Twoj czas na 10 km:)
-
- Stary Wyga
- Posty: 213
- Rejestracja: 16 maja 2012, 10:35
- Życiówka na 10k: 39:41
- Życiówka w maratonie: 2:58:53
Nie chcę się tu jakoś pakować w przepychanki osobiste, ale może zwrócę uwagę, że painu nie pisze o żadnych zawodach, tylko i) o treningu gdzie wyszedł sobie pobiegać i mu wyszło 43'57; ii) o treningu, gdzie sobie pobiegł pohasać i mu wyszło 36'42. O jakim my w ogóle w takim razie rozmawiamy progresie? To nie są jedne zawody porównywane z drugimi, tylko jeden trening o nieznanej intensywności z drugim treningiem o nieznanej intensywności. Mnie też zdarza się jednego dnia biegać sobie kilkanaście kilometrów określonym tempem, a drugiego czasem nawet i z minutę na kilometr szybciej. Co z tego miałoby w ogóle wynikać?
Mówimy również o dystansie zmierzonym przez Endomondo. No litości. To przecież jest zupełnie niemiarodajny pomiar odległości.
Natomiast wynik na Biegu Powstania jak na osobę o takich parametrach, w takim wieku, i w zasadzie bez żadnego przygotowania rzeczywiście byłby dość imponujący i na pewno rokujący dobrze na złamanie 40 minut na dychę, więc gratuluję.
EDIT: I jeszcze może taki krótki wtręt osobisty na temat możliwych postępów - pierwszy raz poszedłem biegać w wieku 34 lat. Byłem dość sprawny fizycznie, z wagą w normie, ale bez żadnej przeszłości nie tylko biegowej, ale w ogóle sportowej. No może oprócz szachów i brydża i trochę rekreacyjnego chodzenia po górach. Zrobiłem 6 km tempem 5'33/km, myślałem, że wypluję płuca i musiałem się po drodze trzy razy zatrzymać, żeby złapać oddech.
Sześć tygodni i 120 km bardzo nieuporządkowanego treningu później wziąłem udział w teście Coopera i w 12 minut nabiegałem 3020 metrów.
Mówimy również o dystansie zmierzonym przez Endomondo. No litości. To przecież jest zupełnie niemiarodajny pomiar odległości.
Natomiast wynik na Biegu Powstania jak na osobę o takich parametrach, w takim wieku, i w zasadzie bez żadnego przygotowania rzeczywiście byłby dość imponujący i na pewno rokujący dobrze na złamanie 40 minut na dychę, więc gratuluję.
EDIT: I jeszcze może taki krótki wtręt osobisty na temat możliwych postępów - pierwszy raz poszedłem biegać w wieku 34 lat. Byłem dość sprawny fizycznie, z wagą w normie, ale bez żadnej przeszłości nie tylko biegowej, ale w ogóle sportowej. No może oprócz szachów i brydża i trochę rekreacyjnego chodzenia po górach. Zrobiłem 6 km tempem 5'33/km, myślałem, że wypluję płuca i musiałem się po drodze trzy razy zatrzymać, żeby złapać oddech.
Sześć tygodni i 120 km bardzo nieuporządkowanego treningu później wziąłem udział w teście Coopera i w 12 minut nabiegałem 3020 metrów.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 14 kwie 2014, 18:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
37 lat - 95kg (w kwietniu 102) - 183cm
Biegam 6sty miesiąc, wcześniej 10 lat prawie żadnego wysiłku. Żadnego spinania się, diety, programów itp... Po prostu polubiłem bieganie - w międzyczasie (maj) nadwyrężone więzadła kolana wyleczone flexagenem i arthroblockem.
Wczoraj na stadionie 10 km w 52min 02sek. Przy 14km biegu...
Pozdrawiam wszystkich
Biegam 6sty miesiąc, wcześniej 10 lat prawie żadnego wysiłku. Żadnego spinania się, diety, programów itp... Po prostu polubiłem bieganie - w międzyczasie (maj) nadwyrężone więzadła kolana wyleczone flexagenem i arthroblockem.
Wczoraj na stadionie 10 km w 52min 02sek. Przy 14km biegu...
Pozdrawiam wszystkich
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 10 lip 2014, 11:45
- Życiówka na 10k: 36.42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Faktycznie - moje przeoczenie - z góry założyłem, że taka treść może być wygenerowana przez jedną tylko osobę i nie zwróciłem uwagi na autora.marek84 pisze:To nie Tomsoch, tylko ja napisałem posta którego cytujesz.
Wstawione przez Ciebie wyniki wskazują jedynie na to, że ktoś o takim nazwisku i numerze biegł w tym biegu bardzo szybko do 7,5 km po czym biegu nie ukończył. Nie dowodzi to w żaden sposób od jakiego czasu ten ktoś biega i jaka była jego pierwsza życiówka. Z prostej wyszukiwajki google: ktoś o imieniu i nazwisku dokładnie takim jak wskazałeś i również mieszkający w Warszawie pojawia się w wynikach biegów na 10 km w kilku wcześniejszych latach z czasami rzędu (w kolejnych latach) 49, 47, 46.
Ja się nie mam zamiaru bawić w dochodzenie, udowadnianie - znam masę ludzi z przeszłością biegową i nie ma wśród nich człowieka, który nagle w wieku 32 lat wymyśla sobie że nagle zacznie biegać i robi pierwszy czas 43.XX, a po kilku tygodniach schodzi na 36.XX. W tych granicach czasowych to ludzie urywają minutę na kilka miesięcy treningu, a nie minutę w tydzień. Dlatego w Twoją historię po prostu nie wierzę i podkreślam - jeśli jesteś w stanie zrobić taki progres, to naprawdę jesteś fenomenem i powinieneś za rok maratony wygrywać.
Teraz natomiast Twojego posta przeczytałem ze 3 razy, bo nie wierzę, że można pisać takie bzdety : D No, przepraszam, że się uniosę, ale nie rozumiem, NAPRAWDĘ nie rozumiem, jak można być tak ograniczonym (tzn. patrzeć na świat tak jednoznacznie przez pryzmat własnych ograniczeń), żeby pisać takie rzeczy. "Bawić w dochodzenie" (które de facto robisz), "ktoś o takim imieniu i nazwisku" - o czym my k*** mówimy?? : D Nie wierzę, że dałem się sprowadzić do dyskusji na takim poziomie - ale w jakiś sposób jednak dałem się sprowokować ; )
Powiem Ci więcej: ot tak sobie wyszedłem pobiegać i wybiegałem 43.XX - ale gdyby to był bieg, od którego miałoby coś zależeć (np. nagroda 100 PLN ;p), to pewnie urwałbym jeszcze kilkadziesiąt sekund. Bieg na 36.XX był biegiem na jakieś 90-kilka% możliwości, dopiero bieg Powstania był niestety powyżej owych możliwości, co do dzisiaj odczuwam. Pisałem to już wcześniej - przed owym pierwszym biegiem byłem biegowo na poziomie ZERO, sportowo miałem za sobą na wiosnę kilka(naście) tras rowerowych po kilkadziesiąt km.
Tak poza tym, to wpierw było mi miło poczytać sobie o sobie "fenomen", "niemożliwe" - ale ponieważ mam w wielkim poważaniu w sposób ogólny Twoją wypowiedź, to i tych słów się nie będę przesadnie trzymał. Jest w nich zapewne tylko samo prawdy i mądrości co w całej reszcie... : )
Z osób mnie znających pewnie znalazłbym kogoś aktywnego na tym forum, kto by potwierdził, że "ja to ja", ale jaki to ma sens? Obserwując poziom Waszych wypowiedzi (mówię tu o negowaniu każdej kolejnej informacji) nie ma to najmniejszego sensu - pewnie zaraz ktoś by wymyślił, że np. zapłaciłem za pozytywny komentarz ; )
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2016, 10:43 przez painu, łącznie zmieniany 1 raz.
“He knows not where he's going, For the ocean will decide,
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 10 lip 2014, 11:45
- Życiówka na 10k: 36.42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Niestety, to co piszesz nie jest realne. Chociażby dlatego, że owe 7 tygodni już dawno minęło. Dziesiątki świadków również nie zrobią różnicy.marek84 pisze:Nie wierzę, że BEZ ŻADNEGO TRENINGU można przebiec 10 km w 43 min. Do tego nie wierzę, że po ledwie 7 tygodniach treningu da się zejść na 36.XX. Albo kolega bajeruje albo nie startował z pozycji "0" tylko "jakiś tam" poziom startowy. Nie ma takiej opcji, żeby ktoś bez przygotowania po 7 tygodniach jako-takiego treningu robił 10 km w 36 minut (co oznacza zejście o 7 minut z poziomu startowego) - no sorry, ale gdybyś wziął teraz gościa na sensowny trening to spokojnie po roku-dwóch treningów powinieneś mieć topowego maratończyka w kraju. Niech to udowodni na atestowanej trasie (i wynikach choćby z datasport.pl lub czegokolwiek niezależnego mierzącego czas) i w jakiś sposób udowodni że wcześniej nic nie robił, to dożywotnio będę miał gościa w stopce.
Więc Ty możesz trwać w swoim przekonaniu o "niemożliwości", a ja mogę się zastanawiać czy to dobrze, że biegania nie odkryłem jakieś 20 lat temu ; ) Ale znając swój charakter, to chyba dobrze... pewnie by się to jakąś tragedią skończyło, kiedy organizm powiedziałby "dość". Jak pisałem wcześniej - z zasłabnięcia (i tego co było później) podczas biegu PW jeszcze się nie podniosłem.
“He knows not where he's going, For the ocean will decide,
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
ok, zatem powodzenia na trasach
biegam ultra i w górach
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Czyli teraz twierdzisz, że - urywając kilkadziesiąt sekund - to byś przebiegł w 42.XX nie biegając w ogóle wcześniej?? Kpiny panie, kpiny. I ja nie patrzę na to przez pryzmat własnych ograniczeń. Rozmawiałem ze znajomymi, którzy od lat biegają - nikt nie wierzy w taką historię. Dodatkowo: Czołowy średniodystansowiec Europy z rekordem życiowym 2:19 na 1 km (dla niepoznaki nazwijmy go Paweł Czapiewski) powiesił buty na kołku na dwa lata (tzn cośtam gdzieśtam robił, ale nic specjalnego nie trenował). Tenże wytrenowany i wybiegany wcześniej człowiek po 2 latach nie biegania (a nie po całym życiu) zrobił 3km w 12:04, z czego tylko niektóre kalkulatory dają mu 10km na poziome 43.XX. I to zakładając, że by to tempo utrzymał - w co sam wątpi. Żeby nie był nieporozumień, to wklejam kawałek cytatu:painu pisze: No, przepraszam, że się uniosę, ale nie rozumiem, NAPRAWDĘ nie rozumiem, jak można być tak ograniczonym (tzn. patrzeć na świat tak jednoznacznie przez pryzmat własnych ograniczeń), żeby pisać takie rzeczy. "Bawić w dochodzenie" (które de facto robisz), "ktoś o takim imieniu i nazwisku" - o czym my k*** mówimy?? : D Nie wierzę, że dałem się sprowadzić do dyskusji na takim poziomie - ale w jakiś sposób jednak dałem się sprowokować ; )
Powiem Ci więcej: ot tak sobie wyszedłem pobiegać i wybiegałem 43.XX - ale gdyby to był bieg, od którego miałoby coś zależeć (np. nagroda 100 PLN ;p), to pewnie urwałbym jeszcze kilkadziesiąt sekund. Bieg na 36.XX był biegiem na jakieś 90-kilka% możliwości, dopiero bieg Powstania był niestety powyżej owych możliwości, co do dzisiaj odczuwam. Pisałem to już wcześniej - przed owym pierwszym biegiem byłem biegowo na poziomie ZERO, sportowo miałem za sobą na wiosnę kilka(naście) tras rowerowych po kilkadziesiąt km.
Tak poza tym, to wpierw było mi miło poczytać sobie o sobie "fenomen", "niemożliwe" - ale ponieważ mam w wielkim poważaniu w sposób ogólny Twoją wypowiedź, to i tych słów się nie będę przesadnie trzymał. Jest w nich zapewne tylko samo prawdy i mądrości co w całej reszcie... : )
Z osób mnie znających pewnie znalazłbym kogoś aktywnego na tym forum, kto by potwierdził, że "ja to ja", ale jaki to ma sens? Obserwując poziom Waszych wypowiedzi (mówię tu o negowaniu każdej kolejnej informacji) nie ma to najmniejszego sensu - pewnie zaraz ktoś by wymyślił, że np. zapłaciłem za pozytywny komentarz ; )
A zaraz idę sobie pobiegać - tak na spokojnie, tempem 5.00, co by się tętno na poziomie 140 kształtowało ;p
Link: http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=308&id=6534W jakiej jesteś dzisiaj formie?
Teraz jestem wtórnym biegowym analfabetą. Może 10 km przebiegłbym po 5:30, podczas kiedy jeszcze trzy lata temu, 12 km po 4:30 to było coś, czego nawet nie czułem. Tak więc, ta forma strasznie szybko uciekła, ale mam nadzieję, że te 80 tys. km, które mam w nogach gdzieś jeszcze siedzą i będzie mi może łatwiej wejść na jakiś sensowny poziom, przy systematycznym treningu.
Jak jest teraz z Twoim zdrowiem? Ile teraz ważysz?
79 kg przy wzroście 178 cm. Jeśli to zestawić z wagą 63 kg z czasu kiedy biegałem wyczynowo, bywało i 60, to nie wygląda to zachęcająco, ale to też jeden z powodów, dla którego chcę się podjąć tego wyzwania, żeby jednak tę wagę jakoś stracić. No i przez te dwa lata niebiegania czuję, że czuję się po prostu gorzej życiowo, ciągle mnie coś pobolewa, wejdę po schodach na drugie piętro mam zadyszkę, czuję się ociężały.
Mało tego, po ponad 2 miesiącach planowanych treningów i w zawodach (Bieg Dominika) pobiegł 5km w 18:53, co wg kalkulatorów daje 10km na poziomie 39 minut O ILE BY UTRZYMAŁ TEMPO.
Zatem były zawodowiec, który na bieganiu zęby zjadł, facet w Twoim wieku, po ledwie 2 latach nie biegania nie jest w stanie nawet zbliżyć się do czasów i poprawy, jakie Ty na lajcie osiągnąłeś wstając z kanapy, a do tego po 7 tygodniach poprawiłeś również na lajcie, bo gdybyś się sprężył to byś miał lepiej. Ponadto on biegał na zawodach na maksa, a Ty lajtowo na treningu i z zapasem. Zatem najwyraźniej jesteś nieodkrytym biegowym diamentem, jakimś zakamuflowanym białym kenijczykiem?
Żaby nie było nieporozumień: nie uważam, że osiągnięcie takich czasów jest niemożliwe. Uważam, że jest to niemożliwe do osiągnięcia dla amatora, który wcześniej nie biegał i nagle wstał z kanapy "a pyknę sobie dyszkę".
Pozdrawiam i powodzenia życzę, bo dla dalsza dyskusja tutaj sensu nie ma.
biegam ultra i w górach
- krunner
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
- Życiówka na 10k: 42:53
- Lokalizacja: Warszawa
Ojjjj, mieszanka zazdrości z własnym maciupkim ogonkiemmarek84 pisze:Żaby nie było nieporozumień: nie uważam, że osiągnięcie takich czasów jest niemożliwe. Uważam, że jest to niemożliwe do osiągnięcia dla amatora, który wcześniej nie biegał i nagle wstał z kanapy "a pyknę sobie dyszkę".
Ileż niepotrzebnych dyskusji i animozji w tym naszym biegowym grajdołku
miłego weekendu
PS. A tak poważnie: ta dyskusja nie ma sensu. Dyskutowanie o czasach z treningu, jakiś biegach po lasach, "pierwszy razach" jest bez sensu. Liczy się pierwszy start w atestowanym biegu. I to się uważa za debiut na dystansie 10K. Były/są już na tym forum osoby, które "nigdy wcześniej nie biegały", a nagle zaczęły osiągać super rezultaty...
I tak np. Henryk Szost debiutował na dystansie 10K z czasem około 35:xx. Oczywiście, że nie wstał z kanapy, tylko miał za sobą lata różnego rodzaju aktywności sportowej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Eee tam, przynajmniej coś się dzieje i zostaje do poczytania na weekendkrunner pisze: Ojjjj, mieszanka zazdrości z własnym maciupkim ogonkiem
Ileż niepotrzebnych dyskusji i animozji w tym naszym biegowym grajdołku
miłego weekendu
Prowadzę taką dyskusję, gdyż uważam opisane przez kolegę przypadki biegów za skrajnie nieprawdopodobne - a jednocześnie demotywujące tych rzeczywiście początkujących. Pomyśl o osobach, które trenując z trudem po miesiącach ledwie są w stanie złamać 50 min na 10 km po przeczytaniu, że ktoś nic nie robić i wstając z kanapy biega 42.XX. I nie mówię tutaj o sobie, bo ja biegam czysto hobbystycznie, a trasy to i tak raczej dłuższe niż krótsze. Biegi krótsze niż 21km nie kręcą mnie zupełnie:D
biegam ultra i w górach
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Niepotrzebnie prowadzisz taką dyskusję, takie rzeczy się zdarzają i wcale nie są takie rzadkie, jeśli myślisz, ze w 1% klasyfikacji biegów ulicznych wśród amatorów biegają ludzie, którzy ten poziom wypracowywali przez dziesięciolecia i to wyłącznie w klubach sportowych i zaczynali od biegania 10km w godzinę czy 50 minut to się mylisz. Znam kobiety, które bez treningu, GPSa, jakiejkolwiek wiedzy taktycznej czy przeszłości sportowej w wieku 4x lat biegały od razu 10km poniżej 50 minut a ty wątpisz w młodego, wysportowanego byczka ze sporymi predyspozycjami. Pogratulować tylko i trzymać kciuki. Co dla jednego sufitem dla niektórych podłogą. Była tu kiedyś dyskusja i wielu dobrych biegaczy mających dużo znajomych wśród innych dobrych biegaczy podawało różne przykłady ludzi, którzy 10km bez żadnego treningu biegali od strzału sporo poniżej 40 min lub gościa, który sobie coś tam niewiele tylko truchta i biega raz na rok zawody znacznie poniżej 35 min. Ja poznałem młodego chłopaka, który z prawie żadnego treningu pobiegł w debiucie półmaraton w 1.20, mnożyć by można takie rzeczy.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Zauważ, że nie neguję w żaden sposób tego, co napisałeś. Ani też nie neguję że teraz biega na takim poziomie (i nie zazdroszczę - bo nie mam po co - dla mnie to jest poziom nieosiągalny, równie dobrze powinienem wtedy zazdrościć władzy Barackowi Obamie lub kasy Billowi Gatesowi ). Zatem: gratuluję poziomu, na którym biega obecnie, ale nie wierzę po prostu w bajki o "nic nie robieniu" przed takim bieganiem.krunner pisze: PS. A tak poważnie: ta dyskusja nie ma sensu. Dyskutowanie o czasach z treningu, jakiś biegach po lasach, "pierwszy razach" jest bez sensu. Liczy się pierwszy start w atestowanym biegu. I to się uważa za debiut na dystansie 10K. Były/są już na tym forum osoby, które "nigdy wcześniej nie biegały", a nagle zaczęły osiągać super rezultaty...
I tak np. Henryk Szost debiutował na dystansie 10K z czasem około 35:xx. Oczywiście, że nie wstał z kanapy, tylko miał za sobą lata różnego rodzaju aktywności sportowej.
biegam ultra i w górach
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Nie mówię o dziesięcioleciach treningu, tylko o chociaż jako-takim treningu biegowym. Jak widać widocznie należę do ludzi, którzy "muszą zobaczyć żeby uwierzyć"mihumor pisze:Niepotrzebnie prowadzisz taką dyskusję, takie rzeczy się zdarzają i wcale nie są takie rzadkie, jeśli myślisz, ze w 1% klasyfikacji biegów ulicznych wśród amatorów biegają ludzie, którzy ten poziom wypracowywali przez dziesięciolecia i to wyłącznie w klubach sportowych i zaczynali od biegania 10km w godzinę czy 50 minut to się mylisz. Znam kobiety, które bez treningu, GPSa, jakiejkolwiek wiedzy taktycznej czy przeszłości sportowej w wieku 4x lat biegały od razu 10km poniżej 50 minut a ty wątpisz w młodego, wysportowanego byczka ze sporymi predyspozycjami. Pogratulować tylko i trzymać kciuki. Co dla jednego sufitem dla niektórych podłogą. Była tu kiedyś dyskusja i wielu dobrych biegaczy mających dużo znajomych wśród innych dobrych biegaczy podawało różne przykłady ludzi, którzy 10km bez żadnego treningu biegali od strzału sporo poniżej 40 min lub gościa, który sobie coś tam niewiele tylko truchta i biega raz na rok zawody znacznie poniżej 35 min. Ja poznałem młodego chłopaka, który z prawie żadnego treningu pobiegł w debiucie półmaraton w 1.20, mnożyć by można takie rzeczy.
Pozdrawiam i miłego weekendu.
biegam ultra i w górach
- Dawidavila
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 615
- Rejestracja: 20 sty 2011, 20:35
- Życiówka na 10k: 35:14
- Życiówka w maratonie: Półmaraton 1:25:19
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Zdarzaja sie takie wypadki mam kolege ktory zaczynal bieganie razem ze mna i juz po pol roku treningu biegal 9:15 na 3000m, ale u niego chyba duza role odgrywala sila nog potrafil robic po 20 przysiadow na jednej nodze dyche tez biegal w granicy 36 minut. No i on biegal w przyslowiowego trupa. Niestety przesiadl sie na rower
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 10 lip 2014, 11:45
- Życiówka na 10k: 36.42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Zdarzaja sie takie wypadki mam kolege ktory zaczynal bieganie razem ze mna i juz po pol roku treningu biegal 9:15 na 3000m, ale u niego chyba duza role odgrywala sila nog potrafil robic po 20 przysiadow na jednej nodze dyche tez biegal w granicy 36 minut. No i on biegal w przyslowiowego trupa.
Nie mówię o dziesięcioleciach treningu, tylko o chociaż jako-takim treningu biegowym. Jak widać widocznie należę do ludzi, którzy "muszą zobaczyć żeby uwierzyć".
Tak pokrótce się odnosząc do tych wypowiedzi:Niepotrzebnie prowadzisz taką dyskusję, takie rzeczy się zdarzają i wcale nie są takie rzadkie, jeśli myślisz, ze w 1% klasyfikacji biegów ulicznych wśród amatorów biegają ludzie, którzy ten poziom wypracowywali przez dziesięciolecia i to wyłącznie w klubach sportowych i zaczynali od biegania 10km w godzinę czy 50 minut to się mylisz. Znam kobiety, które bez treningu, GPSa, jakiejkolwiek wiedzy taktycznej czy przeszłości sportowej w wieku 4x lat biegały od razu 10km poniżej 50 minut a ty wątpisz w młodego, wysportowanego byczka ze sporymi predyspozycjami. Pogratulować tylko i trzymać kciuki. Co dla jednego sufitem dla niektórych podłogą. Była tu kiedyś dyskusja i wielu dobrych biegaczy mających dużo znajomych wśród innych dobrych biegaczy podawało różne przykłady ludzi, którzy 10km bez żadnego treningu biegali od strzału sporo poniżej 40 min lub gościa, który sobie coś tam niewiele tylko truchta i biega raz na rok zawody znacznie poniżej 35 min. Ja poznałem młodego chłopaka, który z prawie żadnego treningu pobiegł w debiucie półmaraton w 1.20, mnożyć by można takie rzeczy.
1) też biegam "w trupa" - w takiego trupa, że po ostatnim biegu mnie cucili jakieś 20+ minut - tylko wtedy próbowałem na ciężkiej trasie i w ciężkich warunkach zejść poniżej 36 minut (ale o tym pisałem wyżej)
2) nie miałem ŻADNEGO przygotowania biegowego i "pyknąłem" (cytat) 10 w 43.XX - do września 2013 jeździłem rowerem kilka razy w tygodniu, zima to totalna laba, jeden wyjazd na narty i do tego miesięczna infekcja, a na wiosnę kilka(naście) trasek rowerowych, o których pisałem, no i w maju ów bieg - pierwszy w ogóle bieg, od razu na 10
3) jeśli kogoś coś takiego demotywuje, a tu się tak o to troszczy ktoś inny, to po co w ogóle się za cokolwiek zabierać? chyba że ktoś się lubi we wszystkim do wszystkich porównywać, a potem na tej podstawie jakieś swoje teorie wygłaszać - jak widzę kilka osób się tu w tym lubuje
4) wcale nie są te moje osiągi takie niezwykłe - szczególnie w kontekście tego, co tu wyżej jeden z kolegów pisze. Też w swoim życiu spotkałem osoby o lepszej kondycji od mojej (mówię o wrodzonych predyspozycjach), a nawet gdyby tak nie było, to nie twierdziłbym zaciekle, że coś jest "niemożliwe".
5) co prawda "wstałem z kanapy", ale wrakiem człowieka też nie jestem - od wiosny do jesieni zazwyczaj staram się jako tako w miarę sportowo prowadzić, nadwagi nie mam etc.
Ostatnio zmieniony 29 sie 2014, 16:55 przez painu, łącznie zmieniany 1 raz.
“He knows not where he's going, For the ocean will decide,
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 10 lip 2014, 11:45
- Życiówka na 10k: 36.42
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Aaaaa, skoro Twoi znajomi nie wierzą, to przepraszam : D Się wygłupiłem...marek84 pisze: Rozmawiałem ze znajomymi, którzy od lat biegają - nikt nie wierzy w taką historię.
Dodatkowo: Czołowy średniodystansowiec Europy [...]. Żeby nie był nieporozumień, to wklejam kawałek cytatu:W jakiej jesteś dzisiaj formie?
Teraz jestem wtórnym biegowym analfabetą. Może 10 km przebiegłbym po 5:30.
A poważniej mówiąc, to kilkoro z moich też powątpiewało - ale to raczej Ci widzący naokoło spisek ; )
A co do tego czołowego zawodnika itd. Nie obraź się, ale ja w swoim życiu chyba nigdy (poza okresem półtora roku ciężkiego leczenia farmakologicznego) nie byłem na etapie, żeby biegnąc mocno (mówię tu o biegu, w którym naprawdę cisnę), nie być w stanie biec mocno poniżej 5.30 przez dłuższy czas. Tak przynajmniej myślę, bazując na tym jak mi szła gra w piłkę albo jazda rowerem :> Nie chcę tu nikogo urazić, nie to jest moim celem, ale jakoś tak mam, że do tempa 5.00 jest to dla mnie trucht, a nie bieg. Także zawodowiec, który w dwa lata "zapuszcza się" do 5.30, jest dla mnie albo człowiekiem, przed którego pracowitością chylę czoła (bo wszystko osiągnął dzięki pracy, a nie talentowi) albo po prostu ... hmmm, prowadził "bardzo niesportowy tryb życia" po zakończeniu kariery : )
“He knows not where he's going, For the ocean will decide,
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
Its not the destination, It's the glory of the ride.”
- adam1adam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1754
- Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
- Życiówka na 10k: 33:10
- Życiówka w maratonie: 2:32:24
Nie czytalem wszystkiego , ale z tego co wiem to sa mocni chlopacy, no ale
ktorzy nie biegaja! Kiedys przyprowadzil trener poborowych no i chlopcy
biegali tysiaczki po 2:45! Nikt sie nie dziwil bo i tak bylo wiadomo, ze nic
z tego niebedzie "aby biegac dobrze nie wystarczy miec dobrze w nogach ale
i w glowie"!
ktorzy nie biegaja! Kiedys przyprowadzil trener poborowych no i chlopcy
biegali tysiaczki po 2:45! Nikt sie nie dziwil bo i tak bylo wiadomo, ze nic
z tego niebedzie "aby biegac dobrze nie wystarczy miec dobrze w nogach ale
i w glowie"!