Kasia41, trzymamy kciuki i za Twoje zdrówko i za rozprawę.
Też biegłam dwa razy połówkę dotrzymując komuś towarzystwa, na luzie i bardzo mile wspominam te biegi.
Teraz maraton też chcę biec na luzie, nie wiem tylko, czy w ogóle nastawiać się na jakieś tempo, czy biec tylko na samopoczucie. Kalkulatory mi podają 4:13-4:21, ale to na podstawie wyniku na 5 km, wiec może być oderwane od rzeczywistości. Chociaż 6:10 to moje tempo luźnego wybiegania, nie wiem tylko, czy dam radę tak pobiec cały dystans. Pytanie do doświadczonych, trzymać się cały czas samopoczucia, pilnując tylko, by nie biec szybciej niż 6:10, czy pobiec np. wg Marco na 4:21, gdzie każą zacząć od 6:26?
Paulina, a Ty jakie plany na Wrocław?
Co do dystansów, to ja bardzo lubię 5-tki. Tak biec, że się umiera na trasie i podtrzymuje tylko myśl, że to się szybko skończy, to to, co lubię najbardziej. Dziś robiłam interwały 6 razy po 3 minuty szybko z przerwą 2 minuty w truchcie - to tygryski lubią najbardziej, choć już po drugim byłam przekonana, że nie ukończę treningu. Ale się udało.
Bardziej się boję 10 km, nie biegłam jeszcze, to musi być zabójczy dystans.
No i się boję tego maratonu już za 3 tygodnie z kawałkiem.
Niestety się okazało, że musze zrezygnować ze startu w Letnim Biegu Piastów w przyszłą sobotę, szykuje mi się służbowy wyjazd do Pragi, więc co najwyżej odbiorę po drodze pakiet, ale nie dam rady już pobiec, bo popołudniu i wieczorem musze być w formie intelektualno-wizualnej. No nic, najwyżej zrobię długie wybieganie po Pradze w niedzielny poranek. Z uwzględnieniem wbiegania po schodach na Hradczany
