DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Dlaczego szprotki mają bardzo dużo wapnia? Bo je się je w całości
Tak samo każdy kto jadł kurczaka z rożna wie że jakieś drobne kostki bez najmniejszego problemu da się przemielić zębami .
Moim zdaniem jeśli dieta jest odpowiednia pod względem ph - czyli jak najbardziej zbliżona do normalnego ph organizmu i mało przetworzona, to wapń nie jest problemem.
Jest problemem tylko przy diecie przetworzonej, która jednocześnie jest bardzo zakwaszająca, dlatego że taka dieta powoduje duże zużycie soli wapnia na doprowadzenie organizmu do normalnego ph. Wtedy bilans wapniowy może być ujemny bez względu na ilość przyjmowanego wapnia.
Tak samo każdy kto jadł kurczaka z rożna wie że jakieś drobne kostki bez najmniejszego problemu da się przemielić zębami .
Moim zdaniem jeśli dieta jest odpowiednia pod względem ph - czyli jak najbardziej zbliżona do normalnego ph organizmu i mało przetworzona, to wapń nie jest problemem.
Jest problemem tylko przy diecie przetworzonej, która jednocześnie jest bardzo zakwaszająca, dlatego że taka dieta powoduje duże zużycie soli wapnia na doprowadzenie organizmu do normalnego ph. Wtedy bilans wapniowy może być ujemny bez względu na ilość przyjmowanego wapnia.
The faster you are, the slower life goes by.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Figi... No tak, zapomniałem, że to LCHFKlanger pisze:Figi odpadają bo węgli tam pod sufit
Co do maku/sezamu, wszystko fajnie tylko wrzuć choć raz do jedzenia 100g zmielonego maku czy sezamu. Kto takie coś zje?
To jest czysta teoria, w praktyce tylko pasta tahini by się nadawała.
Pomijam sprawę smaku maku w wodzie >> błoto :-D
Klanger, nikt przecież nie mówi żeby żeby całość wapnia brać z maku Podałem go tylko jako przykład czegoś co ma dużo wapnia. Taki zmielony mak skoro nie do wody to można by dodać do wypieków, ale to znowu nie przy LCHF
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kłosiek- głodzisz się, bo jesz za mało.
Dziwię się tylko, że nie wiążesz faktów, nie korzystasz z własnego i cudzego doświadczenia, rzucasz się głową jak w studnię.
Głód nie pochodzi jedynie od _ilości_ pokarmu jaką się zjada. Głód ma różne podłoża i sam o tym powinieneś wiedzieć najlepiej. Człowiek czuje głód i je z różnych powodów.
Tak samo człowiek nie odczuwa głodu z różnych powodów, choć w danej sytuacji powinien.
Diety tłuszczowe czy wysokobiałkowe, albo oparte na pokarmach wysokobłonnikowych o twardych włóknach są skuteczne pod tym względem, bo opierają się na ciężkostrawnych produktach które długo zalegają w żołądku- to ogranicza 1 z kluczowych _fizycznych_ czynników odczuwania głodu.
Jak do tego dochodzi za przeproszeniem ośli upór, to da się siedzieć i funkcjonować bardzo długo i na 300 kalorii.
Nie pada się na pysk od _uczucia_ głodu, tylko o wiele bardziej odlegle terminowo, pada się na pysk albo zostaje za przeproszeniem "grubym staruchem/ą" od konsekwencji związanych z nierozsądnymi praktykami dietetycznymi wyprawianymi wiele lat wcześniej i w efekcie, metabolizmem na poziomie dna Rowu Mariańskiego.
Kosci kurczaka- nie ogryzajcie kości kurczaka (ogólnie drobiu/ptaków) na miłość boską. One po obróbce termicznej, mają tendencję do rozszczepiania się w twarde, ostre elementy przypominające kształtem igłę/wrzeciono.
Połknięte, mogą uszkodzić przewód pokarmowy. Gotowanych/pieczonych itp kości kurczaka nie powinno podawać się nawet zwierzętom, chyba że są w bezpiecznej formie mączki kostnej.
Surowe są bezpieczne (dla zwierząt, dla człowieka nie- salmonella!).
Reszta kości jest bezpieczna, jak lubicie sobie poogryzać kości w koło chrząstek, to owszem, wszystkie kości ssaków są OK.
Można też mielić skorupki _UGOTOWANYCH_ jajek i dorzucać po trochu do jedzenia, najlepiej do posiłków ubogich w białko - bardzo dobrze przyswajalny wapń.
Gdzie żeś wyczytał, że ja twierdzę, że na LCHF są jakieś z definicji (!) niedobory kaloryczne
Weź misiek, jak znów będziesz planował przeczytać coś ze zrozumieniem, to ja Ciebie bardzo proszę, zjedz wpierw choć z pół dobrze dojrzałego banana. Może wtedy coś z tego będzie a nie tylko twoje wymysły "co też autor miał na myśli, pisząc..."
Dziwię się tylko, że nie wiążesz faktów, nie korzystasz z własnego i cudzego doświadczenia, rzucasz się głową jak w studnię.
Głód nie pochodzi jedynie od _ilości_ pokarmu jaką się zjada. Głód ma różne podłoża i sam o tym powinieneś wiedzieć najlepiej. Człowiek czuje głód i je z różnych powodów.
Tak samo człowiek nie odczuwa głodu z różnych powodów, choć w danej sytuacji powinien.
Diety tłuszczowe czy wysokobiałkowe, albo oparte na pokarmach wysokobłonnikowych o twardych włóknach są skuteczne pod tym względem, bo opierają się na ciężkostrawnych produktach które długo zalegają w żołądku- to ogranicza 1 z kluczowych _fizycznych_ czynników odczuwania głodu.
Jak do tego dochodzi za przeproszeniem ośli upór, to da się siedzieć i funkcjonować bardzo długo i na 300 kalorii.
Nie pada się na pysk od _uczucia_ głodu, tylko o wiele bardziej odlegle terminowo, pada się na pysk albo zostaje za przeproszeniem "grubym staruchem/ą" od konsekwencji związanych z nierozsądnymi praktykami dietetycznymi wyprawianymi wiele lat wcześniej i w efekcie, metabolizmem na poziomie dna Rowu Mariańskiego.
Kosci kurczaka- nie ogryzajcie kości kurczaka (ogólnie drobiu/ptaków) na miłość boską. One po obróbce termicznej, mają tendencję do rozszczepiania się w twarde, ostre elementy przypominające kształtem igłę/wrzeciono.
Połknięte, mogą uszkodzić przewód pokarmowy. Gotowanych/pieczonych itp kości kurczaka nie powinno podawać się nawet zwierzętom, chyba że są w bezpiecznej formie mączki kostnej.
Surowe są bezpieczne (dla zwierząt, dla człowieka nie- salmonella!).
Reszta kości jest bezpieczna, jak lubicie sobie poogryzać kości w koło chrząstek, to owszem, wszystkie kości ssaków są OK.
Można też mielić skorupki _UGOTOWANYCH_ jajek i dorzucać po trochu do jedzenia, najlepiej do posiłków ubogich w białko - bardzo dobrze przyswajalny wapń.
Normalnie ręce opadają.małymiś pisze:Ja nie wiem gdzie są te niedobory kalorii w LCHF. Jem jak szalony. Liczę te kalorie testowo i nijak mi niedobór nie wychodzi. Teoria lansowana przez Cave(nie od dziś zresztą) się nie sprawdza u mnie. Waga mi stoi w miejscu. A jak sobie dowalę węglowodanów przed akcentami to szał się robi.
Gdzie żeś wyczytał, że ja twierdzę, że na LCHF są jakieś z definicji (!) niedobory kaloryczne
Weź misiek, jak znów będziesz planował przeczytać coś ze zrozumieniem, to ja Ciebie bardzo proszę, zjedz wpierw choć z pół dobrze dojrzałego banana. Może wtedy coś z tego będzie a nie tylko twoje wymysły "co też autor miał na myśli, pisząc..."
- blackfish
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 483
- Rejestracja: 09 wrz 2014, 15:29
Cava, ludzie z głodu (z którego sobie nawet nie zdają sprawy) czasem majaczą niestworzone rzeczy... byle siebie oszukać, że jest dobrzecava pisze:Weź misiek, jak znów będziesz planował przeczytać coś ze zrozumieniem, to ja Ciebie bardzo proszę, zjedz wpierw choć z pół dobrze dojrzałego banana. Może wtedy coś z tego będzie a nie tylko twoje wymysły "co też autor miał na myśli, pisząc..."
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ilość dwutlenku węgla możliwa do wydychania jest względnie stała. Zwiększa się w czasie wysiłku fizycznego, i jest dobrym sposobem do regulacji zakwaszenia spowodowanego wysiłkiem. Ale nie zwiększamy częstotliwości oddychania jak się nażremy frytek .
The faster you are, the slower life goes by.
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Jak to nie? Nie widziałeś nigdy człowieka obżartego? Leży na kanapie i ciężko oddycha, sapie i stęka,klosiu pisze: Ale nie zwiększamy częstotliwości oddychania jak się nażremy frytek .
czyli można powiedzieć, że się odkwasza :]
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
tu wyczytałemcava pisze:Qba Krause pisze:cava, może ja Ciebie nie rozumiem, możesz wytłumaczyć?
Klosiu pisze ile kalorii przyjmuje w posiłkach. Pisze również, że dzięki obniżonemu poziomowi insuliny ma lepiej dostępne zapasy własnego tłuszczu z tkanki tłuszczowej, co pozwala organizmowi dobierać ile potrzeba.
Czy w tym rozumowaniu klosia jest jakaś luka, której ja nie widzę?
Jest zasadnicza.
Tkanka tłuszczowa to nie lodówka, ze otwierasz, sięgasz i wyjmujesz ile uniesiesz.
Idąc waszym tokiem rozumowania, to zasadniczo w ogóle nie potrzeba jeść, można sobie chudnąć jeszcze wydajniej jedząc nie wiem, 500, 300, 0 kalorii dziennie co jeszcze bardziej obniży poziom insuliny. A na głód łykając waciki kosmetyczne nasączone wodą bo przecież jest tkanka tłuszczową do zagospodarowania a waciki w żołądku stłumią uczucie głodu.
(insulina, pacaneum na całe zło. Dlaczego Klanger jakoś nie cierpi na zalanie insuliną?)
Proste pytania dodatkowe- skąd się biorą:
- zahamowanie tempa utraty masy ciała mimo zachowania reżimu dietetycznego (co jest? kranik z tłuszczem sie zatyka?)
- efekt jojo
Tłuszczówka jest skuteczna na odchudzanie, nigdy tego nie negowałam mimo całej niechęci do tego systemu odżywiania, ale magii w tym żadnej nie ma. Zwykły niedobór kaloryczny a nie kolejny cud po Nowym Testamencie.
Dlatego należy zachować zdrowy rozsądek i nie dawać się porwać fantasmagariom.
Brak odczówania głodu przy niedoborze kalorycznym, nie jest ani normalny, ani pozytywny.
To jakby sie cieszyć, że się wali kolanami o podłogę i nie czuje bólu.
Nie wiem, jak ktokolwiek moze dać sobie wmówić, że to jest normalne i świadczy o tym ze dieta jest prawidłowa? Przecież to jakiś absurd.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 02 lis 2013, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klosiu,klosiu pisze:(...)
Bo taki Kwaśniewski mi zupełnie nie trafia do przekonania, przez swój kompletny brak dbałości o jedzenie jak najmniej przetworzonego pokarmu. Może wynika to z tego, że jak opracowywał swoje założenia, to jedzenie było jeszcze dość dobre jakościowo, a później zrobił się już za stary, żeby wziąć poprawkę na nowe czynniki . Tak czy inaczej, poza ogólnym dobrym założeniem, że tłuszcze nie szkodzą, a wręcz pomagają zdrowiu, jego dieta jest dla mnie nie do przyjęcia. No i te z kosmosu wzięte proporcje składników bez żadnego uzasadnienia.
w zeszłym roku pisałeś zupełnie inaczej o proporcjach DO/ŻO:
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... 30#p647909
no i skąd wnioski o małej dbałości o jak najmniej przetworzony pokarm? Podstawa u Kwaśniewskiego to jajca, szpik, tłuste sery, masło, śmietana, podroby.... o mniej przetworzone produkty chyba ciężko.
A jeśli chodzi o proporcje składników, jest solidnie opisana pod względem biochemii , skąd i dlaczego tak a nie inaczej.
Nie żebym był jakimś fanatycznym jego wyznawcą, ale uważam osobiście że to jedna z lepszych opcji żywienia niskowęglowodanowego
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Tłuste sery? Masło? Śmietana? No bez żartów. To są bardzo przetworzone produkty.arrek pisze:
no i skąd wnioski o małej dbałości o jak najmniej przetworzony pokarm? Podstawa u Kwaśniewskiego to jajca, szpik, tłuste sery, masło, śmietana, podroby.... o mniej przetworzone produkty chyba ciężko.
Porównaj z: awokado, orzechy, słonina
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 02 lis 2013, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
źle mnie zrozumiałeś - nie mówie o maśle roślinnym, serkach Hochland i śmietnance 36% .
masło i śmietanę mam zwykle robione "ręcznie" z pewnego źródla, z serami gorzej niestety, ale świadomie wybierane też nie są tragiczne.
masło i śmietanę mam zwykle robione "ręcznie" z pewnego źródla, z serami gorzej niestety, ale świadomie wybierane też nie są tragiczne.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
arrek, Kwaśniewski swobodnie żongluje tymi proporcjami, człowiek zaczynający dietę optymalną takie proporcje, stary optymalny takie, sportowiec jeszcze inne... Co mnie razi, to próba arbitralnego dobierania dokładnych proporcji których trzeba pilnować do każdej możliwej sytuacji. Ogólnie to jest ok, ale w szczegółach się rozłazi, bo poszczególnych sytuacji jest tyle, że tego się nie obejmie narzucanymi proporcjami. To jest ślepa uliczka. To jest ta religijna stylistyka, o której pisałem w podlinkowanym poście.
Że wtedy mi się to >w miarę< podobało? Tylko krowa nie zmienia poglądów . Wtedy byłem czasowo na diecie tłuszczowej, ale ona się jak dla mnie nie nadaje do trenowania. Jest dobra tylko do odchudzania albo nieaktywnego życia. W tej chwili bardziej mi odpowiada dieta paleo jako znacznie bardziej uniwersalna i zbliżona do naturalnej diety człowieka.
Dobra dieta to jest taka w których dobór składników sam prowadzi do prawidłowego odżywiania niezależnie od sytuacji. W skrócie pozwala polegać na apetycie poruszając się w obrębie produktów dozwolonych w diecie.
Co do świeżości produktów: dżemy, sery, twarogi, śmietany, brak jakiegokolwiek nacisku na warzywa. To że ty dbasz o produkty dobrej jakości nic nie zmienia, generalnie nie zauważyłem u Kwaśniewskiego żadnego nacisku na to. Byle był tłuszcz. Zresztą trudno mi w ogóle nazwać nabiał produktem naturalnym, niezależnie od stopnia przetworzenia. To abstrahując od tego, że "nabiał" dostępny w sklepach z prawdziwym nie ma nic wspólnego.
Że wtedy mi się to >w miarę< podobało? Tylko krowa nie zmienia poglądów . Wtedy byłem czasowo na diecie tłuszczowej, ale ona się jak dla mnie nie nadaje do trenowania. Jest dobra tylko do odchudzania albo nieaktywnego życia. W tej chwili bardziej mi odpowiada dieta paleo jako znacznie bardziej uniwersalna i zbliżona do naturalnej diety człowieka.
Dobra dieta to jest taka w których dobór składników sam prowadzi do prawidłowego odżywiania niezależnie od sytuacji. W skrócie pozwala polegać na apetycie poruszając się w obrębie produktów dozwolonych w diecie.
Co do świeżości produktów: dżemy, sery, twarogi, śmietany, brak jakiegokolwiek nacisku na warzywa. To że ty dbasz o produkty dobrej jakości nic nie zmienia, generalnie nie zauważyłem u Kwaśniewskiego żadnego nacisku na to. Byle był tłuszcz. Zresztą trudno mi w ogóle nazwać nabiał produktem naturalnym, niezależnie od stopnia przetworzenia. To abstrahując od tego, że "nabiał" dostępny w sklepach z prawdziwym nie ma nic wspólnego.
The faster you are, the slower life goes by.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Tak jest teoria laureata bodaj dwóch nagród Nobla.Lisciasty pisze:Zapomniałem o pytanku do kfadama. Dlaczego zżerasz 20g witaminy C dziennie?
Jest na to jakaś teoria? :>
Tu masz troszkę informacji o wit c. http://zdrowosfera.pl/suplementy-diety/ ... ziebienie/
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Masz racje, tkanka tłuszczowa to magazyn.Qba Krause pisze:cava, może ja Ciebie nie rozumiem, możesz wytłumaczyć?
Klosiu pisze ile kalorii przyjmuje w posiłkach. Pisze również, że dzięki obniżonemu poziomowi insuliny ma lepiej dostępne zapasy własnego tłuszczu z tkanki tłuszczowej, co pozwala organizmowi dobierać ile potrzeba.
Czy w tym rozumowaniu klosia jest jakaś luka, której ja nie widzę?
Weganie i wegetarianie często zalecają dla oczyszczenia organizmu wiosenna ścisłą głodówkę przez minimum 10 dni. Organizują też wiosną wyjazdy na takie głodówki, przez 10 dni dużo spacerują, biorą udział w różnych zajęciach i bez problemu dają rade, sam kilkukrotnie stosowałem i bez problemu dawałem radę pracować, codziennie ćwiczyć na siłce i raczej miałem uczucie przypływu energii niż jej utraty. Taka głodówka może trwać max 40 dni. Więcej na www.glodowka.pl
Przy nadmiarze tkanki tłuszczowej spokojnie można na LCHF zmniejszyć ilość kalorii by przyśpieszyć spalanie zapasów do których jest otwarty dostęp bo niska insulina nie blokuje uwal iania kwasów tłuszczowych z sadełka.