W3g3Daro - bieganie na roślinach
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Hej !
Treningi idą wyśmienicie, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna, właściwie od początku mojej przygody z bieganiem nie mam obawy o zajechanie organizmu i złapanie głupiej kontuzji . Bardzo dużo satysfakcji dają treningi, które wcześniej były odczuwalne jako trudne, a teraz wchodzą jako lżejsze jednostki treningowe. Jestem pełen optymizmu co do kolejnych startów
Wczoraj byłem na zawodach w Oświęcimiu. Wysoka temperatura (30 stopni) słońce i trochę cienia, asfalt, ubita ziemia, lekko pofałdowana trasa, fajnie się biegło . Jedynie zrobiłem mały błąd, nie ustawiłem sobie lapowania co 200 metrów, to zdecydowanie ułatwia mi kontrolowanie równego tempa. Wczoraj lekko było ono szarpane, a tak na prawdę wszystko inne ułożyło się na tyle na ile warunki pozwalały
27.07
Grand Prix Oświęcimia
Dystans 7.86 km (SUUNTO)
Czas: 28:20
Średnie tempo: 3:36/km
Średnie tętno: 192/ MAX 197
Miejsce: 2 na 40 rozbójników
Oby tak dalej
Treningi idą wyśmienicie, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna, właściwie od początku mojej przygody z bieganiem nie mam obawy o zajechanie organizmu i złapanie głupiej kontuzji . Bardzo dużo satysfakcji dają treningi, które wcześniej były odczuwalne jako trudne, a teraz wchodzą jako lżejsze jednostki treningowe. Jestem pełen optymizmu co do kolejnych startów
Wczoraj byłem na zawodach w Oświęcimiu. Wysoka temperatura (30 stopni) słońce i trochę cienia, asfalt, ubita ziemia, lekko pofałdowana trasa, fajnie się biegło . Jedynie zrobiłem mały błąd, nie ustawiłem sobie lapowania co 200 metrów, to zdecydowanie ułatwia mi kontrolowanie równego tempa. Wczoraj lekko było ono szarpane, a tak na prawdę wszystko inne ułożyło się na tyle na ile warunki pozwalały
27.07
Grand Prix Oświęcimia
Dystans 7.86 km (SUUNTO)
Czas: 28:20
Średnie tempo: 3:36/km
Średnie tętno: 192/ MAX 197
Miejsce: 2 na 40 rozbójników
Oby tak dalej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
02.12.2013
Trening: Siłownia (FBW z priorytetem na nogi) + 6 km / 06:18/km / 00:37:51 / HR 150 / + 6 x 150
Wracamy do pracy z wujaszkiem Danielsem za rączke
Zobaczymy w praniu co z tego wyjdzie, cały plan będzie modyfikowany, szczególnie biorąc pod uwagę intensywność.
Przygotowanie ogólne trwa już jakiś czas, myślę że do końca tego roku jeszcze mocno popracuję nad sprawnością.
Tętno zdecydowanie się obniżyło i stabilizuję się podczas biegu, co bardzo cieszy. Na początku było zdecydowanie wysokie po treningu siłowym, a teraz jest zauważalny duży postęp.
Czekam w tej chwili jeszcze na rozpisanie planu żywieniowego, więc pełnego pakietu startowego jeszcze nie mam.
Pozdro
Co do planów na sezon, wszystko jest w głowię, ale nie napalam się na nic konkretnego.
Zawsze planowanie u mnie rodzi zbyt duże ciśnienie, a to się dla mnie zle kończy
Aktualnie obudowa ogólna, kilometraż podczas bazy będzie oscylował w graniach 55-65 km nic więcej !
Trening: Siłownia (FBW z priorytetem na nogi) + 6 km / 06:18/km / 00:37:51 / HR 150 / + 6 x 150
Wracamy do pracy z wujaszkiem Danielsem za rączke
Zobaczymy w praniu co z tego wyjdzie, cały plan będzie modyfikowany, szczególnie biorąc pod uwagę intensywność.
Przygotowanie ogólne trwa już jakiś czas, myślę że do końca tego roku jeszcze mocno popracuję nad sprawnością.
Tętno zdecydowanie się obniżyło i stabilizuję się podczas biegu, co bardzo cieszy. Na początku było zdecydowanie wysokie po treningu siłowym, a teraz jest zauważalny duży postęp.
Czekam w tej chwili jeszcze na rozpisanie planu żywieniowego, więc pełnego pakietu startowego jeszcze nie mam.
Pozdro
Co do planów na sezon, wszystko jest w głowię, ale nie napalam się na nic konkretnego.
Zawsze planowanie u mnie rodzi zbyt duże ciśnienie, a to się dla mnie zle kończy
Aktualnie obudowa ogólna, kilometraż podczas bazy będzie oscylował w graniach 55-65 km nic więcej !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
03.12.2013
Rozbieganie: 9.5 km (6:10/km) + 6 x 150 m(3:10/km) + Schłodzenie 1.6 km (6:10/km)
Spokojne rozbieganie, odpocząć, zregenerować siły na nadchodzący kros
04.12.2013
Kros pasywny
Trening: 14km 570m (5:33/km) / Śrd HR 161 / 01:21:07 / 400 m przewyższeń /
Pierwszy kros w przygotowaniu
Zaczynamy adaptacje do wyższych zakresów i pracy nad siłą
Serducho jakoś tak lepiej niż miało to miejsce w odleglejszych czasach
Zdrówko
Rozbieganie: 9.5 km (6:10/km) + 6 x 150 m(3:10/km) + Schłodzenie 1.6 km (6:10/km)
Spokojne rozbieganie, odpocząć, zregenerować siły na nadchodzący kros
04.12.2013
Kros pasywny
Trening: 14km 570m (5:33/km) / Śrd HR 161 / 01:21:07 / 400 m przewyższeń /
Pierwszy kros w przygotowaniu
Zaczynamy adaptacje do wyższych zakresów i pracy nad siłą
Serducho jakoś tak lepiej niż miało to miejsce w odleglejszych czasach
Zdrówko
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Czas pomyśleć nad powrotem
Od następnego tygodnia reaktywacja bloga
Od następnego tygodnia reaktywacja bloga
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
WB1 10 km (4'29"/km) (HR 147) + 6 x 20"/40" + SB (7x150 m Podbiegi)
Jutro planuje 6x1000 i następny tydzień zluzować przed zawodami.
Jutro planuje 6x1000 i następny tydzień zluzować przed zawodami.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
WB1 2,5 km
Sprawność
4 x 100 m P
5 x 1000 / 2'55" P
3'17" / 2'55" P / (HR 176/183)
3'17" / 2'55" P / (HR 176/185)
3'14" / 2'55" P / (HR 176/186)
3'14" / 2'55" P / (HR 173/186)
3'12" / 2'55" P / (HR 177/188)
10 minut WB1 (Schłodzenie) + rozciąganie.
Sprawność
4 x 100 m P
5 x 1000 / 2'55" P
3'17" / 2'55" P / (HR 176/183)
3'17" / 2'55" P / (HR 176/185)
3'14" / 2'55" P / (HR 176/186)
3'14" / 2'55" P / (HR 173/186)
3'12" / 2'55" P / (HR 177/188)
10 minut WB1 (Schłodzenie) + rozciąganie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Jutro pierwsze zawody w nowym sezonie. 3,5 km III Bieg Tesco
Planuję mocne otwarcie sezonu, ciekawe ile siedzi w nogach.
Ten tydzień więc luzowałem i łapałem trochę oddechu przed jutrem.
Napiszę jutro jak poszło
Planuję mocne otwarcie sezonu, ciekawe ile siedzi w nogach.
Ten tydzień więc luzowałem i łapałem trochę oddechu przed jutrem.
Napiszę jutro jak poszło
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Po zawodach.
3,55 km w 11'01" netto. Od strony stadionu Wisły przeszkadzał silny wiatr, więc trudno było utrzymać równe tempo biegu.
Było trochę szarpania, ale myślę że z ostatecznego wyniku mogę być zadowolony. Zobaczymy jak pójdzie dalsze zejście z mocne treningu.
Oby było lepiej.
3,55 km w 11'01" netto. Od strony stadionu Wisły przeszkadzał silny wiatr, więc trudno było utrzymać równe tempo biegu.
Było trochę szarpania, ale myślę że z ostatecznego wyniku mogę być zadowolony. Zobaczymy jak pójdzie dalsze zejście z mocne treningu.
Oby było lepiej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Wyniki z wczorajszego biegu
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/tescok4ro.pdf (Nr 1067)
31.08.2014
WB1 14.37 km / 4'28"/km / czas: 01:04:18 / 148 HR /
45 km kilometrów na liczniku, sporo jak na mnie
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/tescok4ro.pdf (Nr 1067)
31.08.2014
WB1 14.37 km / 4'28"/km / czas: 01:04:18 / 148 HR /
45 km kilometrów na liczniku, sporo jak na mnie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Festiwal Biegowy w Krynicy 2014
To były piękne, szalone zawody. Sztafeta maratońska składająca się z 4 osób, rozstawionych na trasie Koral Maratonu.
Ja otwierałem zawody, wystartowaliśmy 7 minut po maratonie, więc od pierwszego do 6 km było wymijanie wszystkich na trasie, cóż zmarnowanie energii, nerwy, cenne sekundy uciekały?
To jest nie ważne, udzieliła mi się fantastyczna atmosfera biegaczy i całego festiwalu. Samotnie od 6 km podążałem do zmiany i przekazania pałeczki. Było mocne, trudne bieganie, ale oto chodzi
Wyszło 32'50", ostatnie 2 km to walka z samym sobą, ale wiedziałem że bieganie w drużynie zawsze wyzwala więcej motywacji i energii do walki
To były piękne, szalone zawody. Sztafeta maratońska składająca się z 4 osób, rozstawionych na trasie Koral Maratonu.
Ja otwierałem zawody, wystartowaliśmy 7 minut po maratonie, więc od pierwszego do 6 km było wymijanie wszystkich na trasie, cóż zmarnowanie energii, nerwy, cenne sekundy uciekały?
To jest nie ważne, udzieliła mi się fantastyczna atmosfera biegaczy i całego festiwalu. Samotnie od 6 km podążałem do zmiany i przekazania pałeczki. Było mocne, trudne bieganie, ale oto chodzi
Wyszło 32'50", ostatnie 2 km to walka z samym sobą, ale wiedziałem że bieganie w drużynie zawsze wyzwala więcej motywacji i energii do walki
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
08.09.2014
Trening
10 km / 47'23" / 4'43"/km / 147 HR /
Rozbieganie + mocne rozciąganie po niedzieli, jeszcze czuję zawody w nogach.
Jutro planuję pobiegać Kros + przebieżki i szykować się na zawody w niedziele, znowu sztafeta
A teraz opowiem w małym skrócie o moim treningu w perspektywie ostatniego roku.
Sierpień 2013 - złamanie marszowe piszczela
Niestety tak skończyła się chęć biegania objętości 80 - 100 km tygodniowo. 8 - 10 treningów pod rząd, 3 akcenty w tygodniu to nie dla mnie.
Wtedy również postanowiłem skończyć z proszeniem się o pomoc kogokolwiek, sam na własną rękę postanowiłem trenować i czekać co z tego będzie.
Wrzesień, październik - przerwa
Ledwo mogłem w czasie kontuzji chodzić, a o bieganiu mowy nie było. Praktycznie wizyty u lekarzy, fizjoterapeutów nic nie pomagały.
Ból z dnia na dzień ustąpił, po prostu. USG potwierdziło że jest to zmęczeniowe złamanie. 2 miesiące wyjęte z życia.
Listopad - Wprowadzenie po przerwie, chciałem być ostrożny, uważać na siebie i unikać kontuzji. W tym miesiącu według dziennika miałem na liczniku 181 km.
Same rozbiegania w I zakresie + przebieżki. Planowałem rozpocząć przygotowania w grudniu. Wydawało mi się że chyba najgorsze jest już za mną.
Grudzień - 235 km zanotowane w dzienniczku, powoli zaczynałem uruchamiać mocniejsze akcenty (II zakres, Kross) chciałem skorzystać z panujących warunków, więc lasek wolski odwiedzałem 2x w tygodniu. Udało się zbić wagę po przerwie z września, ale niestety....
Styczeń, luty - ponownie odezwała się kontuzja, więc kolejne 2 miesiące miałem z głowy, pierwszy raz w życiu zastanawiałem się nad bieganiem, co tak na prawdę z tego mam?
Moja waga wskoczyła z poziomu 71 kg na 79, było ciężko, nie widziałem sensu trenować przez 6-8 tygodni, a następnie leczyć kontuzje, urazy itp. Należało szukać rozwiązania problemu.
Marzec - postanowiłem spróbować, jeszcze raz. Tym razem rozpoczynałem od truchtania przez 30 minut, dodając co tydzień po 5 minut do każdej jednostki. Na liczniku w marcu zanotowałem 147 km. Czułem się jak początkujący biegacz, 30 minut wysiłku i wracam do domu. Ale wolałem w ten sposób się ruszać, niż siedzieć w domu
Kwiecień - 210 km na liczniku, ponownie zacząłem od II zakresu oraz włączyłem MZB, rozbiegania + przebieżki. Na prawdę powoli zaczynało to wyglądać co raz lepiej. Przykład?
Pierwszy akcent po kontuzji (II zakres - wychodziło po 4'48", a pod koniec miesiąca potrafiłem ten sam trening, na tym samym tętnie biegać już po 4'19")
Maj - Postanowiłem wystartować w kilku zawodach, zdawałem sobie sprawę że tak na prawdę moja forma jest jak piórko. Rozsądek podpowiadał aby wstrzymać się ze startami do Września, jednak potraktowałem ten okres jako starty dla zabawy niżeli wyniku. Jednak organizm zachowywał się powyżej moich oczekiwań. Po takim okresie treningu, przerw, kontuzji potrafiłem poprawić swoje wynik.
Parkrun Kraków 2013 - w czasie najlepszej formy 17'11
PARKRUN Kraków 2014 - czas 16'41
Bieg skawiński - 35 minut 35 sekund.
Czerwiec - Serce się radowało jak widziałem że sobie radzę na zawodach lepiej, niżeli mógłbym sobie to wymarzyć. Nie nakręcałem się zbytnio na jeszcze więcej, ale widząc co się dzieje trudno się oszukiwać. Moim kolejnym celem był bieg do morskiego oka. Nie spodziewałem się tego co udało się nabiegać.
Udało mi się zająć fantastyczne 4 miejsce z czasem 42 minuty 4 sekundy, nie realizując siły biegowej przez strach że za bardzo obciąży układ ruchu, a lasek wolski i krossy również były mi obce. Obiecałem sobie - spokojnie, powoli. Miesiąc zamknąłem z objętością wynoszącą 192 km.
Lipiec, Sierpień - okres budowania formy na starty w okresie Wrzesień-Październik. Lipiec zamykałem z 195 km na liczniku, sierpień również pracowity - 250 km, więc było dużo, dużo więcej biegania.
Realizowałem już klasyczne treningi w III zakresie intensywności, BNP i WT.
Starty:
03.05 - PARKRUN 1 miejsce (16'41)
10.05 - Skawina 10 km (35'35")
08.06 - Bieg do morskiego oka 4 miejsce (42'04")
22.06 - InterRun 5 miejsce (17'10")
29.06 - VI Bieg ASTOR W Pogoni za Żubrem 3 miejsce (27'18")
30.08 - TESCO 3,53 km czas 11'01" (2 miejsce)
07.09 - Sztafeta maratońska 2 miejsce - 10 km na trasie "życiowej dychy" (32'50")
Ten kto mnie zna osobiście, a jest kilka osób na forum, wie co się zemną działo. Osobiście sam sobie jestem trenerem i opiekunem.
Korciło mnie aby zgłosić się do kogoś, kto mógłby mnie poprowadzić i trenować, jednak boję się że znów się zacznie klepanie kosmicznych objętości i organizm powie STOP!
Wolę spokojnie, według własnej wizji trenować i cieszyć się zdrowiem. To chyba tyle na mój temat, mam nadzieje że trochę wyjaśniłem.
Kilka zdjęć z niedzieli
Trening
10 km / 47'23" / 4'43"/km / 147 HR /
Rozbieganie + mocne rozciąganie po niedzieli, jeszcze czuję zawody w nogach.
Jutro planuję pobiegać Kros + przebieżki i szykować się na zawody w niedziele, znowu sztafeta
A teraz opowiem w małym skrócie o moim treningu w perspektywie ostatniego roku.
Sierpień 2013 - złamanie marszowe piszczela
Niestety tak skończyła się chęć biegania objętości 80 - 100 km tygodniowo. 8 - 10 treningów pod rząd, 3 akcenty w tygodniu to nie dla mnie.
Wtedy również postanowiłem skończyć z proszeniem się o pomoc kogokolwiek, sam na własną rękę postanowiłem trenować i czekać co z tego będzie.
Wrzesień, październik - przerwa
Ledwo mogłem w czasie kontuzji chodzić, a o bieganiu mowy nie było. Praktycznie wizyty u lekarzy, fizjoterapeutów nic nie pomagały.
Ból z dnia na dzień ustąpił, po prostu. USG potwierdziło że jest to zmęczeniowe złamanie. 2 miesiące wyjęte z życia.
Listopad - Wprowadzenie po przerwie, chciałem być ostrożny, uważać na siebie i unikać kontuzji. W tym miesiącu według dziennika miałem na liczniku 181 km.
Same rozbiegania w I zakresie + przebieżki. Planowałem rozpocząć przygotowania w grudniu. Wydawało mi się że chyba najgorsze jest już za mną.
Grudzień - 235 km zanotowane w dzienniczku, powoli zaczynałem uruchamiać mocniejsze akcenty (II zakres, Kross) chciałem skorzystać z panujących warunków, więc lasek wolski odwiedzałem 2x w tygodniu. Udało się zbić wagę po przerwie z września, ale niestety....
Styczeń, luty - ponownie odezwała się kontuzja, więc kolejne 2 miesiące miałem z głowy, pierwszy raz w życiu zastanawiałem się nad bieganiem, co tak na prawdę z tego mam?
Moja waga wskoczyła z poziomu 71 kg na 79, było ciężko, nie widziałem sensu trenować przez 6-8 tygodni, a następnie leczyć kontuzje, urazy itp. Należało szukać rozwiązania problemu.
Marzec - postanowiłem spróbować, jeszcze raz. Tym razem rozpoczynałem od truchtania przez 30 minut, dodając co tydzień po 5 minut do każdej jednostki. Na liczniku w marcu zanotowałem 147 km. Czułem się jak początkujący biegacz, 30 minut wysiłku i wracam do domu. Ale wolałem w ten sposób się ruszać, niż siedzieć w domu
Kwiecień - 210 km na liczniku, ponownie zacząłem od II zakresu oraz włączyłem MZB, rozbiegania + przebieżki. Na prawdę powoli zaczynało to wyglądać co raz lepiej. Przykład?
Pierwszy akcent po kontuzji (II zakres - wychodziło po 4'48", a pod koniec miesiąca potrafiłem ten sam trening, na tym samym tętnie biegać już po 4'19")
Maj - Postanowiłem wystartować w kilku zawodach, zdawałem sobie sprawę że tak na prawdę moja forma jest jak piórko. Rozsądek podpowiadał aby wstrzymać się ze startami do Września, jednak potraktowałem ten okres jako starty dla zabawy niżeli wyniku. Jednak organizm zachowywał się powyżej moich oczekiwań. Po takim okresie treningu, przerw, kontuzji potrafiłem poprawić swoje wynik.
Parkrun Kraków 2013 - w czasie najlepszej formy 17'11
PARKRUN Kraków 2014 - czas 16'41
Bieg skawiński - 35 minut 35 sekund.
Czerwiec - Serce się radowało jak widziałem że sobie radzę na zawodach lepiej, niżeli mógłbym sobie to wymarzyć. Nie nakręcałem się zbytnio na jeszcze więcej, ale widząc co się dzieje trudno się oszukiwać. Moim kolejnym celem był bieg do morskiego oka. Nie spodziewałem się tego co udało się nabiegać.
Udało mi się zająć fantastyczne 4 miejsce z czasem 42 minuty 4 sekundy, nie realizując siły biegowej przez strach że za bardzo obciąży układ ruchu, a lasek wolski i krossy również były mi obce. Obiecałem sobie - spokojnie, powoli. Miesiąc zamknąłem z objętością wynoszącą 192 km.
Lipiec, Sierpień - okres budowania formy na starty w okresie Wrzesień-Październik. Lipiec zamykałem z 195 km na liczniku, sierpień również pracowity - 250 km, więc było dużo, dużo więcej biegania.
Realizowałem już klasyczne treningi w III zakresie intensywności, BNP i WT.
Starty:
03.05 - PARKRUN 1 miejsce (16'41)
10.05 - Skawina 10 km (35'35")
08.06 - Bieg do morskiego oka 4 miejsce (42'04")
22.06 - InterRun 5 miejsce (17'10")
29.06 - VI Bieg ASTOR W Pogoni za Żubrem 3 miejsce (27'18")
30.08 - TESCO 3,53 km czas 11'01" (2 miejsce)
07.09 - Sztafeta maratońska 2 miejsce - 10 km na trasie "życiowej dychy" (32'50")
Ten kto mnie zna osobiście, a jest kilka osób na forum, wie co się zemną działo. Osobiście sam sobie jestem trenerem i opiekunem.
Korciło mnie aby zgłosić się do kogoś, kto mógłby mnie poprowadzić i trenować, jednak boję się że znów się zacznie klepanie kosmicznych objętości i organizm powie STOP!
Wolę spokojnie, według własnej wizji trenować i cieszyć się zdrowiem. To chyba tyle na mój temat, mam nadzieje że trochę wyjaśniłem.
Kilka zdjęć z niedzieli
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
09/10.09.2014
Wczoraj miałem zajęcia sprawnościowe, więc dzisiaj mocno obolały chodzę
Natomiast dzisiaj trening wyglądał następująco:
2 km WB1/ HR 141 / 10' - rozgrzewka
Sprawność + rozciąganie
Fartlek / 2'/2'P - 1'/1'P / 30" x 2 + 6 x 30"/30"P
Schłodzenie 2 km WB1
Nogi jeszcze pokiereszowane z niedzieli, dalej czuję ból
Pochwale się
Wczoraj miałem zajęcia sprawnościowe, więc dzisiaj mocno obolały chodzę
Natomiast dzisiaj trening wyglądał następująco:
2 km WB1/ HR 141 / 10' - rozgrzewka
Sprawność + rozciąganie
Fartlek / 2'/2'P - 1'/1'P / 30" x 2 + 6 x 30"/30"P
Schłodzenie 2 km WB1
Nogi jeszcze pokiereszowane z niedzieli, dalej czuję ból
Pochwale się
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
11.09
Rano miałem ponownie ćwiczenia na sali gimnastycznej. Mocno jestem pobijany po wtorkowych ćwiczeniach.
A wieczorkiem było następująco:
11,59 km / HR 147 / 51'35" / 4'27"/km
Deszczowo, ale "wybieganko" przyjemne.
W niedziele mam start na 3,8 km, oby było mocno.
Rano miałem ponownie ćwiczenia na sali gimnastycznej. Mocno jestem pobijany po wtorkowych ćwiczeniach.
A wieczorkiem było następująco:
11,59 km / HR 147 / 51'35" / 4'27"/km
Deszczowo, ale "wybieganko" przyjemne.
W niedziele mam start na 3,8 km, oby było mocno.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
13.09
2 km WB1 - rozgrzewka + sprawność
Siłownia (nogi) + 10 km WB1 (4'44"/km) HR 150-152
2 km WB1 - rozgrzewka + sprawność
Siłownia (nogi) + 10 km WB1 (4'44"/km) HR 150-152
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Krakow Business Run 2014
Wczorajsza siłownia dawała o sobie znać od rana i w czasie startu
Ale nie podchodziłem na spinie pod zawody, więc traktowałem to jako coś normalnego.
Biegło się przyjemnie, zawody, w którym nie pobija się swojego rekordu życiowego, równie dają dużo radości.
3,8 km - 12'19" (według Suunto)
Wczorajsza siłownia dawała o sobie znać od rana i w czasie startu
Ale nie podchodziłem na spinie pod zawody, więc traktowałem to jako coś normalnego.
Biegło się przyjemnie, zawody, w którym nie pobija się swojego rekordu życiowego, równie dają dużo radości.
3,8 km - 12'19" (według Suunto)