km
60m - 11.1s - 19,46km/km
60m - 11.1s - 19,46km/km
60m - 11.7s - 18,46km/km
60m - 11.5s - 18,78km/km
60m - 11.1s - 19,46km/km
60m - 11.7s - 18,46km/km
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Piątek rano, wyszedłem coś pobiegać, żeby przed wizytą u fizjo zaczęło boleć, zawsze większa szansa na odnalezienie przyczyny... No i wyszedłem na stadion, krótka rozgrzewka, potem 8 powtórzeń po 126m, biegałem przekątną pełnowymiarowego boiska piłkarskiego, odpoczywałem na szerokości boiska. Potem schłodzenie i jazda do Częstochowy do fizjo. Po biegu nic nie czułem, ścięgno nie bolało.
Wizyta u Jakuba Nowakowskiego w Częstochowie... Super kompetentny człowiek, lubię mieć do czynienia z takimi ludźmi, obejrzał mnie, całościowo spojrzał na temat, od stóp do głów można powiedzieć. Od razu dostrzegł nieprawidłowości, nie symetryczny tonus mięśniowy, brak symetrii bioder, barków... Stwierdził, że achilles jest ofiarą, nie przyczyną. Z racji tego, że następnego dnia miałem egzamin sprawnościowy nie mogliśmy przeprowadzić pełnej terapii, gdyż mógłbym nie chodzić dziś. Achilles był jak przyspawany do kości, nie elastyczny... Popracował nad nim, po wielu powtórzeniach rozluźniających puścił, od razu to poczułem, potem ścięgno zostało zatejpowane i tyle. Na początku marca następna wizyta. Dziś poleciałem test sprawnościowy. Od jutra zaczynam znowu biegać na poważnie, mogę, mam pozwolenie, nie zaszkodzi, jedynie teraz bardzie dystanse do 10km niż powyżej, za to będzie lepiej coś szybszego biegać. Teraz też dojdzie siłownia i stabilność, nie chce być ogólnorozwojowym kaleką, którego wychowało bieganie, trzeba być ogólnie sprawnym, wtedy kontuzje nie będą mnie się imały...
20.02 interwał 8x126m (p65m)
3.35km 15,59min tempo 4,46
HRś 159 / HRmax 180
126m - 27,7s - 3,39min/km
126m - 25,8s - 3,24min/km
126m - 25,9s - 3,25min/km
126m - 24,7s - 3,16min/km
126m - 25,2s - 3,20min/km
126m - 23,8s - 3,08min/km
126m - 24,5s - 3,14min/km
126m - 21,9s - 2,53min/km
Wagowo nie jest źle... 72-73kg...
Wizyta u Jakuba Nowakowskiego w Częstochowie... Super kompetentny człowiek, lubię mieć do czynienia z takimi ludźmi, obejrzał mnie, całościowo spojrzał na temat, od stóp do głów można powiedzieć. Od razu dostrzegł nieprawidłowości, nie symetryczny tonus mięśniowy, brak symetrii bioder, barków... Stwierdził, że achilles jest ofiarą, nie przyczyną. Z racji tego, że następnego dnia miałem egzamin sprawnościowy nie mogliśmy przeprowadzić pełnej terapii, gdyż mógłbym nie chodzić dziś. Achilles był jak przyspawany do kości, nie elastyczny... Popracował nad nim, po wielu powtórzeniach rozluźniających puścił, od razu to poczułem, potem ścięgno zostało zatejpowane i tyle. Na początku marca następna wizyta. Dziś poleciałem test sprawnościowy. Od jutra zaczynam znowu biegać na poważnie, mogę, mam pozwolenie, nie zaszkodzi, jedynie teraz bardzie dystanse do 10km niż powyżej, za to będzie lepiej coś szybszego biegać. Teraz też dojdzie siłownia i stabilność, nie chce być ogólnorozwojowym kaleką, którego wychowało bieganie, trzeba być ogólnie sprawnym, wtedy kontuzje nie będą mnie się imały...
20.02 interwał 8x126m (p65m)
3.35km 15,59min tempo 4,46
HRś 159 / HRmax 180
126m - 27,7s - 3,39min/km
126m - 25,8s - 3,24min/km
126m - 25,9s - 3,25min/km
126m - 24,7s - 3,16min/km
126m - 25,2s - 3,20min/km
126m - 23,8s - 3,08min/km
126m - 24,5s - 3,14min/km
126m - 21,9s - 2,53min/km
Wagowo nie jest źle... 72-73kg...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Szybkość jest, ale wytrzymałość tempowa przez ostatnie tygodnie uleciała... Dziś aż ponad 8km się udało, na początek 10 minut porządnej rozgrzewki na orbitreku, potem ubrałem się i do dzieła. 10 minut II/III zakresu po 4,05min/km, potem ponad 21 minut po 4,32min/km. Potem zawitałem na siłownię na powietrzu i poćwiczyłem na obwodach. Na koniec 1km tempa do domu, wyszło w 3,54min/km.
23.02 10' tempo + bieg ciągły + 0,98km tempo
8,11km 35.05min tempo 4,20
HRś 168 / HRmax 185
23.02 10' tempo + bieg ciągły + 0,98km tempo
8,11km 35.05min tempo 4,20
HRś 168 / HRmax 185
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dzień wolnego dla regeneracji i znowu bieganie. Cały czas w domu po treningu czuję spory ból. Zobaczymy co z tego będzie. Im szybciej biegam tym jest lepiej, ale braki w wytrzymałości tempowej, a dziś zauważyłem też w sile biegowej są spore... niby kilka tygodni przerwy tylko, a spustoszenie ogromne...
25.02 bieg zmienny
12km 52.24min tempo 4,22
HRś 171 / HRmax 191
Niżej zdjęcie z podziału treningu. Po dwóch sekcjach odwiedziłem siłownię na powietrzu i coś pomachałem Potem 500m szybszego tempa do domu. Dawno nie oglądałem pulsu powyżej 190 na treningu...
25.02 bieg zmienny
12km 52.24min tempo 4,22
HRś 171 / HRmax 191
Niżej zdjęcie z podziału treningu. Po dwóch sekcjach odwiedziłem siłownię na powietrzu i coś pomachałem Potem 500m szybszego tempa do domu. Dawno nie oglądałem pulsu powyżej 190 na treningu...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dziś zabrałem się z bratem do Kielc. Odwiedziłem stadion lekkoatletyczny, jakaś grupa średniaków miała trening. Chciałem zrobić coś mocniejszego, miało być więcej powtórzeń, ale na tą chwilę strasznie uleciało ze mnie mocy...
Rozgrzewka 2km, potem 4 powtórzenia po 400m na przerwie 400m bieganej w sumie nie wolno. Na koniec ponad 2km schłodzenia też nie wolnego
Achillesa już prawie nie czułem, to pozytywna sprawa, dodatkowo po treningu zrobiłem blok siły biegowej, wszystkie skipy, wymachy nóg ponad linię głowy, itp...
27.02 rozgrzewka
2km 9.06min tempo 4,33
HRś 153
27.02 interwał, a w sumie to może rytm... 4x400m p'400m
3,2km 13.08min tempo 4,06
HRś 177 / HRmax 190
400m - 1.23min - 3,28min/km
400m - 1.19min - 3,18min/km
400m - 1.21min - 3,23min/km
400m - 1.21min - 3,23min/km
27.02 schłodzenie
2,2km 10.19min tempo 4,41
HRś 168
We wtorek kolejna wizyta u fizjo-magika... Wierzę, że będzie dobrze, bo już jest... Tylko połówkę i całego to pewnie na jesień dopiero pobiegnę. Jest sens teraz? Ani czasu, ani formy, a znowu mieć przerwę przez głupotę to nie sztuka... Może czas teraz na zbudowanie siły i szybkości...?
Rozgrzewka 2km, potem 4 powtórzenia po 400m na przerwie 400m bieganej w sumie nie wolno. Na koniec ponad 2km schłodzenia też nie wolnego
Achillesa już prawie nie czułem, to pozytywna sprawa, dodatkowo po treningu zrobiłem blok siły biegowej, wszystkie skipy, wymachy nóg ponad linię głowy, itp...
27.02 rozgrzewka
2km 9.06min tempo 4,33
HRś 153
27.02 interwał, a w sumie to może rytm... 4x400m p'400m
3,2km 13.08min tempo 4,06
HRś 177 / HRmax 190
400m - 1.23min - 3,28min/km
400m - 1.19min - 3,18min/km
400m - 1.21min - 3,23min/km
400m - 1.21min - 3,23min/km
27.02 schłodzenie
2,2km 10.19min tempo 4,41
HRś 168
We wtorek kolejna wizyta u fizjo-magika... Wierzę, że będzie dobrze, bo już jest... Tylko połówkę i całego to pewnie na jesień dopiero pobiegnę. Jest sens teraz? Ani czasu, ani formy, a znowu mieć przerwę przez głupotę to nie sztuka... Może czas teraz na zbudowanie siły i szybkości...?
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Ogólnie z racji mojego obecnego zajęcia bardziej nie śpię niż śpię, dzisiejsza noc to trochę ponad 3h snu, noc wcześniej to niecałe 5h, poprzednie noce około 6h, do tego dziś rano waga prawie 76kg... i co? I nie miałem ochoty jechać dziś na Bieg Wilczym Tropem w Kielcach. 10km po mieście. W drodze, kilka razy myślałem zawrócić auto, zero motywacji. W lutym przebiegłem mniej niż w pojedynczych tygodniach grudnia i stycznia... Zero formy, wytrzymałości tempowej... A do 10km jednak to podstawa.
Odebrałem numer, przebrałem się, dół na krótko, pierwszy raz od wielu tygodni. Poszedłem potruchtać, cały czas miałem obawy co do nogi, ale w poprzednich treningach czułem tendencję na plus, jeśli o achillesa chodzi. Kilka krótkich przebieżek zrobiłem.
1.03 rozgrzewka
2,05km 11.20min tempo 5,32
HRś 141 / HRmax 174
Przed startem bez napinki, bez stresu, ustawiłem się z tyłu, z boku, po starcie zostałem totalnie zablokowany, straciłem około 10-15 sekund lub więcej... Ale było to dla mnie bez znaczenia. Chciałem pobiec na granicy obecnej dyspozycji, ocenić i podjąć kroki co do dalszego treningu. O złamaniu 40 minut nie marzyłem nawet, a miesiąc temu tak biegałem na treningach...
Trasa była niesamowicie trudna, prosta, zakręt, podbieg, zakręt, zbieg, podbieg, zakręt, podbieg, zbieg... Masakra, ale fajnie! Pozytywnie!
Goniłem kumpli, na początku doszedłem Przemka, na 9km Artura. Wynik 39,55min netto bardzo mnie ucieszył. Kumple od nas na poziomie 37.XX pobieg 39.0X co daje obraz trudności trasy. Jest dobrze, a nawet lepiej. Doszedłem do 194bmp...
1.03 Bieg Wilczym Tropem Kielce
10km 39.55min tempo 3,59
HRś 182 / HRmax 194
5km - 20.12min
5km - 19.42min ---> Negative Split cieszy...
MOTYWACJA WRÓCIŁA!
1.03 schłodzenie
1,01km 5,16min tempo 5,13
HRś 148
Nic nie czuję po biegu, ani zakwasów, ani ścięgna... Płuca dawały radę, nogi dopiero po 5km się rozkręciły... Za tydzień kolejna dycha w Radomiu.
Odebrałem numer, przebrałem się, dół na krótko, pierwszy raz od wielu tygodni. Poszedłem potruchtać, cały czas miałem obawy co do nogi, ale w poprzednich treningach czułem tendencję na plus, jeśli o achillesa chodzi. Kilka krótkich przebieżek zrobiłem.
1.03 rozgrzewka
2,05km 11.20min tempo 5,32
HRś 141 / HRmax 174
Przed startem bez napinki, bez stresu, ustawiłem się z tyłu, z boku, po starcie zostałem totalnie zablokowany, straciłem około 10-15 sekund lub więcej... Ale było to dla mnie bez znaczenia. Chciałem pobiec na granicy obecnej dyspozycji, ocenić i podjąć kroki co do dalszego treningu. O złamaniu 40 minut nie marzyłem nawet, a miesiąc temu tak biegałem na treningach...
Trasa była niesamowicie trudna, prosta, zakręt, podbieg, zakręt, zbieg, podbieg, zakręt, podbieg, zbieg... Masakra, ale fajnie! Pozytywnie!
Goniłem kumpli, na początku doszedłem Przemka, na 9km Artura. Wynik 39,55min netto bardzo mnie ucieszył. Kumple od nas na poziomie 37.XX pobieg 39.0X co daje obraz trudności trasy. Jest dobrze, a nawet lepiej. Doszedłem do 194bmp...
1.03 Bieg Wilczym Tropem Kielce
10km 39.55min tempo 3,59
HRś 182 / HRmax 194
5km - 20.12min
5km - 19.42min ---> Negative Split cieszy...
MOTYWACJA WRÓCIŁA!
1.03 schłodzenie
1,01km 5,16min tempo 5,13
HRś 148
Nic nie czuję po biegu, ani zakwasów, ani ścięgna... Płuca dawały radę, nogi dopiero po 5km się rozkręciły... Za tydzień kolejna dycha w Radomiu.